Ostatnie komentarze MarioPierro
Nie, nie, akurat tego absolutnie nie dam sobie zarzucić. Tak się składa, iż o moich spotkaniach ze śmiercią (nie wszystkich) pisałem parę razy zarówno na tutejszym forum, jak i w jednym z moich tekstów, zresztą tym najbardziej chaotycznym i jeszcze "w stanie surowym", więc go nawet wolę jeszcze nie polecać, póki nie zrobię tam solidnego remontu

W każdym razie rozumiem, o co chodzi z tym "czasem ołowiu" i rzeczywiście, może przesadziłem trochę z tym fantazjowaniem, ale też jakoś to do mnie słabo przemawia. Tzn. może nie tyle słabo, co nie w stopniu w jakim bym tego oczekiwał. Ale może każdy "czas ołowiu" jest inny?
A poza tym: widzę, że poprawiłaś co najmniej część wytkniętych przeze mnie błędów, zatem żeby nie zabierać cennych kilobajtów zaraz usuwam część poprzedniego komentarza

Hm, jak na moje oko, to Ci wyszło w górnych partiach stanów średnich

Jeśli chodzi Ci tu o mroczną atmosferę, to ten element (zresztą bardzo charakterystyczny dla Twojej twórczości) znacznie lepiej działał na mnie choćby z "Sobocie" i "Prawie ostatnim wieczorze". A jeśli to ma być symbol odejścia w zaświaty, czy jakiejś innej formy kontaktu z siłami metafizycznymi, również i to jakoś bardziej do mnie przemówiło w wymienionych i jeszcze w "Końcu świata".
Ale absolutnie nie kwalifikuję tego tekstu do najgorszych jakie czytałem, no chyba że w porównaniu z resztą Twoich

Zresztą, jak już pisałem, można tu jeszcze cokolwiek zmajstrować.
Hehe, bardzo dobre! Podoba mi się zwłaszcza ironia, jaką przesycony jest cały tekst (ruch pacyfistyczny ChWDW i to "Być może nie chcę, ale chyba muszę.", świetne

), jak i trafność spostrzeżeń odnośnie współczesnej nauki.
Cytat:
Patrzył jej prowokująco w oczy
Nie wiem, czy można patrzeć "prowokująco", w każdym razie to słowo tutaj bardzo prowokuje do mnie do stwierdzenia, iż jakoś mi tu nie pasuje

Nie wiem, może np. "nęcąco" albo "ostrym wzrokiem"?
Oke, zamysł dobry, choć właściwie w samej tylko Twojej twórczości stale się przewijający i jakby przez to tekst zbytnio nie zaskakuje. Ale może nie o zaskoczenie Ci chodziło? W każdym razie wykonanie ciut gorsze, w miniaturze kilka błędów zawsze razi, ale myślę, że się z tego wyliżesz.
Długo mnie to opowiadanie wcześniej prześladowało, ale teraz nie żałuję, że na nie trafiłem. Bardzo ciekawy język, treści znów nie zrozumiałem przy pierwszym i drugim czytaniu, ale ponieważ sam czasem podobne teksty piszę, myślę, że one właśnie po to są: najpierw się je próbuje z wierzchu, by po przywyknięciu się w nich rozsmakować. Ale dopóki nie ogarnę całości, nie ocenię.
A tak poza tym, Miladoro droga, nie da się chyba ukryć, że Twoje pisarstwo wyrasta z lat doświadczeń, co okazuje się dobre, bo nawet mimo niezrozumienia sporej części tekstu, dałem się ponieść słowom. I jak widać nie tylko ja, ale i wielu moich rówieśników, tudzież jeszcze młodszych ludzi. Nie każdy potrafi tak dobierać słowa, żeby wciągnąć tylu czytelników, nie wiem, czy ktoś z nas napisałby to w taki sposób. Choć oczywiście tego nie wykluczam.
P.S.
Obiecuję wrócić w wolnym czasie.
Wcale nie musisz się tak tłumaczyć, nie ma sprawy, bo przecież jako rzekłem, moje zdanie jest tu subiektywne, a co za tym idzie, nie jest obiektywne i najprawdopodobniej wychodzi na to, że ja nie jestem fajny i jednak nie mam tak dobrego poczucia humoru, choć to też trudno obiektywnie stwierdzić. A co do sporu z Panią M (domyślam się, o kogo chodzi), cieszę się, że udało się Wam zeń łatwo wybrnąć, bo choć zaledwie kilka utworów cytowanej poetki wystarczyło, bym ją bardzo szanował, a i w Twojej twórczości znajduję sporo zaskakujących i ciekawych elementów, to żeby się gryźć o takie impoderabilia...? Szkoda czasu by było
W każdym razie obiecuję jeszcze nieraz poczytać coś z Twoich tekstów (zwł. prozy, nie tylko poetyckiej), dzięki za zajrzenie do mnie (może i słusznie, że akurat do najbardziej kulawego z moich dzieł

