Dziękuję. Opowiadanie, jak to u mnie bywa, pełne jest błędów. Wykonałem jednak zadanie w całości.
No, prawie...
Mam taką zasadę, iż nie umieszczam tekstów, które mnie samemu się nie podobają. Ten mnie się podoba bardzo.
Aha! Imię Whateley zapożyczyłem od Gaimana z opka "Ja, Cthulhu". Nie wiem, czy tak można, ale uznałem, iż można.

Napiszę tak, Krzychu 9skadinad imienniku):
Jako autor nie mam obowiązku pisać o Polsce i li tylko w polskich realiach, ale doskonale Cię rozumiem z Twojej ostatniej opinii.
Moje opowiadanie dzieje się w Stanach, na przedmieściach. Jednak rozterki głównego bohatera, jego środowisko, miasteczko, znajomi są swojscy.
Opinia Jacka nie jest zatem absurdalna.
Znam Polskę bardzo dobrze - taka praca. Jeżdżę po wioskach, miastach, miasteczkach i wszędzie jest podobnie. Inna sprawa, czy atrakcyjnie dla mnie, jako dla autora? Mam prawo umieścić akcje w Mongolii nie znając jej. Pochodzę i mieszkam w Białymstoku. Czy, wedle Twojej myśli, mam pisać tylko "śledziem" i o rzeczach na Podlasiu?
Moja historia powyżej jest filmowa. Chciałbym, żeby taka była. A film dla mnie to przede wszystkim Stany. Nie zabierajmy sobie prawa do pisania o czym nam się żywnie podoba. Byle było dobrze.
Dziekuję Wam wszystkim za posty i za przeczytanie.

Aha!
Koniecznosć umiejscowienia tego opka w Stanach tłumaczę:
widzieliscie film "Ostatni seans filmowy"?
To jest to, co chciałem osiagnać.
Tak mniej więcej...

To moje stare opowiadanie i przyznam Wam, iż nie sprawdzałem go jakos szczególniej pod względem poprawności...
Chciałem własnie postawić na dialog, a były to czasy, kiedy nie umiałem go zapisywać poprawnie.
Żadne to wytłumaczenie, wiem, ale przymknijcie oko, proszę.
Teraz o tym, że amerykańskie realia...
Chciałem, żeby było to w Stanach. Całkiem inaczej napisałbym to, jeśli miałoby to dziać sie w Polsce. A nie wszystko musi sie tu dziać.
Chciałem napisac opowiadanie, gdzie padłoby nazwisko Eastwood i... podołałem. \Pomimo wielosci błędów uważam, iż to opowiadanie jest... niezłe.
Nie chcę pokazywać polskich realiów. Nie chcę pokazywać amerykańskich, czy mongolskich. |Palce moje wybierają - ich słucham.
Dziekuję za uwagę i za przeczytanie.

Nie. To tylko opko ot takie. Ale mam propozycję.

Dzięki za posty. Ja traktowałem to opko przez dłuższy czas jako "do poprawki". Ale potem postanowiłem zostawić tak, jak jest. Oczywiscie błędów, jak to u mnie, masa cała.
Co do tego "niemiał", "niemiałem" - przedszkolny błąd, ale tylko przez niedopatrzenie.
To dla mnie dłuższe opowiadanie. Ja się po prostu rozpędzam i czasami nie trafię w spację, albo rozpędzę się z przecinkami. Wiem, niechlujstwem to pachnie, ale wolę nie poprawiać tu, na portalu. Niech będą te błędy, które zauważyliście. Ja się powoli uczę wychodzenia z tego brudu. Powoli, ale jest chyba trochę lepiej.
Dzięki za posty.
sam myślę, że w tej historii coś siedzi. Czasami wiem, co, a czasami sam sie zastanawiam. Nie jest to może profesjonalne, ale i sam siebie profesjonalistą nie nazywam.
Dzięki.

Dziękuję, Hrabino.

"Nie chodziło mi o cały tekst, odniosłam się do jednej uwagi" Nie jesteś konsekwentna.
Uważam, że twoja krytyka jest szkodliwa. Nie bronię swojego tekstu. Myślę, ze z natury jesteś taka, co potwierdziły moje poszukiwania.

Osobiste przytyki są niezgodne z Regulaminem portalu. Zapraszam do zapoznania się z nim.

"Wciskasz kil i mydlisz oczy erotyką, żeby obronić tekst."
Kurde... Gdzie?! - to są Twoje słowa.
Nie będę fatygował się o słowa, skoro odbiorca zastygł w swoim historycyzmie literatury. " A czereśnie jasno wskazują, że jest lato, więc wzmianka o szkole jest nie wiem po co" - to zarzut?
"Nic nie poradzisz na to, że truskawki kojarzą się z wiosną, śliwki z późnym latem, jesienią, a czereśnie z latem. Dobry autor umiejętnie wykorzystuje naturę, a nie jest przeciwko niej."
Tak?
Odpowiesz bez powoływania się na swoję wykształcenię? Nie pisałem Ci nic o moim. Jeśli chcesz, będziem szli w historię. Teatru i \literatury.

Skoro odnosisz się do li tylko jednej uwagi, nie pisz, że autor traktuje Czytelnika z głuptaska, albo, że wciska kit. Nie ma to nic wspólnego z prawdą, a boli. Czereśnie można kupić przez cały rok. Alkohol młodym też. "To wszystko powinno być w tekście" - bzdura. Nie trafiłem do Ciebie jako odbiorcy, fakt. Nie zwalnia to jednak Ciebie z pewnego szacunku do tekstu, nawet jeśli uważasz, iż jest zły.
Tym tutaj żyjemy, tekstami.
Na przyszłość - uważaj z krytyką, którą ferujesz.

Dalej czekam

Autor nie ma Czytelnika za głuptaska. Proszę o uzasadnienie tego stwierdzenia. Teraz, Elwiro. Proszę tez o uzasadnienie tego kitu, który wciskam odbiorcy, a do którego nawiązałaś.

Z tą wiarygodnościa... Wiecie? Ja zawsze oddzielałem prawdziwe życie od literatury. I nigdy nie chciałem, by moje opowiadania zbliżały się, czy były obrazem tego "prawdziwego życia". Stąd też, fabularnie, mało co mnie ogranicza. Ale:
Swojego czasu pracowałem z młodzieżą i wiem, że są rodzice, którzy nawet po kilku dniach mogą postawić sobie pytanie: "zaraz... a gdzie jest moja córka? Bo w pokoju jej nie ma."
To jedno z moich niewielu opowiadań, które dzieją się "tu i teraz" i myślę, że jednak czuję się lepiej w estetyce bajek. Nie potrafię pisać o prawdziwym życiu. I nie widzę takiej potrzeby.
Dziękuję wszystkim za przeczytanie i za opinie.

No i to właśnie chyba jest mój największy problem: brak cierpliwości.
Znając jednak siebie wiem, iz jak poczekam, aż tekst przegryzie się, czy dojrzeje wiem, że znudzi mnie się. Dlatego też wolę wrzucać na świeżo.
Dziękuję wszystkim za przeczytanie i za opinie.

"Zajebać"... hm... to słowo ma chyba wiele znaczeń. Tak samo jak stwierdzenie "Komary tam gryzą jak sto chujów".