Nie wiem jak to ocenić. Trochę nie rozumiem "pocztówek bezwiednie przyklejonych". A w zasadzie rozumiem, ale coś mi nie gra w tym zdaniu.
I ostatnie słowa- "A ja jeszcze żyję. Wychodzę na polanę. Tutaj nie ma ludzi- i jest cudnie." -Moje pierwsze skojarzenie? Edward Cullen i ta jego polana ze Zmierzchu, na którą sobie wychodził i błyszczał do woli. Już sobie wyobrażam, jak przewrotnie mówi 'jestem jedynym żyjącym'. Może i by tak powiedział, gdyby Stephanie Meyer miała taką cechę jak poczucie humoru.
To jednak tylko małe groszki czepliwości, jeden procent, reszta to zadowolenie.
Pozdrawiam i przepraszam za skojarzenie z Cullenem. Moja wyobraźnia zwykle własnymi drogami kroczy.