Quentinie, jak zawsze stworzyłeś historię, która budzi refleksje. Idealnie wprowadziłeś w klimat małej społeczności, w której głównymi atrakcjami są cmentarz, kościół, czasem komisariat i ktoś, kogo można "bić". Dla zabawy, zabicia nudy, żeby poczuć się mądrzejszym, zabawniejszym, sprytniejszym od ofiary. Zresztą nie będę się rozpisywać, bo wiesz co myślę o merytorycznej stronie Twoich tekstów. Co do wykonania mam jednak kilka zastrzeżeń. Czyżby chwilowy spadek formy?
Cytat:
Karawan wiózł wolno trumnę z ciałem Edmunda Bukowskiego
Wydaje mi się zbędne - burzy rytm, a wiadomo, że karawany się nie ścigają
Cytat:
Tomala machnął na to wszystko ręką i wyrzucił tlącego się peta za siebie
szyk?
Cytat:
Umył nad zlewem ręce i siadł do stołu
jw.
Cytat:
Wówczas śmiano się jeszcze głośniej, a do stałego zestawu wyzwisk dołączała nowość − szczyl.
na logikę biorąc, nowość dołącza się raz
Cytat:
Miał słabe wyniki, ale potrafił pisać, wolno czytać i liczyć pieniądze, które ciułał u okolicznych gospodarzy
rozumiem sens, jednak chyba brakuje
zarabiając
Cytat:
Brandys skinął twierdząco głową, na co Zezol parsknął śmiechem.
zbędne?
Cytat:
Tradycyjnie skinieniem głowy Brandys oznajmił, że rozumie, po czym wsiadł do auta Tomali i obaj ruszyli przed siebie.
skoro wsiadł to wiadomo, że obaj
Cytat:
Młody mężczyzna z łopatą w rękach zerknął przez ramię na sparaliżowanego strachem Brandysa. Znowu spojrzał na wolno wycofującego się księdza, który upuścił na ziemię latarkę, a gdy Zezol wziął szeroki zamach, proboszcz zasłonił twarz dłońmi. Łopata gruchnęła na posiwiałą głowę Terleckiego. Nogi się pod nim ugięły i padł na kolana.− Jeszcze raz − podpowiedział Bronowski.Zezol nie mógł uwierzyć, że starzec nie zemdlał. Patrzył jakiś czas na klęczącą postać księdza, po czym wykonał jeszcze jeden zamach łopatą
za dużo tych
łopat
Cytat:
O tym, że jest ścigany nie tylko przez policję, Janek przekonał się dość szybko. Za plecami słyszał trzask łamiących się gałęzi i stale zmieniające się głosy, które rozpoznawał. Obtłuczone przy upadku w drewutni kolana utrudniały bieg, przez co tłum zdawał się zbliżać z każdym kolejnym krokiem.Brandys dostawał zadyszki. Bardzo chciał, żeby las wreszcie się skończył. Pomyślał, że gdyby udało mu się dobiec jakimś cudem do szosy, złapałby okazję i uciekł z dala od Przylesia. Potem pomyślał o córce Bukowskiego i nagle zrobiło mu się bardzo przykro. O wszystkim jej powiedzą, a wtedy go znienawidzi. Wstydził się, gdy przypomniał sobie matkę. Już jej policja też o wszystkim powie. I o cmentarzu i o sznurze w drewutni. Zachciało mu się płakać.
inne fragmenty też obfitują w
się
Poza tym jakoś nie urzekły mnie te pojedyncze zdania między dialogami, które, jak zwykle u Ciebie, trzymają najwyższy poziom.
Napracowałam się okrutnie, ale czasem po prostu muszę się pomądrzyć. Tym razem padło na Ciebie. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.
Pozdrawiam gorąco