Profil użytkownika
Krystyna Habrat

Użytkownik
Offline
  • Miejscowość:
  • Data urodzenia:
  • Katowice
  • -
  • Data rejestracji:
  • Ostatnia wizyta:
  • 20.03.2009 19:46
  • 27.06.2020 08:06
  • Tekstów:
  • Recenzji:
  • Komentarzy:
  • Pomógł:
  • Postów na Forum:
  • Tematów na Forum:
  • Newsów:
  • Postów w Shoutboxie:
  • 88
  • 4
  • 1,541
  • 220 razy
  • 55
  • 0
  • 0
  • 2
  • Grupy użytkownika:
Ostatnie komentarze Krystyna Habrat
Czy nie lepiej, by tekst był pracą samodzielną, a nie zbiorową?
Tę książkę muszę mieć! Już jej poszukiwałam, bo jest zapowiadana od kilku miesięcy.
Miałam szczęście słyszeć Ewę Demarczyk w początkach jej kariery, kiedy jeszcze nie była znana w całej Polsce, a nawet większość chyba zebranych w Sali krakowskiej Rotundy na występie Piwnicy - o niej dopiero usłyszała. Piwnica pod Baranami pojawiła się na scenie w przerwie tańców i zapowiedział młodą piosenkarkę, dobrze już znany - Skrzynecki. Weszła i od razu poraziła wszystkich swoim wielkim głosem. Zaczarowała nas, przechodząc od fragmentów głośnych, dynamicznych do nabrzmiałej wzruszeniem, cicho nuconej (ale słyszalnej) liryki. Zaśpiewała coś ze znanego później repertuaru oraz przedwojenny romans; Rebeka. Tu z ckliwego romansu zrobiła wielką pieśń o miłości biednej dziewczyny do ledwo raz zobaczonego mężczyzny. My wtedy jeszcze w taką miłość - z widzenia - wierzyliśmy. Staliśmy wokół sceny nieruchomo, wzruszeni, zahipnotyzowani, prawie nie oddychając.
Widziałam też występ jej siostry - blondynki, która potem demonstrowała w Zwierciadle cykl: bukiety kwiatów.
Recenzja książki bardzo przypadła mi do gustu. Zachęca do książki oraz słuchania dawnych płyt Ewy Demarczyk - znaczącego zjawiska w naszej powojennej Kulturze.
A najwięcej obiecuje ostatni akapit recenzji, że książka zmusza do refleksji nad własnym życiem, co w nim jest najważniejsze i jaka jest cena realizacji własnych pasji. To chyba szczególnie bliskie nam piszącym, bo któż nie ma chwil zawahań: czy warto tak tracić czas? I komu nasze pisanie potrzebne? Ale wracając do bohaterki recenzowanej książki, wielka szkoda, że nie można już jej usłyszeć na żywo. Ja mam choć jej płytę.
Dziękuję za uzupełnienie.
I jeszcze jedna uwaga na marginesie, dlaczego piszę o zdobywaniu książki, a nie po prostu o jej kupieniu? Bo, poznikały wszystkie moje księgarnie, gdzie zawsze dużo kupowałam. Wyrywałam się z pracy, żeby którąś odwiedzić i sprawdzić, co tam nowego, nadkładałam drogi, wracając z pracy, żeby wstąpić do innej, i prawie zawsze tachałam do domu coś nowego. A teraz szukam księgarń.
Na szczęście na urlopie wędrują takie za nami choćby nad morze, w białych namiotach i kuszą "Książki za 1 zł", a w środku za 1 zł to reklamówka na książki (dokładnie za 80 gr) i może jakieś bajeczki, ale za dużo wyższe ceny nabyłam tam tego lata: Lapidarium "Kapuścińskiego, i album o Madonnach, i kolejny słownik frazeologiczny (bo je lubię), a wcześniej "Encyklopedię dla dzieci", pamiętniki K.Kofty... itp.
