Ostatnie komentarze waikhru
Ostatnio rzadko tu bywam, ale takiej okazji nie mogłam ominąć. Czytając Twoje teksty wciąż mam wrażenie, że przy nich trzeba usiąść, czasem przyklęknąć i...poczuć. Wtedy dopiero to wszystko dociera głębiej i uderza.
Pomimo tego, że macierzyństwo jest mi obce, odnajduję wszystkie emocje z tego tekstu i - choć jest już nocna pora - pochylam się nad nimi uważnie.
Maksimum treści w minimalnej formie.
Ukłony do ziemi z pozdrowieniami
Przeczytałam kilka razy. Za pierwszym razem potknęłam się o kilka zdań, które wytrąciły mnie z równowagi. Nie wiem czy jest sens je wskazywać, bo wiem, że czasami autor ma taką a nie inną wizję danego zdania, a czytelnik musi się dostosować i "wyżej podnosić nogę"
Co do treści: bardzo lubię tego typu zestawienia - pozorne nieprawidłowości, które w ogólnym rozrachunku stają się stanem pożądanym. Jedyna uwaga: "Lubiłam panującą tu ciszę, wydawało mi się, że tak właśnie powinno być." - w tym stwierdzeniu zastąpiłabym "wydawało mi się" czymś wyrażającym pewność, że taki stan jest dobry. Wtedy ten kontrast między "pozornie prawidłowym a tym, jak nie powinno być" byłby jeszcze bardziej pogłębiony.
Podsumowując: miniatura jest zdecydowanie w moim guście. Bez zbędnego marudzenia, moralizatorstwa i rozgadania.
PS Zawsze twierdziłam, że lepsza porządna kłótnia niż uprzejme milczenie!
Dziękuję za te wszystkie bardzo pozytywne opinie. Nie ukrywam, że sama lubię ten tekst - był on napisany spontaniczne, w pół godziny, i doszłam do wniosku, że takie prace chyba wychodzą najlepiej
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam gorąco!
Dziękuję Ci bardzo Oke
Zawsze jak wstawiam tekst po dłuższej przerwie, to jestem pełna obaw, więc tym bardziej jest mi miło.
Elwira, również dziękuję - obawiam się, że trudno będzie mi zmienić opis owych marzeń, nie chciałabym w tym tekście nic ruszać - jest on taki, jakim go sobie wyobraziłam
Jedyne nad czym faktycznie się zastanowię, to nad delikatnym zmniejszeniem dosłowności końcówki.
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję wszystkim za komentarze.
Julass - zmienię na "wybuchnęła". Penis w spodniach zdecydowanie zostaje, ewentualnie dodam mu gdzieś "kurwę" obok. Płomieni świec również nie zmienię, bo celowo nie chciałam napisać po prostu "świec". Resztę Twoich sugestii akceptuję (przy podtrzymującej dłoni zmienię szyk), ale "ułożenie w grobie" też musi zostać tak jak jest.
Za wszystkie uwagi jeszcze raz dziękuję.
Mam w pamięci Twój poprzedni tekst, dlatego już od rana szykowałam się do przeczytania tego (zachęcona dyskusją pod nim). Jestem pozytywnie zaszkoczona - dużo lepszy styl, czytelniejsze przekazywanie tego, co siedzi Tobie w głowie. Osobiście popracowałabym jeszcze nad nim od strony technicznej, bo naprawdę warto. Co do samej treści: podziwiam osoby, które na co dzień zmagają się z chorobą dziecka. Próbuję sobie wyobrazić (choć to pewnie nieudolne próby) jak ciężko musi być momentami, zwłaszcza wtedy, gdy ma się skrajnie dosyć własnego dziecka...
Podsumowując: tekst oceniam na bardzo dobry. Głównie za postęp względem poprzedniego oraz próbę zmierzenie się z tak poważnym i osobistym tematem.
Pozdrawiam!
Chciałam dowiedzieć się ile masz lat, ale Twój profil nie przekazuje informacji na ten temat
Podejrzewam jednak, że jest to hm...wczesne gimnazjum? Jeśli tak, to nie jest źle. Piszesz dobrze, jasno przekazujesz swoje myśli, zdania są w miarę poprawne. Co do treści - zamysł jest, rzekłabym nawet, że próbujesz powiedzieć coś ważnego za pomocą powyższej historii.
Biorąc pod uwagę (domniemany) wiek, wystawiam dobry. Bo z banalności w treści przecież, prędzej czy później, można się wyleczyć.
