Ten wiersz z kolei ma w sobie coś fajnego. Jakas inna energia nie taka straszna jak w poprzednim twoim dziele pod którym byłam. Chociaż dramat trwa I nawet mam wrażenie że stworzone z jednego stanu ducha są te wiersze.
Ogólnie myślę sobie ze za dużo chcesz z siebie wyrzucić na raz. Masz ciężka budowę zdania.
Źle się czyta taka ilość powtórzeń przyimkow czasowników przymiotników. Itp. Czasem są one niepotrzebnym domówieniem. Ja sobie w głowie trochę czytając skróciłam:
Nie boli mnie światło ani cisza,
zadana przez krzyk,
od jakiego nikt nie zdoła się uwolnić.
Nakarmiona słowami bez sensu,
ukrywam się w dłoniach,
wzniesionych z zatraconego zmierzchu.
niebo nie pozwala wyzwolić się z samotności.
Umieram w twoim najlepszym śnie,
w ucieleśnionych słowach, pośpiesznych marzeniach.
Czy nadejdą wspomnienia
które uwieńczą bezpańską tęsknotę?
Chcę byś raz pogrążył się w nawałnicy,
skończył sen bez śnieżnobiałej łzy.
Nie potrzebuję twojej samotności,
nie chcę błąkać się po zaułkach ciała,
proszę jedynie o chwilę wytchnienia
w podróży po kolejną pustkę.
Nie opuszczaj moich sennych przywidzeń,
złap się lęku, mojej dziecięcej dłoni.
Pogłaszcz serce,
przytul wyrzuty sumienia.
Zatracam się w bolesnym uśmiechu,
delektuję szeptem,
który zachłannie otula usta,
Łzy sypią się do stóp, dogorywają fantazje
zaprzedane Bogu.
Pokombinuj moze więcej ze zmianami szyku zdania jakos przewrotniej używaj części zdania to się będzie na pewno lepiej czytać takie moje rady ale co z nimi zrobisz to twoja sprawa