Profil użytkownika
Kazjuno

Użytkownik
Offline
  • Miejscowość:
  • Data urodzenia:
  • Wałbrzych
  • -
  • Data rejestracji:
  • Ostatnia wizyta:
  • 11.10.2011 13:10
  • 08.10.2024 16:51
  • Tekstów:
  • Recenzji:
  • Komentarzy:
  • Pomógł:
  • Postów na Forum:
  • Tematów na Forum:
  • Newsów:
  • Postów w Shoutboxie:
  • 97
  • 1
  • 1,263
  • 291 razy
  • 8
  • 0
  • 0
  • 195
  • Grupy użytkownika:
Ostatnie komentarze Kazjuno
Już raz w historii carscy/ruscy kawalerzyści poili konie w Sekwanie. To było po klęsce Napoleona pod Waterloo. Wjechali do Paryża jak po swoje.
Do czasu jak Von Der Leien nie wywali USA z Europy, do czego chce się przysłużyć nasz premier, taki scenariusz nam nie zagraża. Potem... kto wie?.
Putin oblizuje ślinkę, ma apetyt na taki podbój, a szczególnie na ponowną rusyfikację nadwiślańskiego kraju.

Pozdrawiam
Cieszy mnie, że doceniasz moje doradztwo. Szkoda byłoby drobiazgami obniżyć walory Twojej powieści.
Kiedyś zawiozłem olejny obraz otrzymany w spadku po Ciotce do pani kustosz Muzeum Narodowego. Liczyliśmy z bratem na sprzedaż obrazu, wierzyliśmy, że przyniesie nam fortunę.
Pani kustosz weryfikacji dokonała bardzo szybko.
- Tak to malunek włoskiego malarza Amattiego (XVIII wiek). Ale niestety, proszę pana.... To kopia i to marnej jakości.
Poczułem się, jakbym dostał w pysk.
- Niech pan spojrzy tutaj. - Pokazała paluchem na scenę częściowo roznegliżowanych niewiast zażywających kąpieli w stawie. - Chodzi mi nie o te piękności na pierwszym planie. Niech pan przyjrzy się twarzom kobiet stojących trochę dalej - w tle.
- Jakieś wyjątkowo szpetne, byle jak namalowane. - Się zdziwiłem.
- Amatti, proszę pana, nigdy nie posunąłby się do takiego niechlujstwa.

Więc, jak widzisz miła Iwonno, liczą się DETALE !!!

Chyba dlatego od tego czasem czepiam się jak wstrętna wsza szczegółów.

Nie twierdzę przy tym, że sam tworzę z nienaganną dbałością o detale, ale staram się unikać wpadek.

Moc serdeczności, dobrej nocy, Kaz
Nie, nie, Januszu!
Piszesz:
Janusz Rosek napisał:
Postaram się bardziej zwracać uwagę na formę, niż treść.
. Forma jest jak najbardziej ważna, ale właśnie treść stanowi o wartości tekstu. Historia i jej wiarygodność jest fundamentem, skoro tworzysz - chyba jak ja - powieść wspomnieniową.

Pozdrawiam.
Przemiany 8 · 06.10.2024 20:05 · Czytaj całość
Nie jestem znawcą współczesnej poezji, lecz wiersz "Obojętność" zawiera czytelny komunikat.
Przesłanie sugeruje postawę pasywną i zarazem racjonalną. Lepiej się nie wtrącać i nie mieszać do cudzych spraw.
Teraz, kiedy już nie ta co dawniej dynamika w bicepsach akceptuję taką postawę:
Cytat:
Po co mi to, dla­cze­go miał­bym się na­ra­żać,

nie chcę w nie­swo­je życie nosa swego wkła­dać.

Przed laty zdarzało mi się wchodzić w buty "sprawiedliwego szeryfa". Broniłem w czasie tanecznych imprez słabszych kolesi, ale świata nie zmieniłem na lepszy.

Niestety, awantury rodzinne i między sąsiedzkie, a także kibolsko/chuligańskie - były, są i będą.
Policyjne statystyki mówią, że w trakcie takowych najwięcej przypadków zabójstw. Więc lepiej od nich stronić, bo... jak pisze Autor:
Cytat:
Zwró­cić komuś uwagę, kogo do­brze znam,

da mi w mordę i wtedy bę­dzie nie­zły kram.