Pozdrawiam
Rozumiem Twój zamysł, ale nawet suchy raport potrafi kopnąć czytelnika w tyłek, jeżeli jest sprawnie napisany. Tutaj czegoś zabrakło, jak już pisałam powyżej: polotu, płynności tekstu i umiejętności budowania ciekawych, dłuższych zdań. Zmieniłabym też początek, w którym czai się za dużo banałów. Życzę weny i wytrwałości w pracy nad tekstem
P.S. Super, że przyjmujesz uwagi, nawet te bardzo krytyczne, bez zbędnego denerwowania się i tzw. "rzucania". Tym bardziej pozdrawiam
Historia oklepana, nie pokazałaś nic nowego. Dziewczyny nawet nie jest mi żal - za głupotę się płaci. Początek przepełniony banalnymi sformułowania, styl też nie najlepszy. Zdania krótkie, "wypluwane", bez polotu.
Jedna ważna uwaga: po obu stronach myślnika robimy spacje.
Życzę oryginalniejszych pomysłów.
Ode mnie: przeciętne.
Z kolei ja, po przeczytaniu tego tekstu, znajduję się w małym, dusznym pokoju hotelowym, gdzie dym papierosowy drażni oczy. Myślę o wyskoczeniu przez okno.
Na początku drażniły mnie te górnolotne sformułowania, ale po kilku zdaniach przyzwyczaiłam się. Potrafisz tworzyć klimat i budować odpowiedni nastrój. Widzę, czuję i słyszę to, o czym piszesz. Jest tylko jedno "ale" - w tak krótkim fragmencie stłoczenie tych wszystkich wyrażeń jest ciężkie do zniesienia. One byłyby fantastycznymi wstawkami między np. dialogami, zwykłymi, lekkimi opisami. Wtedy przykuwałyby uwagę i zastanawiały. Teraz trochę męczą. Jest duszno, tłoczno i śmierdzi.
Ode mnie dobry. No niech będzie, że z plusem.
Ojej... To chyba powinno być w czyśćcu. Błędy ortograficzne, nie wspominając o interpunkcyjnych. Styl dziecinny, zdania nieporadne, a treść... Nie doczytałam do końca. Odpadłam przy zdaniu, gdzie z entuzjazmem narrator stwierdził, że bohater poznaje dziewczynę, uwaga, uwaga: BEZ PRYSZCZA! Naprawdę, kapitalna wiadomość! Idę to opić, a właściwie upić się z rozpaczy po przeczytaniu połowy tego opowiadania.
Ćwicz, ćwicz i jeszcze raz ćwicz. Spróbuj napisać coś krótszego, ale bardziej przemyślanego i dopracowanego... Trzymam kciuki.
Ode mnie: słabe.
Lepiej zrobić coś pożytecznego (dobierać mądrzejsze koleżanki i znaleźć porządnego faceta) niż marnować czas na głupoty
Uff, dobrze, że to nie światopogląd
Niestety, to opowiadanie jest nieudane, ale trzymam kciuki za następne, żeby było lepsze i może na mniej "przytłaczający" temat.
Takie teksty zawsze podnoszą mnie na duchu
A tak serio, to nie jest tekst do publikacji na tym portalu, tylko tak jak wspomniała Oke - na blogu. Autorze, co chciałeś przekazać? Co czytelnik ma wyciągnąć z tego tekstu? Że ma gówno na twarzy?
Nie przemawia do mnie - styl mnie odrzuca, tematyka tym bardziej. Zamiast marudzić i użalać się nad sobą, lepiej ruszyć tyłeczek.
Pozdrawiam.
Nie podoba mi się w tym tekście właściwie wszystko. Jeżeli jest to opisanie osobistych przeżyć, to nie musisz czytać dalszej części komentarza. Jeżeli jednak to tylko tekst, to jest po prostu źle. Czyta się fatalnie - styl, jak dla mnie, dziecinny, szkolny. Tematyka mało interesująca - naiwna babka dała się omotać i wyszło jak wyszło. Nie żal mi jej w ogóle, jedyne emocje jakie budzi, to irytacja. Denerwujące jest powtarzanie, co chwilę, o tej psycholożce (tak na marginesie to nienawidzę tej formy). Zemsta koleżanki? Że też chciało jej się tak kombinować i marnować czas.
Potrawa mdła i w dodatku kiepsko podana. Aż mnie wzdęło.
Przeciętne -
Pozdrawiam.