Ostatnie komentarze Emily
Cześć.
Tytuł bardzo zachęcający!
Co pod tytułem: powtórzę za Stardust, że "Krzyk" Muncha wytarty jak moje ulubione dżinsy na kolanach, przydałoby się z nim zrobić coś odświeżającego, jeśli już się go bierze do wiersza.
Są ładne momenty, są ciekawe obrazy, podoba mi się choćby pękająca struna głosowa i kości rozsypane na cmentarzach (widzę tam sobie dwa rodzaje kości), ale - tutaj powtórzę za Eską - zapchane watą, te interesujące fragmenty się gubią. A szkoda.
"zasapywanie" w ostatniej strofie specjalnie?
Puzdro.
Cześć.
W pierwszym wersie wkradła się podwójna spacja (wiem, drobiazg, ale drobiazgi są ważne).
Za dużo tego "bezwstydnie", w moim odczuciu takie powtórzenia nie podkreślają wagi treści, tylko zwyczajnie zapychają tekst i trochę drażnią. Błonnik to w dietach odchudzających, niekoniecznie w poezji
Puzdro.
Cześć.
Od aforyzmu oczekiwałabym jednak większej błyskotliwości. A tutaj w sumie nic interesującego, a ponadto rym (moim zdaniem) taki sobie, liczba sylab niewyrównana etc. No i - udostępnił (kogo? co?) głos, nie głosu.
Dla mnie słabo.
Puzdro.
mede_a napisała:
ze 2,5 procenta
Jeśli w wydychanym powietrzu/we krwi, to prędzej 2,5 promila, przy procentach szanowny podmiot by raczej trochę nie żył
Przepraszam za dygresję. Jeśli chodzi o wiersz - zafrapował mnie już początek, w sensie piony odmienione tak, jakby należały do rzeczowników żywotnych osobowych.
Są bardzo według mnie dobre momenty, ale są też takie, które mi ciążą i nie jest to ciążenie przyjemne - marukja wspomniała o dywanie i szkielecie, dodałabym do tego
rozdwojone końcówki duszy sprzedanej za chwile etc. - dla mnie to za dużo. No ale to ja.
Tekst na pewno interesujący.
Puzdro.
Cześć.
Zastanawiam się, czy stawanie nie jest równoznaczne z zatrzymywaniem (się) i czy w związku z tym nie można byłoby zrezygnować z jednego czasownika tam na początku.
Poza tym - czyta się. Ładne kompozycyjnie, przemyślane, dopracowane i dopięte. Ale co ja Ci będę, Ty o tym wszystkim wiesz
Puzdro.
Cześć.
Uprasza się o poprawienie błędów i literówek - dbałość o takie drobiazgi to element szacunku do ewentualnego Czytelnika.
Za mikiem - średniki na końcach wersów nie mają sensu.
Rymy koturnowe, niezgrabne i prymitywne, głównie gramatyczne - nie wyglądają dobrze, w dodatku treść wydaje się być naciągana pod te rymy, a rytmika kuleje ze względu na niewyrównaną liczbę zgłosek.
Tekst do bólu dosłowny, nudny, przegadany.
Proponuję dużo, bardzo dużo czytać. Różne wiersze różnych poetów, rymowane i białe, mniej i bardziej klasyczne. A później dużo pisać.
Puzdro.
Cześć.
Zerknijmy: uczucia, tęsknota, zazdrość, marzenia, serce - słowa z jednej strony abstrakcyjne (prócz dwóch ostatnich), z drugiej strony zużyte i wytarte, tutaj niby wplecione w metafory, które miały je ukonkretnić (huragan uczuć, deszcz tęsknoty), ale bez sukcesu, bo takie sklejenie abstrakcji z konkretem w metaforę dopełniaczową daje frazy kuriozalnie pretensjonalne, niestety.
Przed wykrzyknikiem (i każdym innym znakiem interpunkcyjnym prócz myślnika) nie robi się spacji.
