Mirku,
plastyczność początkowych akapitów mnie bardzo porusza. Czytam i widzę to przedmieście miasta, które nie istnieje.
Cytat:
Niżej napiera jakby zatrzymane w kadrze istne tsunami koron drzew; wielgachna fala zieleni we wszystkich odcieniach. Miło mieć taki najdalszy plan na co dzień.
Cytat:
Letni przedwieczerz. Siostra i ja na balkonie. Ubrani; ona letnio i na pastelowo, ja letnio w kusych czerniach. Boso tak stoimy i palimy papierosy, a rześki zefirek owiewa nasze blade nogi. Spojrzeniem wędrowca, który może już jutro, być może jednak dopiero za rok wyruszy w drogę, mierzymy widnokres. My milczymy, ale jakiś owad bzyczy i jakby poza świadomym słyszeniem coś szumi, tylko nie wiadomo czy to miasto, czy krew w żyłach.
Mogłabym tak cytować cały tekst.
Podoba mi się taki oszczędny styl, w którym nic więcej, ani mniej nie potrzeba. Nie przeszkadza mi brak osadzenia w jakimkolwiek kontekście, rzeczywiście jest ledwie zarysowany, jednak dostrzegam w tym tekście esencję problemu, który poruszasz, punkt wyjścia do dalszych rozważań. Impresja - to wystarczy.
Jestem pod wrażeniem.
Pozdrawiam