kiedyś tam coś Ci już pisałem, nie pamiętam, co. Costam, że są jakieś przekłamania co do lokalu, gdzie w życiu nikt i nigdy nie sprzedawał żadnej padliny, bo to był zwykły boordel i to prawie legalny, bowiem posterunkowy X, co wieczór wpadał tam na długie pogawędki o literaturze. Czaisz sytuację? Nie? OK, nieważne.Zatem, co to ja chciałem powiedzieć.... Acha, moją metodą, sprawdzoną na rozładowanie witalnego napięcia, to nie jest jeżdżenie z laską niewiadomogdzie, a tym bardziej przekraczająć granice stanu, i nawet, gdyby to była Luisiana, to nikt mi nie powie, że nie można dac lasce do buzi na zapleczu. Dlatego pytam! Nie szkoda ci było tych kosztów na piwo, kiełbaski, paliwo i całe te podchody, jak wszystko można było załatwić w kawiarni na zapleczu?!!!!! No wiesz. Nie chcę wnikać w Twoje upodobania. Ale normalny facet załatwił by sprawę w przelocie, nie narażając się na interwencję straży pożarnej. A tym bardziej z doopencją, która jest mokra już w samochodzie. Jarzysz o czym Ci klaruję? Zatem, nie róbmy z piczki kapliczki. było brać w samochodzie, jak była mokra, a nie szukać edenu po dziurach.... I co? teraz rączka...
Ponieważ spotkałem się z uwagami ze strony Pani Redaktor "zawsze", co w Luisianie tłumaczą "always", jak te podpaski ze skrzydełkami, a również tak wołali na starą Meggi, Irlandkę, co była zawsze always and in time, a niektórzy Niemcy twierdzili, że także immer dabai. Zatem muszę wyjaśnić, aczkolwiek niechętnie, o czym potym, że nie robię, do qoorvvy nędzy żadnycgh wyciewczek osobistych, a tylko wczuwam się w poetykę utforu i gadam tym samym językiem, bo w końcu ma się w sobie trochę empatii, jeśli chwytasz moją myśl w tym momencie... Ale jeśli nieobcy jest ci Roth i Runyon, nie wspominając o ferajnie spod monopolu, to się na zicher nie obrazisz, a mało tego, pojmiesz w lot sprawę. Czujesz? No jak nie, każdy by zajarzył.... a konkretnie chodzi o to, czy się przypadkiem nie obraziłeś, że ja wolę w przelocie, a ty bardziej się przyłożyć. bo to o to chyba chodzi pani redaktorce, że nie można dyskryminować za poglądy. A niechętnie to robię, to całe tłumaczenie, bo my, dżentelmeni w końcu, chyba nie mamy z tym takich problemów, jak adminiestracja portalu, nie?
_______________
Giuliano, dwie sprawy do Ciebie. Po pierwsze: nie kasuj naszych redakcyjnych dopisków, szczególnie, jeśli (to drugie) masz w nich zawierać personalne, prowokujące ataki. Jedna rzecz, że Regulamin Ci tego zabrania druga, że to cios zupełnie bez klasy i poniżej pasa.
Ponownie przypisuję.
zawsze