Ostatnie komentarze swistakos
No cóż, taki jest każdy dzień, nie do przewidzenia, lecz człowiek zawsze chce mieć gotowy scenariusz na niego. tak byłoby łatwiej, ale za prosto i życie stałoby się takie nudne, poukładane, jak w jakimś prawie niekończącym się serialu. Poza tym przepaść nadaje każdemu dniu smaczku i pewnego rodzaju adrenalinę.
Bardzo skromna ta jesień, taka jakby bezlistna. Widać tu trochę słońca, jesiennych pajęczynek i nawet porównanie pajęczynek do nici, którą można wykorzystać w tak szlachetnym celu jak cerowanie zepsutego życia. Niby krótko, a jednak ile głębi można wydobyć z tego wiersza.
Dziwny wiersz, ale przynajmniej śmiesznawy. Swoją drogą przesadna ilość wulgaryzmów zawsze jest niewskazana, a w wierszu już szczególnie( to tak a propos pana wiersza, o którym piszesz).
Ile tu drzewnych skojarzeń. Taki jakby wewnętrzny las skojarzeniowo - uczuciowy. Tak płynnie się to czyta. Jak dla mnie to wiersz z klasą.
Opowieść trochę przewrotna, naznaczona pechem, choć z perspektywy pisania w celi może to tylko wielka ściema chłopaka, by skrócić sobie odsiadkę. Czyta się naprawdę rewelacyjnie. Masz talent panie labedz.
On wiedział, że wzrok to złudzenie,
W oryginale po słowie wzrok jest myślnik, nie "to"
I wazon nie jest dla nich piedestałem
Po słowie "wazon" chyba powinien być myślnik
I czas ich nie martwi
Tak samo po słowie "czas"
Ogólnie tłumaczenie bardzo dobre i wiersz ciekawy.
Kobieta z miną?
Dlaczego facet pracował w call center akurat w Gdańsku?
Zakończenie lekko niepokojące.
Okropny materialista z tego wróżbity. Ale skoro ona pół gwizdka, to ma prawo taki być. Humoreska z prawdziwie śmiesznym humorem.
A jak zostaniesz słynną Szeche...coś tam, to zatrudnij skromnego asystenta - skarbnika, żeby za Ciebie dźwigał ciężką skarbonkę wypełnioną mamoną. ;P
Pozdrawiam
swistakos
P.S. Kimono musiało być naprawdę czadowe. ;D
Naprawdę zabawna humoreska. Ubawiłem się czytając ją i napisana dobrym, wartkim językiem. Czyta się ją bez zgrzytów. Okazuje się, że takie niby prozaiczne gacie mogą stanowić doskonały temat do dobrze napisanego tekstu. Jak dla mnie - duży plus dla utworu.
Raz było lepiej, a raz gorzej, ale adrenalina była zawsze. To chyba ją lubił najbardziej. Ruletka była tylko środkiem, wstępem do ciekawego przeżycia, preludium klęski czy tryumfu. Była jego kochanką, toksyczną muzą, okrągłym narzędziem losu.
Za dużo tego był w tym tekście, za często powtórzone.
Ostatnie dwa końcowe zdania jak dla mnie brzmią dziwnie. Jakoś tak niby na temat, ale nie za bardzo mi pasują. Takie jakby dopisane na siłę, jakby zabrakło pomysłu na jakieś bardziej wysublimowane zakończenie. Takie skojarzenie mi się nasunęło.
Ogólnie tekst czyta się płynnie, a nawet przyjemnie. Czytając nie odczułem żadnych większych zgrzytów, no może poza tym fragmentem, o którym napisałem wcześniej.
Opowiadanie na plus, choć według mnie trochę do poprawki.
A co, zwykli ludzi nie mogą publikować pamiętników? Nawet takich, w których życiu pozornie się nic nie dzieje?
A czy nałóg nie jest rodzajem opętania?
Zawsze można z tego zrobić pamiętnik i opublikować.
To bez żył da się pobrać krew? Rzeczywiście humoreska z humorem
To nie był muzułmanin. To był muzułmański przestępca. Opowiadanie fajnie się czyta, tak jakoś płynnie i bez zgrzytów. Tworzy spójną całość, a zakończenie nawet lekko zaskakuje. co do opisu ogródka - takie na wpół dzikie klomby mają specyficzny urok, zresztą ta "dzikość" to mógł być zamierzony i przemyślany efekt.
A tak w ogóle, to czemu ukradł wisior pani Groober?