Niedawno, może 2 miesiące temu, sensacją tabloidów, zilustrowaną fotograficzną dokumentacją, stało się przyłączenie krowy do stada przezacnych żubrów. Najwyraźniej nastąpił proces serdecznej adaptacji, dokonanej przez nie tak odległych krewnych ssaków, zresztą karmiących się podobnymi trawiasto - liściastymi przysmakami.
Więc, co tu mówić, historia adaptowania prosiaczka przez zacną lochę, ma wiele cech prawdopodobieństwa.
Opowiastka przyjemna, mogąca podobać się dzieciom, a zawarty na końcu morał o ważeniu słów, jaknajbardziej na miejscu.
Jedynie - akuratnie urozmaicałem sobie lekturą jedzone śniadanko - poczułem mdłości czytając o przystawce z tłustych dżdżownic.
Miejmy nadzieję, że mamusie powstrzymają się z czytaniem tego fragmentu, w trakcie dziecięcych posiłków.
