Matrioszki - poleczka
A A A
Prolog
Nazywam się Andriej Mohosilcow. 26 lat. Gbur i prostak. Z pochodzenia Rosjanin, z zamiłowania Polak. Oto moja historia.


Rosja nigdy nie była moim prawdziwym domem. Patriota? Nie znałem tego słowa. Od najmłodszych lat marzyłem, by to szalone mocarstwo zniknęło z powierzchni ziemi. Mieszkałem z rodzicami w dzielnicy nędzy, w zagrzybiałym dwupokojowym mieszkaniu. Matka uczyła rosyjskiego w szkole, ojciec był pijakiem. Czasem mi się obrywało, ale rzadko, bo byłem bardzo szybki. Wciąż gdzieś się włóczyłem. Kradłem gazety, gdzie pisano o Polsce. Rodzice nie wiedzieli, bo wyrzuciliby mnie z czegoś, co nazywali domem. Mając dwanaście lat okradłem kilku ludzi – w końcu miałem to we krwi – i przekroczyłem granicę. Z Kaliningradu do Elbląga miałem kawałek. Pamiętam, że kilku wyrostków chciało mnie utopić w Druźnie. Coś mi mówi, że do dziś mnie pamiętają. I że do dziś panicznie boją się rosyjskiego akcentu.
A ja tak pragnąłem się go wyzbyć. I wszystkiego, co jakkolwiek łączyło mnie z Rosją.
Gdy nauczyłem się czytać za sprawą jakiejś starszej nauczycielki, uciekałem do bibliotek i czytałem o Polsce, uczyłem się pojedynczych słów. Płakałem, czytając o Zawiszy Czarnym, Powale z Taczewa, Jagielle, Jadwidze, oczywiście o Mieszku I i jego potomkach. I o żołnierzach, o zwykłych ludziach, którzy oddawali życie za kraj, który tak kochali. Ja nigdy nie poczułem nic takiego względem Rosji.
W Polsce kusiły mnie informacje o Lechu Wałęsie, ówczesnym prezydencie i o początkach młodej Polski. Nie będę opowiadał o sytuacji Rosji w tamtym okresie, bo chce o niej zapomnieć.
W plecaku miałem skradziony portfel, zdjęcie siostry i trochę jedzenia. Kilka nocy spędziłem na dworcu. Nie będę się nad sobą użalał, ale niewiele się to różniło od życia w moim dawnym miejscu zamieszkania. Było tam mnóstwo dzieci – w moim wieku, czasem nawet młodszych i starszych. Więcej niż we wszystkich moskiewskich sierocińcach razem wziętych.
Wielu chciało mnie pobić i okraść, ale byłem na to po prostu na szybki. Kiedyś jeden starszy chłopak o mało co się przeze mnie zabił, bo wpadł na tory.
Miałem zawieszony na szyi medalik z Matką Boską, Królową Polski. Dzięki niemu nie mogło mi się nic stać. Wtedy w to wierzyłem.
Medalik miałem od starszej siostry, od lat była w Warszawie. Też uciekła i przysięgła, że kiedyś mnie odnajdzie. Pielęgniarka. Gdyby nie sąsiedzi, ojciec skatowałby mnie na śmierć. Kara za nią. Nie pytajcie mnie, czy żyje, bo nie wiem. Ani czy za nią tęsknie, bo wyzbyłem się wszelkich uczyć.
Określenie ,,Zielona Wyspa’’ w języku rosyjskim pierwszy raz zobaczyłem na okładce książki na wystawie w Kaliningradzie. Nie wiem, co wtedy robiłem i ile miałem lat, ale doskonale pamiętam, co sobie wtedy pomyślałem.
- Jeśli kiedykolwiek - czy to w śnie, marzeniu czy rzeczywistości – odnajdę coś, będę mógł nazwać Moją Zieloną Wyspą, będę mógł umrzeć. Wtedy zapomnę o tym, co było i odejdę z tego świata na ziemi, którą pokocham. Choćbym nie znał języka, ludzi, miłości i nigdy nie zobaczył siostry – odejdę spełniony.
