Ostatnie komentarze KatarzynaKonopkaChludzinska
W sierpniu kończę 23 lata. A "Adwent śmierci" napisałam w grudniu 2016 roku.
Szczerze mówiąc, pisząc ten utwór w październiku 2016 r., nawet nie myślałam, że wyjdzie sprzeciw wobec takich praktyk.
Owszem, mogłam zamiast "Każe kupować pejcze i kajdanki/I zabija dar miłości/W imię sado-maso zabawy" napisać "Każe lekceważyć wierność/Szukając miłości w burdelach".
Inną sprawą jest to, że nie było łatwo mnie to pisać. W swoim życiowym dossier nie mam doświadczeń erotycznych, więc nie mogłam z nich skorzystać i opisać na ich podstawie grzech nieczystości.
Mam zresztą wrażenie, że do puent podchodzę coraz poważniej.
Ilekroć zamierzam pisać utwór rymowany(tak jest choćby z sonetami, akurat "Zazdrość" nim jest), to kieruję się dwiema rzeczami: byle były i byle pasowały do utworu.
Chociaż piszę utwory rymowane dłużej niż wiersze białe.
Co do wrzucania na dolną półkę: akurat ostatniemu opowiadaniu udało się wejść na górną.
Czyżby moja twórczość wolała bardziej prozę niż poezję?
W sumie biorąc pod uwagę, że w życiu przeczytałam znacznie więcej prozy niż poezji, byłoby to zrozumiałe.
Rzeczywiście jest bardzo dużo powtórzeń(aż za wiele), mogłam opisać jej przeżycia wojenne bardziej skrótowo, skupić się bardziej na losach w nowej rzeczywistości.
Na tym, jak próbuje się odnaleźć człowiek z wojenną traumą w czasach pokoju, w dodatku będący imigrantem.
Pod sam koniec włączyłam wątek miłosny, którego- przyznam- nie zdążyłam rozwinąć. Może dlatego, że nie chciałam zrobić z historii życia uchodźczyni wojennej ckliwego i sentymentalnego romansu.
Pisząc wciąż popełniam bardzo dużo błędów, ujawniają się pewne braki- nierozbudowanie psychologiczne postaci, nierozwinięcie wątków, zbyt częste powtórzenia słów.
Czy uda mnie się je w przyszłości wyeliminować? Nie wiem.
Mawia się, że łatwiej jest krytykować aniżeli tworzyć.
Rejestrując się na tym portalu, liczyłam się z krytyką dotyczącą jakości artystycznej moich utworów.
Wszystkie dotychczas publikowane moje utwory(czy chodziło o poezję, czy prozę) trafiły tutaj na dolną półkę.
Jednak z poziomem warsztatu literackiego jest tak, że nie da się go zmierzyć.
Nie uważam się za nieomylną i skończoną poetkę, więcej, taką nie będę nigdy.
Chociaż ilekroć zauważę literówkę w wersie, to z reguły poprawiam.
Wiolin, dzisiaj być może napisałabym ten utwór inaczej, zgoda, ale...Jeśli chodzi o sugestię "poprawki", to puenta "tak do nadejścia" jest dość nieudolna.
Zresztą rzadko poprawiam swoje utwory, a jeśli już, to poprawki dotyczą kwestii technicznych-ewentualnych błędów ortograficznych czy językowych.
To wiersz o emigrantach, więc jest też kontekst oddalenia od kraju. Między jego bohaterami stan stosunków jest fatalny, są wiecznie skłóceni, dążą do zupełnie innych celów. W końcu je spektakularnie porzucając.
A co do zaczynania każdego wersu wielką literą- po prostu wychodzę z założenia, że jeśli wielką literą zaczynamy każde zdanie, to z wersami jest tak samo. Zaczynania każdego wersu wielką literą nadal się trzymam w swojej twórczości.
Rzeczywiście tak jest. Chociaż w "Telenoweli na żywo" nie ma rymów.
Wcześniej już pisałam utwory o podobnych tragediach(zamachach terrorystycznych w Paryżu i Brukseli), ale tym razem pisząc zamiast o samej tragedii napisałam o sprawcy. Mogłam w utworze potępiać homofobię(wszak zamach w Orlando wydarzył się w klubie gejowskim), ale skupiłam się na powszechnym dostępie do broni.
Tak masowy dostęp do broni to nie jest to jedyna przyczyna dramatu w Orlando, ale z pewnością jedna z istotniejszych.
Tak samo Columbine, Virginia Tech, kino w Aurorze podczas premiery filmu o Batmanie.
Tylko w Ameryce dostęp do broni palnej jest prawem człowieka, uwzględnionym w konstytucji, A dla Amerykanów konstytucja to świętość.
W naszym kraju też dość łatwo można kupić broń, zwłaszcza nielegalnie(legalnie już trudniej). Stąd rocznie jest sporo wyroków sądowych w sprawie nielegalnego posiadania broni.
Podobnie z Warszawą, jeśli chodzi o stan środowiska naturalnego, jest z Morzem Bałtyckim. To morze śródlądowe, zatem bardziej narażone na zanieczyszczenia.
Turystom może się wydawać, że nad Bałtykiem jest czysta woda. Tymczasem jeśli widzimy coś więcej niż plażę i parawan, to widzimy sumę ścieków.
Utwór rzeczywiście to myśli rzucone wprost(nawet tytuł jest dobitny- "Witaj w piekle"
. I jest to pewien rodzaj wściekłości na cenę, którą zapłaciliśmy za cywilizacyjny postęp. Wysoką cenę.
Zdradzę jedno: jest to utwór autobiograficzny, bohaterką opisanej historii jestem ja sama.
Odniosę się do treści utworu. To w pewnym sensie utwór o typowym polskim kibicu piłkarskim. Kibicu, który zrobi makijaż w barwach narodowych, założy szalik, odśpiewa Polska Biało-Czerwoni i wypije browar z lodówki.
Jest też tutaj wątek komercyjnego patriotyzmu. Stąd puenta: "Oto jest Polska/To Polsat".
A że określiłam go kibolem, a nie kibicem?
Bezpośrednią inspiracją był wiersz Marcina Świetlickiego "Strefa kibica". Gdybym dała ten sam tytuł, mogłoby zostać to uznane za plagiat.
Dlatego ten utwór zaliczyłam do kategorii pogranicza.
Inspiracją do powstania akurat tego utworu był cytat z hollywoodzkiego blockbustera "Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz". Była tam mowa o tym, że początek XXI wieku jest jak cyfrowa księga.
Coś musi w tym być, patrząc na otaczający nas świat.