"Simonę" też gdzieś znajdę. "
Ładnie napisana i zachęcająca do książki, recenzja.
Lubię czytać pamiętniki, dzienniki, wspomnienia, biografie. Ale nie wszystkich. Wybieram ludzi mądrych z racji ich osiągnięć oraz mądrości życiowej, właściwej nawet dla ludzi skromnych, nie ze świecznika. Ta biografia to kryterium spełnia, choć o snobizm się ociera, ale bohaterka się z niego wyrywa. Zamierzam po nią sięgnąć, nie tyle, aby poznać kolejną postać z rodu wielkich Kossaków, ale kobietę, która jakoś sobie radziła w puszczy i miała dużo ciekawych spostrzeżeń, no i żyłkę naukową, co mnie zawsze ciekawi. Czytałam nawet coś jej o ziołach. Szukałam i innych pozycji.
O tym rodzie pisze się dużo, od Kossak- Szczuckiej - "Dziedzictwo" po M.Samozwaniec- "Maria i Magdalena" - obie autorki, jak wszystkim wiadomo, też z Kossaków. A swego czasu "Przekrój" starannie ilustrował reportażami kolejne kroki Simony w puszczy. I nieraz, już nie wiem gdzie, słyszałam narzekania jej mamy, jak w tej Dziedzince można żyć bez lodówki i prądu. W lipcu w II programie Radia szły odcinki omawianej tu książki. Liczę też na zawarte w książce smaki Krakowa, miasta mej wczesnej młodości.
Zanim zdobędę te książkę, zapytam z ciekawska, a dlaczego Simona zmarła tak wcześnie?
Cieszę się, że nasza dyskusja przyniosła zbieżność poglądów, bo to ważny problem. Chodzi o to, żeby nasi autorzy z PP nie błądzili po omacku, wpadając czasem w szpony naciągaczy.
Nie wiedziałam nic o spamujących wydawcach. Może warto zacieśnić kryteria komentowania na PP, stawiając warunek wcześniejszej publikacji tekstu literackiego, jednego albo więcej. Podobnie z recenzjami.
Muszę jeszcze wziąć w obronę Owsiankę, bo nie jest on tylko czytelnikiem rzeczy starych. Ma duże rozeznanie w najnowszej literaturze. Właśnie poznałam jego artykuł o Cortazarze.
Pozdrawiam Ciebie Vanili (moje zdrobnienie) oraz Owsiankę.
Artystyczne robótki · 24.07.2015 22:06 · Czytaj całość
Pozwolę się nie zgodzić od początku do końca. Kiedyś recenzja wewnętrzna dwóch redaktorów prawie gwarantowała wydanie książki. Wtedy coś wydałam w KAW. Zaraz w 1990 r renomowane wydawnictwo literackie, takie z tradycjami, przysłało mi recenzję wewn. - pozytywną, a nawet entuzjastyczną, zakończoną propozycją publikacji, ale redakcja zaproponowała poszukanie sobie sponsora.
Widzę że masz bliski kontakt z wydawnictwami, to pomóż (mnie już nie) innym, żeby nie zbaczali do złych wydawców. Nie chodzi o protekcję, ale o życzliwą informację. Ci przecież wydawcy, których wymieniasz, reklamują się na PP, co wprowadza w błąd. Nie sztuka pokazywać, że się wie lepiej, ale komuś pomóc. A wspomnianej wcześniej książki już nie wydam, bo przestało mnie to bawić.
Artystyczne robótki · 24.07.2015 11:39 · Czytaj całość
Kiedyś czytałam, jak nasz noblista z 1980 roku, narzekał, że mamy w kraju za dużo poetów. Wtedy pomyślałam: boi się konkurencji! Już tak nie myślę, wyszukując dobrej książki w wielkiej ich masie. I tu zgadzam się z tobą, Owsianku.