Tymi słowami rozpocząłem list do mojej siostry. Niestety wpadł w ręce ojca i wtedy bardzo mocno mnie pobił. Nienawidzę go tak samo jak nienawidzę Rosji i nie wstydzę się tych słów. Kiedyś zdarłem ze słupa zdjęcie Wladimira Putina i choć nie czułem do niego odrazy, naplułem na jego twarz wiedząc, że rządzi Rosją. A potem uciekłem.
- Polska jest moją Zieloną Wyspą. – wykrzyczałem na rynku w Elblągu. Ludzie śmiali się ze mnie, pokazywali palcami, a niektórzy dawali jedzenie i pieniądze. Dwa tygodnie spędziłem na dworcu, skąd zabrała mnie potem policja. Oddali mnie do Domu Dziecka nie wiedząc do kogo się zwrócić. Ja nie rozumiałem ich, a oni mnie. Trafiłem do Domu Dziecka w Elblągu. Uciekłem po miesiącu.
Przybiegłem na dworzec. Spocony i zmarznięty dogadałem się z panią, która sprzedała mi bilet. A więc udało się. Kierunek: Warszawa. Chyba po ośmiu godzinach dotarliśmy na miejsce. Bez języka, rodziny, dachu nad głową – dwunastoletni chłopiec sam w stolicy wielkiego państwa. Wydawało mi się, że znajdę tu szczęście.
Przez tydzień spałem na dworcu, żebrałem i chodziłem po szpitalach, które udało mi się znaleźć. Svetlana musiała pracować w którymś z nich. Nie znalazłem jej.
Potem sprawy potoczyły się błyskawicznie – nabawiłem się zapalenia płuc i wylądowałem w szpitalu. Byłem tam cztery miesiące. Próbowali znaleźć mi dom. I prawie im się udało.
Przygarnęła mnie starsza kobieta, której córka i wnuczka zginęły w wypadku. Zaprowadziła mnie do szkoły, uczyła polskiego. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że wpadła w depresję. Czułem się u niej bezpieczny, miałem nawet szansę na jakąś przyszłość więc nic nie mówiłem, gdy w domu piła, a czasem mnie biła. Mieszkałem u niej sześć lat. Tydzień po moich osiemnastych urodzinach – z jako taką wiedzą, brakiem zaufania do ludzi i płynnym polskim stanąłem nad jej grobem. Złożyłem na nim kwiaty za własne pieniądze, bo na czarno dorabiałem na budowie. Powiedziałem: ,,Dziękuję’’ i odszedłem. Bez jednej łzy.
Potem poszedłem do Kościoła i powiedziałem w duszy:
- Wybacz mi, Panie Jezu, jeśli mnie słyszysz. Wiem, że istniejesz, ale nie wiem, czy mnie słuchasz. Od tego momentu nie będę już z tobą rozmawiał, nie będę do ciebie przychodził. Może kiedyś, mnie znajdziesz. Ale wątpię w to. Uciekłem z Rosji do Polski, przez cały czas wierzyłem, że coś zmienisz w moim życiu. Ale ja je tracę, a ty nic nie robisz, by mi pomóc. Wybacz mi, ale odchodzę od ciebie. Miej w opiece moją siostrę, jeśli żyje. Zostaw mnie samemu sobie. Sam odnajdę moją Zieloną Wyspę, choćbym miał przemierzać cały świat. Nie potrzebuję cię. – dokończyłem w gniewie i uciekłem z kościoła.
Co robić? Chodziłem po Rynku zastanawiając się nad tym. Jaka przyszłość mnie czeka? Taka jak mojego ojca? Czy po to uciekłem? Po głowie przeleciał mi liść. Ze złością odwróciłem się i zastygłem w miejscu. Zakręciło mi się w głowie. Usiadłem na ławce. Czy Rosja, moja ojczyzna była piekłem na Ziemi czy może utraciłem raj? Nie, to niemożliwe. Zginąłbym tam marnie prędzej czy później. Przecież wyjechałem po to, by mieć godne życie. Przez sekundę w mojej głowie ujawniła się jedna myśl: czy ja aby na pewno wiem co to jest Zielona Wyspa?
