Ostatnie komentarze Madawydar
Dziękuję Lilah.
Dzięki Tomasz za komentarz. Po trochu tak jest: To morskie tawernowe opowieści, w których nie wszystko jest prawdziwe.
Pzdr
Nie, takich tekstów nie ma u cioci na imieninach, ani tym bardziej w kuchni. Tu jest nostalgia, smutek, żal za miłością, która się skończyła. Sens tych strof jest dla mnie zupełnie inny. Pomagają w samotności przetrawić swoją własną niespełnioną miłość.
No prawie, że erotyk, ale jaki romantyczny...Barwny przepis uwodzenia.
Czuję w tych strofach temperament, żywiołowość i ta knajpiana frywolna radość świętowania nawet byle czego. Dla mnie piękny obraz prawdziwej wolności.
Ciekawe, co będzie za kolejny tydzień? Szaman czarownik plemienny, czy komputerowy psychograf analityczny?
Dałbym "świetne", ale faktycznie, błędy na to nie mi nie pozwalają. Gratuluję pomysłu.
No, rzeczywiście powoli się wszystko kończy i zamyka. Monika wyjechała , wyszła za dziadka, film skończył falstartem i dyskwalifikacją. Pocieszające jest to, że piąchy dalej mocne, nadal wśród dobrych znajomych i dalej kawiarniane życie. Ciekawość po części zaspokojona. Czekam na dalsze losy Kazka Junoszy.
Pozdrawiam
Madawydar
Gdzieś, jako nastolatek, żyłem obok opisywanych historii. Z podziwu wyjść do tej pory nie mogę, jak PRL-owskie nacje potrafiły tak "pięknie" kłamać. Przecież ja wierzyłem tym komuchom niemal bezgranicznie. Wierzyłem, że to Niemcy mordowali w Katyniu, że Polska rośnie w siłę, a ludzie żyją dostatniej, że Wyszyński jest na urlopie, a obraz Matki Boskiej Częstochowskiej jest w konserwacji, nie zaś aresztowany za kratkami, że Radio Wolna Europa jest parszywą szczekaczką zgniłego kapitalizmu. Te, i inne zakłamania komuny brałem za prawdę, no bo kto miałby mi to wiarygodnie przedstawić inaczej. Rodzice milczeli, tak jak Twoi zaszczuci terrorem ówczesnej władzy, pani w przedszkolu uświadamiała mnie jak to MO stoi na straży porządku publicznego, a Ludowe Wojsko Polskie strzeże naszych granic, bo zagrożeniem pokoju w Europie jest niemiecka Bundeswera, a na świecie imperializm Stanów Zjednoczonych. W podstawówce nauczano mnie "właściwej" historii, a w liceum wpajano we mnie wyższość planowej centralnej gospodarki nad kapitalistycznym wyzyskiem mas pracujących miast i wsi. Wszystko zaczęło się we mnie kruszyć zaraz na początku lat 80-tych. Worek kłamstw zaczął się pruć, a całkiem się rozwali w stanie wojennym. Nie mam żalu do rodziców. Gdyby powiedzieli mi , jak było naprawdę, być może postąpiłbym jak Ty, pełen młodzieńczego buntu wygarnąłbym pani od Historii, wychowawcom, pedagogom ich zakłamanie i faktycznie istniała groźba, że skończę w poprawczaku, ojciec umrze na zawał podczas przesłuchania w siedzibie SB albo w wiezieniu na klęczkowskiej we Wrocławiu, a mama nigdy nie dostanie lepszej pracy aniżeli klozetowa na dworcu PKP. Opisałeś prawdziwe realia epoki i wdzięczny Ci jestem za to, bo nie chciałbym, aby historia, taka jak ze mną się powtórzyła. Dzięki takim tekstom wstają z mogił pomordowanych przez SB i KGB , ZOMO i MO prawdziwi bohaterowie tamtych ponurych dni.
Wzruszający tekst i taki bardzo ludzki. Wiele tu miłości, czułości i wrażliwości na świat. Wspomnienie przeżytych lat, poszczególnych pór roku, jest pewnym ukojeniem do doznawany ból, ale to ta dłoń odprowadzająca do innego wymiaru sprawia, że znika strach, cierpienie staje się mniej istotne i jest skutecznym pocieszeniem.
Witaj Decand
Dzięki za komentarz.
Pozdrawiam.
Nostalgiczne i smutne. Rozumiem, że i on kiedyś był na tym statku, dziś odpływa bez niego. Na początku swej drogi mieli wspólny port przeznaczenia, lecz w imię wolności ich ścieżki się rozchodzą pozostawiając za sobą różny kilwater. Tak czasami jest. Dobry wiersz o życiu i zawiedzionej miłości.
Spoko. Na razie nie widzę u Ciebie objawów "uderzenia wody sodowej do głowy". Ale takiej prawdziwej wody sodowej "Stołowej" z saturatora albo z butli z syfonem to bym w te upały się napił.
Tak oto rodzi się bestseller na PP.
Czytam, czytam. Wciągnęło mnie to. Jest akcja, coś się dzieje. Brawo. Czekam kolejnego odcinka powieści.
Pozdrawiam
Madawydar.
Coś w rodzaju pamiętnika, sagi rodzinnej. Wiele takich filmów obejrzałem i zawsze z ciekawością. Jest we mnie coś takiego, że lubię poznawać czyjeś losy. Co do książek o takiej tematyce, to przyznaję, że musza one być naprawdę "wciągające", aby wytrać w nich do końca. Ta opowieść zza mgły o Marysi budzi we mnie ogromne współczucie dla kobiety, wielką niechęć do Żyda i nie mniejsze oburzenie na postawę Andrzeja. Jeśli tekst od samego początku generuje uczucia i stwarza emocje, to z pewnością zasługuję na moją czytelniczą uwagę w kolejnych odsłonach losów ludzi za mgłą.
Pozdrawiam
Madawydar