Profil użytkownika
Kazjuno

Użytkownik
Offline
  • Miejscowość:
  • Data urodzenia:
  • Wałbrzych
  • -
  • Data rejestracji:
  • Ostatnia wizyta:
  • 11.10.2011 13:10
  • 21.04.2025 18:20
  • Tekstów:
  • Recenzji:
  • Komentarzy:
  • Pomógł:
  • Postów na Forum:
  • Tematów na Forum:
  • Newsów:
  • Postów w Shoutboxie:
  • 99
  • 1
  • 1,258
  • 292 razy
  • 8
  • 0
  • 0
  • 195
  • Grupy użytkownika:
Ostatnie komentarze Kazjuno
Tytułowe pytanie, Co by było gdyby? - jak się domyślam - zadają sobie chyba wszyscy/?/.
Mam na myśli, rzecz jasna, osoby choćby z krztyną wyobraźni, do czegoś dążące, nie wyjałowione z jakichkolwiek ambicji.
Celnie podsumował tekst Gitesik pisząc:
Cytat:
Jego siłą jest autentyczność oraz umiejętność łączenia osobistych refleksji z szerszymi tematami, takimi jak identyfikacja, akceptacja i poszukiwanie sensu w życiu. To opowieść, która zachęca do zastanowienia się nad własnymi „maskami” i zrozumienia, że każdy z nas ma swoją unikalną historię.

Do "autentyczności" dodałbym "szczerość".
Żeby na publicznym forum zdobyć się na szczerość, odsłonić swoje przywary jak przybieranie masek na różne okoliczności, potrzebna jest odwaga. Nie każdego na nią stać, a właśnie Euterpe daje jej świadectwo, co chyba najbardziej ujmujące.

Pozdrawiam Autorkę
Co by było gdyby? · 28.10.2024 09:33 · Czytaj całość
Janusz Rosek
Cieszy mnie, że ciekawi Cię moja powieść. W czasach kiedy po raz pierwszy pracowałem na Chełmskiej definitywnie zraziłem do siebie znanego aktora. Wiem, że Olbrychski wziął się solidniej za trenowanie boksu i całkiem prawdopodobne, że moja opisana powyżej krytyka zachęciła go do wgłębiania się w tajniki pięściarstwa.

Dzięki za wysoką ocenę i pokazanie mi literówki, zaraz usunę usterkę.

Pozdrawiam, Kazimierz Junosza, vel Kazjuno
Uwierz, Ajw, czytałem wiersz kilkukrotnie, chcąc podzielić się refleksją. Trudno mi się podpiąć pod opinię Gitesika.
Cytat:
świa­tło to fala
któ­rej pręd­kość jest za­wsze
taka sama
Nie czuję tej metafory.
Chociaż nie wątpię, że całość jest wyrazem tęsknoty za bliskością partnera/przyjaciela, za znalezieniem się w oazie ciszy i ukojenia.
Przyznaję, że na mnie - rzadkim czytaczu poezji - wiersz wywarł wrażenie i poruszył szare komórki.

Pozdrawiam
kołysz mnie kołysz · 25.10.2024 07:17 · Czytaj całość
Lata osiemdziesiąte - które Januszu Rosek barwnie opisujesz - były czasem całkiem niezłym dla ludzi z pomysłem i uzdolnieniami.
Pozazdrościłem finansowego sukcesu swojemu wychowankowi (uczęszczał do szkółki bokserskiej, którą prowadziłem jako instruktor). Wychowanek założył manufakturę z sitodrukiem, w której na samoprzylepnym papierze drukował przeróżne zachodnioeuropejskie marki typu Marlboro, Alfa Romeo, Mercedes i wiele innych tego typu, sprzedając je masowo w prywaciarskich sklepach
Inwestowałem w podobne przedsięwzięcie pieniądze z cinkciarstwa, początkowo ponosząc tylko straty.
Z kłopotów na pewien czas wydobył mnie i brata Bruce Lee. Staliśmy pod salą klubu bokserskiego Victoria, a był to czas niesamowitego sukcesu filmu "Wejście smoka", kiedy podupadał polski boks, natomiast pod salami treningowymi zaroiło się od adeptów Karate.
- Robimy na sitodruku instrukcje Karate - wpadliśmy na pomysł.
Zdobyliśmy od karacisty opasły podręcznik skopiowali i adoptowali na sitodruk rysunki wojowników wschodnich sztuk walki i początkowo biznes rozhulał się przynosząc krociowe zyski. Lecz jak to bywa z modą, ta zaczęła przemijać.
Pamiętam jak nieopatrznie - łudząc się, że sprzedam jeszcze kolejny nakład instrukcji -wszedłem do prywaciarskiego sklepu w odległym mieście od Wałbrzycha i na mój widok właściciel złowieszczo się uśmiechnął.
- Panie oddaj pan pieniądze! - krzyknął. - Zawalił mnie pan tymi zasranymi instrukcjami i już nikt tego nie kupuje!
W sklepie było tłoczno, więc serwowałem się ucieczką z pełną walizą nowej dostawy i dogonił mnie jedynie krzyk prywaciarza: "łapać złodzieja"!
Niebawem opuściłem na kilka lat Polskę.
Ciekawe były czasy.