Po co mi to [...]


Pozdrawiam
Obojętność · 06.10.2024 10:18 · Czytaj całość
Dzięki Januszu Rosek za komentarz.
Takich scen, jak ta z kobietą wpadającą na słup, się nie zapomina. Na pewno czołgowe karabiny maszynowe miały nakręcone na wyloty luf nasadki o średnicy mniejszej od kalbrze ślepych nabojów, żeby gazy powrotne były w stanie przeładowywać zamki i strzelać seriami. Gdyby nie to, już tego dnia czołgi masakrowałyby uciekający tłum, ścieląc arterię masą trupów.
Taka logika przyszła mi do głowy, kiedy za kierownicą Wartburga ruszyłem z kopyta.
Następnego dnia pełne strzelniczego prochu łuski uzbrojono ostrymi pociskami.

Ale o dniu, znanym z historii jako "Czarny Czwartek", będziesz mógł przeczytać w kolejnym rozdziale.

Pozdrawiam.
Rabunkowa akcja · 06.10.2024 09:47 · Czytaj całość
Januszu Rosek.
Przygody łowcy posagów czytałem z zainteresowaniem. Jednak, jak wynika z dramaturgii, wątpliwe wydaje mi się wrzucanie Andrzeja do szuflady z etykietką "łowca posagów". Nie zauważyłem, aby głównym jego motywem było szukanie forsiastej kandydatki na żonę.
Szczególnie po pierwszym rozczarowaniu z Agnieszką - pływaczką.
Już przy próbach z Jolą głównym magnesem nie były jej pieniądze, szukał raczej walorów jak przyjaźń i bliskość wzajemnego obcowania.
Fatalna okazała się przygoda z Renatą.
Zapowiedź dalszych dziejów po traumie ostatniego romansu zachęca do czytania następnego rozdziału.

Trochę dziwiły mnie dialogi rozpoczynane małą literą - może to jakiś nowy trend?
Nie chce mi się szukać, ale w paru miejscach niepotrzebnie zbyt często powtarzałeś imiona bohaterów, kiedy czytelnik (ja konkretnie) wiedział o kogo chodzi i zamiast powtarzać imię, mogłeś wspomnieć "on", "ona", "jej", "jego".

W sumie opowieść przekonująca autentyzmem.

Będę czytał na raty dalej.

Pozdrawiam, Kaz
Przemiany 8 · 05.10.2024 16:13 · Czytaj całość
Oczywiście akceptuję brak w osiedlu quada i skutera śnieżnego.

Cytat:
„Cho­le­ra, gdzie on do dia­ska się po­dział, tak wolno prze­cież je­cha­łem” – za­sta­na­wiał się, przy­kła­da­jąc dłoń do czoła, bo spo­mię­dzy chmur wyj­rza­ło słoń­ce

Powyżej wygląda na rozjeżdżanie się busem po kopnych śniegach, co trochę wątpliwe.
Poniższy cytat wskazuje na jazdę busa równolegle do traktora
Cytat:
– Synu, gdzieś ty się za­wie­ru­szył, mia­łeś je­chać za mną – z pew­nym wy­rzu­tem, ale za­ra­zem ra­do­ścią, że chło­pak się od­na­lazł, za­wo­łał, gdy po­jazd zrów­nał się z trak­to­rem.


Sugerowałbym stary zdezolowany transporter wojskowy z demobilu.Taki ma duże koła z perforowanymi oponami. Pojazd zdolny do pokonywania terenowych przeszkód.
Zdarzali się pozytywnie zakręceni chłopi hobbyści, którzy w stodołach animowali nawet wozy pancerne odremontowane - były też z czasów 2 Wojny Światowej. Słyszałem nawet o reanimacji uszkodzonego pociskiem przeciwpancernym czołgu.

Oczywiście wymagałby taki opis pewnych przeróbek w tekście.

Przepraszam za czepianie się.
Ech, te detale!

