Korzenie - Ronin
Proza » Obyczajowe » Korzenie
A A A

Wiatr był wyjątkowo zimny i przenikliwy. Wciskał się pod krótką, polarową kurtkę i łaskotał nieprzyjemnym dreszczem po plecach i brzuchu. Czułem gęsią skórkę występującą na skórze, a na dłoniach widziałem powstałe włoski. Ziąb niemiłosierny. Jak nie zakładam nigdy czapki, tak teraz gotów byłbym założyć nawet fioletowy moher.

Drobny deszcz siekł z ukosa, zlepiając włosy i sącząc się strużkami po twarzy.

Co ja tu robię?

Pchnąłem parę zmurszałych desek, które kiedyś były bramą i wszedłem w głąb. Widok był przygnębiający. Zaraz za wejściem teren opadał stromo, zasypany wieloletnim dywanem zbutwiałych liści. Tegoroczne nie przywarły całkiem swoimi żywymi kolorami do ciemnej brei, a idąc miało się wrażenie stąpania po bagiennym kożuchu. Miękko, jakby czekając aż zarwie się pod stopami i pochłonie. Pomijając fakt, że była śliska jak lodowisko po przejeździe rolby.

Ze zbocza wystawały korzenie poskręcanych sosen. Pierwsze co zrobiłem, to potknąłem się o nie, klnąc siarczyście, choć miejsce nie bardzo do takich frenetycznych uniesień.

Ten cmentarz od lat nie widział ludzkiej ręki. Grobowce były zrujnowane, a w pęknięciach betonu czy kamienia rozrósł się mech, trawa, a gdzieniegdzie widać było bezlistne kikuty małych drzewek. Te duże groźnie huczały w porywach, sypiąc ostatnimi liśćmi, które przetrwały dzielnie ostatnie przymrozki.

Coś mi nie pasowało w wyglądzie tego cmentarza. Raz, że totalnie zaniedbany co się raczej nie zdarza. Może to jakieś ofiary zarazy? No, ale nawet wtedy stałby tu... Pacnąłem się w mokre czoło.

Nie ma tu krzyży!

Pochyliłem się nad najbliższą tablicą, krzywo sterczącą z ziemi. Na szczycie była gwiazda Dawida i wyryty wizerunek jelenia. Reszty oczywiście nie zrozumiałem bo pismo było hebrajskie.

Kirkut.

Wzdrygnąłem się. Byłem raczej antysemitą i nie darzyłem sympatią tego narodu. Obwiniałem go o wiele nieszczęść ludzkości i mojego kraju. Zajumali kasę, światem rządzi żydowski kapitał, a bolszewia to ich dzieło. Ciekawe czy ciasto na macę miesili z krwią niewinnych, chrześcijańskich dzieci.

Głupia ta moja siostra, która poleciła mi to miejsce. Powiedziała: Tyś poeta przecież, a tam nastrój jak z rodzinnego grobowca. W sam raz dla rymujących smutasów. Jak się tam wybierzesz w Wszystkich Świętych to powstanie dzieło życia. - Parsknęła śmiechem. - Nie rozumiem takich rozmemłanych palantów jak ty.

Sama jest palant. Wysłać mnie na kirkut to jak wysłać kurwę na roraty.

Za plecami zaszeleściły liście. Drgnąłem jak przebudzony z letargu i odwróciłem się.

Stał przede mną jakiś dziadek. Laskę miał pięknie rzeźbioną w motywy lwów. Długie, siwe włosy szarpał wiatr. Odgarniał je niecierpliwie z twarzy, na której błąkał się uśmieszek.

- Co pan tu robi? - Starł krople deszczu z policzka. - Tu prawie nikt nie przychodzi. A szczególnie dzisiaj. Wszyscy na cmentarzach z krzyżami. Nie ma krzyża – nie ma człowieka.

- A pan? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.

- Jestem Żydem to przychodzę tutaj. Jest tu trochę zmarłych, których jeszcze pamiętam. W jakiś sposób opiekuję się tym miejscem.

Rozejrzałem się wymownie.

- Słabo idzie panu ta opieka. Nie ma jeszcze kogoś do pomocy?

Grzebał laską w butwiejących liściach.