Przez kolejne cztery lata nigdy o tym nie pomyślałem. Naprawdę. Znalazłem pracę na innej budowie, kierownik pozwolił mi spać w starej szopie, dawał jedzenie. Spotkałem w Polsce wielu złych ludzi, ale wciąż sobie powtarzałem, że Polska to mój kraj, a Polacy to mój naród. Potem, w nagrodę za sumienną pracę szef dał mi stare książki i wysłał do zawodówki. Wykształciłem się w ten sposób na całkiem niezłego budowlańca, przez cały czas mając najróżniejsze praktyki na budowach w Warszawie. Nie kradłem, nie piłem, nie paliłem. Ale nie wróciłem do Boga. Zamknąłem się na świat i ludzi. Nie widziałem przyszłości, skupiałem się tylko na pracy. Im była cięższa, tym lepiej – musiałem się na niej maksymalnie skupiać, nie miałem siły i czasu myśleć o niczym innym.
Mając 22 lata, maleńki pokoik na poddaszu starej kamienicy i stałą pracę zacząłem szukać informacji o siostrze. Odwiedziłem jej miejsca pracy i dawne mieszkania. Wszyscy mówili o niej z szacunkiem i uczuciem, ale nie wiedzieli, gdzie jest. Irytowało mnie to. Obiecała, że mnie odnajdzie.
- Wyjechała. – powiedział jakiś starszy mężczyzna – Daleko.
- Umarła? – spytałem starając się zapanować nad głosem.
- Synu, ona nie była Polką. Mówiła, że szuka swojej… Jak to było, Zielonej Wyspy. Każdy umiera, jeśli ją opuści.
I odszedł.
Zakląłem po polsku. Co to miało znaczyć?
Koniec. Zapomniałem o niej, zapomniałem o Rosji i dawnym życiu.
Rosja była moim piekłem, a Polska jest moim rajem.
Teraz mam 26 lat, mieszkam w Warszawie. W tym samym miejscu gdzie cztery lata temu. Nie wiem, czy wyszedłem na ludzi. Co za różnica. Mam za co jeść, mam gdzie spać. Ale nie czuję się szczęśliwy.
Idę na budowę. Kogo tam widzę? Mężczyznę, który mówił mi o Zielonej Wyspie. Jak miło. Poznałem go po brodzie.
- Dzień dobry.
- A więc tu jesteś. – podał mi rękę. Zaskoczył mnie tym gestem, nawet bardzo. Wydawało mi się, że wita starego przyjaciela, który zgubił się w mieście. – Patrzysz na mnie jak na ducha. Ale oczy to masz jak Svetlana.
- Gdzie ona jest? – spytałem chyba nie do końca grzecznym tonem.
Uśmiechnął się.
- Daleko stąd. Nie martw się o nią.
- Kpi sobie pan ze mnie?
- Nie, Andrieju. Szukałem cię.
- W takim razie w czym mogę służyć?
- Weź to. – podał mi kartkę – I trzymaj się.
Poklepał mnie po ramieniu. Zanim zdążyłem się odwrócić czy podziękować, zniknął. Szef zaparzył mi herbatę. Powiedział, że zna tego mężczyznę, że to miejscowy barman. Ale jakoś nigdy nie udało mi się go spotkać. Wieczorem przeczytałem list.

,,Kochany Braciszku,
Słyszałam, że mnie szukałeś, że jesteś w Polsce.
Jestem z Ciebie bardzo dumna.
Mam nadzieję, że Ty będziesz dumny ze mnie gdy Ci powiem, że masz dwóch siostrzeńców.”

Ogarnęły mnie wątpliwości i strach. Svetlana żyje, ale z tego co pisze nie mieszka już w Polsce. Ma dwoje dzieci. Czyżby wyemigrowała do innego kraju? Przecież chyba nie wróciła do Rosji, nie mogłaby… A jeśli to podstęp?

,,Nie mogę Ci zdradzić, gdzie mieszkam.
Jeszcze nie teraz.
Pan, od którego prawdopodobnie dostaniesz mój list to mój dawny przyjaciel.
Pomagał mi, gdy mieszkałam w Polsce.
Oboje chcieliśmy odnaleźć Zieloną Wyspę.
Ja już swoją znalazłam.
Wierzę, że podążysz moim śladem.
Wiele się u mnie zmieniło.
