Szczerze mówiąc jakoś nie bardzo rozumiem tą część.
Cytat:
Spojrzałem w jej twarz, szukając wahania - nie chciałem tego, ale wciąż miałem nadzieję, że w którymś momencie ona stwierdzi, że ma mnie dość i ucieknie. To byłoby najlepsze wyjście.
Od kiedy to on ma nadzieję, że będzie miała go dość? Przecież to właśnie Robert chciał tych spotkań.
Cytat:
-Zwariowałeś - powiedziała. Z trudem stłumiłem uśmiech. Zdałem jej egzamin, dowiodłem prawdy swoich słów, co mogło tylko utrudnić nam życie.
Jaki egzamin?
Zaczyna robić się trochę zagmatwane. Uczucia Roberta i Joy zbyt szybko się zmieniają. Raz jedno nie chce, za chwilę drugie.
Wydaje mi się, że taki mętlik może zniechęcić czytelnika