- A kto miałby pomóc? Kogo Niemcy nie wymordowali to wyjechał do Izraela. Sam zostałem. Pewnie tutaj żyją jacyś potomkowie, ale spolszczyli się całkiem, albo nie przyznają się do korzeni. Jakoś niemile są teraz widziane takie korzenie.

- I słusznie – rzuciłem popędliwie. - Mało nas wyssał pana naród? Mało nieszczęść sprowadził?

Spojrzał na mnie dziwnie. W jego wzroku było coś zastanawiającego. Jakaś mieszanina smutku i goryczy.

- Nie lubi pan Żydów.

- Nie – warknąłem. - Pieniądze ich, kamienice ich, działki ich, a Polacy? Parobki we własnym kraju?

Spojrzał mi głęboko w oczy.

- Okradli tych Polaków z pieniędzy, kamienic czy działek?

- No nie, ale...

- Zastanowił się pan kiedykolwiek, dlaczego tak było? - przerwał mi.

Machnąłem tylko ręką.

- Dlaczego pan tu trafił? - zmienił temat.

Nie chciało mi się snuć rozważań o mojej siostrze i poronionych pomysłach, niemniej musiałem jej przyznać trochę racji. Powoli zapadała szarówka, wiatr targał konarami drzew, wyjąc przeciągle. Słychać było skrzypienie pni, a w oddali wył jakiś burek podwórkowy. Stare, pokrzywione groby i deszcz. Klimat jest faktycznie.

- Przychodzi tu jeszcze ktoś? - zapytałem.

- A czasami przyplątają się jakieś pijaczki czy parki, ale to przy lepszej pogodzie. Na groby nikt..., a raczej prawie nikt.

- Co znaczy prawie?

- A widzę czasami płomyk lamki, choć to zanikający żydowski zwyczaj. Raczej kładzie się na grobie kamienie. Nie wiem kto tu bywa.. Może po prostu człowiek, który w innym widzi tylko człowieka? Nie jego religię, historię, pochodzenie, tylko człowieka. Bo tu panie ludzie leżą. Tacy sami są wszędzie... o, patrz pan na ten grób.

Spojrzałem. Na macewie wyryta była łania, a obok złamane drzewo i ptak wyrywający sobie pióra z piersi. Nic nie zrozumiałem, ale pięknie jest oddawać tak symbolami ludzkie losy.

- Co to oznacza? - zapytałem.

- Kobieta na imię miała Lea. To znaczy łania. Zmarła nagle w młodym wieku w tragicznych okolicznościach. To przełamane drzewo. Wykazała się niebywałym poświęceniem. To okaleczający się ptak. A sprawa wyglądała następująco; Była córką bogatego kupca Wencla i zakochała się nieszczęśliwie w ubogim subiekcie, który terminował w sklepie jej ojca. Rodzina dała chłopakowi pieniądze, kupiła bilet na statek do Ameryki i kazała napisać list do dziewczyny, że ucieka od niej. Ta po lekturze zażyła truciznę. Chłopak wrócił dwie godziny za późno. Uciekł ze statku, bo nie wyobrażał sobie życia bez niej. Skończył w szpitalu dla wariatów. Ot, taka żydowska wersja Romea i Julii. Czyli też ludzie.

Szedłem zamyślony za dziadkiem.

- A to? - Wskazałem palcem. Na w pół zatarty relief przedstawiał ptaka trzymającego w szponach węża. Nad tym była korona.

- Aa. - Przystanął. – To był sędzia gminy. Ptak szarpiący węża to triumf dobra nad złem. A korona oznacza po prostu szanowaną głowę rodu. Pan zna swoich przodków?

- Oczywiście – żachnąłem się. - Patrioci, szlachta, walczyli w powstaniach i wojnach. Dziadek to przedwojenny oficer odznaczony w kampanii wrześniowej. Uciekł z niewoli i całą wojnę spędził w partyzantce.

- A drugi?

- Co drugi? - nie zrozumiałem.

- No drugi dziadek.

- Hm, o rodzinie matki w zasadzie nic nie wiem. Podobno zmarli oboje na tyfus zaraz po narodzinach córki jeszcze przed wojną. I co z tym sędzią?

Starzec pochylił się nad płytą, odgarnął liście zaczął wydrapywać mech ze spękań.

