Jestem w Petersburgu. Usiłuję sobie wyobrazić głębie tuneli metra. Kilkadziesiąt metrów skał i piachu musi robić wrażenie. Pomimo, że pogoda marna, lepiej czuje się w Petersburgu niż w Moskwie, chociaż i tu tempo jest żwawe
. Prospekt Newski wyłączony z ruch, wypełniony cieszącymi się ludźmi, bardzo mi się spodobał, tak jak i biblioteka całodobowa. Czy faktycznie widać, że miasto położone jest na 40 wyspach? Czy pachnie wodą?
No i ermitaż i Carskie Sioło. Aż dech zapiera. Z tego wszystkiego, żeby zejść na ziemię, postanowiłem połazić po „przygnębiającym” mieście Puszkin… i spodobało mi się .
Zaskakuje mnie tak duża liczba chińczyków, ale z drugiej strony, co się dziwić. Przecież to sąsiedzi.
Jeszcze skiknę na chwilkę do Moskwy. Na Arbat i do klasztoru Nowodziewiczego. Co do Arbatu, to wyobrażałem sobie, że to miejsce niepowtarzalne, wyjątkowe. Na pewno stare, wypełnione duchem artystycznym, może nawet trochę cygańskie. Podzielam Twoje rozczarowanie. Za to klasztor i jego historia podziałały na mnie, raczej na moją wyobraźnie, bardzo silnie. Ale caculko! Nie miałem pojęcia, że istnieje.
W moim odczuciu ten reportaż podaje mnóstwo informacji przydatnych i takich węzłowych, co prawdopodobnie wynika z formuły takiej wycieczki. Można po kolei rozgryzać, co ważniejsze punkty ( co by było, gdyby nie było Internetu
) i się z nimi szczegółowo zapoznawać. Z drugiej strony, brakuje mi, tego Twojego kontaktu z miejscowymi, który tak fajnie opisujesz. Najważniejsze, że Tobie się podobało, a to zaraźliwe jest
.
Ni, dziękuję za udaną podróż
. Jeszcze przez parę dni będę mordował gogle street i wędrował Twoimi śladami.
PS. Też nie mogłem wykrzesać z siebie sympatii do "żółtej róży"
.