Witam! Interesujące ujęcie tematu, pochłonęłam tekst z ogromnym zaciekawieniem. Bardzo też jestem ciekawa, czy Autorka tekstu napisałaby coś na temat zjawiska blokady twórczej.
Pewien drobiazg nie umknął mojej uwadze. Wydaje mi się, że zamiast:
Cytat:
należy do najprzykrzejszych momentów pracy twórczej
, lepiej byłoby napisać:
najbardziej przykrych.
Tajemnica twórczości jako daru pozostaje nadal niewyjaśniona - podobno jego źródło wypływa z sublimacji popędu seksualnego - tak w największym uogólnieniu twierdził Zygmunt Freud. Pisarz jest w pewnym sensie dorosłym dzieckiem, które bawiąc się tworzy i tworząc bawi się słowami, tak jak malarz kolorami i formą, co pokrótce wynikałoby z teorii Jeana Piageta. To oczywiście bardzo luźna interpretacja.
Podobno literatura jest już na tyle wyczerpana, że nie sposób współczesnemu (wy/po)twórcy napisać dzieła genialnego, takiego które nie otarłoby się o grafomanię.
Poza tym, polski rynek wydawniczy generuje zupełnie inne wzorce twórczości jako zjawiska. Weźmy pod uwagę, że również sami czytelnicy narzucają wydawnictwom konieczność publikowania niekoniecznie tego, co odznacza się wysokimi walorami artystycznymi. W związku z tym rynek jest zarzucany twórczością popularną i przynoszącą zyski, a pisarze przynoszący zysk, piszą także dla zysku - może to stanowi granicę przyjemności pisania, kiedy pisanie staje się po prostu wykonywanym zawodem?
Nie zapominajmy, że wielu pisarzy uznanych "grafomanów" (to określenie ukute przez zoilusów), nie wyłączając Prousta, za życia czy po śmierci, w końcu zostało uznanych za wielkich pisarzy i artystów.
Sztuka jest wieczna, chociaż my - nie.
Pozdrawiam