Ostatnie komentarze wodkanalodzie
nieczęsto mi się zdarza przyznawać rację współodbiorcom ili współrecententom ale tym razem nie mam wyboru. również pięcioka bym odmienił. hic natus est Conradus, niestety wciąż i ciągle...
faktycznie pointa zbędna. ale reszta urocza.
nie tylko rymy wołają o tę pomstę. no ale chyba nie napisał tego ktoś starszy od dziesięcio- czy dwunastolatka. lepiej niech pisze niż pali papierosy w jakiejś klatce schodowej. tak więc rada, pisać i nie dać się, o!
ale to właśnie Ty z tym stwierdzeniem stałeś się uzurpatorem tytułu prawdziwego poety. przykro mi.
jak mawia znajomy filozof, sufit powinien być na suficie a podłoga na podłodze, innym razem z innych ust słyszę idź, posłuchaj jak trawa rośnie, Anna Maria również ma kawałek w podobnym tonie. nie znajduję nic na obronę tego tekstu /i to wcale nie dlatego, że rola oskarżyciela bardziej mi odpowiada/. mam wrażenie, że jest wtórny.
mam siniaka na kolanie przez potknięcia na tym tekście /banalne?! a co tam!/. pstryk, iskierka zgasła.
karkołomny, naburmuszony, pretensjonalny, kiczowaty i rozegzaltowany. i ta szyja łabędzicy...
może i po części masz rację ale poezji z tego to nie będzie niestety.
wyjątkowo muszę zgodzić się z przedmówcami. a zdarza mi się to nad wyraz rzadko. tylko to TO faktycznie razi.
po pierwsze nierówny niesamowicie. całość według mnie byłaby bardzo dobra ale fragment od szamanem po bicz zabił tekst. a szkoda, bo mogłoby być cudownie. ale wiesz, Wesele Figara uznanie też zdobyło dopiero po latach.
zdecydowanie "swe". to tak gwoli wstępu.
jak na pierwszy /jeśli to prawda/ to nie jest najgorzej.
też mam sad. nie lubię tych wszystkich latających gryząco-kłujących stawonogów /akceptowalne są tylko motyle i ćmy/. a poważnie to zainteresował mnie tytuł, przeraziło mnie słowo "kiczarka" no i rymy. i nadzieją po dobrym tytule poszła z dymem. albo razem z wielkim podmuchem. pozdrawiam.
ps. lekcja entomologii jakże przydatna. coś jednak z tego wyniosłem.
myślę, że nawet nie zabawa. bo wiersz na pewno nie. bardziej wierszyk, ot, banał i tyle. kojarzy mi się z głębokim dzieciństwem, żeby nie rzec, infantylizmem.
rachunek z Tesco to zdecydowanie najlepsze określenie. tyle samo wnosi do poezji.
hmmm.... jakby to rzec, na tym polega właśnie magia sztuki by odkryć prawdę. na tym portalu nie udaje mi się znaleźć czegoś takiego zbyt często. ale oczywiście sama prawda nie wystarczy. i zupełnie nie jestem zdziwiony.