Ostatnie komentarze tetu
Pomimo tych wszystkich okropieństw i niepewności, jest w Twoim wierszu nadzieja, wiara i optymizm. Połączyłaś to wszystko z przyrodą, tym samym obrazując zniszczone i opuszczone gniazda. Niełatwo o tym pisać, to prawda. Pozdrawiam.
Pomysł ok, ale zastanawia mnie pierwszy wers, który w moim odczuciu brzmi sztucznie i dziwnie. Wynika z niego, że wilki się narzucają. Hm? O niekonsekwencji bycia, lub nie drapieżnikiem już przedmówczyni, więc nie będę powtarzała. Wygląda na to, że peel nie jest do końca przekonany o swojej naturze. Pozdrawiam.
Świetny tekst. Czytając miałam wrażenie, że siedzisz obok i mi to opowiadasz, tak płynnie i fajowo się czytało. Początek mnie uśmiechnął, jak wyliczałeś te wszystkie trunki.
I ten fragment, taki prawdziwy.
Cytat:
Produktów, bez których nie zbudowalibyśmy Nowej Huty, nie zwyciężylibyśmy komunizmu, nie weszlibyśmy do Unii Europejskiej, ani nie doprowadzilibyśmy do dzisiejszego bałaganu. Produktów, bez których nasze sklepy spożywcze byłyby jakieś niecałe i nie w pełni polskie - tanich win owocowych.
Później bardzo obrazowo. Wszystko to widziałam, ten stolik, murek, tory i przypomniał mi się serial Ranczo i owa ławeczka przed sklepem zajęta przez konsumentów. No cóż... samo życie, takie (nie)poukładane. Żal konsumenta, któremu nie udało się zaakceptować zmiany, innego siebie. Chciałoby się rzec: mógł żyć po swojemu. Trochę żal też żałobników, bo jakby nie patrzeć dopiero w obliczu tego co nieodwracalne uświadomili sobie, że tak naprawdę nic, bądź niewiele o sobie wiedzą. Smutne to. Czasami warto wiedzieć, bo wzajemnie można sobie pomóc, a tak? Samotność i wegetacja. Miło było zajrzeć. Pozdrawiam.
Twój lekki, zwiewny utwór, przypomniał mi wiersz Teofila Lenartowicza pt Kalina, który lubię. Pewnie tylko ze względu na tę kalinę mi się wspomniało, bo u Ciebie nastrój od początku do końca radosny, u Teofila pół na pół. Przyjemnie było poczytać. Pozdrawiam.
Wolnyduszku, ale ja niczego nie sugerowałam z tytułem, ani też nie powiedziałam, że jest zły. Po prostu głośno myślałam i próbowałam według własnego klucza rozwiązać rebus jakiego się tam dopatrzyłam. Twój tytuł jest taki jak ma być
Serdeczności.
Bardzo dziękuję Afrodyto za takie spojrzenie na wiersz. Pozdrawiam.
Kurcze, przeczytałam i z mrówką kosa i za pierona nie mogłam znaleźć wspólnego mianownika
tak to jest jak się czytać nie umie
Dobrze, że nie zapytałam co z tymi mrówkami.
Kiedy dopatrzyłam się swojej głupoty, coś mi się rozświetliło, uff, ale czy aby na pewno?
Jakby tego kos(a) przestawić miejscami z mówką, to wyjdzie kosmówka. Gonady to wiadomo, więc ciąża? Hm. Innego pomysłu nie mam. Zastanawia mniej tylko ten kolorowy dubel, ale jeśli dobrze kombinuję, to bardziej pasuje mi tu czerwony, niż kolorowy, bo kreski są czerwone. Jak się wygłupiłam to trudno, próbowalam
Pozdrawiam.
Pięknie wszystkim dziękuję za refleksje. Pozdrawiam.
Dziękuję Allasko za zajrzenie. Jakoś nie potrafię odnaleźć się w weselszych tekstach. Chyba łatwiej pisać o tym co boli, tak myślę. Pozdrawiam Cię.
Moim zdaniem przegadałeś. Można tu sporo wyciąć, przemyśleć inwersje, spróbować zbudować ten tekst tak, by nie powtarzać w kółko to samo. W takiej formie nie zaciekawił. Pozdrawiam.
Przeczytałam i wysłuchałam. Bardzo mi się podoba. Serdeczności.
Niesamowicie prawdziwy, wręcz rozpaczliwy obraz kobiety-matki.
Bardzo mi się podoba trzecia cząstka, ten brak lotek...bardzo wymowne i trafnie ujęte. Fantastyczny tryptyk. Miło Cię znów czytać. Pozdrawiam.
Przeczytałam z zaciekawieniem. Mocny, ze świadomą puentą. Są jednak dwa miejsca, które bym przemyślała, żeby był jeszcze lepszy
Cytat:
oni to lubili szybko głośno potem cicho
już po zazwyczaj jak nietypowa kobieta
odwracałam się plecami
czasem pożyczałam macha
ale przeważnie zasypiałam
Tu się trochę nagromadziło tej samej formy, może da się jakoś z tego wybrnąć? Oczywiście jeśli autor czuje taką potrzebę
Natomiast w ostatniej cząstce dźwięczy rym
głębię - codziennie. Poza tym w pierwszym wersie tejże cząstki masz przysłówek
głęboko, więc może warto się głębi przyjrzeć.
Pozdrawiam.
Kobra, Apis, bardzo dziękuję za wgląd i słowo. Pozdrawiam.
Bardzo dobry, wymowny wiersz. Zgadzam się z przedmówcami. Oczywiście bardzo mocno i świadomie nawiązuje do obecnej sytuacji, ale mi tu świtają jeszcze inne refleksje. Zastanawiam się jak bardzo emigracja wpływa na psychikę człowieka, jak bardzo, albo czy w ogóle dokonują się w nas jakieś przemiany. Do głosu dochodzi również temat tożsamości, bardzo ważny.
To wszystko zapewne zależy od wielu czynników. Przede wszystkim światopoglądu, wartości, zasad funkcjonowania, naszej otwartości, ale też i od rzeczywistych wydarzeń. Jak bardzo zmienia nas wojna? Ile w nas buntu, gniewu i innych często sprzecznych, skrajnych emocji? O tym przekonał się na własnej skórze młody Baryka, kiedy ojciec wyruszył na wojnę... a Zenon Ziembiewicz? który przekracza granicę moralności? który szuka usprawiedliwienia na swoje postępowanie? powiedział: jest się takim, jakim jest miejsce, w którym się jest. No cóż... Trochę się rozgadałam i zboczyłam, wybacz, ale tak mnie dopadło. Zatrzymał mnie Twój wiersz. Przeczytałam kilka innych. Piszesz bardzo ciekawie. Pozdrawiam.