- Podobno bardzo mądry i bogobojny był człowiek. Powszechnie szanowany, kierował mądrze losami swojej rodziny. Ale raz popełnił błąd w wyroku. Oskarżono jakiegoś młodzieńca o gwałt na dziewczynie. Wyrzucono go z gminy, ale nie zgłoszono tego na policji. Nie chciano aby państwo mieszało się do ich wewnętrznych spraw. Chłopak podobno bardzo przeżył oskarżenie i wyrok. Wyjechał gdzieś, a po paru latach zupełnie przypadkiem wyszło, że gwałtu dopuścił się jakiś goj. Sędzia nigdy nie pogodził się z własnym sumieniem i szukał chłopca, ale nigdy nie znalazł. Bardzo go to... Starzec przystanął nagle, załzawionymi oczami wpatrując się w jeden punkt.

- Co się stało?

- Patrz pan... tam... ktoś stoi nad jakimś grobem i zapalił dwa znicze. Jednak ktoś pamięta o swoich... - Głos mu zadrżał ze wzruszenia.

- Chodźmy bliżej – powiedziałem zdecydowanym głosem.

Było już prawie ciemno. Światło lampionów zarysowało postać w długim płaszczu i odbijało się w cholewkach kozaków. Kobieta.

Powoli zbliżaliśmy się do oświetlonego grobu. Zaszeleściły liście pod stopami i postać obróciła się gwałtownie.

Zamarłem. To była moja siostra.

- Piotrek?

- Marzena? Co ty tu robisz? - wystękałem.

- A ty?

- Przecież sama mnie tu przysłałaś. Dziadek mnie właśnie oprowadzał.

- Jaki dziadek? - Patrzyła na mnie rozszerzonymi oczami.

- No ten. - Wskazałem za siebie i odwróciłem się.

Nie było nikogo

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Ronin · dnia 27.02.2024 20:07 · Czytań: 420 · Średnia ocena: 4,75 · Komentarzy: 9
Komentarze
Zbigniew Szczypek dnia 28.02.2024 00:14 Ocena: Świetne!
Roninie
Podobała mi się ta miniatura. Chociaż zacząłem od środka, to po chwili przeczytałem całość. Trochę, jak fragment dłuższego dzieła/opowiadania lub cyklu ale w pojedynkę też się obroni. Czyta się lekko i przyjemnie. Nie ma tu umoralniających i prożydowskich(semickich) wywodów i kazań, których nie cierpię, podobnie jak bohater. Jestem w końcu czysty aryjczyk, typ nordycki, z niemiecko-austriackimi korzeniami i jestem z tego dumny, że mój pradziadek zdecydował się być Polakiem. Jestem także dumny, że mój dziadek przeciągnął nieuczciwego "Żyda" za pejsy przez wioskę, narażając się na gniew całej Żydowskiej Gminy, która owego "pejsacza" wypierdoliła w siną dal, po wytłumaczeniu się mojego dziadka rabinowi; ten sam dziadek przechowywał kolegę ze szkoły, wyznania mojżeszowego, w czasie okupacji, a sam nie podpisał folkslisty - CK porucznik i kolega Wojtka Kossaka.
Coś tam o historii wiem i wiem, że byli różni Polacy, Niemcy, Żydzi i Ruscy, jak różni bywają ludzie. Ty Roninie "zaczepiasz" temat naszych niełatwych relacji w sposób nieprzeciętny. Trochę w stylu niesamowitej opowieści, a trochę zawoalowanej lekcji drugiego dziadka, który nie miał okazji, uczestniczyć w dzieciństwie i edukacji wnuka i nadrabia to po śmierci.
Tekst w swojej formie jest OK ale oczywiście może być rozbudowany.
Pozdrawiam serdecznie - Zbyś ;)
Marek Adam Grabowski dnia 29.02.2024 14:17 Ocena: Świetne!
Smakowite opowiadanie. Dobrze napisane. Znalazłeś złoty środek pomiędzy Sienkiewiczowskim nudziarstwem, a współczesnym minimalizmem. Zachowałeś przy tym nutkę sarkastycznego humoru; chociaż całość jest bardziej smutna. Fabuła bardzo ciekawa. W pewnym sensie mądra. Zostawiłeś nas z niedopowiedzeniem, chociaż interpretacja zdaję się być łatwa. Bałem się czy to nie będzie wielka parodia na różnych Bogumiłów, ale ty ich tylko delikatnie ugryzłeś. Czy można się tutaj czegokolwiek czepiać? "Grobowiec" zamieniłbym na "grób" żeby nie było pompatycznie. Mam też wątpliwości czy napisy powinny być po hebrajsku, a nie w jidysz.

