Blaszka, cieszę się, że nie odebrałaś mojej wypowiedzi negatywnie - to dość istotne.
blaszka napisała:
Uważam, że wiara jest sprawą wolnego wyboru, podobnie jak wybieramy sobie jedzenie, ciuchy, partnera, itd. Zapewne upraszczam, ale przecież bez naszej woli nikt nam wiary nie narzuci, ani nie zabierze, przynajmniej na poziomie wewnętrznym.
blaszka napisała:
Mnie wiara w Boga pomaga, podobnie jak pomaga mi płukanka z szałwii na ból gardła, więc o jednym i drugim doświadczeniu mówię czasami głośno
Podoba mi się to porównanie (porównania - również ostatnie
). Nigdy nie przyszło mi ono do głowy. Niby uproszczenie, ale tak naprawdę w wielu aspektach życia pewne schematy powtarzają się, jedno nakłada się na drugie, ...
To prawda - nikt nam wiary nie narzuci - jeśli na pozór zrobi to - no właśnie - będą to tylko pozory, płaszcz. Fakt faktem - ktoś może być niemal wyłącznie tym płaszczem.
Wiesz, ja nie sądzę, by człowiek był nie wiadomo jak wielki - jest Bogiem własnego świata w tym sensie, że ma na niego wpływ (wewnętrznie - nade wszystko), podejmuje codziennie dziesiątki, setki decyzji (niekoniecznie mających od razu odbicie w działaniu - do tego potrzebna jest nie raz kumulacja) i w ten sposób tworzy swój wszechświat. Jesteśmy tylko małym ziarnem biorąc pod uwagę istnienie wszystkich istot żywych, planet, kosmosu. Tak. Ale w jakiś sposób na siebie nawzajem wpływamy - tyle że to już trochę inny temat.
Dla mnie, na teraźniejszym etapie życia, Boga nie ma, i tak jest mi lepiej - tak, jak innym jest lepiej z tą wiarą. Ciężko powiedzieć, czy brak wiary jest skutkiem dobrych argumentów, czy też argumenty, które sobie "zabieram" dopasowuję do tego, co we mnie gdzieś w środku powstało - i tak prawdopodobnie jest z całym wewnętrznym wszechświatem. Co było pierwsze - jajko czy kura...
Również pozdrawiam!