Pozdrawiam serdecznie

PS Przyszło mi do głowy - żeby nie wciągać Cię w karkołomną dla kobiet tematykę wojskową - iż mogła to być rozklekotana ciężarówka do zwożenia z lasu pościnanych drzew. Takie mają opony zdolne do jazdy w trudnym terenie. Zamiast doczepy służącej do ładunku surowców drzewnych mogłaby holować dużą przyczepę załadowaną ciżbą pasażerów po dotarciu do pociągu.

Choćby taka: https://www.freeimages.com/pl/.../old-work-truck-635011
Chyba przegapiłem przyczepiony do traktora pług.

Przeglądnąłem i nic o pługu.

Pozdrawiam i zapraszam do do swoich wypocin.
Wykreowana przez Ciebie Iwonno postać Andżeliki jest postacią spójną o silnej osobowości. Jest dziewczyną po przejściach - panną z dzieckiem - i jej niełatwe życiowe doświadczenia musiały ją życiowo wzmocnić. Wprawdzie dotąd nie odsłoniłaś w klarowny sposób, co sprawiło, że stała się zahartowania, jednak w ekstremalnej sytuacji potrafił przejąć inicjatywę, organizowaniem pomocy innym i w zagubionej ciżbie pasażerów staje się jedną z rozgrywających.
Chociaż moja sugestia jest może niezasadna. Przywódcze cechy otrzymuję się czasem w genach i na światło dzienne wyłaniają się właśnie w nietypowych okolicznościach.

W tym odcinku czytając o próbie nawiązania łączności z cywilizacją zgrzytnął mi jeden detal. Rozumiem, że przez śnieżne zaspy mógł przedzierać się traktor, ale bus(?). Co to za pojazd? Po angielsku autobus - taki zakopałby się w śniegu. Lepszy byłby śnieżny skuter. Może czterokołowy qład(?).
Od chwili, kiedy napisałaś o synu gospodarza, obok ojca poruszającego się busem - przynajmniej dla mnie - ratunkowa wyprawa straciła na wiarygodności.
Koniecznie wymień ten pojazd. Taki szczegół psuje cały rozdział. A szkoda, bo opowieść do momentu pojawienia się busa(?) wciąga.

Pozdrawiam, Iwonno
Na wstępie przyjmij Wiktorze, gratulacje z okazji wydania kolejnej powieści!

Lubię teksty poprzetykane sarkazmem. Z cynizmem malujesz dwie postaci: głównego bohatera i Karinę. Bezkropkowa logorea tekstu, do której po recenzji Twojej książki podchodziłem z pewnym uprzedzeniem, zaskoczyła mnie na plus.
Fragment książki czytałem ciurkiem, głównie z dwóch powodów. Najpierw nie chciałem zgubić wątku, po chwili zawartość mnie wciągnęła.
Dozy dreszczyku, przyprawionej celnie umieszczonymi wulgaryzmami, dostarczyłeś, opisując niekonwencjonalną gamę samobójczych pomysłów głównego bohatera.
Rozśmieszała mnie bogata oferta kłamstewek pretensjonalnej Kariny, wymyślanych, by się wyłgać z porażki nieodbytego pobytu w Japonii. I tu trochę mi zgrzytnęło, mimo że były świetne, chyba przedobrzyłeś.
Chociaż? Może się mylę, wszak wyobraźnia histeryczki, leczącej używkami frustrację przez dwa tygodnie, mogła rzeczywiście zaowocować ich nadprodukcją.

Sumując, duży szacun za Twoją bogatą wyobraźnię, do tego okraszoną niebanalnym poczuciem humoru.

Pozdrawiam, Kaz

PS
Jeszcze komplement dla Autora:
Podobnie kilometrowe zdania pisał Marek Hłasko w powieści napisanej w Izraelu - sorry - zapomniałem tytułu. Powieść słynnego pisarza wydała mi się nudna, zaniechałem czytania. Kawałek"Wszystko będzie niedobrze" wskazuje, że twoja całość jest lepsza od hłaskowego dzieła.
Januszu Rosek.
Jak zwykle ciekawe Twoje przygody. Szczególnie jedna przypomniała mi tę, którą zaliczyłem w Niemczech. Właściciel firmy budowlanej zlecił mi umycie silnika w luksusowym mercedesie, który zdecydował się sprzedać. Pierwszy raz posługiwałem się Koercherem wyrzucającym z dużą mocą strumień gorącej wody z detergentami. Efektywność mycia była zaskakująca. Motor okablowanie i inne części błyszczały jak nowe. Głowiłem się jak myć chłodnicę, gdzie między brudnymi cienkimi blaszkami był brud i roje zabitych owadów.
- Co ma być to będzie - pomyślałem i stanąłem rozkraczony jak Rambo z lufą karabinu maszynowego skierowaną w stronę chłodnicy. Nie widziałem dokładnie, przez kłęby pary, efektu pierwszej wystrzelonej "serii"... ale wydał się znakomity! Na chłodnicy pojawił się gruby pas lśniącej srebrnej smugi. - Super! - pomyślałem - będzie jak nowa! Waliłem kolejne "serie" srebrząc chłodnicę błyszczącymi psami.
Wtedy usłyszałem wrzask szefa:
- Kazimir,! du Idiot!, du Dummkopf (Kazimierz, ty idioto! Ty durna pało)!
Okazało się, że pięknie srebrzące się pasy wygięły blaszki chłodnicy, która po "umyciu" nadawała się na śmietnik.
Na szczęście szef jedynie machnął z rezygnacją ręką i nie obciążył mnie kosztami odkupienia chłodnicy. Jedynie zamruczał pod nosem coś o polskich świniach. (polnische Schweine).

PS Chłodnica - po niemiecku Kühler (rodzaj męski Der Kühler).

Na raty będę Cię czytał dalej.

Pozdrawiam
Nie po raz pierwszy, Pliszko, zadziwia mnie analityczna wnikliwość z jaką kreujesz recenzje. (Także tę powyżej).

Tu muszę coś wyjaśnić - bowiem Czytelnicy PP mogą pomyśleć, że Ci słodzę, odwdzięczając się za recenzję poświęconą mojej powieści "Zabójca w bezpiece". Otóż z Autorką-Pliszką utrzymuję kontakt poza Portalem Pisarskim. Zwyczajnie zaprzyjaźniliśmy się i prowadzimy ze sobą stałą korespondencję.
Recenzji autorstwa Pliszki przeczytałem niemałą ilość, stąd pierwsze zdanie tego komentarza zbudowane w oparciu o szerszy kontekst.

Tyle tytułem wyjaśnień, ale... ad rem:
Napisałaś Autorko:
Cytat:
Grze­go­rzew­ska nie stwa­rza bo­wiem ka­ry­ka­tu­ry wspo­mnień ani nie okry­wa ich po­wło­ką trau­my. Przed­sta­wia dzie­ciń­stwo ocza­mi dziec­ka, czyli tak jak za­pa­mię­ta­ła je mała dziew­czyn­ka, nie na­kła­da­jąc na to fil­tra wie­dzy i do­świad­czeń do­ro­słe­go życia.

Już te początkowe słowa recenzji stały się dla mnie magnesem, który mnie zainteresował opisywaną powieścią.
Dlaczego? Przyczyna prozaiczna. Dopiero teraz w czasie, kiedy minęło wiele lat od czasów, kiedy byłem zbuntowanym młodzieńcem, odżyły we mnie chyba atawistyczne cechy po matce. Ona kochała dzieci i jako spełniona lekarka pediatra tym często bezbronnym istotom poświęciła swoje życie. Ja? Długo postrzegałem maluchów jako hałaśliwych brzdąców, czasem zawracających głowę (zdawać by się mogło) głupawymi pytaniami. Więc raczej opędzałem się od dzieciaków, ignorując fakt, że żyją w innym świecie, potrafiąc - na przykład - rozmawiać poważnie z zaprzyjaźnionymi zwierzakami, które je lepiej rozumieją od dorosłych. Już od paru lat dostrzegam w sobie do dzieci zdecydowaną sympatię.
Pliszka pisze o wczesnym okresie bohaterki Grzegorzewskiej:
Cytat:
Co­dzien­ność kil­ku­let­niej dziew­czyn­ki ob­ra­ca się głów­nie wokół uko­cha­ne­go zwie­rza­ka, no­wych farb i cho­dze­nia do ko­ścio­ła.