Mała ciekawostka. Zrujnowany cmentarz Żydowski jest w Falenicy. Chyba nawet jakieś zdjęcia z niego umieściłem na Instagramie. Swoją drogą dziwna koalicja antysemitów i syjonistów osiągnęła swój cel - Europa bez Żydów.

Pozdrawiam

Ps. Rzeczy była obopólna korzyść daję link do recenzji mojej powieści http://www.okiem-julii.pl/2024/.../marek-adam-grabowski-ogrody-ciszy.html
Ronin dnia 29.02.2024 15:11
Choć jestem Polakiem i historykiem relacje polsko - żydowskie zawsze mnie interesowały i są tematem paru opek, które może tu wstawię.
Mam swoją teorię skąd wziął się antysemityzm i dlaczego Żydzi odgrywali taką, a nie inną rolę w historii narodów Europy (w tym Polski).
Nie ubieram tego w jakieś naukowe bajania, tylko staram się przybliżyć problem przez beletrystyczny pryzmat jednostki.
Fajnie, że wychodzi.
Podziękował za czas i refleksje na temat.
Kazjuno dnia 29.02.2024 16:03 Ocena: Świetne!
Opowiadanie dające do myślenia. Właściwie końcówka z zapalającą lampkę siostrą głównego bohatera Marzeną. Więc przywiódł ją na Kirkut sentyment do kogoś zmarłego. Czym Autor daje wyraźny przekaz: nawet w rodzinach antysemickich zdarzają się ludzie przychylni Żydom.
Moja bogobojna babcia była zapiekłą antysemitką.
- Żydokomuna - prawie krzyczała, słysząc z telewizora pierwszomajowe przemówienia pierwszego sekretarza PZPR Gomułki i ostentacyjnie wychodziła na widoczny z ulicy balkon przed domem, by klęknąć i odmawiać modły na Anioł Pański, bowiem dzwon kościelny dzwonił w południe.
- Nie rób przedstawienia. - Denerwował się ojciec ze strachu, że doniosą sąsiedzi i wywalą go z posady, jako bezpartyjnego.
Kiedy próbował babcię zabrać pod rękę z balkonu, wyrywała się, wyzywając ojca od bolszewickiego przechrzta.

Przytoczyłem anegdotkę, bo podobnie jak nastrojowo napisany przez Ronina "Kirkut" pokazuje sytuację dwuznaczną. Nie wszystkich należy wrzucać do jednego wora. Nie przypadkiem w Yad Vashem rośnie najwięcej oliwnych drzewek poświęconych Polakom.
Opowiadnie napisane świetnie, więc jak moi poprzednicy, taką ocenę stawiam Roninowi
PS Może Roninie pofatygowałbyś się i kliknął na 3 żółtawe ptaszki zieleniąc komentarze i dziękując za fatygę komentatorom. To taki wysiłek?
Ronin dnia 29.02.2024 16:31
Nie wiem na jakie ptaszki mam klikać, a komentatorom podziękowałem powyżej, więc bądź uprzejmy nie uczyć mnie kultury.
A autor wyraźnie daje do zrozumienia, że Marzena jest u swojego dziadka od strony matki. Peel odkrywa więc, że jako antysemita ma żydowskie korzenie. Być może oprowadzający go dziadek jest jego pradziadkiem. Taka fantasmagoria.
To nie jest trudna konstatacja dla osoby uważnie czytającej.
Za komentarz i ocenę literacką uprzejmie dziękuję.
Kazjuno dnia 01.03.2024 07:03 Ocena: Świetne!
Dzięki za wyjaśnienie istotnego detalu dotyczącego treści. Niestety nie jest to dla czytacza bardzo klarowne.
Spróbuję natomiast Ci wyjaśnić, na czym polegają "ptaszki". Możesz wejść na jakikolwiek tekst z tak zwanej wyższej półki, Niektórzy autorzy mają po kilka komentarzy. Pewnie zauważysz, że te dłuższe (powyżej pięciu wierszy) zdarza się, iż są zazielenione.
Oznacza to, że Autor tekstu uznaje, iż komentarz uważa za pomocny. "Ptaszek" (chyba niefortunna nazwa) ma formę odręcznie napisanej litery "V". Bywa zielona lub żółtawa.
Kiedy na nią najedziesz kursorem i klikniesz, to każdy dłuższy tekst komentarza się zazielenia.

