Oczywiście, że tysiące pisarzy wydaje książki, w których opowieść podzielona jest na akapity, nie twierdziłem, że nie, ale w jednych książkach tych akapitów jest mniej, w drugich więcej, czasem są to akapity krótsze, a czasem dłuższe. A na przykład Jerzy Andrzejewski napisał powieść "Bramy raju" składającą się z dwóch zdań. Nie czytałem jej ani nawet nie przeglądałem, ale podejrzewam, że akapitów nie ma tam zbyt wiele, a zapewne nawet nie ma ich w ogóle. Po wpisaniu hasła "książka, która ma 2 zdania" Google pokazało jeszcze książkę składającą się z jednego zdania - "Solar Bones" Mike'a McCormacka. Nie znam, nie czytałem.
Są to oczywiście przykłady skrajne, jednak założę się, że w wielu książkach, w których występują fragmenty refleksji, rozważań lub rozbudowanych opisów, akapity bywają dość długie. Przed chwilą przeglądałem pierwszą z brzegu książkę z półki - "Czarodziejską górę" Thomasa Manna, szukając przykładu jakiegoś bardzo długiego akapitu. Jakiegoś "monstrum" nie znalazłem, ale są tam akapity liczące ponad stronę na pewno. Myślę, że są też książki, gdzie akapity liczą po dwie strony.
Nieważne, zostawmy to, rozumiem, że nie czyta się komfortowo takiej "ściany tekstu", dlatego zasugerowałem zwiększenie czcionki i interlinii, ale odpowiedzi nie otrzymałem.
Bardziej niż Twój stosunek do akapitów martwi mnie Twoja wypowiedź odnośnie literatury, zwłaszcza, że pełnisz rolę jednego z redaktorów portalu, który zwie się "pisarskim". Możesz osobiście nie lubić techniki strumienia świadomości, możesz cenić jedynie tradycyjne powieści "o bohaterze, który trafia na przeciwności losu", Twój komentarz jednak zdaje się deprecjonować wartość techniki strumienia świadomości, jak i wszelkich (post)modernistycznych eksperymentów z literaturą czy językiem nie z punktu widzenia upodobań pojedynczego czytelnika (na zasadzie: "ja osobiście nie przepadam, ale wiem, że coś takiego występuje, że jest doceniane przez niektórych i że się komuś może spodobać"
, ale z punktu widzenia mentora, radzącego "początkującemu koledze" jak zdobyć popularność wśród czytelników. I jeżeli tylko o popularność chodzi, to zapewne masz rację - książki eksperymentalne nie są zbyt chętnie czytanie, nie sprzedają się w milionach egzemplarzy. A jednak istnieją, są wydawane i przez kogoś tam jednak kupowane i czytane, a jednak niektórzy ich autorzy są znani, nagradzani, doceniani przez krytyków (nie mówię, że zawsze na to zasługują).
"Nie sięgamy po beletrystykę, żeby czytać o myśleniu innych ludzi, jakie mają zdanie na jakiś temat". Po pierwsze, kto powiedział, że to beletrystyka. No chyba, że jest to portal, na którym tylko beletrystyka i (o)powieści w tradycyjnej formie mają rację bytu, ale nie wydaje mi się. Po drugie, nawet w klasycznej literaturze autor bardzo często chce przekazać czytelnikowi, co myśli na dany temat. Ba, taki jest nawet często jego cel, a cały świat przedstawiony, bohaterowie i wydarzenia są tu swego rodzaju "zasłoną dymną". Mnóstwo powieści zawiera cale fragmenty rozważań filozoficznych, psychologicznych, społecznych czy politycznych. Czasem wkładane są one w usta jakichś bohaterów, czasem są ich wewnętrznymi rozważaniami, czasem komentarzem wszechwiedzącego narratora. Ale wystarczy już może, bo wybacz, ale czuję się, jakbym tłumaczył podstawy tego, czym jest literatura, a myślę, że jest Ci to wszystko dobrze znane, a powyższa wypowiedź była jedynie efektem pośpiechu i nieprzemyślenia do końca tego, co się pisze i jak może zostać zinterpretowane.
Aha, a "pierwszy rozdział" (czyli jak rozumiem - pierwsza część "Spotkania"
nie jest oczywiście rozdziałem pierwszym, tylko bodajże, pięćdziesiątym dziewiątym, "Uwięzionego w Serze". Od pewnego czasu ma on specyficzną formę, a sposób wypowiedzi podmiotu mówiącego w tym utworze, mam wrażenie, pozostaje w miarę podobny na przestrzeni ostatnich co najmniej kilkunastu "rozdziałów", czy też fragmentów. Wiele z nich zaś trafiło na Górną Półkę. Wiele z nich też miało długie akapity, ale nie było z tym, jak już wspomniałem, zazwyczaj jakichś większych problemów. Druga część "Spotkania" jest też podobna do pierwszej, więc nie wiem, jakiego innego kierunku mógłbyś się tu spodziewać.
PS Swoją drogą wiele fragmentów "Uwięzionego w Serze" (zwłaszcza te ostatnie), a również, jak się zdaje, fragment powyższy, nie jest jedynie chaotycznym i grafomańskim strumieniem świadomości, lecz zawiera również rozważania psychologiczno-filozoficzne. To, że w kółko te same, to inna rzecz. To, jakiej są one jakości, to też inna rzecz. Jednak myślę, że nie jest to całkowicie bezwartościowy i grafomański bełkot czy eksperyment li tylko formalny dla samego eksperymentu.