) i pozdrawiam jeszcze raz, tym razem fajnie.
Kurczę, to ja chyba aż taki fajny nie jestem, albo też poczucia humoru nie mam, albo też jednak mam inne, albo, "cholera"*, może właśnie takie samo, tylko (wybacz)**, fajniejsze, w każdym razie, coby nie przedłużać tego nieskomplikowanego wywodu, czyniąc go tym samym bardziej skomplikowanym (zabrzmiało jak? (skomplikowanie?) bo nie wiem, zresztą nie ważne), powiem tyle, że choć tutejszy eksperyment trochę mi przypomina niektóre moje własne, to nie przyciągnął mnie aż tak bardzo. Tzn. nie tak jakbym się tego spodziewał zarówno po ocenach, jak i po Twoich, szanowny msh, twórczościach. Ale też nie jest totalnie źle, uśmiechnąłem się parę razy i przy okazji cieszę się, że jednak jest tu trochę ludziów, co to czasem przynajmniej próbują stworzyć coś oryginalnego. A ta próba jest przynajmniej połowicznie udana, choć jak już wspomniałem nie całkiem fajna, jak dla mnie, ale moje zdanie jest tu oczywiście subiektywne, a piszę to po dwóch kawach, jednej herbacie i przed obiadem, co sprawia, iż subiektywność moja jakoby wrzucała drugi bieg, toteż nie przejmuj się zbytnio zarówno tym komentarzem, jak i ewentualnie tymi, które po nim nastąpią (aha, w ogóle to piszę je, bo się uwziąłem na prozę poetycką (a zdajesz się mieć w tej działce sporą działkę), w której (nie wiem, czyś zauważył) zaczynam nieśmiało zasiewać co nie co), i tak obaj wiemy swoje i od razu widać, kto tu jest, kurczę, fajny.
_________________________________________________________________
* Do administracji: to jest cytat (żeby nie było, że używam wulgaryzmów).
** Wziąłem w nawias, bo nie wiedziałem, czy to nie będzie zbędne, jako że skłonność do wybaczania jest chyba czymś normalnym dla mądrości wschodu i tak dalej, a poza tym już mnie zdążyli zaszufladkować, a raczej zanawiasować, jeśli wiesz, o co chodzi.*
_________________________________________________________________
* Aha, zapomniałem powiedzieć, że pozdrawiam serdecznie, więc teraz mówię: pozdrawiam serdecznie.
Cytat:
A ja bym do tego szacownego grona dorzucił jeszcze Brunona Schulza
No właśnie, mnie aż zatkało, że wikipedia i onet nie wspominają o nim ani słowem w tych hasłach, na które zresztą w ogóle poświęcają tak mało miejsca.
No, ale odnośnie samego tutejszego dzieła: jest bardzo krótkie, ale dość ciekawie napisane. Przypomniał mi się film "Mikrokosmos", tutaj jest mniej więcej takie samo spojrzenie, oczywiście z pewnym metaforycznym dodatkiem. Szkoda tylko, że owa metaforyka jednak nie powala na kolana, a tytuł cokolwiek wprowadza w błąd.
Hym, właśnie się wziąłem za solidne komentowanie ponoć najlepszych (a przynajmniej najlepiej ocenionych) "prozopoetyckich" kawałków na naszym portalu i powiem szczerze, że choć ten oczywiście jakieś zdrowe ziarno w sobie ma, to jednak moim zdaniem do doskonałości brakuje mu dużo i to, co gorsza, samej poetyckości. Rozumiem, że pisane to było na przystanku, ale nie zmienia to samego efektu, który jest, jak dla mnie, taki sobie. Choć z drugiej strony widzę w tym potencjalne źródło inspiracji. Innymi słowy: na Twoim, wlasnietam, miejscu, skorzystałbym z faktu, że tamta zima już minęła, a nowa jeszcze się nie zaczęła, po czym poszedłbym właśnie tam, na tamten przystanek jeszcze raz, coby odświeżyć pamięć i ewentualnie skonfrontować z wczesnojesienną rzeczywistością, po czym na bieżąco tchnąć w tekst więcej emocji, a może i trochę głębszej filozofii.
Łoj, i ja się przeraziłem... krótkością tekstu i choć sam fakt, że ktoś tak krótko pisze, nie jest z mojej strony wielkim zarzutem (też mi się zdarza, a nieraz podobne małe formy oceniałem bardzo pozytywnie), to w przypadku thrillera powinno się czuć napięcie od pierwszego (do ostatniego) zdania. A jeśli tu brzmi ono "A jej oczy przepełnił strach." to jak ja mam się, przepraszam, wystraszyć?