Myślę, że wielokropek w tytule oraz te na początkach ostatnich wersów kolejnych strof są zbędne, niczego nie wnoszą, a każdy użyty środek powinien być PO COŚ.
Nie jest dobrze, mogłoby być lepiej, ale warsztat wymaga pracy - czytania, analizowania, pisania.
Puzdro.
Zachwyt nad fotonem doskonale rozumiem, sama jaram się bardzo elementami fizycznymi/ chemicznymi/ biologicznymi/ medycznymi wplatanymi w literaturę, generalnie dla mnie to łączenie światów, które pozornie są odległe od siebie, a de facto mają niesamowicie wiele wspólnego. Po prostu akurat w tym tekście i w tym momencie tekstu subiektywnie mi to nie zagrało, zgrzytnęło jakoś, dlatego o tym poinformowałam
Czułam się w obowiązku dopowiedzieć tę kwestię.
Ej, może to kwestia wersyfikacji? Nie jestem pewna, ale niewykluczone, że lepiej wyglądałoby, gdyby nie przerzucać dotyku fotonu do osobnego wersu, tylko zostawić w jednym "będzie wyglądać serca czułego na dotyk fotonu".
Luźna propozycja taka. Czołem!
Cześć.
Niesamowicie lubię wszelkie nawiązania anatomiczne w literaturze, więc pierwsze dwa wersy moim zdaniem są bardzo okej. Później niestety dużo gorzej, karkołomne udziwnienia ("z ust pod sufity wykwity słów bluszczu" ) etc., podobnie jak Bożenie brzmi mi to raczej rapująco niż poetycko. Myślę, że początek można byłoby rozwinąć w lepszy tekst.
Puzdro.
Cześć.
Cytat:
uczę się twoich oczu na pamięć
Wydaje mi się, że niebezpiecznie blisko Ani Wyszkoni śpiewającej "uczę się ciebie na pamięć".
Skoro za całą interpunkcję robią dwa samotne przecinki, to może całkowicie z niej zrezygnować?
Niespecjalnie gra mi "dotyk fotonu", nie klei się fizyczny foton z nastrojem wiersza.
Ostatnia strofa mi się podoba, waham się tylko, czy ostatni wers nie brzmiałby lepiej, gdyby zamienić "w nieskończoność" na "nieskończona", ale to już taka luźna subiektywna propozycja.
Puzdro.
Cześć.
Eksperymentowanie jest okej, metafory dopełniaczowe też są okej, bywają bardzo ładne, ale moim zdaniem "zalotka języka" jest przesadzona i pretensjonalna.
Nie bardzo wiem, co się dzieje w czwartym wersie, w sensie czy chodzi o samą źrenicę, czy też o "źrenicy rozświetlone wróble" (co byłoby jeszcze bardziej karkołomne niż "zalotka języka" ), wydaje mi się, że jednak opcja pierwsza, wtedy chyba poprawnie byłoby "może uronisz źrenicę".
Obrazowanie według mnie dosyć zgrabne, mniej zgrabna wydaje mi się puenta, niespecjalnie do mnie trafia.
Puzdro.
Cześć.
Serdeczna prośba o poprawienie błędu i literówki - "za wczasu", "ksiądź".
Zastanawiam się, czy autorska interpunkcja ma znaczenie dla dynamiki tekstu etc., czy po prostu wrzucałeś przecinki i kropki, kiedy Ci się przypomniało, że by się przydały. Jeśli opcja pierwsza - super, naginanie interpunkcji jako zabieg literacki jest bardzo okej. Jeśli opcja druga, to jednak radziłabym ujednolicić i albo dopisać brakujące znaczki, albo wyrzucić te, które aktualnie się panoszą.
Z majuskułami też przydałoby się zrobić porządek, właściwie z jedną majuskułą, która pojawia się w ostatnim wersie.
Mam nadzieję, że wpadnie tutaj jakiś spec od rytmu i rymów, bo ja się do omawiania tychże nie nadaję, widzę tylko tyle, że rytm się chwieje - policz sylaby, zobaczysz, że straszne rzeczy się dzieją.