Znowu pod Twoim bardzo dobrym tekstem wtrąciłem swoje pięć groszy.

Pozdrawiam, Kaz
Sebastianie Sieranka
Dwa razy pochylałem się nad wierszem "Zjawa". Napisany jest z polotem, pomysłem oraz szlachetnym przesłaniem.
Wprawdzie przejście głównego bohatera ze stanu uzależnienia od gorzały do trzeźwości przedstawiasz zdawać by się mogło na skróty, ale kto wie? Może to wiersz autobiograficzny? Więc sam autor doznał wizji "zjawo-podobnej", która kazała mu się zdystansować od dotychczasowego trybu życia.
Cytat:
Od­na­la­złem cel jak ra­dził
Teraz wia­tru szu­kam w polu
Znów po­dob­ny je­stem pta­kom.
.
Piękna sprawa, uwolnienie się od zniewolenia - choćby od butelki - musi napawać optymizmem.
Pochwała należy się także kompozytorowi melodii, też operującemu świetnym głosem wokaliście.

Pozdrawiam Cię Autorze "Ptaków Krakowskich" i zapraszam do poczytania mojej prozy,
Kaz

PS kolekcjonuję zaznaczenia na zielono
Zjawa · 24.10.2024 06:55 · Czytaj całość
Januszu Rosek, duże dzięki za komentarz opatrzony w Twoje osobiste refleksje dotyczące głównego bohatera.
Piszesz:
Cytat:
Zastanawiałem się, dlaczego zwykle to, co dla młodych jest ważne dla ich rodziców jest bzdurą, głupotą, pomysłem poronionym niemającym szans na powodzenie.


Też się zastanawiałem nad tym problemem. Przełomem w negatywnym postrzeganiu swojego ojca stała się rozmowa z sędziwym Niemcem, którego na polecenie szefa odwoziłem do odległej wioski w Dolnej Saksonii.
Staruszek, którego przez wzgląd na jego wiek, zakwalifikowałem jako byłego żołnierza SS, mną się zaciekawił. Na początku myślał, że jestem Niemcem. (Tak poprawnie się wysławiałem w języku zachodnich sąsiadów).
Kiedy opowiedziałem mu o swoich konfliktach z ojcem, kategorycznie uznał mnie za idiotę, twierdząc, że racja tkwiła po stronie mojego rodzica.
Były esesman i mój kończący wówczas życie ojciec należeli do pokolenia wychowanego przed wojną, a etos zawodu inżyniera w czasach ich młodości był bardzo wysoki. Pozycja społeczna przedwojennych technokratów wsparta wysokimi zarobkami wynosiła inżynierów do kręgów elit.

Znacznie podupadł prestiż inżynierów w czasach komuny. Pamiętam, kiedy mój rozżalony ojciec skarżył się kuzynowi, jak podłą rolę musiał wykonywać na stanowisku dyrektora koksowni.
- Najchętniej partyjna wierchuszka wręczyła by mi bat, żebym okładał robotników gdzie popadnie, poganiając ich, aby wykonywali zawyżone normy produkcyjne, aby tylko wykonać niemożliwy do wykonania plan.

Dlatego szybko zrozumiałem, że rola poganiacza i oprawcy mizernie opłacanych robotników, wraz z koniecznością przejścia po studiach na stronę gnębicieli, daje wątpliwą możliwości na zawodową satysfakcję.

Jednak ojciec wywierając na mnie presję, abym jak on został inżynierem, był przesączony wiarą, jaka towarzyszyła mu w czasach jego młodości. Opowiadał jak wysokich zarobków i poczucia dumy ze swego zawodu doświadczył krótko przed wybuchem wojny.
Jakby wyparł z głowy, że komunistyczna rzeczywistość wtłoczyła go w konieczność stanięcia po stronie znienawidzonej przez większość społeczeństwa.

