Witaj ajw
Tak, to prawda, że życie się zmienia, nasz wiek, nasze relacje
a co do życia tu i teraz, na jesieni życia chyba bardziej się właśnie tak żyje,
choć to zależy od osoby, są takie co jeszcze mają dużo planów i starają się je realizować, w sumie to chyba dobrze, ale z pewnością warto umieć cieszyć się z drobiazgów,
a dalekosiężne plany często niestety biorą w łeb, zatem może lepiej skupić się na tych codziennych,
bo życie i tak często pisze nam własne, niezaplanowane i zaskakujące scenariusze,
niestety często zupełnie nie po naszej myśli.
Tak poza tym z pewnością ludzie w obozach zagłady, /a właśnie niedawno czytałam o takim człowieku/nie mogli mieć żadnych planów, ich priorytetem było by żyć tu i teraz, by przeżyć dany dzień, daną chwilę na wagę złota, jeśli ktoś ma dobrze nie zawsze docenia to, że tak jest, dopiero w pełni można to docenić, gdy nam jest źle, a nawet gdy znajdziemy się w piekle, bo obozy zagłady właśnie były takim piekłem, ale na szczęście niektórym się udawało to piekło. przeżyć, dzięki ogromnej woli życia, tacy ludzie potrafią mieć większy szacunek do życia, do rodziny, do drugiego człowieka, to piekło przewartościowuje, to pewne.
Co do intensywności barw, to sądzę, że zawsze je można dostrzec, tylko trzeba chcieć,
ale z pewnością jeśli kondycja psychofizyczna nie jest ok, to wówczas jest z tym gorzej, nie mówiąc już o tym, że w sensie niemetaforycznym, możemy mniej dostrzegać, gdy przytępi się nam wzrok, a z wiekiem niestety musimy się liczyć z tym, iż ta kondycja może szwankować ale warto o nią dbać i jeśli jest niezła, to z pewnością możemy jeszcze doznawać wielu barw wokół...
Dziękuję pięknie za czytanie, pozdrawiam niedzielnie