Nie wiem, czy wizja małej dziewczynki z racicami miała mnie rozśmieszyć, jeśli nie miała, to przykro mi - rozśmieszyła.
Ogólnie koncept jest okej, dobry horror nie jest zły, ale tutaj warsztatowe wykonanie mocno kuleje, jak wspomniałam, rytm i rymy na niskim poziomie, nie ma stopniowego budowania napięcia, nie ma przerażających opisów, nie ma żywego opowiadania - jest dosyć suche tratatata.
Takżetego, jestem na nie.
Puzdro.
Cześć.
Fajny nick, skojarzył mi się z Klaudyną z powieści Colette.
Klaudyna 69 napisała:
Zdaję sobie sprawę z tego, że powinnam kierować się zasadami
Jeśli mogę wtrącić trzy grosiki - dla mnie jedyną zasadą w poezji jest to, że każde słowo, każdy zabieg literacki etc. muszą mieć sens i uzasadnienie. Poza tym - hulaj dusza, zasad nie ma. Poezja ma być wolna i nieokiełznana.
Na razie nie jest dobrze - chaotyczne i słabo zarysowane obrazki - ale myślę, że jeśli będziesz pracować nad warsztatem, wkrótce zauważysz postęp. Tak jak mówi ks-hp - dużo czytać, dużo pisać. Ja bym do tego dodała - dużo skreślać (wszystko, co zbędne, co niczego nie wnosi, co jest pustosłowiem) i wątpić we wszystko, co się napisało i skreśliło (ale nie na tyle, żeby wątpliwości powstrzymywały przed pisaniem).
Pozdro.
Cześć.
Koncept ogromnie na plus, bo w zbiorową świadomość jest spisany schemat "pies dobry, kot - zły", "kot jest fałszywy i nie przywiązuje się do człowieka, pies jest szczery i autentyczny i bezgranicznie kocha" etc. etc. etc., a tutaj nie dosyć, że jest postawiona teza kot > pies, to jeszcze cudownie prowadzisz tę tezę przez wiersz. Pomijając już, że kocio-psia interpretacja to tylko jedno dno, tuż za nim jawi się dychotomia między dwoma typami ludzi przecież.
Nie pasuje mi tylko kilka drobiazgów, po pierwsze - podział stroficzny, w sensie jego brak - bo niespecjalnie lubię takie lite teksty, zwłaszcza jeśli można by było bez szkody dla treści (tak myślę) pociąć toto na strofki.
Po drugie - trochę nie leży mi drapanie kłami serca, bo kły jednak gryzą, szarpią, tarmoszą, kąsają, bywa, że i tną, ale drapią pazury, szpony i inne takie. I wiem, że licentia poetica, ale no, rozdźwięk jest.
Hm, gdyby jednak chcieć zostawić czasownik taki, jaki jest, to napisałabym jednak "kłami drapią serce", bez "w".
Po trzecie - nie podobają mi się działki zrozumienia, ale to już bardzo subiektywnie.
Wiersz nie zabił mnie na miejscu, ale jest bardzo błyskotliwy i przyjemnie się czytało.
Pozdro.
Na kolanach Cię błagam, popraw te przecinki. We wszystkich Twoich tekstach interpunkcja strasznie cierpi. Chociażby tutaj:
Cytat:
Ojczyznę swą, tak bardzo kochają
Aż z tej miłości, do dna okradają
Cytat:
Ręce składając, chytrze do nieba
Po co przecinki po "swą", "miłości", "składając"?
Cytat:
Każdemu kto, ich tylko nie chwali
Dlaczego przecinek po "kto", a nie po "każdemu"?
Takich miejsc jest dużo więcej. Kompletnie nie potrafię się skupić na treści, widząc taki chaos interpunkcyjny.
Rymy gramatyczne są koturnowe i prymitywne, pasują do wyliczanek, prostych rymowanek, ludowych przyśpiewek. Próbujesz piętnować pewien model życia i myślenia, ale przez prymitywizm rymów przekaz nie brzmi mi autentycznie.
Pozdro.