Ostatnie komentarze lech
Dobra Cobra - dzięki za wizytę i obszerny wrażliwy komentarz.
Nie chciałem narzucić mego myślenia. Celem było uwrażliwienie na coś, co sam przeżyłem i znam z autopsji. Zdaję sobie sprawę, że temat nie jest czarno-biały i pomimo mojej absencji w kraju, śledzę wszystkie wydarzenia i próbuję wyciągnąć swoje własne wnioski, lub zbudować opinie.
Z Twego obszernego opisu, uwidacznia się szczera troska i świadomość nadchodzących problemów, jednak musisz mi przyznać rację w jednym, że w tej grupie są także ludzie godni naszej pomocy. Pragnę w tym miejscu powiedzieć: - do nas należy, oddzielić plewy od ziarna.
Nie chciałbym zarzucać Ciebie argumentami o swojej racji, bo z pewnością doszlibyśmy do kompromisu. Celem moim było uwrażliwienie na zbliżający się problem i sprowokowanie do wyważonego dwugłosu w tym czego i tak nie da się uniknąć. Zależy mi także na tym, by w ferworze emocji nie stracić godności.
Serdecznie pozdrawiam.
Wasinka - dzięki za sugestie, są bardzo pomocne.
Wasinka - czytałem z ogromną satysfakcją, bo i temat jest dla mnie bardzo interesujący. Nie jest to łatwa literatura, a do tego pokazująca tak głębokie ludzkie dramaty, że chce się krzyczeć z bezsilności. Dlatego wymaga od autora wielu przemyśleń, tym bardziej, że czytający nie zawsze jest w stanie zrozumieć historyczny czas w którym umieściłaś bohaterów.
Postać Adeli w moim subiektywnym odczuciu jest zbyt lakonicznie pokazana, chciałbym ją więcej poznać, abym jeszcze bardziej mógł rozpalić moją empatię - pomyśl o tym.
Zgadzam się z uwagą alkestis: "Dziecko było Niemca czy Janka?", gdyż musiałem dobrze wczytać się w tekst, by zrozumieć ten fragment.
Życzę Ci wytrwałości, postawiłaś sobie wysoką poprzeczkę i naprawdę robisz to interesująco.
Niecierpliwie oczekuję następnych rozdziałów.
Pozdrawiam
Rami - nie liczę ile razy czytałem "Eni i lato", jednak wciąż dotykają mnie nowe odkrycia. Poetyckość jest bezsporna, dlatego za każdym razem Twój tekst porusza inne struny emocji.
Moim zdaniem, napisać książkę dla dzieci, to najwyższa poprzeczka do jakiej może dostać się pisarz. Przypuszczam że "Eni" ma wszystkie walory by stać się szkołą patrzenia na rzeczywistość oczami niebanalnej poezji otaczającego nas świata. Bronię się przed wypisywaniem zachwytów, pozostawiając je do własnego użytku.
Nie jestem już dzieckiem, ale zdaję sobie sprawę ile dobra na całe życie otrzymałem od mądrych autorów pierwszych lektur. Chciałbym aby "Eni i lato" była jedną z nich w rękach moich wnuków.
Pozdrawiam
Dzięki Aniu - siedzę czerwony jak burak. Co za bezmyślność! Jak dobrze mieć przyjaciół, którzy wytkną błędy.
Cieszę się, że zaskakuję i nie nużę. Mam zamiar zatrzymać swoich czytelników do końca książki, który jest już widoczny, ale nawet dla mnie wciąż enigmatyczny. Niby wszystko jest skończone, jednak bez przerwy znajduję, że pewne psychologiczne elementy moich bohaterów powinny być pogłębione, potrzebują wnikliwszej dramaturgi. Czym bliżej końca tym trudniej rozstać się z osobami, które się stworzyło.
Pozdrawiam serdecznie.
Rami - dzięki serdeczne. Błędy poprawiłem. Jednak czytelników nawołuję do cierpliwości, gdyż moi bohaterowie to nie raptusy, a poza tym materiał wart zastanowienia i łatwo go zepsuć(oczywiście chodzi mi o Krzysia). Następna część z pewnością niedługo.
Pozdrawiam.
Dzięki Rami, że przypominasz - pomimo świadomości przemijania zawsze przekornie myślimy, że to ich dotyczy… Nawet najgłębszy ślad zasypie ziemia. Prawdziwie zmartwychwstajemy tylko w pamięci bliskich. Ten krótki zapis słów, ma także swój kres i jeśli… to tylko chwilę nas przeżyje, bo tak naprawdę, to istnieje tylko tu i teraz… z pokolenia w pokolenie. Paradoksalnie, to nie jest smutne, gdy spoglądamy w oczy dzieci.
Dzięki Rami!
Bez słów, aby nie zakłócić obudzonych myśli.
