Profil użytkownika
Kazjuno

Użytkownik
Offline
  • Miejscowość:
  • Data urodzenia:
  • Wałbrzych
  • -
  • Data rejestracji:
  • Ostatnia wizyta:
  • 11.10.2011 13:10
  • 21.04.2025 18:20
  • Tekstów:
  • Recenzji:
  • Komentarzy:
  • Pomógł:
  • Postów na Forum:
  • Tematów na Forum:
  • Newsów:
  • Postów w Shoutboxie:
  • 99
  • 1
  • 1,258
  • 292 razy
  • 8
  • 0
  • 0
  • 195
  • Grupy użytkownika:
Ostatnie komentarze Kazjuno
Na wstępie przyjmij Wiktorze, gratulacje z okazji wydania kolejnej powieści!

Lubię teksty poprzetykane sarkazmem. Z cynizmem malujesz dwie postaci: głównego bohatera i Karinę. Bezkropkowa logorea tekstu, do której po recenzji Twojej książki podchodziłem z pewnym uprzedzeniem, zaskoczyła mnie na plus.
Fragment książki czytałem ciurkiem, głównie z dwóch powodów. Najpierw nie chciałem zgubić wątku, po chwili zawartość mnie wciągnęła.
Dozy dreszczyku, przyprawionej celnie umieszczonymi wulgaryzmami, dostarczyłeś, opisując niekonwencjonalną gamę samobójczych pomysłów głównego bohatera.
Rozśmieszała mnie bogata oferta kłamstewek pretensjonalnej Kariny, wymyślanych, by się wyłgać z porażki nieodbytego pobytu w Japonii. I tu trochę mi zgrzytnęło, mimo że były świetne, chyba przedobrzyłeś.
Chociaż? Może się mylę, wszak wyobraźnia histeryczki, leczącej używkami frustrację przez dwa tygodnie, mogła rzeczywiście zaowocować ich nadprodukcją.

Sumując, duży szacun za Twoją bogatą wyobraźnię, do tego okraszoną niebanalnym poczuciem humoru.

Pozdrawiam, Kaz

PS
Jeszcze komplement dla Autora:
Podobnie kilometrowe zdania pisał Marek Hłasko w powieści napisanej w Izraelu - sorry - zapomniałem tytułu. Powieść słynnego pisarza wydała mi się nudna, zaniechałem czytania. Kawałek"Wszystko będzie niedobrze" wskazuje, że twoja całość jest lepsza od hłaskowego dzieła.
Januszu Rosek.
Jak zwykle ciekawe Twoje przygody. Szczególnie jedna przypomniała mi tę, którą zaliczyłem w Niemczech. Właściciel firmy budowlanej zlecił mi umycie silnika w luksusowym mercedesie, który zdecydował się sprzedać. Pierwszy raz posługiwałem się Koercherem wyrzucającym z dużą mocą strumień gorącej wody z detergentami. Efektywność mycia była zaskakująca. Motor okablowanie i inne części błyszczały jak nowe. Głowiłem się jak myć chłodnicę, gdzie między brudnymi cienkimi blaszkami był brud i roje zabitych owadów.
- Co ma być to będzie - pomyślałem i stanąłem rozkraczony jak Rambo z lufą karabinu maszynowego skierowaną w stronę chłodnicy. Nie widziałem dokładnie, przez kłęby pary, efektu pierwszej wystrzelonej "serii"... ale wydał się znakomity! Na chłodnicy pojawił się gruby pas lśniącej srebrnej smugi. - Super! - pomyślałem - będzie jak nowa! Waliłem kolejne "serie" srebrząc chłodnicę błyszczącymi psami.
Wtedy usłyszałem wrzask szefa:
- Kazimir,! du Idiot!, du Dummkopf (Kazimierz, ty idioto! Ty durna pało)!
Okazało się, że pięknie srebrzące się pasy wygięły blaszki chłodnicy, która po "umyciu" nadawała się na śmietnik.
Na szczęście szef jedynie machnął z rezygnacją ręką i nie obciążył mnie kosztami odkupienia chłodnicy. Jedynie zamruczał pod nosem coś o polskich świniach. (polnische Schweine).

PS Chłodnica - po niemiecku Kühler (rodzaj męski Der Kühler).

Na raty będę Cię czytał dalej.

