magnat.
Ładny tekst. Dużo tu świetnych zdań. Łatwo poczuć ten klimat, tę atmosferę mieszania się początku z końcem, myśli szarpanych wiatrem. Razem z bohaterem uczestniczyłam w tych, pełnych uniesień i patosu chwilach. Widziałam ten niesiony wiatrem list, dryfujacy po oceanie przeszłości... Czy jednak nie jest tu tego patosu nieco za dużo? Przyjrzałabym się jeszcze raz tekstowi pod tym kątem. Czy skrócenie, uproszczenie niektórych zdań nie sprawiłoby, że byłby jeszcze lepszy (bo nie mówię, że jest zły)?
Wynotowałam parę zdań, co do których miałam wątpliwości:
Cytat:
Noc jest końcem i początkiem. Czasem dnia, niekiedy zupełnie innej metamorfozy
Ten początek jest niezbyt udany: przecież noc nie jest początkiem dnia, a dzien nie jest metamorfozą. Miało być mądrze, a wyszło jak wyszło.
Cytat:
Postrzępione strzępki niedokończonego listu do Ciebie słowa modlitwy
Postrzępione strzępki - to nie brzmi dobrze. Poza tym przydałby się chyba przecinek po "Ciebie".
Cytat:
Fruwały niesione podmuchami wiatru, wyżej, wciąż wyżej ponad wszystko, sięgały szczytów modlitw niesionych do nieba i opadały targane karą za grzechy, czy też nagrodą darowania zapomnieniem błędów, wzmagającym strumieniem słoty kawałków kryształów rozbitych luster, bezustannym potokiem lawiny spadającej z nieba na ziemię.
- To zdanie przemyślałabym jeszcze, bo zrobił się z niego bełkot.
Cytat:
(...)brudne łzy bezradności rozlały się na skorupie zabliźnionej ranie szczęścia
To zdanie też jest mniej udane, wygląda trochę jak zlepek przypadkowych wyrazów.
Cytat:
Napój, wysoce procentowy, nierozcieńczony, niewstrząśnięty, absolutnie czysty w swej postaci, kusił, zachęcał do wypicia.
- tu zrezygnowałabym z "wysoce procentowy", wszyscy przecież wiedzą, że wódka to napój wysoce procentowy.
Przepraszam, że tak się czepiam. Uważam, że tekst ma duży potencjał ale wprowadzenie zmian kosmetycznych mogłoby mu bardzo pomóc.
Pozdrawiam,
Hela
PS. Udany tytuł!