Dziękuję za komentarze
@milla, dzięki za opinie, w większości są wartościowe, oprócz jednej:
"szlifów na pewno nie można przelamać. przelamać można lody"
Toż to celowa zabawa słowem. Kreatywność językowa
A w drugim akapicie chodziło mi o to, że filmy zwykle kończą się tak samo, według jakiegoś tam schematu. Niekoniecznie musi ktoś umrzeć albo być ślub, ale jakiś tam schemat jest (Z tym, że ja akurat wolę dramaty, gdyż wydają mi się bardziej realistyczne. A komedie romantyczne uważam za naiwne opowiastki).
Co do ślubu i że to "koniec miłości" to uważam, że tak właśnie jest. Ludzie się kochają, są szczęśliwi i spoko. A potem dziewczyna zachodzi w ciążę, albo pragnie się "ustablizować", i para bierze ślub. A potem wychowuje bachora, pracując w międzyczasie w markecie. Czyli nic romantycznego. Parafrazując Perfect: "Proza życia to miłości kat".
I jak oglądam jakąś przesłodzoną komedię romantyczną, która się kończy ślubem, to zawsze mnie nachodzą myśli "a co będzie potem? teraz się kochają, a za dwa miesiące pewnie wezmą rozwód".
"to zdanie to prawdziwy konglomerat ślubu, miłości, kończenia/skończenia/zakończenia i się"
no bo chciałem właśnie zestawić obok siebie w błyskotliwy sposób właśnie te dwie koncepcje: "ślub pod koniec filmu" i "ślub jako koniec miłości" i kombinowałem nawet jak to zgrabnie to rozpisać, ale jakoś rzeczywiście niezgrabnie to wyszło. Tak to jest jak się chce umieścić w dwóch zdaniach treść tego, co jak tutaj o tym napisałem to wyszło mi z dwa akapity..