Po przeczytaniu dalszych fragmentów recenzji przyszło mi do głowy, że powieść "Guguły" powinna stać się obowiązkową lekturą dla mężczyzn.
Autorka recenzji pisze:
Cytat:
Z każ­dym ko­lej­nym opo­wia­da­niem wi­dzi­my jak świa­to­po­gląd oraz język bo­ha­ter­ki ewo­lu­ują i doj­rze­wa­ją. Bo w końcu to o doj­rze­wa­niu jest cała ta proza. Wiola prze­cho­dzi przez etap pierw­szej mie­siącz­ki, pierw­sze­go za­uro­cze­nia, pierw­sze­go roz­cza­ro­wa­nia, pierw­sze­go kon­tak­tu sek­su­al­ne­go, aż do pierw­sze­go bo­le­sne­go spo­tka­nia ze śmier­cią bli­skiej osoby.

Mężczyźni chełpiący się znajomością natury kobiet, często ograniczają swoje spostrzeżenia do powierzchownych ocen, dotyczących głównie seksualności. Nie zawracają sobie głów głębszą analizą procesu kobiecego dojrzewania, odrzucając już jako nieistotną wiedzę o ich dzieciństwie.
Autorka recenzji także dokonuje ciekawej wiwisekcji środków artystycznych stanowiących o walorach powieści Wioletty Grzegorzewskiej.

Czytając recenzję Pliszki, nagle zdałem sobie sprawę, że i moja wiedza o płci pięknej ma pewne luki, dlatego zachęcony będę chciał tę książkę przeczytać.

Pozdrawiam Cię Pliszko.
Dzięki Januszu Rosek za bardzo sympatyczny komentarz i bardzo dobrą ocenę. Już w poczekalni czekają 2 kolejne rozdziały, w których zawarłem wspomnienia z osobiście przeżywanej tragedii Grudnia 1970. Ne aspirowałem do nadania wspomnieniu charakteru ambitnego opracowania historycznego, a opisałem tak, żeby czytelnik mógł się utożsamić z zagubionym złodziejaszkiem, jakim byłem w tamtym czasie.
Może przypadną Ci Januszu do gustu też rozdziały następne(?).

Pozdrawiam.
Jesień 1970 · 30.09.2024 21:32 · Czytaj całość
Januszu Rosek, po paro miesięcznej przerwie wracam do Twoich opowieści. W tym rozdziale udało Ci się podkręcić dramaturgię. Twój bohater znalazł się w opałach. Jednak odskocznia jaką okazała się zomowska służba miała zalety. Zżyty z kamratami z jednostki wybrał zdroworozsądkowy pomysł na przyszłość. Bynajmniej nie oryginalny - powiedziałbym - sprawdzony w tradycji ogólno-wojskowej. Łowiectwo posagów znane jest mi z opowieści rodzinnych, Z bardzo bogatej rodziny pochodząca siostra mojej matki wyszła za mąż za gołodupca. Nie byle jakiego życiowego bankruta, którego pasją był hazard i hulanki. Edziu Sobański jako swój kapitał małżeński wniósł tytuł hrabiego. Porucznik hrabia Sobański był ponadto mistrzem polskiego wojska w jeździe konnej z przeszkodami - więc kawalerzystą jak się patrzy. Zginął śmiercią bohaterską, cwałując z meldunkiem we wrześniu 1939 roku od wybuchu z czołgowego działka zdetonowanego pod końskimi kopytami.
Nie będę oszukiwał. Mojego ojca także można zaliczyć do grona łowców posagów. Jako oficer (wprawdzie rezerwy) także upatrzył moja matkę śliniąc się na myśl nie tylko o matki urodzie, a także o jej rodzinnym majątku.

Pozostawiłeś więc nas czytelników przed ciekawą zagadką: jakie perypetie czekają Andrzeja? Czy osiągnie cel, podnosząc swój status materialny?

Będę czytał dalej.

