Ostatnie komentarze spawngamer
Ciepluteńki niczym dziecięcy list do Mikołaja, pogodny i taki jak powinna być świąteczna kolęda, bez intelektualnych mielizn.
Twoje operowanie tzw.metatekstem zbija mnie z tropu...Trudno się skupić na jednoznacznym odczytaniu -ale to zaleta, gdyż można to interpretować wielorako. Ciekawe.
Nawet nie wiesz jak ten wiersz jest bliski memu życiu - jedynie schemat zdradzający mąż - nie...
"Who's the f..k is Alice?" - zatytułowano przeróbkę przeboju Smokie a ja ją sparafrazuję - kto do k...y nędzy to Lenix? Gdzie zakupić można jego tomiki poezji?
Jak zwykle lekko, frywolność zaś zastąpiona dosadnością i świetnie!
Przypomina mi się po pierwszych wersach Salvadore Dali i jego rozpływające się zegary czyli symbole upływającego bezpowrotnie czasu. Ech wiem, dawno mnie nie było ale sprawy prywatne tak wszystko wywróciły w moim życiu...mam nadzieję, że w lutym wrócę na stałe z tekstami ( trzymajcie kciuki za mnie).
@mede_a -pamiętaj o tomiku z dedykacją dla kolegi spawna
Ciekawy koncept ale aby nazwać to arcydziełem to sporo jeszcze tu pracy należałoby włożyć.
Przypomina mi to satyryczny żart z ostatniej strony "Angory". Fajne ale bez wstrząsu.
Ech ten ból istnienia - temat predestynacji poprzez genetyczne odziedziczenie choroby niczym nowym tu nie jest jak i owe strofy niczym nowym ani intrygującym nie są - pracuj, twórz, ćwicz.
Walnij se lufę żałosna maro i brzdąknij też czasem gitarą ... Fajne jak na ognisko u sąsiada Zenka ale tutaj rozjadą ciebie za grafomaństwo
Yyy, ciekawe...Nie wiem jak to ugryźć ale jest coś w tym. Przypomina to abstrakcję filmów rysunkowych z lat 50 - tych.
Druga strofa zdecydowanie mam cechy reklamy produktów żywnościowych Lidla a pierwsza jak zwykle o miłości.
Spawn is back mede_a... Ostatnio jadąc do Legolandu non stop mijałem wiatrakowe pola z myślą co by było gdyby te łopaty tak się nagle urwały niczym w katastroficznym filmie?... Jak miałbym to rozgryzać to może opowieść jak postęp techniczny zmienia otoczenie. We mnie też coś łka jak widzę miejsca pachnące niegdyś świeżą trawą z wyjeżdżonymi w niej ścieżkami rowerowymi donikąd, teraz zalane wszechobecnym betonem...
Po raz kolejny dostrzegam wertykalizm w twych strofach. Lubisz obrazować pionem, górami, chmurami. Sam wiersz nie tak czarowny jak pozostałe więc bez noty.
Fenomenalne! Dla mnie budzenie się wiosny, zieleni na stokach gór. Jak czytam Twoje wiersze mam czasami podejrzenia, że przepisujesz je z jakiegoś zapomnianego tomiku sprzed 100 lat.