Aniu - opowiadanie wywołało we mnie lawinę wspomnień. Odkryłaś przede mną sferę nad którą nie wiele się zastanawiałem. W latach 70, byłem fotografem przygotowującym prace na konkurs: "Wenus Polska". Namówiłem kilka koleżanek, aby poświęciły swoje kobiecości na ołtarzu sztuki. Jednak najbardziej zapamiętałem moją pierwszą modelkę, która po kilku seansach ze łzami w oczach zrezygnowała ze współpracy.(Pomimo młodego wieku moje zachowanie było bardzo profesjonalne) Twój opis z drugiej strony kamery był "déjà vu" sytuacji sprzed wielu lat. Nigdy nie pomyślałem, że od strony modelki tak to może wyglądać. Dzięki za fantastycznie opowiedzianą historię. Sprowokowałaś abym napisał coś podobnego tylko z perspektywy fotografa.
Pozdrawiam serdecznie
Sergiuszu - nie rozumiem Twojej odpowiedzi. Nie miałem zamiaru Ciebie obrażać, zwróciłem tylko uwagę na błędy, które zresztą ja także popełniam. Wówczas, zawsze ktoś uczynny, życzliwy wyłapie je, a mnie pozostaje, podziękować, poprawić, pozostając wdzięcznym. Ale jeśli czujesz się urażony, że poświęciłem Ci uwagę i czas, to proszę o wybaczenie; więcej tego nie uczynię. Dodam tylko, że na tym portalu, ludzie pomagają sobie z czego od wielu lat z pokorą korzystam.
Sergiusz - wypunktowałem kilka denerwujących powtórzeń:
Cytat:
Teraz zdejmujesz płaszcz i buty, a teraz przeglądasz się w lustrze i poprawiasz włosy.
Cytat:
Teraz się rozbierasz, zdejmujesz sukienkę i rajstopy i znowu przeglądasz się w lustrze. Po chwili rozjaśniło się światło w małym oknie łazienki. Moja wyobraźnia podpowiadała mi teraz obrazy coraz milsze.
Cytat:
Ale się doczekałem. W mieszkaniu zapaliło się światło.
Cytat:
Teraz się rozbierasz, zdejmujesz sukienkę i rajstopy i znowu przeglądasz się w lustrze. Po chwili rozjaśniło się światło w małym oknie łazienki. Moja wyobraźnia podpowiadała mi teraz obrazy coraz milsze. I jakoś tak się stało, że te tworzone myślą obrazy zamieniły się w słowa, a te z kolei w piękny, rymowany tekst.
Tego
"się" jest więcej, nie wszystko Ci wypunktowałem. Popracuj nad tym tekstem bo jest niezły.
Pozdrawiam
Stanisławie - opowiadanie jest wzruszające w swoim okrucieństwie. Rzeczywiście dzieci mogą być bezduszne, gdyż bywają bezmyślnymi naśladowcami rodziców i otoczenia w którym rosną.
Brakuje mi jednak w Twoim opowiadaniu solidnego zakończenia i refleksji; drażnią powtórzenia:
Cytat:
Położenie takie było powodem naszej niezależności. Dzieci z innych bloków traktowały nas trochę jak obce plemię, a my zmienialiśmy przymierza w zależności od naszej dziecięcej polityki. Czasami były to układy z innymi kamienicami naszej ulicy, innym razem z sąsiednią ulicą Długą.
Cytat:
Matka jego też wyglądała inaczej, niż nasze mamy. Nosiła na głowie niemodny już kapelusz przypominający zwinięty misternie szalik, kiedy nasze mamy widzieliśmy najczęściej w papilotach przykrytych chusteczką, albo z gołymi głowami.
Pozdrawiam serdecznie
Wasinka - dołączam się do chórku Twoich czytelników i zaznaczam swoją obecność, aby pomóc Ci w kontynuacji tego literackiego wyzwania. Niestety, poza zwyczajnym czytaniem i przeżywaniem Twego opowiadania, niczego więcej nie jestem w stanie Ci użyczyć. Dodam, że lubię nastrój, który stworzyłaś, i tych ludzi dnia powszedniego. Takie treści pozwalają nam zrozumieć, że życie, to nie nadzwyczajne przygody i dynamiczne akcje, ale rytmiczne upływanie czasu i sezonów. Natomiast my wszyscy bywamy wpisani wraz naszą codziennością w dramaturgię historii. Pisz, opowiadaj, bo jak widzę wielu oczekuje dalszych części.
Pozdrawiam serdecznie
Sergiusz - powiem tylko, że tekst wyśmienity, ubawił mnie po pachy. Zapisuję się na więcej.
Pozdrawiam
Wasieńko - nie powiem niczego oryginalnego, ale zachęcam do pisania. Po pierwsze, że ładnie to robisz, a po drugie, uwielbiam czytać to, co skomponowało samo życie. Zapisuję się na stałego czytelnika Twojej powieści.
Pozdrawiam serdecznie