Kraj, w którym mieszkam z mężem i dziećmi spełnił moje marzenia. Mamy piękny dom z ogrodem, po którym biegają moje szczęśliwe dzieci bawiąc się z psami. A ja w wolnych chwilach podziwiam wielką kolekcję laleczek, o których marzyłam gdy byłam mała.
Kraj jest wielki i ciekawy. Wiele podróżowałam, zwiedzałam, poznałam ciekawych ludzi.
Mąż i przyjaciele pokazali mi, że naprawdę warto tu mieszkać.
Mam wspaniałą pracę.
Gdy się spotkamy dzień i noc będę Ci opowiadać o moich przygodach, skosztujesz moich ulubionych dań. Obiecuję, że nadrobimy stracony czas.
Zdejmij przesłony ze swoich oczu i jeszcze raz spójrz na swoje życie.
Pamiętasz siostrę? Mam dwa jasne warkocze i niebieskie oczy.

Czekam na Ciebie na mojej Zielonej Wyspie. Mam nadzieję, że niedługo do nas przypłyniesz.”

Po ostatnich słowach zasnąłem. Bez kolacji, w brudnym od cementu ubraniu. Poczułem, że może jednak pozostały we mnie jakieś uczucia.
Przez najbliższy tydzień odwiedziłem wszystkie bary w okolicy, ale nie znalazłem brodatego mężczyzny. Szef też nie potrafił udzielić mi informacji na jego temat. Codziennie analizowałem po jednym zdaniu napisanym ręką mojej ślicznej siostry. Ale im więcej razy to czytałem, tym bardziej traciło to sens.
O czym Svetlana marzyła, jak była mała? O laleczkach. Kiedyś wspominała o matrioszkach. Zdobyłem informacje o wszystkich krajach, gdzie były położone niedaleko i były duże. W żadnym nie wysławiły się jakieś laleczki. ,, Zdejmij przesłony ze swoich oczu i jeszcze raz spójrz na swoje życie.”
- No, no, siostrzyczko, poetką to ty nigdy nie byłaś. – mówiłem sam do siebie siedząc na materacu – Z moim życiem wiązały się dwa kraje: Rosja i Polska. Skoro nie Polska, to…?
Rosja. Z wściekłością wymówiłem tą nazwę. Krążyłem po pokoju targając włosy z głowy. Gdzie jesteś, Svetlana?! Chciałem krzyczeć. A jeśli ją porwali i zmusili do napisania tego listu? A jeśli moja siostra nie żyje, a to podstęp tego starucha?
Kopałem wszystko, co było w pokoju. Nagle natrafiłem na medalik. Rzuciłem się na podłogę i ucałowałem go.
- Maryjo, zabierz mnie do niej. – poprosiłem i zasnąłem.
Na drugi dzień nie poszedłem do pracy.
Siostrzyczko, przecież nie chciałaś wrócić do Rosji, myślałem gorączkowo. Oboje uznaliśmy Polskę za Zieloną Wyspę, a Rosję za piekło na Ziemi. A jeśli utraciliśmy raj, jakim była Rosja, bo po prostu nie chcieliśmy go dostrzec?
Nie widząc innego wyjścia z sytuacji spakowałem manatki, poszedłem zwolnić się u szefa i wsiadłem do pociągu.
W Kaliningradzie nic się nie zmieniło. Od sąsiadów dowiedziałem się, że ojciec nie żyje. Odwiedziłem jego grób. Powiedzieli też, że Svetlany nie było tu od lat.
Wściekły wróciłem do Polski, do dawnego pokoju. Ktoś wyprowadził mnie w pole. Rzuciłem się na łóżko i poczułem, że mam pod sobą kartkę.
Mapa Europy i Azji. Już miałem ją podrzeć na strzępy, gdy zorientowałem się, że wielka część Rosji, łącznie z Moskwą leży oddzielona od tej z Kaliningradem Ukrainą, Białorusią i Litwą. My wychowywaliśmy się w europejskiej części.
Wsiadłem w pociąg. Jeden. Drugi. Trzeci.
Moskwa.
Długo chodziłem, pytałem. Nagle usłyszałem krzyk kobiety.
