Ostatnie komentarze Gymea
Dzień dobry Gastonie. Dobrze, nie będę już dziękować.
Powtórzenia oczywistości, czyli masło maślane.
Słowa zbędne i aż proszące się o wymazanie. TAK. Już zaczęłam nad tym pracować - czyli czytać książkę, która ma około 500 stron, raz jeszcze - ale nie szkodzie, lubię to. Robię to przecież dla własnego dobra. Z jesiennym listkiem, Gymea.
Purpurku - a teraz:, „Dlatego też sugeruję publikować tutaj coś, co czytelnik ma szansę poznać w całości...od pierwszej do ostatniej literki....”ACHA!! Nie tylko "korektor" - to jest twardy argument. Fajnie - nauczyłam się jeszcze czegoś nowego. Życzę Tobie miłego, słonecznego dnia. Gymea.
Drogi Gastonie*
No, teraz czuje się trochę lepiej. „ Żadnej „– dzięki.
Szkoda, że nie masz czasu, by dać mi przykład „zawirowania zapisu”. Czy mogą one występować z powodu, że to jest tylko fragment książki, gdzie wiele odpowiedzi znajduje się
w dalszej fabule?
Wyjaśnij mi, proszę, co to są bańki i całusy.
Dziękuję Tobie, Gastonie, że ogóle poświeciłeś swój czas, by przeczytać mój fragment i jeszcze parę słów do mnie napisać.
Z wdzięcznością, Gymea.
Jestem średniakiem, albo gorzej. Myszą, którą zeżrą koty. Gymea.
To był rok 2016, a ja dziś - lipiec 2017, nie mogę obojętnie przejść obok Twojej miniatury.
”Gorzkie niebo”, to niebezpieczna lektura.
Kim była ta kiedyś zakochana para i co w nich pozostało, jeśli nie było już wiary
i miłości? Utracili to, co najważniejsze. Ja też byłam w tym miejscu. Nie miałam noża, ale pociąg – kupa żelastwa.
Może ta dwójka spotkała się, by wzajemnie ratować tę resztkę, bo myśleli, że została. A nie było nic, oprócz noża, który im podpowiedział rozwiązanie.
Mili*(pozwól mi na ten słodki skrót), mam tylko nadzieję, że Ty nie przeszłaś przez to piekło. To był przecież ktoś inny.
„Gorzkie niebo” wzbudziło we mnie dramatyczne wspomnienia. Chyba by było lepiej, ażebym nie czytała. Teraz trzeba mi trochę czasu, by stanąć w szeregu.
Pozdrawiam Cię nieco smutnie, Gymea.
Skroplami* Twoja nowa wiadomość, którą teraz przeczytałam, dodała mi, po zdołowaniu, światełko nadziei. Właśnie te momenty, które dojrzałeś, dodają mi zapału. Zdaję sobie sprawę, jak bardzo zawyżyłeś ocenę. Fajnie!
Wyobraź sobie, iż my Baby, moja książka „Cry me A River” ma 560 stron, z błędami. Poprawiałam książkę już 6 razy, a teraz według zdania Miladory, naszej przyjaciółki z portalu, mam jeszcze do tego nieprawidłowo technicznie ujmowane dialogi.
(i nie tylko).
Ale to jest słodka nauka, bo widzę sama, jak wartość książki wzrasta.
Drogi Skroplami, pisz do mnie jeszcze, jeśli coś nowego zauważysz, co bym mogła poprawić lub polepszyć.
Życzę miłego dzionka, Gymea.
P.S. Teraz zabieram się do czytania „Warkocze w zlodziejowie”.
Droga Skroplami* to znaczy, że przeczytałeś obydwa teksty(fragment Cry ma A River i Butelka).
Bardzo dziękuje, że znalazłeś na to czas i ochotę.
Ja przeczytałam w międzyczasie Twoje opowiadanie pt. Decyzje i kilka wierszy. No tak – człowiek może popaść w kompleksy.
Może i masz racje, z tym „dziecinnym stylem”. Za mało wdrażam się w sprawę i nie pieszczę słów.
„Sumując: zrobiłaś pierwszy krok, ale idziesz
w ciemności. Zapal światło, ciemność dla mistrzów.”
Te dwa zdania urzekły mnie swoją prawdą.
Czytelnika nie interesuje, że mieszkam przeszło dwadzieścia lat w Niemczech, co z pewnością wpłynęło, na jakość mojej polszczyzny. Zauważyłam, na przykład, iż przez ten czas, polska mowa wzbogaciła się o wiele nieznanych mi słów.
Dotychczas czytałam tylko książki po niemiecku, by nie być tutaj szarą myszą i uczyć się, uczyć.
