Nie brzmisz moim zdaniem mentorsko, naturalnie raczej. Za filmami się rozejrzę, ale do kina raczej nie pójdę. Unikam, bo nie znoszę zapachu cudzego popcornu. Do tego powstały z ciekawości ludzi ocean mojej tolerancji w kinie okresowo wysycha do rozmiaru kałuży. A "Dym" widziałem w telewizji - świetny.
Nabokov - dołożyłem go trochę z przekory, bo nie wchodziło mi to, co pisał po rosyjsku. Z drugiej strony "Ada albo Żar" tylko obciąża półkę. Zakładka została na 82 stronie.
z "Lotem..." nie może konkurować żadna inna powieść Keseya, ale to, na co trafiłem nie rozczarowało. Właśnie sobie uświadomiłem, że pominąłem Vonneguta
"Paragraf 22" to genialna powieść, ale inne też warte przeczytania. Kurt był zresztą zdaje się mistrzem Irvinga
Cunninghama polecam nie tylko "Godziny", wydaje mi się, że pisze równo, jak Irving.
Zakładam sobie, że jest tyle świetnych książek, których nie czytałem, że czytanie dwa razy tej samej to grzech
Raz jeden, że tak podkreślę wyjątkowość, spróbowałem i przeczytałem "Dar Humboldta", który przez lata uważałem za największą powieść, jaką czytałem. I rozczarowałem się. Dorobiłem do tego teorię, że różne treści trafiają do nas nie tylko dlatego, że są wartościowe, ale też dlatego, że jesteśmy akurat w takim, a nie innym miejscu swego życia, rozumienia, wartościowania itd. Nie ryzykuję teraz utraty zachwytu nad kolejnym dziełem
Trochę zaszalałem z długością komentarza
Jak mi temat pasuje to pisze się samo