Niektórzy komentatorzy (do których należę) specjalnie piszą dłuższe komentarze, by kolekcjonować w swoim dossier, jak największą ilość oznaczeń "pomógł"

Może powyższym wyjaśnieniem, rzeczywiście Ci pomogłem?

Pozdrawiam, Kaz
Ronin dnia 01.03.2024 15:06
No bez jaj.
Chcesz powiedzieć, że mam wciskać ptaszki, bo je ktoś kolekcjonuje?!
Jest fajnie jeśli ktoś się podzieli swoimi refleksjami czy opinią i za to dziękuję, ale co to wspólnego z "pomógł"?
Wskazano jakieś błędy, nielogiczności czy szyk?
Przecież nie.
Rozumiem, że ktoś napisałby, że Żydzi nigdy nie palili świeczek na grobach, a dodałem to tylko dla zwartości fabuły i wyjaśnienia jak zauważono siostrę peela, ale też nie.
Więc gdzie pomoc?
Optymilian dnia 07.03.2024 15:42 Ocena: Bardzo dobre
Mądre, dobrze napisane, wartościowe.
Ronin dnia 07.03.2024 16:50
Miło mi i podziękował :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Zbigniew Szczypek
11/05/2024 22:17
Yaro Szepta Ci do jednego ucha ktoś, mówiąc jaki to jesteś… »
mike17
11/05/2024 19:17
Jarku, bardzo poruszył mnie Twój wiersz, bo? Bo jest bardzo… »
ajw
11/05/2024 14:31
Dziękuję za komplement :) »
Kazjuno
11/05/2024 11:56
Przyznam się, Ivonno, że to moje drugie podejście do Lolki… »
Zbigniew Szczypek
11/05/2024 10:12
Yaro Może prościej, będzie czytelniej? Szorty, z samej nazwy… »
Zbigniew Szczypek
11/05/2024 08:32
Ivonno Ja Ci dziękuję za zieloną poświatę i gorąco… »
ivonna
11/05/2024 02:24
Zbysiu, witaj! A przede wszystkim wielkie dzięki za… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 21:29
Ivonna Przeczytałem bardzo uważnie Twoje opowiadanie dla… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 20:12
Zdzisławie Dziękuję Ci za pozytywny komentarz i podzielenie… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 19:38
Jacku i Valerio Bardzo Wam dziękuję za rewizytę, tak kiedyś… »
valeria
10/05/2024 17:12
Ja wiem czy taki słodki, raczej humorystyczny:) dzieciaki,… »
Janusz Rosek
10/05/2024 16:39
Dziękuję za ten komentarz i podpowiedzi. Postaram się w… »
Jacek Londyn
10/05/2024 13:40
Dzień dobry. "Zapewne są odbiorcy takiego… »
Jacek Londyn
10/05/2024 13:15
Słodki tekst dla dzieciaków. Przeszukaj zakamarki w domu i… »
Jacek Londyn
10/05/2024 12:59
Dziękuję za komentarz i zwrócenie uwagi na rozsypkę… »
ShoutBox
  • Wiktor Orzel
  • 08/05/2024 15:19
  • To tylko przechowalnia dawno nieużywanych piór, nie jest tak źle ;)
  • Zbigniew Szczypek
  • 08/05/2024 10:00
  • Ufff! Kamień z serca... Myślałem, że znów w kostnicy leżę
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/05/2024 20:47
  • Hallo! Czy są tu jeszcze jacyś żywi piszący? Czy tylko spadkobiercy umieszczają tu teksty, znalezione w szufladach (bo szkoda wyrzucić)? Niczym nadbagaż, zalega teraz w "przechowalni"!
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
Ostatnio widziani
Gości online:94
Najnowszy:Ewa Zdunek