Teraz dostałam od mojego syna elektroniczny tablet z polskimi książkami i zaczynam się kształcić w naszym języku, porównywając, próbując, „małpując”, po prostu ćwicząc, by dostrzegać głębiej piękno polszczyzny.
Jeszcze raz dziękuję Tobie, Skroplami, za szczerość i za poświęcony czas. Gymea.
Hallo, Gramofonku* ojejejej, ale się posypało. Prawda w oczy kole.
Naturalnie – teraz dopiero widzę, że mogłam tekst bardziej rozwinąć
i wtargnąć we wnętrze krótkich stwierdzeń!
Najbardziej jednak mnie boli tytuł „Butelka”.
Cieszę się, ze przeczytałeś i każde Twoje zdanie(i swoje) wzięłam pod lupę.
Krytyczne echo jest lepsze, jak milczenie.
Jeszcze raz dzięki i do następnego razu.
Ekszyn – mój przyjacielu*
Karcę siebie sama i bije głową w mur, ponieważ byłam świadoma, iż to jest karczemny niewypał. Tytuł „Butelka” jest absolutnym lapsusem, nie do wybaczenia. W czasie pracy nad tekstem, zapisywałam sobie na brudno inne tytuły, a mimo to zostałam z butelką. Ujawnia całą zawartość miniatury już przy tytule i odbiera czytelnikowi potrzebne napięcie. To tak, jak zdradzić, co będzie pod choinką.
„Poza tym, niezgrabnie, ale nie mam cierpliwości do precyzyjnego wytykania błędów. Zrobiłbym to, gdyby nie było błędu wyższego poziomu, o którym pisałem.”
Rozumiem też, iż po takim początku, nie masz ochoty by się wgłębiać w resztę.
Ale mam dół…czuje się, jak ta mrówka.
”Kolej rzeczy”
Pozdrawiam Cię słonecznie.
Drogi Szymku – witam Cię serdecznie*
„Trochę to rzadkie u mnie, ale mi się podoba.”
Mnie się również podoba, szczególnie rozwój sytuacji, gdzie napięcie wzrasta od słowa do słowa. W samej rzeczy temat znany z filmów, ale i z rzeczywistości. W kręgu moich przyjaciół zdarzył się również taki przypadek z makietą, jednakże przyczyną tego było nieszczęśliwe potknięcie o schodek. Makieta wylądowała na jezdni i przejechała się po niej taksówka, którą zamówił, by zdążyć na miting.
Zabieram się teraz do czytania ”Historie z dreszczykiem”
Do zobaczenia na PP, Gymea*
Dzien Dobry dzisiaj, Sagitarius* ( opublikowane dnia 19-04-2015 10:26 )
Właśnie teraz odkryłam Twoją miniaturę pod tytułem „W progu”.
Po jej przeczytaniu zapukała do mnie małość i niewiara w siebie.
Cóż Ty masz za umysł, który prowadzi Twoją dłoń, do komponowania takich tekstów. Pare zdań, a esencja na końcu. Gratuluję łatwości pióra, a ja z zabieram się do dalszego czytania.
Może się czegoś nauczę.
Z podziwem, Gymea.
Pozdrawiam Cię Miladoro i natychmiast przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale to właśnie dzisiejszego poranka, odkryłam Twoją wczorajszą wiadomość.
Ileż to trudu zadałaś sobie przy tej korekturze. Jaka precyzja i rozwaga.
Bardzo, bardzo dziękuję.
Stronę po stronie będę sprawdzała i poprawiała, pod kątem tego wszystkiego, czego się od Ciebie dowiedziałam. Myślę, że potrzeba mi jeszcze roku.
A teraz z radością zabieram się do poprawy fragmentu. Może coś z tego wyjdzie.
Jeszcze raz dziękuję, Gymea.
Pozdrawiam Cię Mildoro bardzo serdecznie*
Właściwie z Twojej wiadomości, wycięłabym wszystko i pozostawiłabym jedynie:
„Cóż... dość często zaczyna się od dolnej półki.” To zdanie to nadzieja.
Dziękuję za tę brutalną krytykę, która mnie wyrwała z narcyzmu. Natychmiast zabrałam się za poprawianie, przy użyciu Twoich uwag i stwierdziłam, że masz dużo racji.
Czy byłabyś tak dobra i zechciałabyś podać mi przykłady z mojego tekstu, które dotyczą stwierdzenia,
iz mieszam czasy oraz gdzie brak mi logicznego myślenia.
Ale będzie czerwono przy poprawianiu 560 stron mojej książki! Katastrofa!
Przesyłam Tobie listek jesieni, Gymea,
Hi, Heisenberg*Idę na tańce* jestem na dolnej półce, jestem zdruzgotana – chyba się upiję. Jutro odpowiem. Gymea.