Tak Januszu usprawiedliwiłem ojca, który w ostatnim okresie swojego życia przyznał, że błędem z jego strony była presja, aby wtłaczać mnie do szuflady z etykietką "mgr inż.".

Pozdrawiam
W domu rodziców · 19.10.2024 10:49 · Czytaj całość
Dzięki, Januszu, za komentarz i dwie cenne dla mnie uwagi dotyczące literówek.

Ostatnio po latach wysłałem do Ryśka mieszkającego w Miami USA wiadomość o umieszczeniu go jako jednego z bohaterów w powieści. Pewnie wkurzy się na opisaną jego pazerność.

Maniek - ustawił się nieźle życiowo - podjął współpracę z SB.
Po latach jestem przekonany, że on wcale w tamtym czasie nie uciekł z więzienia, a jako "agenta celnego" (to współpracujący z władzą konfident) został wypuszczony z więzienia w celu dokonywania prowokacji. "Chuligańskie ekscesy" potrzebne były władzy, żeby z większą bezwzględnością mogła tłumić rewoltę.

Tak się złożyło, że Maniek jest moim sąsiadem. Spotykam go prawie codziennie spacerującego z pieskiem. Nie przyznał się do kradzieży wódki zgodnie z esbecką zasadą: "jak cię złapią za rękę, to mów, że to nie twoja ręka".

Pozdrawiam, Januszu Rosek

PS Odpowiem Ci jeszcze Januszu na nurtujące niejednego pytanie: dlaczego krwawa rewolta wybuchł na polskim wybrzeżu, a nie w innych częściach kraju.
Otóż w portowych dużych miastach najbardziej kłuły w oczy kontrasty między biednie żyjącymi środowiskami robotniczymi, a załogami statków z krajów kapitalistycznych. Między prostytutkami czerpiącymi dochody w zachodnich dewizach, a marnie pensje zarabiającymi kobietami. Między rodzinami polskich marynarzy cieszącymi się przywożonymi atrakcyjne towarami z krajów zachodnich, a tymi których nie było stać na dobra luksusowe. Wybrzeże było oknem na zamożny świat zachodu i tam najbardziej uwidaczniała się nędza kraju zarządzanego przez komunistów.
Klarownie Zbysiu unaoczniłeś samolubną postawę egoisty/egoistki. Osoby zadufanej w swoje racje, przekonanej w racjonalność własnej życiowej drogi.
Gdzieś słyszałem hasła nawołujące do czerpania pełnymi garściami z życia i nie za wiele dawania w zamian: "carpe diem", "hulaj dusza, piekła nie ma", "śmierć frajerom altruistom".
Cytat:

Zbysiu pisze:

zresztą czym jest Bóg?

opium na­iw­nych mas

żad­nych ba­rier na­wia­sów i tabu

i tylko w dali roz­le­ga się krzyk

ostat­ni zew za­głu­sza­ne­go su­mie­nia

za­le­wa na­brzmia­łą ciszę ni­czym

sztorm opusz­czo­ne na­brzeż­ne doki


Twój wiersz odczytałem jako protest przeciwko, choćby głośnym Woodstokom nawołującym do hedonistycznego stylu życia i relatywizmu moralnego.

Przychylam się do Twojego przesłania.

Pozdrawiam, Kaz
Krzyk ciszy · 09.10.2024 08:26 · Czytaj całość
Już raz w historii carscy/ruscy kawalerzyści poili konie w Sekwanie. To było po klęsce Napoleona pod Waterloo. Wjechali do Paryża jak po swoje.
Do czasu jak Von Der Leien nie wywali USA z Europy, do czego chce się przysłużyć nasz premier, taki scenariusz nam nie zagraża. Potem... kto wie?.
Putin oblizuje ślinkę, ma apetyt na taki podbój, a szczególnie na ponowną rusyfikację nadwiślańskiego kraju.

Pozdrawiam
Cieszy mnie, że doceniasz moje doradztwo. Szkoda byłoby drobiazgami obniżyć walory Twojej powieści.
Kiedyś zawiozłem olejny obraz otrzymany w spadku po Ciotce do pani kustosz Muzeum Narodowego. Liczyliśmy z bratem na sprzedaż obrazu, wierzyliśmy, że przyniesie nam fortunę.
Pani kustosz weryfikacji dokonała bardzo szybko.
- Tak to malunek włoskiego malarza Amattiego (XVIII wiek). Ale niestety, proszę pana.... To kopia i to marnej jakości.
Poczułem się, jakbym dostał w pysk.
- Niech pan spojrzy tutaj. - Pokazała paluchem na scenę częściowo roznegliżowanych niewiast zażywających kąpieli w stawie. - Chodzi mi nie o te piękności na pierwszym planie. Niech pan przyjrzy się twarzom kobiet stojących trochę dalej - w tle.
- Jakieś wyjątkowo szpetne, byle jak namalowane. - Się zdziwiłem.
- Amatti, proszę pana, nigdy nie posunąłby się do takiego niechlujstwa.