Na dodatek jest tu kilka rażących braków w przecinkach, które znalazłyby nawet usprawiedliwienie, gdyby to był monolog wewnętrzny. Niestety nie jest i chyba nawet największy interpunkcyjny ignorant stwierdzi, że wprowadzają niepotrzebne zamieszanie. Całość względnie poprawna i z deczka emocjonująca, ale daleka od tego, co można by tu wycisnąć.
Wspaniały obrazek, czy może wręcz kawałek taśmy filmowej o przemijaniu. Z początku nie zrozumiałem, o co chodzi i zgubiłem się, zawiesiłem. Na szczęście szybko odnalazłem się w tekście, zwłaszcza że przecież przez wiele podobnych już przebrnąłem. Zresztą, choć nie chcę bynajmniej porównywać mojej osoby do autorki (prawdopodobnej mistrzyni), to sam mam ambicję tak pisać. No może nie tyle w tym samym stylu, co zachowując to samo spojrzenie.
Błędów nie widziałem, ale nie wykluczam, że były, tylko po prostu jakoś tak przemknęły mi niezauważalnie. Nic więcej nie jestem teraz w stanie napisać, ale z pewnością jeszcze tu kiedyś wrócę, jak przeczytam po kilka razy. Na razie zaoczny świetny.
A co, wolisz gwiazdeczki?*
_________________________________________________________________
*Bo jakby co, mam jeszcze ich trochę w zanadrzu*
_________________________________________________________________
*Chętnie wymienię na jakieś ciekawe pomysły*
_________________________________________________________________
*No, w ostateczności może być pół litra;-)))
Przecież ja cię właśnie zjechałem!!! Nie moja wina, że to tak źle (znaczy się dobrze właśnie (w sensie że źle (znaczy, no wiesz

))) interpretujesz.
Aha, czyli może jednak nie "Umrzeć ze śmiechu", ale coś z tej samej parafii?

No, tak czy inaczej powinni bassoonera zabronić

Cytat:
ale czasami celowo unikając ich wydaje mi się, że tekst nabiera większej płynności.
Wiesz, czasem rzeczywiście mam wrażenie, jakby to było celowe. Tylko nigdy nie chciałem pytać, coby nie robić niepotrzebnego zamieszania. Wystarczy już to, które jest*
A na groteskę to byłeś skazany jeszcze w poprzednim wcieleniu, czyżbyś o tym nie pamiętał?

A co do podziękowań, to też dzięki za nie

_________________________________________________________________
*Mam na myśli akcję ;-)))