Cytat:
chcieliśmy wycisnąć z tego niezwykłego miejsca coś jeszcze: prezent od losu, którego dotąd nie otrzymaliśmy, bo widać inne były boskie plany, ale nasza desperacja osiągnęła zenit, teraz „pamiątka znad morza” miała stać się rzeczywistością, naszym letnim snem.
Nie pasuje mi ten fragment. Mogłoby się wydawać, że dalsze wydarzenia są skutkiem planu zrodzonego z owej desperacji, ale raczej nie była to wspólna desperacja. Każdy był zdesperowany na swój sposób. Podążając dalej tym tropem: Mamy świetny pierwszy dialog, będący jednocześnie alegorią. Oto para z pewnymi problemami udaje się do mechanika... A potem, bądź co bądź, zdziwienie Mike'a, że mechanik zrobił swoje. Takie trochę "ja tego tak naprawdę nie chciałem i rączki umywam, chociaż nawet mi się podobało". Nie zagrało mi to. Podobnie jak "niema rozmowa".
Cytat:
Czy wiedziałaś, że ja wiem, że ty wiesz?Czy oboje wiedzieliśmy?
Jakby to ująć, żeby nie zabolało... Aj, dlaczego ma zaboleć? W końcu wypowiadam tylko swoje skromne zdanie. Uważam, że poezja zatruwa Twoją wcale niezłą prozę. Nie zawsze, tam gdzie użyta z umiarem dodaje smaku, ale jednak są fragmenty dla mnie mało zjadliwe. Abstrahując od brzmienia tych zdań, które przywiodło mi na myśl film "Drzewo życia" Malicka, wybiegasz tym fragmentem w przyszłość i niejako osłabiasz siłę następnych scen. Z początku myślałem nawet, że to przeszłość i chcesz ukazać wewnętrzny konflikt postaci, który zaraz doprowadzi do wybuchu. Nic takiego się nie stało. Przesunąłbym tę część na początek jako wprowadzenie, ale najchętniej usunął.
Cytat:
Potem opuściliśmy Summer Place i urodziłaś ją, Candy, kiedy inni umierali na raka w dusznych, niewentylowanych pomieszczeniach, gdzie cuchnęło moczem i ludzkim upadkiem.
Dla takich zdań warto Ciebie czytać. Ogólnie temat nietuzinkowy i dobra historia, ale warto ją chyba jeszcze przemyśleć. Czasem chcemy powiedzieć za dużo, a wtedy łatwo przekombinować...