Pozdrawiam
Nie po raz pierwszy, Pliszko, zadziwia mnie analityczna wnikliwość z jaką kreujesz recenzje. (Także tę powyżej).

Tu muszę coś wyjaśnić - bowiem Czytelnicy PP mogą pomyśleć, że Ci słodzę, odwdzięczając się za recenzję poświęconą mojej powieści "Zabójca w bezpiece". Otóż z Autorką-Pliszką utrzymuję kontakt poza Portalem Pisarskim. Zwyczajnie zaprzyjaźniliśmy się i prowadzimy ze sobą stałą korespondencję.
Recenzji autorstwa Pliszki przeczytałem niemałą ilość, stąd pierwsze zdanie tego komentarza zbudowane w oparciu o szerszy kontekst.

Tyle tytułem wyjaśnień, ale... ad rem:
Napisałaś Autorko:
Cytat:
Grze­go­rzew­ska nie stwa­rza bo­wiem ka­ry­ka­tu­ry wspo­mnień ani nie okry­wa ich po­wło­ką trau­my. Przed­sta­wia dzie­ciń­stwo ocza­mi dziec­ka, czyli tak jak za­pa­mię­ta­ła je mała dziew­czyn­ka, nie na­kła­da­jąc na to fil­tra wie­dzy i do­świad­czeń do­ro­słe­go życia.

Już te początkowe słowa recenzji stały się dla mnie magnesem, który mnie zainteresował opisywaną powieścią.
Dlaczego? Przyczyna prozaiczna. Dopiero teraz w czasie, kiedy minęło wiele lat od czasów, kiedy byłem zbuntowanym młodzieńcem, odżyły we mnie chyba atawistyczne cechy po matce. Ona kochała dzieci i jako spełniona lekarka pediatra tym często bezbronnym istotom poświęciła swoje życie. Ja? Długo postrzegałem maluchów jako hałaśliwych brzdąców, czasem zawracających głowę (zdawać by się mogło) głupawymi pytaniami. Więc raczej opędzałem się od dzieciaków, ignorując fakt, że żyją w innym świecie, potrafiąc - na przykład - rozmawiać poważnie z zaprzyjaźnionymi zwierzakami, które je lepiej rozumieją od dorosłych. Już od paru lat dostrzegam w sobie do dzieci zdecydowaną sympatię.
Pliszka pisze o wczesnym okresie bohaterki Grzegorzewskiej:
Cytat:
Co­dzien­ność kil­ku­let­niej dziew­czyn­ki ob­ra­ca się głów­nie wokół uko­cha­ne­go zwie­rza­ka, no­wych farb i cho­dze­nia do ko­ścio­ła.

Po przeczytaniu dalszych fragmentów recenzji przyszło mi do głowy, że powieść "Guguły" powinna stać się obowiązkową lekturą dla mężczyzn.
Autorka recenzji pisze:
Cytat:
Z każ­dym ko­lej­nym opo­wia­da­niem wi­dzi­my jak świa­to­po­gląd oraz język bo­ha­ter­ki ewo­lu­ują i doj­rze­wa­ją. Bo w końcu to o doj­rze­wa­niu jest cała ta proza. Wiola prze­cho­dzi przez etap pierw­szej mie­siącz­ki, pierw­sze­go za­uro­cze­nia, pierw­sze­go roz­cza­ro­wa­nia, pierw­sze­go kon­tak­tu sek­su­al­ne­go, aż do pierw­sze­go bo­le­sne­go spo­tka­nia ze śmier­cią bli­skiej osoby.

Mężczyźni chełpiący się znajomością natury kobiet, często ograniczają swoje spostrzeżenia do powierzchownych ocen, dotyczących głównie seksualności. Nie zawracają sobie głów głębszą analizą procesu kobiecego dojrzewania, odrzucając już jako nieistotną wiedzę o ich dzieciństwie.
Autorka recenzji także dokonuje ciekawej wiwisekcji środków artystycznych stanowiących o walorach powieści Wioletty Grzegorzewskiej.

Czytając recenzję Pliszki, nagle zdałem sobie sprawę, że i moja wiedza o płci pięknej ma pewne luki, dlatego zachęcony będę chciał tę książkę przeczytać.

Pozdrawiam Cię Pliszko.
Dzięki Januszu Rosek za bardzo sympatyczny komentarz i bardzo dobrą ocenę. Już w poczekalni czekają 2 kolejne rozdziały, w których zawarłem wspomnienia z osobiście przeżywanej tragedii Grudnia 1970. Ne aspirowałem do nadania wspomnieniu charakteru ambitnego opracowania historycznego, a opisałem tak, żeby czytelnik mógł się utożsamić z zagubionym złodziejaszkiem, jakim byłem w tamtym czasie.
Może przypadną Ci Januszu do gustu też rozdziały następne(?).

Pozdrawiam.
Jesień 1970 · 30.09.2024 21:32 · Czytaj całość
Duży ukłon dla Ciebie Marianie. Przybliżyłeś mi - i pewnie wielu czytelnikom - zupełnie nieznane meandry egzotycznego zakątka świata. Dotąd Gruzja stała mi się bliska i mocno trzymałem za nią kciuki w czasie najazdu Putina w 2008 r. Wiadomo, że po usunięciu prezydenta Saakaszwilego jednak nie udało się Gruzinom odzyskać pełnej suwerenności i pozostała uzależniona od wpływów rosyjskich.
Lecz jak wygląda tam codzienność? Nie miałem pojęcia.
Wprawdzie unaoczniłeś nam wycinek rzeczywistości tego kraju i to głównie oglądany z okien autobusu, jednak edukacyjny walor twojego reportażu jest pokaźny. Na pewno, nawet gdybym się szarpnął na uszczerbek finansowy, na koszta paliwa, nie pojechałbym do Gruzji samochodem.

Pozdrawiam Cię autorze,

Kaz
Celna Owsianko ocena polityczna wojny u sąsiadów. USA, Wielka Brytania i Polska przynajmniej zasilają Ukrainę kroplówką uzbrojenia. Parę natowskich krajów daje jałmużnę, w samym ogonie ci najbogatsi w Europie: sąsiedzi zza Odry.
Przykra konstatacja.

Pozdrawiam
Nie znałem Mad tego odcinka przygód w Tawernie. "Sygnalista w tawernie" poza urokliwym przeniesieniem czytelnika w klimat knajpy dla wilków morskich, jak zawsze, zawiera ciekawe przesłanie edukacyjne.
"Sygnalistów" nazywanych wśród szczurów lądowych - do których się zaliczam - "spółdzielniami UCHO" nie brakowało i nie brakuje w gastronomii śródlądowej. Zwano ich też kapusiami lub konfidentami. Rozpoznawano ich podobnie jak w Tawernie, pili oszczędnie rejestrując zasłuchane rozmowy.
Cytat:
Mil­czeli i słu­chali. Z nikim nie roz­ma­wiali, a jeśli już, to tylko z wła­sny­mi my­śla­mi.

Rozmnożyły się ich setki, ba(!) tysiące, szczególnie w PRL-u w latach osiemdziesiątych. Ich misja była konkretna: niszczyć wrogów komunizmu. Byli pośrednikami, bowiem dostarczane przez nich informacje wzbogacały kartoteki esbeków, którzy kontrolując społeczeństwo, niszczyli ludziom życiorysy.
Okazuje się, że historia lubi zataczać koło, tak jak kapitana w "Sygnaliście z tawerny" współcześni sygnaliści niszczą ludzi i teraz.
Za co? Choćby za sympatię do koni (sam jestem ich miłośnikiem). Już nie wspomnę o tych poruszających tematy "niepoprawne politycznie". Nie wolno zboka określić pedałem, czarnucha murzynem, a jednym z najcięższych grzechów jest krytykowanie jaśnie panującej władzy.
Dzięki Madawydar za ciekawe przesłanie. Dałeś mi i mam nadzieję innym Czytelnikom ciekawy problem do przemyśliwań.

Serdecznie pozdrawiam,

Kaz
Po komplementach od Ciebie Moniu omal rozpuściłem się w słodyczy jak kostka cukru we wrzącej herbacie.
Muszę Wam - Portalowicze - powiedzieć, że lektorka (jednocześnie właścicielka studia audiobooków w Poczdamie) ma nie tylko wibrujący kobiecością głos. Oglądałem niemało jej zdjęć i jest tak piękna, że prawie - ja starszawy jegomość - się w NIEJ nieomal zakochałem.
- Za duża różnica wieku - przyszło otrzeźwienie.
Pozostało mi powzdychać...
Dzięki serdeczne za wpis - Przyjaciółko.
Pozdrawiam, Kaz
Ludwik Ołomski · 27.09.2024 09:49 · Czytaj całość
Zbigniew Szczypek
Dzięki Zbysiu za ciekawy komentarz. Cóż, taka bywa rola autorów piszących wspomnieniową literaturę.
Dopiero teraz odpisuję, bo podobnie do Ciebie oddaliłem się na emigrację wewnętrzną.

Pokażą się następne kawałki (jeden już zamieszczony w PP) i jestem zaszczycony, że jesteś moim wiernym czytelnikiem.

Serdecznie Pozdrawiam,

Kaz


Zoom Lens

Po komplementach od Ciebie Moniu omal rozpuściłem się w słodyczy jak kostka cukru we wrzącej herbacie.
Muszę Wam - Portalowicze - powiedzieć, że lektorka (jednocześnie właścicielka studia audiobooków w Poczdamie) ma nie tylko wibrujący kobiecością głos. Oglądałem niemało jej zdjęć i jest tak piękna, że prawie - ja starszawy jegomość - prawie się w NIEJ zakochałem.
- Za duża różnica wieku - przyszło otrzeźwienie.
Pozostało mi powzdychać...
Dzięki serdeczne za wpis - Przyjaciółko.
Pozdrawiam, Kaz

PS Szkoda, że w komentarzach nie można załączać zdjęć. Byście mogli naocznie ujrzeć jak powabną laską jest Monia
Z Warszawy do Sopotu · 27.09.2024 09:44 · Czytaj całość
Zoom Lens
Po komplementach od Ciebie Moniu omal rozpuściłem się w słodyczy jak kostka cukru we wrzącej herbacie.
Muszę Wam - Portalowicze - powiedzieć, że lektorka (jednocześnie właścicielka studia audiobooków w Poczdamie) ma nie tylko wibrujący kobiecością głos. Oglądałem niemało jej zdjęć i jest tak piękna, że prawie - ja starszawy jegomość - prawie się w NIEJ zakochałem.
- Za duża różnica wieku - przyszło otrzeźwienie.
Pozostało mi powzdychać...
Dzięki serdeczne za wpis - Przyjaciółko.
Pozdrawiam, Kaz



Madawydar
Wybacz Mad, że tak późno odnoszę się do twojego uroczego komentarza. Mile mnie połaskotała twoja wypowiedź:
Cytat:
To niby nic takiego wielkiego. Ot zwykła scenka, całkiem zgrabnie napisana ...drinki, bary picie i rozmowy o kurwach. A jednak jest coś, co przyciąga, coś co nakazuje mnie wręcz, abym czytał dalej. Co to? Sentymentalizm? ....Bo przecież moje wspomnienia z "tamtych" lat są podobne. Czytam Twoje teksty a wyobraźnia stwarza namiastkę mojej młodości, w której nic nie boli, gdzie wszystko jest rozpalone, a nawet napalone w przeciwieństwie do dni obecnych, gdzie życie tli się spokojnym płomieniem zasilanym doświadczeniem, rutyną, tumiwisizmem.

Jak opisuję stare czasy to podobnie do Ciebie przeżywam je ponownie. Więc wspomnieniowa literatura - co wynika z Twojego cytatu - ma swoje uroki i daje autorsko/czytelniczą satysfakcję.
Jak znajdziesz chwilę, to wyślij mi swój adres e-mailowy - na mój: kaimierzjuno@gmail.com
Wyślę Ci własnoręcznie wykonane barwione grafiki z Międzyzdrojów.

Pozdrawiam, Kaz
Przyjazd kumpla · 27.09.2024 09:17 · Czytaj całość
Bardzo ciekawe, Januszu, 3 opowieści. Przeczytałem jednym tchem, a opowieść o wycieczce "Skała", jak zwykle, odświeżyła mi pamięć o jednaj z wycieczek w maturalnej klasie.

Ucieszyłem się po rozpoczęciu roku szkolnego na widok nowego starszego kolegi, który wyrzucany z kilku wałbrzyskich ogólniaków trafił do mojej klasy z zamiarem zdania matury. Raduszek Majewski był znaną w Szczawnie-Zdroju barwną postacią rozrabiaki i uwodziciela młodych kuracjuszek, które następnie okradał.
Oj, będzie się działo! - pomyślałem podekscytowany i zapragnąłem się z nim zaprzyjaźnić.
Już parę dni później otworzyła mu drzwi do naszej willi ciotka Zosia, która też była niezłym ziółkiem, zmieniając paru mężów jak rękawiczki.
- Co za wytworny młodzieniec.... - zachwycała się siostra ojca prezencją Raduszka. - Co za wykwintne maniery - zachwalała kolegę... który stojąc przed nią na wejściowym ganku, trzymał założone do tyłu ręce z dwoma butelkami najtańszego wina, by potem je wypić ze mną i bratem.

Wyruszyliśmy z dwiema maturalnymi klasami na wycieczkę do Poznania wagonem bez przedziałów i przeraziliśmy się, kiedy Raduszek stojący nad podpitym dyrektorem szkoły palił papierosa, strzepując popiół na łysą czaszkę pierwszego po Bogu w naszym ogólniaku. Z bratem i Raduszkiem zgubiliśmy wycieczkę już we Wrocławiu w czasie przesiadki, kiedy wyskoczyliśmy z dworca na zakupy alkoholu. Wycieczkę odnaleźliśmy już w Poznaniu i zakwaterowano nas w starym hotelu "Poznań". Nie trzeźwieliśmy przez pełne trzy dni wycieczki.
Lecz to nie Raduszek, a ja - zresztą niechcący - dopuściłem się najgorszego przestępstwa.
Mieszkaliśmy w dużych zbiorowych sypialniach i w przededniu powrotu w naszym pomieszczeniu do późna w nocy grała w karty grupka delegowanych robotników. Ci wcześnie udali się do pracy, zostawiając zadymioną papierosami sypialnię. Pobudkę zarządził wpadający znienacka wychowawca. Już nie spałem, siedząc na sienniku, schowałem za plecy palonego papierosa.
- Co tak siedzisz? Wstawaj, zbiórka, idziemy na śniadanie - warknął na mnie.
Papierosa "zgasiłem" w sienniku i przykryłem kocem. Tego dnia autokar zawiózł nas do kolebki słowiańskiej polskości - czyli do osady w Biskupinie, odwiedziliśmy jeszcze pałac w Kruszwicy.
Wróciliśmy wieczorem - oczywiście na rauszu - bo Raduszek usadowiony z tyłu autobusu, zabiegał byśmy mieli równomiernie nawilżane gardła napojami wyskokowymi.
Spotkała nas niespodzianka. Przed dymiącymi zgliszczami strażacy zwijali właśnie węże. Spaliła się połowa Hotelu Poznań. Zadrżałem ze zgrozy. Ne miałem wątpliwości, że byłem podpalaczem "gasząc" papierosa w wysuszonym sienniku.
Winę za podpalenie zwalono jednak na grających w karty robotników.

Niedługo potem wyrzucono ze szkoły Raduszka.
Polonistka nawet nie miała pretensji, że wróciliśmy na jej lekcję spóźnieni, cuchnąc winem z domieszką dwutlenku siarki.
- Rozumiem - powiedziała do mnie i dwóch kolegów, z którymi jak w obraz byliśmy zapatrzeni w szczawieńskiego playboya. - Żegnaliście kolegę.

Raduszek po 11-tu latach studiowania na krakowskim UJ-cie ukończył polonistykę. Dokonał żywota jako dyrektor Domu Kultury, nadmiernie spożywając gorzałkę z palaczem kotłowym w osobiście zarządzanej placówce.

Cześć jego pamięci!

Wybacz Junuszu, że pod Twoimi bardzo ciekawymi historyjkami, zainspirowany nimi, wspomniałem o Raduszku i wycieczce.

Pozdrawiam, Kaz
Przyznam się Kasiu, że początkowo czytało mi się tekst niełatwo.
Poetycka proza? Skąd nagle wyłania się Mroczny Mesjasz? - zadawałem sobie pytania. Coś jednak w tym niekrótkim tekście mnie ciekawiło, brnąłem coraz dalej, chcąc zrozumieć istotę twojego przekazu. Wreszcie się ożywiłem, dotarłem do akapitów, z którymi, bym polemizował.
Zgadzam się z Tobą, że już na ziemi duża nawet najbardziej wrażliwa część ludzkości doświadcza piekielnych udręk. Takie piekło na ziemi przeżywał Chrystus. Popadał w szaleństwo walcząc z obłudą faryzeuszy. Jednak czynił wiele dobra, uzdrawiał chorych dokonując cudów, co dawało mu mocy argumentów potwierdzających jego boskość.
Piszesz:
Cytat:
- Co wy­zna­cza sza­leń­ca? Kto jest wart tego miana? Ktoś, kto myśli ina­czej niż wszy­scy. Ktoś, kto pra­gnie po­zo­stać sobą, kimś wy­jąt­ko­wym. Kto ma rację: le­karz psy­chia­tra czy czło­wiek za­gu­bio­ny w tym dziw­nym świe­cie? Dla­cze­go, dla­cze­go wraż­li­wość jest na­zy­wa­na cho­ro­bą? Moim zda­niem, w sza­leń­stwie czai się pięk­no, któ­re­go nie spo­sób od­na­leźć ni­g­dzie in­dziej. Czy wiesz, że cho­rzy psy­chicz­nie czę­sto by­wa­ją cu­dow­ny­mi du­sza­mi? Więk­szość z nich to ar­ty­ści, i to bar­dzo wy­bor­ni.

Tylko w pewnym stopniu zgadzam się tu z tezami Mrocznego Mesjasza. Zdarzają się leczeni chemią schizofrenicy groźni dla otoczenia, poddawani chemioterapii pedofile, zbrodniarze, zdolni do znęcania się nad najbliższymi, alkoholicy, niebezpieczni narkomani.
W pewnym stopniu geniuszem był szaleniec i zbrodniarz Hitler. Podobnie sprowadzający swoją ideologią na świat milionowe mordy psychopaci Marks z Engelsem, Lenin i Pol Pot. Podobnymi szaleńcami, nie znajdującymi zrozumienia w swoim otoczeniu są uczniowie amerykańskich szkół sięgający po łatwo dostępną broń i mordujący innych.
Jednak masz częściowo rację, świat w znacznym stopniu zmierza ku samozagładzie.
Egoistyczne postawy, wyzuci z uczuć ludzie zamieniają nasz ziemski padół często w Armagedon.

Tekst oceniam pozytywnie. Skomponowany w oryginalny sposób skłania do refleksji.

Pozdrawiam
Ciebie Januszu zostawiłem sobie na deser. Jak zwykle prychnąłem śmiechem, czytając, jak przy pomocy korków potrafiłeś zachwiać dostojeństwem wyprężonych na baczność reprezentacyjnych żołnierzy pełniących wartę przy Grobie Nieznanego Żołnierza.
Zaiste pomysły miałeś świetne!

Powiało dreszczykiem grozy przy trzech przygodach na kąpieliskach.

"Z wodą nie ma żartów" -mawiał mój ojciec - zresztą dobry pływak.
Lecz pierwszy raz wątpliwej przyjemności topienia się zaznałam na jego oczach na basenie w Ciechocinku. Nie umiałem jeszcze pływać i ruszyłem na głęboką wodę, trzymając się oślizłej deski. Metr ode mnie stał na brzegu rodzic i zachęcał mnie, żebym mocniej kopał wodę. Deska się wyśliznęła i zacząłem tonąć. Tatuńcio zamiast pomóc pękał ze śmiechu. Nawet tego nie pamiętam, ale chyba on mnie wyłowił.
Drugi raz topiłem się w morzu byłem po obfitym obiedzie i parę metrów od czerwonej boi złapał mnie skurcz mięśni brzucha. Zachłysnąłem się wodą i ogarnęło mnie przerażenie, że nie pokonam tych paru metrów. (Przedtem wypływałem na prawie kilometr w morze i uważałem się za bardzo dobrego pływaka). Jakimś ostatnim wysiłkiem woli pokonałem te parę metrów i długo trzymałem się zbawiennej boi. Wstyd się przyznać, ale od tego czasu mam cykor przed pływaniem, tam gdzie nie ma gruntu.

Poza dozą emocji twoje opowiadania - te o przygodach z wodą - niech czytaczy przestrzegą przed nadmierną brawurą. Mój ojciec miał rację, powtórzę, Z WODĄ NIE MA ŻARTÓW.