Pozdrawiam.
Przemiany 7 · 29.09.2024 08:37 · Czytaj całość
Duży ukłon dla Ciebie Marianie. Przybliżyłeś mi - i pewnie wielu czytelnikom - zupełnie nieznane meandry egzotycznego zakątka świata. Dotąd Gruzja stała mi się bliska i mocno trzymałem za nią kciuki w czasie najazdu Putina w 2008 r. Wiadomo, że po usunięciu prezydenta Saakaszwilego jednak nie udało się Gruzinom odzyskać pełnej suwerenności i pozostała uzależniona od wpływów rosyjskich.
Lecz jak wygląda tam codzienność? Nie miałem pojęcia.
Wprawdzie unaoczniłeś nam wycinek rzeczywistości tego kraju i to głównie oglądany z okien autobusu, jednak edukacyjny walor twojego reportażu jest pokaźny. Na pewno, nawet gdybym się szarpnął na uszczerbek finansowy, na koszta paliwa, nie pojechałbym do Gruzji samochodem.

Pozdrawiam Cię autorze,

Kaz
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Wiktor Orzel
08/10/2024 10:52
@Kajzunio - dziękuję za komentarz i gratulacje, Hłaskę… »
Janusz Rosek
08/10/2024 08:27
Zbyszku. Dziękuję bardzo za Twój komentarz. Wiersz… »
Zbigniew Szczypek
08/10/2024 00:22
Januszu R. Najpierw wrzuciłem tekst, a później przeczytałem… »
Vincent Degol
07/10/2024 12:38
Półpauzy przed wypowiedzią postaci są bardzo pożądane.… »
Kazjuno
07/10/2024 10:37
Już raz w historii carscy/ruscy kawalerzyści poili konie w… »
Kazjuno
06/10/2024 22:44
Cieszy mnie, że doceniasz moje doradztwo. Szkoda byłoby… »
Kazjuno
06/10/2024 20:05
Nie, nie, Januszu! Piszesz: . Forma jest jak najbardziej… »
Janusz Rosek
06/10/2024 19:53
Dziękuję bardzo za celne spostrzeżenia. Jakoś mi umknęły.… »
ivonna
06/10/2024 15:10
Dzięki Kaziu :) czepiaj się do woli, ponoć m.in. po to tu… »
Kazjuno
06/10/2024 10:18
Nie jestem znawcą współczesnej poezji, lecz wiersz… »
Kazjuno
06/10/2024 09:47
Dzięki Januszu Rosek za komentarz. Takich scen, jak ta z… »
Janusz Rosek
06/10/2024 09:05
Kazjuno Bardzo dobry tekst, gratuluję. Trzymający w… »
Janusz Rosek
06/10/2024 08:39
Obojętność Pisząc ten wiersz nieco przekornie, chciałem… »
pociengiel
05/10/2024 20:09
Pulsar dnia 05.10.2024 19:50 Ocena: Słabe Czego się boisz… »
pociengiel
05/10/2024 19:14
No, no, no. Odezwał się element kosmosu. »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 08/10/2024 09:28
  • Dzięki Zbysiu, też Ciebie pozdrawiamy. Animujmy ruch oddolny, żeby przywrócić PP do życia.
  • ajw
  • 07/10/2024 23:26
  • I ja pozdrawiam :) Zdrówka i samych serdeczności :)
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/10/2024 21:36
  • Dar, AJW, Kazjumo - serdecznie Was pozdrawiam i dziękuję Dar za troskę - będzie dobrze! Wszystkich na PP pozdrawiam - nie poddawajcie się i wzajemnie odwiedzajcie, tak zbudujecie "swoją potęgę" ;-}
  • Dar
  • 22/09/2024 22:52
  • Zbyś Oława . Mam nadzieję, że będzie dobrze.
  • Wiktor Orzel
  • 18/09/2024 08:33
  • Dumanie, pisanie i komentowanie tekstów. ;)
  • TakaJedna
  • 16/09/2024 22:54
  • Jesień to najlepszy czas na podumanie.
  • mike17
  • 15/09/2024 19:48
  • Jak jesień nadchodzi, to najlepsza pora na zakochanie się :)
  • TakaJedna
  • 12/09/2024 22:05
  • Jak jesień idzie, to spać trzeba!
  • Wiktor Orzel
  • 11/09/2024 13:55
  • A co tutaj taka cisza, idzie jesień, budzimy się!
  • ajw
  • 20/08/2024 14:13
  • I ja pozdrawiam, Zbysiu :)
Ostatnio widziani
Gości online:46
Najnowszy:Shamestone