Ostatnie komentarze ginger
Jest. Dokładnie o to mi chodziło.
Zdania wyrwane z kontekstu nigdy nie trafiają do celu.
Ok, ja w małym miasteczku mieszkam, do pracy chodzę spacerem bez względu na pogodę, więc nie znam zwyczajów wielkoaglomeracyjnych
Domyśliłam się, ale zabrakło mi przejścia od jednego do drugiego. Pominąłeś po prostu etap przesiadki, więc w sumie nie wiadomo, jak to się stało i czym było spowodowane.
Prawdopodobnie tak. Ale żadne z nas aż tak przenikliwe nie jest, żeby w miniaturze doszukiwać się powieści. Skoro wrzuciłeś to jako miniaturę nie miej pretensji, że jako taka jest odbierana. I niedoceniona. Ten kawałek sam w sobie po prostu nie jest wart uwagi.
Cytat:
Dojechaliśmy samochodem do dużego parkingu na obrzeżach miasta. W autobusie miałem nieszczęście stać obok pewnego dziadka, któremu strasznie jechało spod pachy.
To czym oni w końcu jechali...?
Hmm... Podoba mi się. Niebanalny pomysł, całkiem nieźle ubrany w słowa. Przeczytałam z prawdziwą przyjemnością. Końcówka mnie zaskoczyła. Pozytywnie. Ode mnie bardzo dobry.
No dobra. Każdy facet chce takiej kobiety. Ale ideałów nie ma. Także tak - to wiele. Współczuję biedakowi, bo sobie takiej nie znajdzie. Nie w tym świecie. Tyle w kwestii odpowiedzi.
Tekst. Hmm... Co to właściwie jest? Kilka zdań, owszem, zgrabnych, ale nie porywających. Nie wnoszących kompletnie nic. Bo co? Utarte powiedzonko na samym końcu nie poprawia jakości, wręcz przeciwnie. Nie ma przekazu, nie ma nic. Ot, napisałeś, i wrzuciłeś. Nie mogę znaleźć przyczyny, dla której uznałeś to za tekst literacki.
Uff... Tekst krótki, ale męczący, niestety. Jak zauważyła Troll, wielokropki są zbędne i tylko przeszkadzają w czytaniu. Mam wrażenie, że napisałaś to na kolanie, po czym wrzuciłaś z nadzieją, że będzie dobrze. Cóż, rozumiem to, sama tak robiłam. Ale to nie jest dobra droga. Teksty trzeba poprawiać i dopieszczać, wtedy odwdzięczą się zgrabną składnią i jako takim przekazem. Owszem, wiem, co chcesz powiedzieć, ale stylistycznie tak to zagmatwałaś, że... Po prostu źle się czyta. Popracuj. Pomysł jest dobry.
Witam serdecznie.
Cóż mam Ci napisać...? Jest trochę błędów - interpunkcyjnych, stylistycznych... Poszukaj, popoprawiaj.
Treść? Chciałeś opowiedzieć pewną historię, i to jest w porządku. Może być. Wielu ludzi goni za czymś, a kiedy to dostają, okazuje się to być nic nie warte, a nie mają nic innego. Ubrałeś to dość interesująco. Ale końcówka jest tak patetyczna, szczególnie ostatnie zdanie, że aż słabo mi się zrobiło. Nie piszesz dla pierwszoklasistów, nie musisz mówić, co jest dobre, a co złe. Zostaw coś do zrobienia dla swoich czytelników.
Nie jest źle, ale ten kawałek wymaga jeszcze pracy.
Ruszyłeś mnie. Ale żadna to nowość.
Każdy ma prawo do chwili szczęścia, jakkolwiek zagmatwane by to wszystko nie było.
Dziękuję. A myślałam, że tam już nikt nie zagląda
Cóż... Z przykrością zgadzam się z przedmówcami - nie ma w tym tekście nic wartego uwagi. Ani styl, ani treść. O błędach maści wszelakiej nawet nie wspomnę. Tak naprawdę nie wiem, co jeszcze napisać... Może spróbuj napisać o czymś prostszym...?
Ok, gdyby nie moje ogromne dzisiejsze samozaparcie, nie przeczytałabym więcej, niż pierwsze zdanie. Banał nad banałami, moja droga. Rozumiem problem bohaterki bardzo dobrze (za dobrze, niestety), i naprawdę uważam, że jest spłycony, a sposób opisania stanowczo jest zbyt wydumany. Psychologia psychologią, a krew krwią - zawsze taka sama, czerwona, z metalicznym posmakiem. Nie zmienisz jej porównując do ulewy czy mżawki - które, swoją drogą, się wykluczają.
Do mnie nie trafiło. Ale może jestem już po prostu za stara...
Bardzo mi się to podoba. Patrzę na ten tekst bardzo osobiście - prawdopodobnie za bardzo - ale idealnie trafił w moje aktualne postrzeganie świata. Ostatnimi czasy z przyjemnością zamieniłabym się własnym cieniem - powtarzać tylko czyjeś ruchy, nie myśleć, nie decydować... Choć Twój bohater, mam wrażenie, nie chciał do tego dopuścić, tylko tak jakoś wyszło...
Tekst można rozpatrywać na różnych płaszczyznach, ja znalazłam swoją, i uważam, że w tej sprawdził się świetnie. Gratuluję.
Hmm... Mam wrażenie, że podobnej historyjki mogłabym wysłuchać w najpodlejszej spelunie w mieście. Ani to śmieszne, ani interesujące, ani treści żadnej nie wnosi. Ot, przyszło na myśl, zapisałeś, wysłałeś. Ani w tym polotu, ani stylu czy przesłania. W moje gusta nie trafiłeś zupełnie.
Podoba mi się. Jakbym słuchała legendy opowiadanej przez Dziadka. Nie mogę się czepiać, bo po prostu przeczytałam z przyjemnością. Świetnie, i już