Weszłam na gorącutki blaszkowy daszek;d Tak kontrolnie, znaczy, sprawdzić, czy się cosiątko zmieniło
w miasteczkach
na rozgrzanych dachach,
miejscowe piękności wystawiają swoje ciała
na pokazach sztucznych ogni.
kręcą się niespokojnie chłopcy. oblizują spieczone wargi,
lecz na rozpalonej papie nie mają odwagi osiąść
wokół piękności tłoczą się koty - przybłędy stąd i zowąd,
szukające ciepłych miejsc i odrobiny czułości.
lecz ręce dziewcząt są chłodne
miejscowe piękności leżą i patrzą w górę wypatrując samolotów
a gdy wreszcie usłyszą ich warkot, wyciągają przed siebie dłonie.
lecz z miasteczek daleko jest do nieba,
nawet gdy leży się na szczycie domu,
więc smutne sfruwają na ziemię.
od razu otacza je wianuszek chłopców oblizujących wargi z rozkoszy,
ale dziewczęta ostentacyjnie ziewają na ich widok
i kierują wzrok ku górze, by nie przegapić okazji,
kiedy niebo będzie znacznie bliżej ich dachu
Nie zabijaj mnie, proszę, msh. To jedynie info o tym, dlaczego czy (w tym wypadku może trafniej) do czego się buntowałam, nie wiedząc jeszcze o tym;d Info, jaki inny jeszcze rytm może drzemać w Twojej opowieści. Dla kogoś, kto był w miasteczku tylko przechodniem. I tak je właśnie spostrzegł. Może to właśnie ten rytm prosił, żebym go zanotowała;d I żeby na pewno zwrócić na siebie moją uwagę, wściekł mnie ponad miarę, kazał mnie gryźć karzełkom z miasteczka;d Bo inaczej nie zaczęłabym go szukać
Nie wróciła tu dziś i nie zapisała go. Jako jednej z niezliczonych dróg, równie możliwej jak inne, które w miasteczku wybrali inni. Może kiedyś Ci się do czego przyda. Albo i nie. Któż to wie. Bo ja - nie.
Dobrego, msh.