Więc, jak widzisz miła Iwonno, liczą się DETALE !!!

Chyba dlatego od tego czasem czepiam się jak wstrętna wsza szczegółów.

Nie twierdzę przy tym, że sam tworzę z nienaganną dbałością o detale, ale staram się unikać wpadek.

Moc serdeczności, dobrej nocy, Kaz
Nie jestem znawcą współczesnej poezji, lecz wiersz "Obojętność" zawiera czytelny komunikat.
Przesłanie sugeruje postawę pasywną i zarazem racjonalną. Lepiej się nie wtrącać i nie mieszać do cudzych spraw.
Teraz, kiedy już nie ta co dawniej dynamika w bicepsach akceptuję taką postawę:
Cytat:
Po co mi to, dla­cze­go miał­bym się na­ra­żać,

nie chcę w nie­swo­je życie nosa swego wkła­dać.

Przed laty zdarzało mi się wchodzić w buty "sprawiedliwego szeryfa". Broniłem w czasie tanecznych imprez słabszych kolesi, ale świata nie zmieniłem na lepszy.

Niestety, awantury rodzinne i między sąsiedzkie, a także kibolsko/chuligańskie - były, są i będą.
Policyjne statystyki mówią, że w trakcie takowych najwięcej przypadków zabójstw. Więc lepiej od nich stronić, bo... jak pisze Autor:
Cytat:
Zwró­cić komuś uwagę, kogo do­brze znam,

da mi w mordę i wtedy bę­dzie nie­zły kram.

Po co mi to [...]


Pozdrawiam
Obojętność · 06.10.2024 10:18 · Czytaj całość
Dzięki Januszu Rosek za komentarz.
Takich scen, jak ta z kobietą wpadającą na słup, się nie zapomina. Na pewno czołgowe karabiny maszynowe miały nakręcone na wyloty luf nasadki o średnicy mniejszej od kalbrze ślepych nabojów, żeby gazy powrotne były w stanie przeładowywać zamki i strzelać seriami. Gdyby nie to, już tego dnia czołgi masakrowałyby uciekający tłum, ścieląc arterię masą trupów.
Taka logika przyszła mi do głowy, kiedy za kierownicą Wartburga ruszyłem z kopyta.
Następnego dnia pełne strzelniczego prochu łuski uzbrojono ostrymi pociskami.

Ale o dniu, znanym z historii jako "Czarny Czwartek", będziesz mógł przeczytać w kolejnym rozdziale.

Pozdrawiam.
Rabunkowa akcja · 06.10.2024 09:47 · Czytaj całość
Oczywiście akceptuję brak w osiedlu quada i skutera śnieżnego.

Cytat:
„Cho­le­ra, gdzie on do dia­ska się po­dział, tak wolno prze­cież je­cha­łem” – za­sta­na­wiał się, przy­kła­da­jąc dłoń do czoła, bo spo­mię­dzy chmur wyj­rza­ło słoń­ce

Powyżej wygląda na rozjeżdżanie się busem po kopnych śniegach, co trochę wątpliwe.
Poniższy cytat wskazuje na jazdę busa równolegle do traktora
Cytat:
– Synu, gdzieś ty się za­wie­ru­szył, mia­łeś je­chać za mną – z pew­nym wy­rzu­tem, ale za­ra­zem ra­do­ścią, że chło­pak się od­na­lazł, za­wo­łał, gdy po­jazd zrów­nał się z trak­to­rem.


Sugerowałbym stary zdezolowany transporter wojskowy z demobilu.Taki ma duże koła z perforowanymi oponami. Pojazd zdolny do pokonywania terenowych przeszkód.
Zdarzali się pozytywnie zakręceni chłopi hobbyści, którzy w stodołach animowali nawet wozy pancerne odremontowane - były też z czasów 2 Wojny Światowej. Słyszałem nawet o reanimacji uszkodzonego pociskiem przeciwpancernym czołgu.

Oczywiście wymagałby taki opis pewnych przeróbek w tekście.

Przepraszam za czepianie się.
Ech, te detale!

Pozdrawiam serdecznie

PS Przyszło mi do głowy - żeby nie wciągać Cię w karkołomną dla kobiet tematykę wojskową - iż mogła to być rozklekotana ciężarówka do zwożenia z lasu pościnanych drzew. Takie mają opony zdolne do jazdy w trudnym terenie. Zamiast doczepy służącej do ładunku surowców drzewnych mogłaby holować dużą przyczepę załadowaną ciżbą pasażerów po dotarciu do pociągu.

Choćby taka: https://www.freeimages.com/pl/.../old-work-truck-635011
Chyba przegapiłem przyczepiony do traktora pług.

Przeglądnąłem i nic o pługu.

Pozdrawiam i zapraszam do do swoich wypocin.
Wykreowana przez Ciebie Iwonno postać Andżeliki jest postacią spójną o silnej osobowości. Jest dziewczyną po przejściach - panną z dzieckiem - i jej niełatwe życiowe doświadczenia musiały ją życiowo wzmocnić. Wprawdzie dotąd nie odsłoniłaś w klarowny sposób, co sprawiło, że stała się zahartowania, jednak w ekstremalnej sytuacji potrafił przejąć inicjatywę, organizowaniem pomocy innym i w zagubionej ciżbie pasażerów staje się jedną z rozgrywających.
Chociaż moja sugestia jest może niezasadna. Przywódcze cechy otrzymuję się czasem w genach i na światło dzienne wyłaniają się właśnie w nietypowych okolicznościach.

W tym odcinku czytając o próbie nawiązania łączności z cywilizacją zgrzytnął mi jeden detal. Rozumiem, że przez śnieżne zaspy mógł przedzierać się traktor, ale bus(?). Co to za pojazd? Po angielsku autobus - taki zakopałby się w śniegu. Lepszy byłby śnieżny skuter. Może czterokołowy qład(?).
Od chwili, kiedy napisałaś o synu gospodarza, obok ojca poruszającego się busem - przynajmniej dla mnie - ratunkowa wyprawa straciła na wiarygodności.
Koniecznie wymień ten pojazd. Taki szczegół psuje cały rozdział. A szkoda, bo opowieść do momentu pojawienia się busa(?) wciąga.

Pozdrawiam, Iwonno
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Florian Konrad
18/05/2025 18:05
Dziękuję serdecznie! »
Afrodyta
18/05/2025 16:06
W utworze odnajduję sporo pasji, biorąc pod uwagę wszelkie… »
Afrodyta
18/05/2025 15:50
Bardzo ciekawe te poszukiwania. Do tego nigdy nie wiadoma,… »
Afrodyta
18/05/2025 11:26
Dla mnie Twój wiersz jest rodzajem dotyku, który trafia… »
pociengiel
18/05/2025 11:20
Dzięki, to moja cykliczna wklejka w okolicach Dnia Matki. »
Afrodyta
18/05/2025 11:19
Podoba mi się Twój wiersz. Trafiają do mnie refleksje… »
Afrodyta
18/05/2025 11:13
Wciągający wiersz, już sam początek trafia w sedno. Poza tym… »
Afrodyta
18/05/2025 11:04
Wolnyduchu, dziękuję za komentarz. Chodziło mi raczej o… »
Lilah
17/05/2025 21:49
Święta prawda, Milu. :) No, ciekawe to. :) »
Miladora
17/05/2025 13:35
Potpourri, czyli - co by było, gdyby... - skompletowane w… »
Miladora
17/05/2025 13:07
Rozumiem - stare słowo z ludowych wierzeń, mówiących, że… »
pociengiel
17/05/2025 12:52
Dzięki, to nie neologizm. »
Miladora
17/05/2025 12:47
Krótka migawka z nadrzecznych krzaków, ale mówi znacznie… »
Miladora
17/05/2025 12:40
Na stronie głównej, w zakładce "Forum… »
pociengiel
17/05/2025 12:25
A co to ta altanka, bom niezorientowany? »
ShoutBox
  • retro
  • 10/05/2025 18:07
  • Dziękuję za Grechutę, ta wersja też jest niezwykła: [link]
  • Miladora
  • 09/05/2025 12:17
  • Na stronie głównej, w newsach, Lilu. :) Opcja - "dodaj news" - w panelu użytkownika. :)
  • Lilah
  • 09/05/2025 11:38
  • Dzięki, Milu. Dzięki, dodatku. A gdzie ew. zamieścić anons?:)
Ostatnio widziani
Gości online:61
Najnowszy:z.nml.a