Niewiele pamiętam, ale były to najszczęśliwsze chwile mojego życia. Svetlana piszczała jak mała dziewczynka, skakała i całowała mnie. Nie mogłem uwierzyć, że to moja siostra. Widziałem ludzi, którzy obserwowali ją z podziwem, kłaniali się. Dopiero po kilku dniach w jej domu dotarło do mnie o co tak naprawdę chodzi.
Svetlana ma wspaniałego męża, który traktuje ją, jak należy. Jej synowie uwielbiają się ze mną bawić, a ja uwielbiam ich. Teraz jest panią. Michaił, jej mąż jest prawnikiem, ma własną kancelarię.
- Rosja jest naszą Zieloną Wyspą, braciszku. – szeptała – Musieliśmy ją opuścić, by to zrozumieć. Uznaliśmy ją za piekło, ale w porę ujrzeliśmy, że utraciliśmy nasz raj. Jesteś najmądrzejszym młodszym bratem pod słońcem. – szczebiotała całując mnie w oba policzki – Zdałeś sobie w porę sprawę, że emigrując nic nie osiągnęliśmy. Musieliśmy wrócić. Umarliśmy, ale wróciliśmy dzięki niej. – chwyciła w palce mój medalik, który miałem na szyi i jeszcze raz pocałowała mnie w czoło. – Widzisz? Nie zostawiła nas. Przypłynąłeś na moją Zieloną Wyspę, na naszą Wyspę. Wiem, że wróciłeś do Polski z maleńkiej części Rosji, gdzie się wychowywaliśmy. O mało co się nie utopiłeś płynąc do nas. Ale jesteś i nikt już nam cię nie odbierze.
Podziwiałem jej kolekcję matrioszek, gdy jeden z psów z całej siły zaczął ciągnąć mnie za rękaw. W ogrodzie czekała na mnie Elena, młodsza siostra Michaiła. Czy ja już mówiłem, że Rosjanki to najpiękniejsze kobiety pod słońcem?
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
poleczka · dnia 04.01.2010 12:53 · Czytań: 3876 · Średnia ocena: 4,25 · Komentarzy: 7
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
Nova dnia 16.02.2010 00:18 Ocena: Bardzo dobre
Już wcześniej zwróciłam uwagę na Twój tekst, a dzisiaj gratuluję wyróżnienia... i to jako pierwsza:D
Szuirad dnia 26.02.2010 17:12 Ocena: Bardzo dobre
Gratuluję wyróżnienia

Jak widać "Zielona Wyspa" ma więcej twarzy niż mogliśmy sądzić zapatrzeni na Zachód Europy. Przyznaję, że Twój tekst pozwolił, myślę, że nie tylko mnie, stanąć po drugiej stronie. i "przyjąć/przywitać" tych, którzy Zieloną Wyspę" widzą nad Wisłą A to otwiera oczy i rozszerza spojrzenie a przede wszystkim budzi empatię. Kiedyś przed laty wyjechałem do pracy w Szwecji. Trafiłem na bardzio przyjemnego człowieka, który pomimo faktu, ze skończyliśmy pracować u niego, pozwolił nam mieszkać w drugim domu, którego byl właścicielem. reagował zupełnie inaczej niż inni Szwedzi. Dopiero po jakimś czasie dowiedzieliśmy się, że jego syn wyjechał na podobnych zasadach do pracy w USA./ I on potraktował nas tak, jak chciałbny, by ktopś potraktował jego syna.
poleczka dnia 28.02.2010 19:25
dziękuję ogromnie za bardzo miłe słowa ;))
93sowka93 dnia 23.04.2010 21:19 Ocena: Bardzo dobre
Piękny tekst, wzruszający, trzymający w napięciu:) Bardzo mi się podobał i to prawda, nie doceniamy tego co mamy.
poleczka dnia 03.05.2010 22:25
dziekuję bardzo miło mi to słyszec (a własciwie czytac) ;) mam nadzieje ze moja ksiazka tez bedzie równie wzruszająca...;d
magdam dnia 23.10.2010 10:00 Ocena: Świetne!
wzruszające i jakże prawdziwe. gratuluję wyróżnienia.
poleczka dnia 24.10.2010 21:53
nie spodziewałam się po tak długim czasie tak miłych słów! dziękuję;)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty