Ostatnie komentarze jasna69
Przepraszam, Panowie, że tak długo nie składałam podziękowań za wizytę i komentarz, ale real pozbawił mnie dostępu do przyjemności wirtualnych.
Mike – Twoje komentarze są jak miód płynący prosto na spragniony słodyczy języczek. Ogromnie się cieszę, że pomysł z tytułami przypadł Ci do gustu i że doceniasz humor w tej opowiastce. Po moich poprzednich, zwykle dość „ciężkich” tekstach to spora odmiana i ogromnie się z niej cieszę.
Tydrychu – ja też ostatnio byłam w ciągłym niedoczasie, znam ten ból, ale zapewniam Cię, że nawet, gdy nie pojawiam się na portalu, to ciągle mam w pamięci czasy, gdy tak świetnie się razem bawiliśmy. Dzięki za komentarz, teraz czekam na Twoje teksty.
Dobra Cobro – jak dobrze, że jesteś i pobudzasz do działania. Dzięki za miłe słowo i nagrodę, która zrobiła furorę wśród rodzinki. Pomiędzy świątecznymi posiłkami z przyjemnością biegaliśmy po boisku.
Purpurze – z komentarza wnioskuję, że jesteś dość wymagającym czytelnikiem, tym bardziej się cieszę, że dwukrotnie przeleciałeś tę historyjkę i zechciałeś pozostawić komentarz. Dzięki wielkie i do zobaczenia u Ciebie.
Pozdrawiam lekko zmartwiona "świetną" najgorszością.
Mike, tekst bez Twojego komentarza byłby niepełny niczym potrawa pozbawiona ulubionej przyprawy. Przepraszam za to kulinarne porównanie, ale uwielbiam gotować.
Dziękuję za tak pozytywną opinię, jednak nie uważam, żebym wygrała w przedbiegach. Było kilka interesujących tekstów (w tym Twój, który obdarowałam punktami), choć niewielu chętnych do podjęcia wyzwania w czasie przedświatecznej gorączki. Gratuluję odwagi i zasłużonego miejsca na podium.
Pozdrawiam cieplutko
Jak miło Was widzieć (nawiasem mówiąc, strasznie mi się podoba neon na Moście Gdańskim, dla niewtajemniczonych – napis „Miło Cię widzieć”).
DoCo, cóż ja mogę powiedzieć na taki komentarz, po prostu skromnie spuszczę powieki i powachluję spłonione policzki

.
Medeo, żeby zobaczyć Cię pod moim tekstem musiałam zejść na nizinę, tu wcale nie jest źle, a towarzystwo przednie. Dziękuję za tyle miłych słów

.
Al, nie wyobrażam sobie portalu bez Twojej obecności i komentarzy, w których nigdy nie szczędzisz dobrego słowa

.
Palenieszkodzi (wiem, że szkodzi, nawet rzuciłam, ale ciągle lubię), Ciebie też witam po raz pierwszy i jest mi niezmiernie miło, choć zdaje się, że nie jesteśmy sobie zbyt „bliskie”

. Może kiedyś to się zmieni?
Blaszko, od dziecka lubię strychy i piwnice, może stąd ten klimat tajemniczości. Dzięki za wizytę

.
Dyskusja na temat półek póki co wydaje się bezcelowa, ponieważ ciągle nie ma z kim dyskutować.
Dobra Cobra napisał:
Nie ma TERAZ Redakcji Prozy
Niestety to „teraz” trwa zdecydowanie zbyt długo. Widać trudno znaleźć chętnych na opuszczone stanowiska albo komuś nie chce się szukać. Szkoda, bo przez brak redakcji miłośnicy prozy pozostawieni są sami sobie, a po ilości komentarzy widać, że Portal Pisarski powoli staje się Portalem Poetyckim. Może właśnie taki jest zamysł decydentów? Jeśli nie, to życzę PP (i sobie przy okazji), żeby coś drgnęło, zanim wykruszą się ostatni stali prozacy, jak cudnie określił nas Mike17.
Jeszcze raz dziękuję za komentarze i optymistycznie czekam na więcej. Im bogatsze w konstruktywną krytykę, tym milej widziane.
Niesamowity smutek przebija w całym opowiadaniu, tyle samotności, pogrzebanych nadziei, nawet pogoda paskudna, a jednak czuć atmosferę świąteczną, co było jednym z założeń konkursu. Tekst poprowadzony niespiesznie jak sam spacer po cmentarzu, jest czas żeby pomyśleć o błędach dorosłych, za które muszą płacić dzieci i w tym dojrzeć prawdziwą grozę.
Podobał mi się wcześniej, co wraziłam przyznaniem punktów i podoba nadal.
Pozdrawiam serdecznie
Rozczuliła mnie ta historia. Chłopak od początku widział piękno Amandy, nawet gdy jeszcze nie miała biustu, a potem… Prawdziwa miłość, bo nawet nie chcę myśleć, że został z poczucia winy. Sentymentalna jestem okrutnie, choć w moim wieku już chyba nie przystoi. W każdym razie poruszył mnie ten tekst i dlatego był jednym z czterech, na które zagłosowałam.
Pozdrawiam serdecznie
Okazuje się, że galareta zbliża kumpli

. Ciekawa jestem, czy w bezgranicznej ciemności bohater odnalazł usta Marianka.
Intrygujący i miejscami irytujący tekst, ale z całą pewnością zapadający w pamięć, czego gratuluję nieco zasmucona, bo odpadła kolejna potrawa w mojego i tak zawężonego wigilijnego menu.
Pozdrawiam serdecznie
Ipsylonku (przepraszam za zdrobnienie, ale to za sprawą Twojego awatara, ilekroć go widzę, mam ochotę powiedzieć: nie złość się, maleńki) masz niesamowity dar przykuwania uwagi. Ani przez moment nie poczułam się znudzona tekstem. Perfekcyjnie oddałeś klimat beznadziei i jednoczesnego poszukiwania światełka w tunelu. Wszystko zagrało bezbłędnie, pierwszy akapit wprowadza w sielankową radość bytu, cudowny poniedziałek, który rozpoczyna kolejny tydzień cudownego życia, wystarczy wstać, żeby się nim cieszyć, a potem odkrywasz, że to życie nie należy do bohatera i zaczyna się podróż po podmiejskim „przedżyciu”. A tu światło mniej słoneczne, brzuchy mniej pełne i ludzie mniej uśmiechnięci, jak w tej sytuacji nie widzieć za dużo, nie czuć zbyt mocno i nie myśleć zbyt często? Trzeba poczekać i spróbować później, czy może walczyć ostrzej?
Świetna proza, Ipsylonie, nie szkoda ani minuty na czytanie Ciebie.
Pozdrawiam
Jedź, Mike, jedź, a ja choć spóźniona, zawsze będę jeździć z Tobą, bo to jak podróż autostopem, nigdy nie brakuje emocji.
Witaj, Dobra
Jak miło, że wpadłeś tu i tam, dzięki za przychylne słowo. Uwielbiam Twoje poczucie humoru, Głosie Narodu.
Od tej pory Marlon już nigdy nie będzie tylko TYM Marlonem.
Mike, stworzyłeś bohatera, którego ciężko nie polubić, tak po matczynemu. Jakież to nieszczęśliwe stworzenie, wychowanek Onana, który musi ruszyć w świat, żeby zaspokoić rodzicielkę.
Jak dobrze, że w końcu oboje stwierdzają, że świat jest piękny, bo przecież jest, mimo kurzu na drodze

.
Umiesz tworzyć (i pisać!) historie, Mike.
Powtórzę po raz kolejny – podziwiam.
Pozdrawiam serdecznie
Ależ piękną podróż sobie zafundowałam, zaglądając do Twojego albumu. Mogę tylko podziękować Ci, że zechciałaś uchylić jego wieka. Cudne jest pisanie przesiąknięte wystudzonymi, a jednak wciąż żywymi wspomnieniami.
Przeuroczy tekst, jestem pod wrażeniem.
Pozdrawiam osnuta zapachem lawendy
Ja właśnie spod kocyka sobie poczytuję i ubawiłam się przednio Twoją miniaturką. Jakbym siebie widziała w osobie bohaterki.
Ach, niech tylko ta zima minie, to już i kocyk i czekolada pójdą w zapomnienie (a może nie?). Super miniaturka, w tempie i z pazurem.
Pozdrawiam
Al, masz niezwykłą zdolność zmiękczania ostrych konturów rzeczywistości. Już pierwszy akapit przenosi w inny wymiar, każde słowo niesie ze sobą przecudny obraz, zapach, uczucie. Oczarowałaś mnie tym wspomnieniem lawendowych pól i uczuciem, które trwa pomimo…
Piękne!
Pozdrawiam
Zaintrygował mnie tytuł - tajemniczy i smaczny, weszłam więc z apetytem na opowieść pachnącą lasem albo sokiem jagodowym, a tu mgła i groby, groby, groby...
Klimacik mroczny, sugestywny, ale: po pierwsze - nie było zaskoczenia, już po kilku akapitach nietrudno się domyślić zakończenia, po drugie - dusza błąkająca się po cmentarzu nie ma piszczeli, więc nie może czuć bólu, po trzecie - całość wydaje się "przegadana", po czwarte - ktoś kto ginie w wypadku nie może wiedzieć że spowodował go emeryt akurat siedemdziesięcioletni.
Ciekawe natomiast jest wprowadzenie, choć też można by je skrócić bez szkody dla tekstu.
Oczywiście to tylko subiektywna ocena literackiego laika.
W oczy rzuca się też nadużywanie zaimków, np tu:
Cytat:
Dokładnie tak, nagle zrodził się w mym sercu niepokój. Następnie przeniesiony został niesamowicie szybkim impulsem nerwowym wprost do mojego umysłu. Skurwiel w oka mgnieniu zmienił się w strach paraliżujący całe moje ciało
Ten fragment bardzo mi się podoba:
Cytat:
-Szrot prochów, cmentarzysko fizyczności- To dobre, chce mi się śmiać. Po raz pierwszy od czasu, kiedy byłem dzieckiem mój śmiech jest szczery, beztroski, nienaznaczony piętnem rozczarowań, złych doświadczeń, wielu jęków zawodu, zdrady.
Pozdrawiam
Nie wiem, czy nie za daleko posunę się w interpretacji tego tekstu, ale jakoś tak mi się tu rzucił w oczy kontrast między barem, gdzie podają wyszukane drinki, markowymi ciuchami a spokojem nocy nad jeziorem i nieskrępowaną nagością.
Obyczaje, obowiązki, nauki wyniesione z religii z domu, z reklam, które każą dbać o wygląd i gonić za pieniędzmi, by mieć to, co najlepsze, a tak naprawdę jesteśmy przecież częścią natury. Dobieramy się w pary, budujemy gniazdko i stajemy się więźniami przyzwyczajeń, ale przecież nie potrzebujemy tego wszystkiego, by sprostać odwiecznym zadaniom. Wystarczy on i ona do przedłużenia gatunku. Dlaczego tak, dlaczego tu i dlaczego bez zobowiązań? Bo już Adam miał dbać o swoją Ewę? Na pewno przed nimi nic nie było?
Miłość zaniedbana, miłość doceniona i miłość pierwotna, cielesna, chwilowa. Każdy ma prawo wyboru, prawo do popełniania błędów i ich naprawiania, do brania, tego czego potrzebuje i dawania tego, co chce dać. Sztuka polega na tym, by jasno określać oczekiwania i je na siebie nałożyć, a tego żadnemu z bohaterów tryptyku odmówić nie można.
Cóż mogę dodać, Mike? Szkoda, że to już koniec lata, a tango przebrzmiało…
Pozdrawiam