Ostatnie komentarze peggy
do mnie nie trafilo - ani kobieta z roza w pochwie, ani kon zlizujacy krew z ud. nie udalo mi sie dostrzec zadnego obrazu poza opisanym. moze jestem za gruboskorna na takie metafory. kolezanka, ktora doszukala sie klitoridektomii w tym obrazie, niesmacznie przesadzila - pewnie cie bardzo lubi - bo o ile mi wiadomo, zabieg ten ma na celu pozbawienie kobiety jakiejkolwiek przyjemnosci z aktu milosnego, kobieta staje sie inwalidka: nijak to sie ma do twojej historii masochistycznej babki podniecajacej sie roza w waginie.
dobra narracja, swietnie zgrane metafory, pobudzajacy wyobraznie czas terazniejszy, oklepany temat udalo ci sie zlapac w oryginalny tekst, zakonczenie nie jest zaskakujace, ale ja bardziej czytalam dla slowa niz samej historii.
pozdro
dobra narracja, swietnie zgrane metafory, pobudzajacy wyobraznie czas terazniejszy, oklepany temat udalo ci sie zlapac w oryginalny tekst, zakonczenie nie jest zaskakujace, ale ja bardziej czytalam dla slowa niz samej historii.
pozdro
uwaga, moja opinia i tylko moja, wiec specjalnie sie nie przejmuj. hmmm, generalnie dobrze budujesz narracje, czyta sie szybko i lekko - jednoczesnie jest cos powierzchownego w calej sytuacji. za malo mam danych, by tworzyc obrazy - ze taki gosc, taka laska, taka wlasnie pogoda. rozumiem, ze deszcz to forma katharsis po odmowie dziewczynie, a moze na cala impreze, moze na wszystkie wczesniejsze balangi. ale za malo detali, by rzeczywiscie zmiennosci pogody mialy dla mnie sile detoksu. klimat dla mnie jest zbyt nikly, obraz zatarty. nie moge poradzic ci nic zmienic - mnie wkurze osobiscie, jak ktos radzi, jak mam pisac: mozna styl dopracowac, ale jego radykalna zmiana oznacza utrate wlasnej niepowtarzalnej sygnatury. jedno warsztat, a drugie osobista pieczatka. dlatego poporostu pisz kolejne historie - cwiczenie czyni mistrzem. no i masz klopoty z przecinkami - upierdliwe sa te robaczki.
...że rozmowy ucichły, a adapter ...
...zakładałem płaszcz, wiedziałem, że ...
Dobre piwo nie jest złe, pomyślałem...
zadziać - nie jestem pewna, czy ow zwrot istnieje
Innych nie wskarze, gdyz sama mam watpliwosci.
no, to do nastepnego tekstu, chico. pozdro
takie podsumowanie zamkniętego rozdziału, kiedy łzy już wyschły i nawet ma się żal do tego, który odszedł i zostawił nas na tym ziemskim grajdołku, gdzie kredyty, chore dzieci, wredni szefowie, rodzina, na którą nie można liczyć...może jest trochę za mało emocji, ale przychodzi taki czas, kiedy nagle i miłość i nienawiść są płaskie, jest tylko właśnie ten żal i zmęczenie. ja lubię detale i dlatego drobiazgów mi zabrakło dla mocniejszego efektu, ale tekst podoba się.
pozdro
a u ciebie znów imprezka, Senior Algun, i ty znów nie w sosie. znam te balangi, gdy człowiek zadaje sobie po wielokroć pytanie, skąd on tutaj, ale nie udało mi się do końca wyczuć tej beznadziei "imprezowego przechodnia", jaką się dzielisz w tekście. coś mnie blokuje, czegoś za mało, coś z tą laską, czy twoim bohaterem jest nie tak, takie moje odczucie.
pozdro
nie zgodze sie co do musztardy. trza do perfekcji dazyc, nie na laurach sobie spoczac, nozka na nozke i tyla.
O.K., ale poprzeczke podniosles, dol licha, 14 stron to zaczyna juz byc piekne dzielko. ja poki co musze przebrnac przez chaszcze poczekalni i znalezc cos odowiedniego do kontynuacji. dam znac w ciagu zapiatku, ale skromnie juz moge zapororokowac, ze bedzie krocej niz u ciebie. no, ale skoro motywacja jest, to dajemy czadu!
haha, dobre. u mnie jest na odwrot: chlop, lec zrob pranie, bo ja pisze teraz... i absolutnie mi nie opowiadaj teraz, jak bylo w robocie, bo sie skupiam, cholera!!!!
Macho ci los!
pozdro
pomysl naprawde interesujacy. na poczatku troche zdziwila mnie postawa "naukowca" i podejcie do objektu badan (najczesciej przygotowania do eksperymentu traktujemy sucho i nieemocjonalnie, to eksperyment sam w sobie podnieca), ale zdolales mnie przekonac, w sumie. natomiast wywiad, choc rozjasnia sytuacje, a zatem istotny jest szczegolnie, zupelnie od mnie nie dotarl - nie wiem, czy psychiatrzy operuja zwrotem: dziec sie w glowie.
generalnie idea jest super. pojdz za rada innych i rozwin historie.
pozdro
ach, gdybym miala pomysl na historie niedokonczone, to bym walnela super patent i placiliby mi mistrzowie tego swiata za korzystanie z niego (hmm, swoja droga ciekawa idea, hmmm), drogi Sceptymucho. sama jestem specjalista od napoczecia opowiesci, ktora lezy pozniej w mojej osobistej poczekalni i dorabia sie odlezyn. w dodatku scisk sie robi i za chwile lemingi rusza w samobojcza podroz, zeby odreagowac. efekty moga byc przerazajace. ale ida swieta, troche wiecej wolnego czasu, zmobilizujmy sie wspolnie sceptymucho i urodzmy cos na ... powiedzmy 2go stycznia. wchodzisz w to? ty jedna historie, ja jedna - zaczniemy rok bez wyrzutow sumienia, pisarskich wyrzutow.
pozdro
a, zapomnialam rzucic ocena, no to daje naj!
chyba kazdego czasem dopada chec, by nagle zmiesc reszte ludzkosci z powierzchni ziemi by "zwrocic krzeslom ramiona", czasem dobrze byc samotnym. przy okazji: mam nadzieje, ze jesli dotre do mych 80tych urodzin, to wciaz bede miala ochote i warunki na balange.
tekst podoba sie!
pozdro
niektore kawalki moglyby byc zarodkami ciekawych historii, naprawde. nie moge jednak pojac, dlaczego zdecydowales sie sceptymucho na taki malohipnotyzujacy koktajl z resztek w lodowce. czekam na jakas konkretna opowiesc typowo sceptomuchowa.
pozdro
ale mnie zalatwiles, Olafie. miast dziubac zalegle raporty, zostalam przy kompie wciagnieta przez twoja historie. dobrze, ze mam biuro na uboczu! pierwsza czesc super, druga nieco zagadkowa i przez chwile zal mi bylo rozstania z rozalia i jej przesladowca-urzedasem. ale powrot byl, akcja toczy sie wartko, jest naprawde dobrze. nawet swietnie jest i basta. tylko dwie rzeczy mnie sie rzucily na oczy: waluta to "globale", chyba. bo raz padlo "euro"(Ostatecznie uratowała kilkaset euro.); gdzies tam tez odmieniles zle w zdaniu "telewizor", ale nie potrafie znalezc fragmentu.
mniejsza z tem
pozdro