Ależ świetny tekst! Potrafisz zainteresować czytelnika. Wciągnęła mnie ta historia i na swój sposób urzekła. Uzmysłowiłam sobie, że często ludzie nie pojmują, co nam w duszy pitoli
(to tak na marginesie i z przymrużeniem oka) Smutne to opko, bo mamy obraz człowieka niespełnionego, borykającego się z życiem, ze swoimi nałogami, pomysłami, pasjami, które nim zawładnęły. Za wszelką cenę pragnie doskonałości. Marzy o tym, kocha być w centrum uwagi. Ma dosyć bylejakości, która go otacza. Dążenie do świetności nie jest niczym złym, jeśli nie popadniemy w obłęd swoich własnych wizji, fantazji, pychy i samouwielbienia. Twój peel bardzo chciał się przebić, lecz przerastało go to wszystko, w końcu "zdał" sobie sprawę, że wyżej nie podskoczy i jakby na chwilkę wrócił do świata "żywych"
Cytat:
Pogodził się z myślą, że jest producentem muzyki, której nikt nie słyszy i że zwariował na punkcie talentu, którego nie ma
Pięknie tutaj zagrałeś na emocji. Podoba mi się jak to ująłeś.
Trzeba przyznać, że był uparty i miał wygórowane ambicje. Zamknął się w swoim świecie do którego mało docierało z zewnątrz, pomimo iż chciał. Myślę, że poczucie doskonałości, zawładnęło nim na tyle, iż bardziej od tego co mu w duszy pitoliło, słychać i widać było obłęd... z kieliszkiem w tle, od którego nie stronił.
Czyżby owo muzykowanie było tylko urojeniem? melodią, która grała w duszy tylko po pijaku? Można by tu właściwie zadać dużo pytań.
Świetnie się czytało, absolutnie się nie znudziłam. Długość w sam raz. Pozdrawiam.