Pozdrawiam Autorze i daję najwyższą ocenę, choćby za edukacyjne przesłanie, teraz w okresie letnich kanikuł.
W ramach rewizyty zaglądnąłem Ajw do Ciebie. Kolejny poetycki erotyk - chyba się nie mylę - chociaż wiesz Autorko, jak mizerny ze mnie znawca poezji.
Chyba podobne emocje kiedyś przeżyłem po nocy z dziewczyną, którą bardzo pożądałem. Nie zdążyłem przeżyć "przeciążenia". Jeszcze ją odwiedziłem, rok później niepotrzebnie do Niej zadzwoniłem, byłem już żonaty.
Twoja zawarta powyżej narracja jest ubrana w piękne słowa odświeżyła dawno zapomnianą tęsknotę.
Wybacz jeśli niewłaściwie interpretowałem Twój wiersz, ale nadal po gruncie poezji stąpam niepewnie.
Dzięki Ajw, pozdrawiam,
Kaz
odklejeni od ziemi · 05.07.2024 13:17 · Czytaj całość
Do Grandu, Ajw, zaproszę Cię urocza Koleżanko ponownie. Znajdziesz się w zawirowaniach życia mojego bohatera, który... Nie! Nie zdradzę na razie detali w jakim stopniu zdemoralizuje się człowiek, o którego przygodach dotąd poczytałaś.
Chociaż? Twojemu osądowi podam ocenę, czy wybory jakich dokona Alek Korycki okażą się brnięciem w bagno nikczemności, czy po prostu poszukiwaniem adrenaliny?

Jestem Ci bardzo wdzięczny. Cieszy mnie, że Ty - osoba wrażliwa i subtelna - składa mi wizyty. To dla mnie najlepszy doping, żeby kontynuować pisanie tej powieści.

Swoją drogą napisałaś tajemnicze zdanie: "I o jeden raz za dużo". Cóż Cię tam spotkało? Pewnie nieprzyjemna przygoda? Zaciekawiłaś mnie, ale nie będę namolnie nastawał, żebyś opowiedziała mi detale.
Jednak jeśli czujesz chęć opowiedzenia o przygodzie w kasynie zapraszam na priva. Obiecują zachować dyskrecję. Interesuje mnie wszystko, co działo się w Grandzie.

Na razie po koleżeńsku ściskam i pozdrawiam.
Przyjazd kumpla · 05.07.2024 12:50 · Czytaj całość
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Miladora
18/05/2025 20:45
Ładny, płynny i klimatyczny wiersz, Dod. :) Z dobrym… »
Miladora
18/05/2025 20:35
Bardzo ładne zakończenie, panie F. :) A wiersz przywołał… »
retro
18/05/2025 20:28
Afrodyto, dziękuję:). Poprawki naniosę w wolniejszej chwili. »
Florian Konrad
18/05/2025 18:05
Dziękuję serdecznie! »
Afrodyta
18/05/2025 16:06
W utworze odnajduję sporo pasji, biorąc pod uwagę wszelkie… »
Afrodyta
18/05/2025 15:50
Bardzo ciekawe te poszukiwania. Do tego nigdy nie wiadoma,… »
Afrodyta
18/05/2025 11:26
Dla mnie Twój wiersz jest rodzajem dotyku, który trafia… »
pociengiel
18/05/2025 11:20
Dzięki, to moja cykliczna wklejka w okolicach Dnia Matki. »
Afrodyta
18/05/2025 11:19
Podoba mi się Twój wiersz. Trafiają do mnie refleksje… »
Afrodyta
18/05/2025 11:13
Wciągający wiersz, już sam początek trafia w sedno. Poza tym… »
Afrodyta
18/05/2025 11:04
Wolnyduchu, dziękuję za komentarz. Chodziło mi raczej o… »
Lilah
17/05/2025 21:49
Święta prawda, Milu. :) No, ciekawe to. :) »
Miladora
17/05/2025 13:35
Potpourri, czyli - co by było, gdyby... - skompletowane w… »
Miladora
17/05/2025 13:07
Rozumiem - stare słowo z ludowych wierzeń, mówiących, że… »
pociengiel
17/05/2025 12:52
Dzięki, to nie neologizm. »
ShoutBox
  • retro
  • 10/05/2025 18:07
  • Dziękuję za Grechutę, ta wersja też jest niezwykła: [link]
  • Miladora
  • 09/05/2025 12:17
  • Na stronie głównej, w newsach, Lilu. :) Opcja - "dodaj news" - w panelu użytkownika. :)
  • Lilah
  • 09/05/2025 11:38
  • Dzięki, Milu. Dzięki, dodatku. A gdzie ew. zamieścić anons?:)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty