Ostatnie komentarze viktoria12
,,...ale w rzeczywistości obie są wystarczająco często używane, aby je aprobować.
Mirosław Bańko, PWN"
6.9 Zabronione jest komentowanie innych komentarzy i osób komentujących.
przyp. red. EF
szklana pogoda czterolistnej Koniczynki
Cytat:
krople słonego deszczu
pojawiają się w oczach
i spływają po twarzy ze szkła
schowane za parasolem uśmiechu
wsiąkają w serce
i ciągną w dół niczym kula z żelaza
rozpacz jak gromem
rozerwała parasol iluzji
już po burzy
wzeszło słońce
zrobiłabym tak:
krople słonego deszczu
pojawiają się w oczach
i spływają po szkle
schowane za uśmiechem
wsiąkają w serce
lecz ciągną w dół
( niczym żelazna kula... hmmm dół jest niczym żelazna kula? bo tak wychodzi; fe wychodzi i trza pogłówkować, żeby było lepiej)
Cytat:
ciągną w dół
brzmi straszne patetycznie, no, ale można się upierać, że akurat jest dobrze, wiec to tylko moje zdanie.
Cytat:
rozpacz jak gromem
rozerwała parasol iluzji
Dwa razy pod rząd ,,, roz", nie jest mile widziane, bo kojarzy się z rozporkiem. Heh. No i ,, parasol" też się zdublował.
Z pielgrzymiego szlaku ten wiersz, krok w krok, słowo w słowo - dobrane, dopieszczone pątnicze misterium.
Tak, dokładnie tak jest, gdy wiją się drogi, gdy kurz drapie w gardle albo łzy, któż to wie; z reguły pielgrzym nie uzewnętrznia najskrytszych emocji ni pragnień, bólu, rozterek.
Niosą się pieśni i marzenia, osiadają w przydrożnych kapliczkach, na rosochatych wierzbach, wśród pól.
Byłam, szłam. 380km w deszczy i skwarze, na przemian. To była najgorsza aura. Ale buzie roześmiane. Moich wówczas 10 i 8 lat synów - również. No i 2000 luda wtedy szło, był ubaw, jak trzaskało piorunami i strach, i pozwolili nawet paluszki zjeść w świątyni, gdy wydawało się, że gradobicie nie pozwoli iść dalej, gdzie czekał sowity poczęstunek. Przed Wisłą dobrze dają jeść, za Wisłą inaczej, co nie znaczy mniej pięknie i gościnnie.
Tak, Aniu. Udał Ci się ten wiersz. Z mojego 18 krotnego pielgrzymowania (nazbierało się trochę ) wyłania się obraz taki, jak przedstawiłaś w wersach: modlitewne przenośnie nad pszenicznymi łanami, ziemia garbowana piętami, szpaki, obłoki, truskawki, czereśnie w tle.
Zupełnie inny klimat niż w Izraelu, ale o dziwo! Niektóre miejsca w Izraelu bardzo przypominają polski krajobraz, więc nie ma żadnej przenośni w stwierdzeniu, że Maryja ukochała Polskę, bo podobny do Jej kraju. A Miriam? Piękne imię. Pachnące.
Cytat:
z płowych warkoczy żniwny wieniec
- najpiękniejsze.
Kobiety kobietom zgotowały ... - no, masz ci, babo, placek, los; zwał, jak zwał. Nieciekawie jest.
Znaczy się, z której strony spojrzeć na matkę naturę. Kobieta, wie w czym rzecz. No i taka miesiączka. Bez krwi się nie obejdzie. Można udawać, że nie ma, pełna kultura i te de. Ale bywa na tyle upierdliwa, że pojawia się w postaci plamy. Straszny los. Niespodziewany, gdy za wcześnie. Ni w pięć, ni w osiem. I bach, masz babo placek, albo plamę. Zwał, jak zwał.
Czy toleruję plamę na basenie? Dać plamę zamierzoną... Fuj. Ale usprawiedliwiam. Zdarzyło się smarkuli. Przepraszam, dziewczynce. Niespełna jedenaście lat. Nikt się nie spodziewał, nie przypuszczał, żadnego wcześniej bólu brzucha, nic z tych rzeczy. A tu masz. Plama w miejscu publicznym. Stawanie się kobietą w takich okolicznościach, w obecności tylu facetów - straszna rzecz. Matce naturze feministce - wszystko w jednym, poprzewracało się w głowie. akie wybryki jedenastoletniej dziewczynce?! No, nie.
Piszesz o depilacji. Gładkie jak aksamit, cipki, że tak nazwę, na jednym z portali wiodą prym w zdjęciach dnia. Pokażesz gołe pupsko - lajków fest, do obrzydzenia. No, Ale matka natura chciała z włoskami. A tu niet. No i co? Moda taka, że nie wiem, co napisać. Zmniejsza się tymczasem oglądalność tego portalu ze zdjęciami. To znaczy, jakby ruchu tam mniej; obity kobitom... Patrzy jedna z radością, druga z zazdrością, trzecia też chciałaby tak, a nie może, nie chce i różne inne. Zdrowy rozsądek, ot, co, każe zachować umiar w goleniu, gładzeniu, głodzeniu się, torturowaniu i te de, żeby faceci wymiękali, a jednocześnie szaleli i byli ach...
No, ale inżynierów to czasami trudno zrozumieć. Umysł ścisły, czy jak. Takiej inżynierce powie w paru słowach o co lata i ta już wie i wcale nie do przodu, żadna emancypantka ani taka inna, tylko dziewczyna, jak się patrzy, a ty matko kobito myśl o co lata, o co biega, gdyś umysł humanistyczny i rodzona matka w dodatku, a dla inżynierki teściowa. He, he. No, ale teściowa i inżynierka też emancypantki więc zgodnie prą we wcielaniu innych zamysłów w czyn. Bomba. I niesprawiedliwość. Na przykład taka inżynierka za konstrukcję, czy jak to się u was nazywa - projekt ( chyba ) dostanie parę złotych mniej, niż taki inżynier. Masz ci los.
Że kobiety stały się męskie... Może i tak. W niektórych dyscyplinach, ale z biegiem czasu to się wyrówna.
Prosiłaś o wypunktowanie słabych i mocnych stron. Mocna? To, ze chciało mi się napisać komentarz. Że poczytałam w internecie więcej komentarzy o wspomnianym przez Ciebie wydarzeniu, że studiujesz trudny kierunek...
Nie zrażaj się tym, gdy otworzysz mój profil na PP viktoria12 i zobaczysz, że nie ma tekstów.
W większości przypadków kobiety czytają, co drugie napiszą. Rzadko, a jednak - mogą sobie napisać: ,,Witaj w klubie inżynierów."
Zatem witaj. Podobały mi się Twoje słowa.
Królowa parkietu & Królowa życia - te dwa były moimi faworytami, ale żeś się wplątał w niepotrzebną dyskusję i, jak to typowe dla nerwusa raptusa - poszedł po całości, czyli zrobił na portalu zbyteczną rewoltę. Heh.
Jak wspomniałam powyżej - Królowa parkietu to nasz faworyt. ,, Nasz" - tzn. moich najbliższych też, bo tutaj zaglądają. Miałbyś podium. No, cóż. Heh.
,, Nie liczy się ilość, liczy się jakość", że tak zacytuję, rzadko bywająca pod Twoimi tekstami jako komentatorka. ( heh, ale se wymyśliłam określenie
) W każdym razie: podałaś tytuł Twojego felietonu: ,, Bez ręki" i od razu skojarzyłam, o kim jest tamten Twój tekst. Wydarzenia mogły się zdarzyć wszędzie, również w Gdańsku, który wspominam z ogromnym sentymentem.
Bezręka bohaterkę tego opowiadania ,, Nad Mołtawą" zabrałaby jeszcze do ZOO. Ale to już innym razem.
Jeszcze takie tango było w jednym z nowojorskich mieszkań, o ile dobrze pamiętam treść innego Twojego opowiadania. Pewnie spotkają się miłośnicy w Muzycznym Klubie Dobry Wieczór albo gdzieś na jachcie... O ile, ma się rozumieć - zima pozwoli albo inny klimat.
Piszesz fajnie. Czytam często, nie zostawiam wielu komentarzy, bo oczka nie pozwalały. Ale już jest lepiej. I oby tak było dalej.
Z całkiem zaśnieżonej, mroźnej, wietrznej Małej Alaski ślę pozdrowienia. Dobrego dnia.
Wojtek od Marlboro znad Mołtawy jest tylko jeden. No, dwóch, bo przecież Twój - całkiem inna postać albo ten sam, tylko niektóre zataił.
Ma się rozumieć, że ochroniarz patrzył krzywym okiem. Ha ha. Ten typek jest z wydziału kryminalistyki i zorientowani w temacie dobrze wiedzą, ale przyjezdni raczej nie.
No, w każdym razie, przyjął skwapliwie darowany przez amatorkę podróży ,, bezbolesny" wstęp do Go-go i rozejrzał się, niby od niechcenia po lokalu. Stała dawczyni ciała, Lola, mruknęła nieznacznie okiem, że ma kilka informacji do sprzedania... Taki ten świat, że bez kupna pewnych rzeczy ani rusz w śledztwie. Śledztwo toczy się w jednej z wojewódzkich, absolutnie nie pomorskiej ani mazowieckiej, sięga aż po antypody, i ma się rozumieć, że prowadzą je Asy, dla zmylenia - z wyglądu gołowąsy z ostatniej gimnazjalnej, tak jak Wojtuś.
Ale, to dla zmylenia. Wojtuś bowiem należy do czołówki, jeżeli chodzi o śledztwa trudne, nazwane ,, nie do wyjaśnienia", ale on z paru kumplami potrafi je rozwikłać. Po latach. Jego nazwisko pojawia się w ,,Archiwum X" i dostarcza wielu emocji...
No, dobra, dobra...
Żadnego Wojtusia od kryminalistyki nie ma. Opko jest śliczne, Starówka również, Żuraw tudzież. Chętnie powspominałam. Pzdr.
Cytat:
czułość przez dni nam przecieka
codzienność kradnie nam ciszę
nie trzeba już nam smutańców
nam nam nam - o jedno za dużo
Cytat:
być może ja nie wiem
być może
być może być może - nie do końca pieści rytm
oni tańczą, więc rytm, rytm i jeszcze raz rytm
wierszyk jest śliczny, ale... no te drobne kroczki, piruecik, dopracują i oto...
walc
to nie je krytyka, tylko pochwała
Cytat:
i oto kropla przywraca do życia
zrasza powieki przejmującym ciepłem
każe porzucić wygodny sarkofag
ujrzeć za drzwiami słoneczny poranek
jeszcze nieśmiało wysyła posłańców
cudnych heroldów strojnych gałęziami
papuzi ogon znów trąca żołędzie
małych rycerzy goniących za chmurami
ciepły wiatr pląsa w złocistej alei
gwiżdżąc zaprasza do skocznego tańca
lekko muskając zrywa srebrny woal
który pająki utkały złośliwe
czy trzeba więcej by serce obudzić
znowu być młodym jak tamtego lata
kiedy płakałaś zaglądając w oczy
znów ujrzeć uśmiech twój
na filiżance…
Od autora: Wiersz dedykuję Basi.
U mnie wreszcie wiosna, złoci się jesienią ;-}
Zatem powinna wypowiedzieć się Basia...
Bez pierwszej strofy, z niej zrób drugi wierszyk.
Sorry, Basik, ten tramwaj jest naprawdę Twój
w ostatnią podróż zabrał ze sobą
,,kawałek nierdzewnej róży"
zakwitała czerwienią wśród
zwichrowanych wzgórz
gdy wiatr od morza
piaskiem prosto w oczy
w pompatycznych szaleństwach
ciskał za dnia
- na przekór -
delikatne płatki łagodziły obyczaje
by na swojej ziemi mógł spocząć
kiedy nadszedł czas...
Wręcz przeciwnie, Jola; moim zamiarem było podziękować najpiękniej, ale
,, nie umiem dziękować Ci Panie, bo małe są moje słowa,
zechciej przyjąć moje milczenie
i naucz mnie życiem dziękować...."
Cześć Joluś... cóż powiedzieć, gdy odchodzą Kochani, Najdrożsi....
posłuchajmy takiej piosenki
https://www.youtube.com/watch?v=qyOKI8wRTSw
,, Naucz kochać goręcej, gdy bierzesz...." - to najtrudniejsze, łatwiejsze z Bogiem, w wierze.
dyć. tys prowda. piknie.
nim janiołki, diabołki i smoki znaśli się w krakowskim grodzie - spozierali pod nogi gdziesik w ogrodzie, potem puścili się w tan.
ka ta baśń?! no, sie pytom: ka ta baśń o ogrodzie?
Ustiusza napisała:
Powiedz mi tylko, o co chodzi w tym fragmencie ->
Cytat:
, wykopali grób za życia", ,, zamówili miejsce na grób", ,,żarli się o miejsce na smętarzu", a w Jeruzalem to jest tak, że za grób trza zapłacić - z górnej półki - półtora miliona dolarów i ni śmieć się, czy płakać, bo jak tam wejdziesz, to się staniesz nieczysta, czy cóś w tyn deseń.
to są moje skrótowe, pesymistyczne rozważania nad sensem życia i jego wartościami zaczerpniętymi z realu. a dotyczą śmierci, grzebania zmarłych jeszcze za ich życia, zażartych kłótni o miejsce na cmentarzu i Jerozolimy. tak, to prawda - tam za miejsce pochówku doczesnych szczątków trzeba bulić fortunę, nawet 1,5 mln USD. wejdziesz na cmentarz - to się skalasz i jesteś nieczysta.
być może daleko odbiegłam od treści Twojego wiersza, ale tak mnie grób
Cytat:
wykopali go z dnia na dzień
jakby spieszno im było odejść od mojego zdziwienia
,, nastroił".
pzdr.