Ostatnie komentarze przyszycguzik
Ten wiersz z kolei mniej mi się podoba. Początek nie wciąga. Jest taki letni. Całość idzie zaś po takich dosyć abstrakcyjnych dywagacjach, które pewnie są zrozumiałe po drugim albo trzecim przeczytaniu utworu. Trochę się przez całość wiersza czeka na olśnienie w końcówce, ale to nie następuje. To znaczy jest jakaś koda, ale chyba nie warta tego wyczekiwania i analizowania przez długość całego utworu.
Guzik z trzeciej zwrotki od końca trzeba przyszyć!
Zaczyna się to trochę atmosferą jak z Procesu Kafki i kończy się konkluzją zbliżoną do Kafkowskich.
Po drodze natomiast jest feeria wyobraźni, która bardzo wciąga przy czytaniu.
Świetny tekst!
Bardzo mi się podoba ten wiersz. Ma w sobie dotyk zen. Zbudowany jest za pomocą prostych środków, mówiący o prostej rzeczy, prostym zjawisku, ale przez tę prostotę pozwala na odczucie jedności z jakąś pozarealną rzeczywistością.
Jak dla mnie ten wiersz jest taką abstrakcyjną papką. Nie mam nad czym się zatrzymać. Nieco banalne myśli są otoczone abstrakcyjnymi metaforami, co niby robi z tego dobrą poezję, bo trzeba się zastanowić nad tym, co te abstrakcje ze sobą niosą.
Trochę to abstrakcyjne, z nierealnymi relacjami. Trochę przez to dostaje się efekt białej kartki, na której narysowane są w różnych miejscach oderwane od siebie obrazki. Czasem te obrazki - niepowiązane bezpośrednio dają intrygującą kompozycję. Tak właśnie jest w tym wierszu. Dla mnie ten wiersz daje do myślenia - a jaka będzie ta ucieczka z końcówki?
Świetnie zbudowany wiersz. Ważna treść przekazana w tekście, który czytelnika wciąga w swoją strukturę intrygując, zaciekawiając, odsłaniając co raz to nowe okazje do przemyśleń.
Dobry wiersz.
Pierwsze dwie zwrotki nieco banalne, ale dobrze się je czyta przy smooth jazzie.
Metafora laurowe ramiona bardzo udana - podnosi wiersz na wyższy poziom.
Ostatnia zwrotka ma bardzo przejmującą puentę, która jest naprawdę mocnym znakiem poezji.
Bardzo dobry wiersz, choć ja to bym bez pardonu wywalił te patetyczne „pieśni”. Od ich słuchania potem obrzękają prawice.
Tyle tutaj treści, że czuję się, jakbym czytał bezpośrednio bez odzipowywania jakiś zazipowany plik.
Trochę to brzmi jak japońska renga, ale problem w tym, że strofki są wewnętrznie bardzo luźno powiązane - każdy wers jest jakby z innej bajki - i w związku z tym efekt jest taki, że czytelnik się rozprasza czytając, zamiast skupiać i przeskakiwać z twardego kamienia na następny kamień w tańcu, jaki przygotował autor.
Uważam, że ten wiersz niesłusznie został umieszczony na dolnej półce. Jest bardzo fajny!
Co moim zdaniem tutaj robi klimat:
- opowiadanie o naturze,
- zgrabne wpisywanie w takie tło własnych uczuć.
Nie jestem pewien, czy warto dodawać „jakby” - bez tego przesłanie, że las to de facto bardzo stary zegar (słoje drzew i ich długowieczność, długowieczność systemu leśnego) staje się słabsze. Ale to drobiazg - z modyfikacją czy bez - jest OK. Sposób zapisu Afrodyty mi bardziej leży, ale pytanie, czy ten sposób zapisu nie usuwa Twojego własnego rytu, własnego charakteru w wierszu? Zaraz za tym pytaniem idzie następne: co chcesz, żeby było tym własnym rytem, Twoim indywidualnym charakterem, chochlikiem w wierszu? Oba pytania retoryczne.
I mnie się ten wiersz podoba. Mam takie wrażenia, jak Afrodyta.
Zaletą tego tekstu jest jego wyrazistość. Dlatego takie
Cytat:
potrzeb/marzeń/myśli/pożądań
lęku w tym tyle co kot napłakał
dwuznaczności składniowe raczej mu przeszkadzają niż pomagają.