Można oczekiwać, że jak twierdzi Vanillivi, wszystkie wydawnictwa wydają tylko dobre książki, gdy je tak oceni wewnętrzny recenzent. Niestety mam wątpliwości, bo jeśli zaraz za kilka godzin po przedstawieniu mu propozycji chce ją wydać, byle mu zapłacić, to nie wierzę iż zdążył ją przeczytać. Raz mi nawet jeden taki, przyciśnięty do muru pytaniem, czy mu się ta książka podoba, odpowiedział, a wydać ją chciał, że po co miałby tracić czas na jej czytanie, gdybym ja w końcu nie zechciała jej u nich wydać? Więc nie zechciałam już na początku. Podejrzewam, że taka oficyna to nie wyjątek.
Artystyczne robótki · 23.07.2015 23:15 · Czytaj całość
Dobrze napisana recenzja i chyba dobra książka, choć nie lubię wydawnictwa Czarne, tj jego książek. Nie w moim guście. Dla tej, tu recenzowanej chyba zrobię wyjątek i jej poszukam, bo te klimaty mi odpowiadają.
Zainteresował mnie drobny szczegół: mężczyzna wybiera kafelki do nowego domu i wkrótce umiera. Niemal dokładnie o czymś takim słyszałam. Nasz krajan wybierał włoskie kafelki do wykańczanego domu i też szybko zmarł, mając coś 51 lat. Podobny temat poruszony w Buddenbrookach - T.Manna. Wiecha na nowym domu i zaraz śmierć.
Może powinnam ocenić wyżej... Może i o Czarnym zmienię zdanie, bo dziś dali mi w bibliotece - na spotkanie DKK - ich książkę pt "Biała".
Cieszę się, że podchwyciłaś mój dowcip. Dobrą książkę zawsze warto przeczytać. Najwyżej z przymrużeniem oka poproszę o książkę z nieprzyzwoitym tytułem. Pani w mojej bibliotece zrozumie.
Pozdrawiam serdecznie.
PS sądzę, że się nie mylę, biorąc cię za dziewczynę.
Muszę koniecznie przeczytać recenzowaną książkę, jak i jej część pierwszą, bo od dawna kocham książki o Afryce. Co najmniej od "Pożegnania z Afryką" Karen Blixen i "Zielonych wzgórz Afryki" Hemingwaya, nie mówiąc czytanej mi przez mamę "W pustyni i puszczy" oraz niedawnych: "Marzyłam o Afryce" czy "Biała Masajka".
A właśnie czytam piękne wspomnienia z wypraw do Afryki, w grupie studentów geografii, Lidii Motrenko-Makuch pt "Espresso dla duszy".

Przyłączam się do postulatu wobec wydawnictw, jaką przedstawili moi przedmówcy, choć ja bym tutaj tego nie dostrzegła. Ale wiele wydawnictw idzie na łatwy zarobek i oczekuje, by autor sam siebie za książkę zapłacił i sam ją promował. Warto ten zwyczaj krytykować.
Z jednaj strony narzeka się na upadek czytelnictwa, a z drugiej skąd przeciętny czytelnik ma wiedzieć o dobrych książkach, gdy ich się nie promuje. Sama gubię się w takich poszukiwaniach, żeby znaleźć coś dobrego do czytania. Najgorsze, że jak chwalą to po równo i trudno zgadnąć, która pozycja grafomańska, a która godna zainteresowania.
Kiedyś wprowadzały nas w świat literatury poważne artykuły i recenzje z pism literackich. A teraz?
Interesująca powieść i bardzo dobra recenzja, ładnie napisana i zachęcająca do przeczytania książki.
Tylko jak tu poprosić w bibliotece o taki tytuł? Jak go wymówić? A tym bardziej w księgarni, co świadczyłoby, że się chce mieć coś o takim tytule na własność? Ale żarty, żartami, a pozycja na pewno warta czytania.
Część starszych użytkowników PP na pewno by się zdziwiła, gdybym ujawniła, że podobnego ojca tyrana, no, może mniej strasznego, miał autor, którego pełne humoru wspomnienia chętnie czytywaliśmy. Na szczęście na PP pominął pierwsze rozdziały z ojcem w tle. Nie zdradzę o kogo chodzi, ale powiem, że pomimo trudnych przeżyć dzieciństwa, nie tylko z powodu groźnego taty, wyrósł on na całkiem udanego człowieka, sympatycznego, z poczuciem humoru i powszechnie lubianego.
Zadziwił mnie model katolickości niemieckiej. Niczym w średniowieczu. Wiem, że bywają takie odmiany wiary, szczególnie u protestantów. U nas przeciwnie, z katolicyzmu czerpiemy otuchę i uspokojenie oraz życzliwość dla bliźniego. A wyjątki trafiają się wszędzie. Być może matka była nadgorliwa w praktykach, albo autor widział to tak subiektywnie. Szczęście, że wyrósł na dobrego - chyba - pisarza.
Postaram się przeczytać omawianą powieść, jeśli uda mi się zdobyć ją w sposób, by moje usta nie doznały uszczerbku przy wymawianiu tytułu, ani dłoń przy jej zapisywaniu na kartce do biblioteki. Może: poproszę o powieść o najbardziej nieprzyzwoitym tytule. Panie o niemodnych poglądach też chcą znać każdą dobrą pozycję literatuury. Chyba, że ktoś odradzi.
Z przyjemnością czytałam tę recenzję i zawarte w niej wierszyki dla dzieci, lekkie, melodyjne, rytmiczne. Dorosłym też czasem potrzeba powrotu w sielskie nastroje świata dzieci. Nie mówiąc już o czytaniu takich uroczych książeczek maluchom.
A tu jeszcze są ważne wskazania co do autyzmu, o którym się dawniej nie mówiło.
Zaraz wspominam moją pierwszą "Ala z wizytą u wróżki". Dostałam ją w paczce od "prawdziwego" Mikołaja, jaki przybył do dzieci w wieku przedszkolnym do kina, takiego kiedyś domu kultury w Stalowej Woli. Tato musiał mnie podnieść na rękach do sceny, gdzie stał brodaty Mikołaj. Ja już wtedy w tę postać nie wierzyłam, bo miałam ze 6 lat, ale paczka - przygotowana przez mamę, czego szybko się domyśliłam, bo każde dziecko dostawało co innego - bardzo mnie ucieszyła. Nawet dwa żołnierzyki dla brata, jakie w niej znalazłam, bo brat był jeszcze za mały, aby tam przyjść, a ja chętnie się z nim bawiłam. Ale najbardziej uradowała mnie wielka, ale niegruba, książeczka z obrazkami. Czytałam już sama, jak Ala pojechała do wróżki po lekarstwo dla chorej mamy i musiała pokonać wiele przeszkód by je przywieźć. Pomagały jej w tym zwierzątka, wiózł ją na grzbiecie jeleń. Pamiętam obrazek. Pamiętam też późniejszy wierszyk, chyba z książeczki Lucyny Krzemienieckiej (a może Marii Kownackiej): "Siwa gąska siwa/ po rzeczółce pływa..." W takich książeczkach były śliczne obrazki, łatwo wpadające w pamięć rymowane wierszyki i dydaktyczny morał. A rodzice uczyli wierszyków popularnego niegdyś autora wierszyków z morałem, na jakich sami się wychowali:
"Zamiast (...), zamiast wstążki
kupowała Andzia książki.
Ale żadnej nie czytała.
Ot tak tylko, aby miała.
Na to mama jej powiada
książka w szafie nic nie nada.
Pszczółka z kwiatków miodek chwyta,
Kto ma książki niechaj czyta."
Czy ktoś pamięta nazwisko autora? Napisał jeszcze: "Andziu, Andziu, nie rusz kwiatka" itd.
A potem przyszły cudowne: "Ania z Zielonego Wzgórza" z ilustracjami Zieleńca i tyle już wystarczyło, by na całe życie pozostać zaczarowanym przez książki. I ciągle chcieć czytać następne. I nie tylko czytać...
Jako cichy zwolennik twojej mądrej prozy, i to od dawna, powiem, że ten esej jak i naprowadzenie do niego - w innej dyskusji - przywrócił mi wiarę w jakąś równowagę myśli w przyrodzie (czy świecie) oraz pogodził z PP po okresie zniechęcenia.
Całej dyskusji nie czytam, ale ja zbieżność dat na końcu eseju odebrałam jako niekoniecznie wyraz numerologii, ale coś wartego zastanowienia. Zresztą, kto wie? Kto wie?
Pozdrawiam serdecznie.
Chciałam zapytać, bo nie znam filmu, czy znana ze skazywania na śmierć żołnierzy wyklętych prokurator, zmarła nie tak dawno w Anglii - nazwisko znane- to prototyp tej z filmu?
I jeszcze, czy rozdmuchiwanie tych spraw bez zachowania właściwej perspektywy, czyli wyciąganie samych negatywów, choćby drobnych na tle spraw większych i pozytywnych, szlachetnych, nie skutkuje potem "niby" pomyłkami dyrektora FBI o naszej roli w holokauście i wypuszczeniu gry komputerowej w USA szkalującej Polskę w tym temacie. To z ostatnich dni - kwiecień 2015r. A wcześniej kilka filmów o dobrych Niemcach, którzy ratowali Żydów przed złymi Polakami, jak Lista Schindlera, Pianista itd.
I jeszcze, o co dokładnie chodzi z tymi bramami powitalnymi. Słyszałam dużo opowieści o wojnie od ludzi wtedy żyjących, ale realia i komentarze zupełnie inne. Kto się tak cieszył?
A co do świadków, to jest powiedzenie: kłamie jak naoczny świadek.
O odpowiedź proszę dla siebie samego lub dla innych, bo ja się wyłączam. Taka dyskusja to nie na moje zdrowie. Są ciekawsze tematy.
To dodam jeszcze coś, przed czym powstrzymywał mnie wzgląd na przekonania wolnomyślicieli, bo ja nie chcę tu nikogo urazić, ale zachęcił mnie komentarz Quentina. A więc kapliczka w mieście K., o której powyżej wspomniałam, została zbudowana około roku 1900, lub niedużo wcześniej, jako podziękowanie Bogu, za obdarowanie rodziny synem, po długim oczekiwaniu, gdy wydawało się to już niemożliwe. A potem jeszcze dwojgiem dzieci. Wiąże się z tym ciekawa historia.
Dlatego przydrożne krzyże niosą wieści nie tylko smutne, że w tym miejscu ktoś zginął w wypadku, ale czasem radosne, gdy powstają jako votum dzienkczynne. Tylko te ostatnie bywają często już kapliczkami i stoją raczej w dogodniejszych miejscach, ale też blisko drogi, aby był do nich ogólny dostęp.
I tu uwaga dla osób piszących. Mówi się, że tematy leżą na ulicy. Trzeba się więc rozglądać, rozpytywać i słuchać ludzi, często tych zwykłych, szarych, którzy mają dużo do opowiedzenia o życiu. Powstrzymam się już przed dodaniem słów Goethego, o szarej wiedzy książkowej i zielonej - tej z życia. A jednak samo tak wyszło, choć niedokładnie.
Ileż ja - skromny "zapisywacz kartek" - znalazłam tematów właśnie w tamtych okolicach, gdzie co dom, to ciekawa saga rodzinna, a do tego znane legendy oraz prawdziwa historia i sława. Starczyłoby dla wielu wielkich piór.
Życzę wszystkim wynajdywanie takich tematów przy drogach i dróżkach.
Przydrożne krzyże · 27.04.2015 17:59 · Czytaj całość
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
valeria
26/04/2024 21:35
Cieszę się, że podobają Ci się moje wiersze, one są z głębi… »
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty