Eukaliptus, czyli złośliwość przedmiotów martwych - batyskaf
Proza » Groteska » Eukaliptus, czyli złośliwość przedmiotów martwych
A A A
Był koniec czerwca, około godziny piątej nad ranem. Na dworze czuło się skwar, mimo że słońce wisiało jeszcze dość nisko. Nieświeże powietrze, po dusznej nocy, stało jak zastygnięty gips.
Jedyny dźwięk, jaki dał się usłyszeć, prócz coraz rzadziej pojawiających się treli ptaków, to nieprzyjemne buczenie stojącego nieopodal agregatu prądotwórczego.
W mieszkaniu unosił się zapach nieczystości. Dobywał się z piwnicy, w której niedawno doszło do awarii kanalizacji.

Nasz bohater to raczej mało skomplikowany charakter, ot taki zwykły zjadacz chleba. Jego przeszłość nie jest zbyt interesująca. Urodził się w rodzinie miejskiej. Jego ojciec był nauczycielem historii w szkole podstawowej. Matka księgową w jednym z urzędów. On sam rzucił studia na czwartym roku. Studiował biologię. Po pięciu latach sam nie potrafił odpowiedzieć, czemu to zrobił. Tak samo jak nie miał pojęcia, dlaczego właściwie rozpoczął studia na tym kierunku.
Jego imię to pewnie jedno z tych banalnie nudnych - Karol, Piotr, Arek, Paweł, Marek? Nazwisko też nie było zachwycające. Więc nazwisko sobie darujemy, a dla ubarwienia naszej opowieści nazwiemy go Eukaliptus.

W każdym razie, po kolejnym otrząśnięciu, starał się zdobyć następną pracę. Taką, która by nie wymagała od niego zbytnich umiejętności i zaangażowania. Odpowiadałaby mu nawet fucha portiera czy stróża. Zapewne było to wywołane długotrwałą chandrą i znamiennym dla niej zanikiem ambicji, który on sam tłumaczył brakiem perspektyw w tym mieście. Z kolei na pytanie, które obsesyjnie sobie zadawał:
– Czemu stąd nie wyjadę? - odnajdywał odpowiedź – Nie mam pieniędzy, by gdzieś indziej rozpocząć nowe życie. Naturalnie, w istocie brakowało mu odwagi, świeżości myślenia i kreatywności. Jego myśli kręciły się w kółko, a on sam stał w martwym punkcie swojej egzystencji. Czyli zupełnie odwrotnie, niż wielu współczesnych ludzi, którzy owładnięci są szaleńczym kręgiem obowiązków i błahymi rozrywkami - rytuałem codzienności, przez co rzadko mają czas na jakąkolwiek refleksję.

Znajomy sklepikarz podsunął mu informację o tym, że w jednym z małych moteli dla kierowców poszukują kogoś, kto zna podstawy użytkowania komputera. Eukaliptus wziął jego słowa do serca, jako że jegomość ów, z którym Eukaliptus kontaktował się, gdy kupował pieczywo, tudzież inne artykuły spożywcze, był jednym z nielicznych którzy, w ogóle chcieli z nim rozmawiać.

Na rozmowę umówił się na godzinę dziesiątą. Czemu więc wstał parę minut po czwartej? Dlatego, że od dłuższego czasu cierpiał na bezsenność, a gdy leżał w łóżku, wpadał w stany lękowe. Ten fakt tłumaczył sobie złym budownictwem. Zbyt niskim sufitem, który zakłócał przepływ energii przez główną czakrę jego ciała.
Tak więc, codziennie przed piątą brał prysznic, ubierał się, po czym zmierzał do małej kuchni oświetlonej tylko przez umiejscowiony wysoko, tuż pod sufitem lufcik.
Zdaje się, że kiedyś w mieszkaniu tym żył fotograf - amator, który po prostu zamurował okno i używał pomieszczenia jako ciemni. Czemu by nie? Ludzie robią często dziwniejsze rzeczy.

Zatem Eukaliptus parzył właśnie herbatę w swojej ciasnej kuchni. Czekając, aż napój ostygnie, spoglądał na pomalowany zieloną farbą olejną kaloryfer, myśląc o jego brzydocie. Gdy się na tym przyłapał, beznamiętnie spoczął na taborecie. Wychylił herbatę dwoma dużymi łykami, nie zauważając nawet na pływającego w niej pokaźnych rozmiarów, martwego już kosarza.
Jako że Eukaliptus był dość pedantyczny, w końcu jego matka była księgową, postanowił od razu umyć szklankę. Wstawił ją do zlewu. Zmywak polał odrobiną płynu Ludwik i odkręcił kran, z którego na dłoń wylała mu się brunatna lura o zapachu rdzy i wodorostów. Sytuacja ta odbiła się na jego twarzy lekkim grymasem irytacji. Zakręcił kran i wytarł rękę w ścierkę kuchenną. Żeby poprawić sobie humor, jego mózg wypluł zdanie:
– Dobrze, że nie doszło do tego, gdy brałem prysznic.

Postanowił zrezygnować z jazdy tramwajem i pójść do motelu na piechotę. Jeśli wyruszyłby natychmiast, dotarłby tam akurat na za kwadrans dziesiątą.

Eukaliptus przeszedł do przedpokoju i spojrzał na skórzane buty, w których poprzedniego wieczoru wrócił ze swojego ulubionego pubu.
Lubił w nim przesiadywać i pijąc piwo gapić się w stary telewizor stojący na półce nad barem. Pech chciał, że po opuszczeniu lokalu, zauroczony rozgwieżdżonym niebem, Zdecydował się pójść skrótem nad rzeką i wmaszerował prosto w kałużę gęstego błota.

Już chwycił buty, by umyć je w łazience, ale po chwili przypomniał sobie incydent z kuchni.
- Założę adidasy – przemknęło mu przez myśl.
Z szuflady wydobył parę prawie nienoszonego obuwia sportowego. Wkładając nogę do lewego buta odkrył, że stopa mu spuchła albo pod działaniem jakichś nadprzyrodzonych sił trzewik zmienił swoje gabaryty. Oparł się więc plecami o ścianę, złapał but obiema rękami i pociągnął z całych sił. Wcale nie był taki ciasny. Eukaliptus mógł swobodnie poruszać w nim palcami.

Nie cieszył się jednak tą chwilą długo, gdyż zdał sobie sprawę ze strasznej prawdy.
Z palca wskazującego prawej dłoni, podczas wkładania buta, zdarł pół paznokcia.
Ciemna, gęsta, żylna krew lała się strumieniem, ochlapując jego jasne spodnie dżinsowe. Przezorny Eukaliptus, jako że pomyślał o brunatnej lurze z kranu, pokuśtykał nierównym krokiem w kierunku apteczki. Wydobył z niej wodę utlenioną i szeroki plaster opatrunkowy.

Z całych sił odkręcił oporną zakrętkę, naciskając pojemnik. Woda utleniona wystrzeliła z niego prosto w oczy Eukaliptusa. Klnąc, złapał się za twarz i pobiegł do łazienki. Oślepiony, włożył całą głowę pod bieżącą wodę. Po kilku sekundach poczuł znajomy zapach rdzy i wodorostów. Ze wstrętem odskoczył w tył, uderzając głową o suszarkę do bielizny. Omal nie zawył z bólu. Poczuł na potylicy ciepło i jakby pulsowanie. Gdy ją dotknął, wymacał na niej olbrzymi guz.

Chwycił ręcznik, wytarł twarz i spojrzał w lustro zawieszone nad umywalką. Białka jego oczu były czerwone jak źrenice królika albinosa i gęsto pocięte siecią purpurowych żyłek. Powrócił do apteczki, polał paznokieć wodą utlenioną, która po kontakcie z krwią i brudem przeobraziła się w gęstą pianę. Następnie zakleił palec plastrem i poszedł do sypialni, gdzie ściągnął but, by zmienić zakrwawione spodnie.

Ku swojemu zdumieniu i irytacji stwierdził, że zamek w dżinsach się zaciął.
Po wielu rozpaczliwych próbach szarpania suwaka, oderwał metalową zawleczkę. Maksymalnie rozdrażniony, postanowił rozciąć spodnie leżącymi na półce nożycami krawieckimi. Ostentacyjnie wsunął jedno ostrze w spodnie i zacisnął nożyce.
Wrzasnął z bólu - końcówką narzędzia naciął mosznę. Szybko ściągnął znienawidzone odzienie z kończyn wraz z bielizną. Na szczęście było to tylko draśnięcie.

Wydobył z szafy nową bieliznę i ciemne, sztruksowe spodnie. Przywdział je i naciągnął but, który teraz nie stawiał już oporu. W przedpokoju założył prawy.
Wyszedł na ciemną klatkę schodową, zamykając drzwi z trzaskiem.

Powiódł dłonią po chłodnej ścianie w poszukiwaniu włącznika światła. Nagle przez jego ciało przeszedł potworny dreszcz. Jego jaźń zdążyła wygenerować jedno zdanie:
– Ktoś wyrwał pstryczek.
Faktycznie tak było. Jakieś pół godziny przed północą synek sąsiadów potraktował go z buta, odsłaniając dwa kable pod napięciem dwustu dwudziestu woltów.

Eukaliptus ocknął się na półpiętrze. Nie miał pojęcia, ile czasu tam leżał, tak samo jak nie rozumiał, czemu może poruszać tylko lewą, z definicji nieczystą, ręką. Przejechał językiem po garniturze zębów, ze smutkiem stwierdzając, że jest niekompletny. Brakowało prawej jedynki, zaś w dwójce i trójce wyczuł swoim śliskim narządem, odkryte nerwy. Ból przeszedł od szczęki, aż do oka i ucha bohatera. Wiodąc ręką po zimnej posadzce stwierdził, że znajduje się pośrodku kałuży ciepłej cieczy.
- Krew – pomyślał.
– Ale skąd? Przecież prócz zębów nic mnie nie boli.
Nagle zdał sobie sprawę, że w lewym oku czuje lepką substancję, która utrudnia mu poruszanie powieką. Ręka odruchowo powędrowała w kierunku głowy, na której szczycie palce wyczuły szeroką szczelinę. Mimowolnie wpełzając w jej głąb, natrafiły na gąbczasty, wilgotny twór. Eukaliptus poczuł, że jego powieki wolno opadają. Zdawało mu się przez chwilę, że w ciemności widzi tańczące, kolorowe światełka.
- A może to motylki? – pomyślał.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
batyskaf · dnia 05.12.2009 10:35 · Czytań: 1132 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 12
Komentarze
Miladora dnia 06.12.2009 01:57 Ocena: Bardzo dobre
Na litość boską, Batyskafie, aleś zanurkował... :lol:
Napisałeś tragikomiczne opowiadanie i w niektórych momentach trzęsłam się ze śmiechu. Ale przyznam ze smutkiem, że w przeważających przypadkach raczej z efektu zderzenia Twoich błędów z treścią opowiadania... ;)
Co jest nie tak?
Styl się kłania. Zapis także. Napisałeś to jednym gęsty ciągiem i przedzieranie się przez tekst przypominało próbę sforsowania Muru Berlińskiego. Rozdziel na akapity. Zrobi się jaśniej... ;)
Przykłady stylistycznych zbrodni:
- Żeby poprawić sobie jego mózg wypluł zdanie: - :bigeek:
- albo but pod działaniem jakichś nadprzyrodzonych sił trzewik zmienił swoje gabaryty.
Ortografia:
- skurzane buty, (skórzane)
Literówki:
- poruszać w nim pacami. (palcami)
Nałogowo pożerasz także końcówkę "ł":
- Założę adidasy. – zabłysną.
- złapał but obiema rękami i pociągną
- Gdy ją dotkwymacał
- gdzie ściągbut,
- Ostentacyjnie wsu
- Wrzasną z bólu
- końcówką narzędzia nacią mosznę. - wybacz, Batyskaf, przy tym umarłam z radości... :lol:
- Szybko ściąg
- naciągbut,
- pociąggo
- Eukaliptus ock
Dopisz do podkreślonych końcówek to nieszczęsne "ł". ;)
Mieszasz także czas teraźniejszy z przeszłym i to nie zawsze najszczęśliwiej. Sugeruję ujednolicenie tekstu pod tym względem.
Interpunkcja - przecinki hulają jak szaleni derwisze, gdzie i jak chcą... ;)
- Krew. - pomyślał. - w dialogach tego typu nie daje się kropki po kwestii mówiącego, czyli - "Krew - pomyślał."
No i na koniec, sytuacja opisana przez Ciebie przypomina żywcem scenę z filmu "O czym myślą kobiety" z Melem Gibsonem (z tym, że on przeżył) :D
A tak na poważnie - możesz zrobić coś z tego opowiadania, tylko solidnie musisz się za nie zabrać. Poprawić te najbardziej karkołomnie brzmiące pod względem stylistycznym zdania, rozdzielić tekst na akapity, usunąć błędy, sprawdzić i uzupełnić przecinki... :D Kupa roboty, no nie? ;)
Ale jeżeli zamierzasz pisać, to poprawianie błędów wyjdzie Ci na korzyść.
A jak poprawisz, to wrócę i dam ocenę, bo na razie, w tej formie jest to słaby tekst, głównie przez błędy, oczywiście.
Ale może być dobry i weź to pod uwagę... ;)
Pod tekstem masz funkcję "Edytuj" - skorzystaj z niej.
Pozdrawiam z uśmiechem :D
batyskaf dnia 06.12.2009 19:31
Dzięki za rady. To stary tekst z przed kilku lat. Wrzuciłem go bez przeczytania, tylko odpaliłem w Wordzie sprawdzanie pisowni i gramatyki. Mam jakiegoś kopniętego Worda, bo teraz sprawdzam i nie wykrywa błędów, więc biorę się do poprawiania tych, które zauważyłaś. A tego filmu, z Melem, nie oglądałem ;).
batyskaf dnia 06.12.2009 21:22
Mam nadzieje, że teraz struktura opowiadania jest klarowna i nie porobiłem błędów przy poprawianiu...
Miladora dnia 06.12.2009 22:23 Ocena: Bardzo dobre
Nie, przy poprawianiu nie zrobiłeś... :D
Natomiast została jeszcze cała masa przecinków do uzupełnienia... ;)
No i coś tam jeszcze dodatkowo...
Na przykład:
- A może to motylki? – Pomyślał. (do licha, napisałam wyraźnie powyżej "w dialogach tego typu nie daje się kropki po kwestii mówiącego";), czyli:
- A może to motylki? – pomyślał.

Jednym słowem - życzy pan sobie dodatkowej korekty, czyli "rozbieranka", panie Bafyskaf? Czy też ma pan już dość? :D
Aha - następnym razem, kiedy wrzucisz tekst na portal bez sprawdzenia go i to szczegółowego, to wyemigruję do Australii... :lol:

PS. "sklepikarz podsuną" (hihi)
A tak na poważnie, to trochę stylistycznej obróbki by się jeszcze przydało, no i uzupełnienie braku przecinków, które widocznie jakoś Cię nie lubią, bo zwiały z tekstu... ;)
Ogólnie już jest lepiej... tak na "przeciętne" z plusem... ;)
Jeżeli dopracujesz, to będzie wyżej...
:D
batyskaf dnia 07.12.2009 07:04
Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? I takie tam.:smilewinkgrin:
batyskaf dnia 07.12.2009 07:23
Moja ortografia i interpunkcja potrzebuje przypomnienia. Jakoby zasłona cienia pajęczych drzew potrzebowała załatania dziur.:rol:
Miladora dnia 07.12.2009 14:44 Ocena: Bardzo dobre
Drogi Batyskafie - przecież właśnie dlatego jesteśmy na portalu, żeby sądzić i być sądzonymi... :lol: I takie tam...
No to jak? Chciałbyś, żeby zapędzić Ci te przecinki z powrotem? :D
batyskaf dnia 07.12.2009 21:54
Tak, Miladoro. Proszę, wskaż mi błędy interpunkcyjne. Będę wdzięczny.
Miladora dnia 07.12.2009 23:34 Ocena: Bardzo dobre
No problem, Batyskafku - zaczynamy polowanie... :D
- czuło się skwar mimo, że - popraw na:
- czuło się skwar, mimo że
- Jedyny dźwięk(,) jaki dał się usłyszeć
- odpowiedzieć(,) czemu to zrobił.
- Karol(,) Piotr(,) Arek(,) Paweł(,) Marek?
- Jego imię/Jego nazwisko - powt., wystarczy "Nazwisko też nie było..."
- W każdym razie, po kolejnym otrząśnięciu(,) starał się
- nie wymaga od niego zbytnich umiejętności - sugeruję - "która by nie wymagała od niego zbytnich..."
- Było to pewnie wywołane - dałabym "zapewne"
- Naturalnie(,) w istocie brakowało mu odwagi
- Czyli zupełnie odwrotnie(,) (niż) wielu współczesnych
- na jaką kol wiek refleksję. - jakąkolwiek
- do serca jako, że jegomość ów, - popraw "do serca, jako że..."
- inne artykuły spożywcze(,) był jednym z nielicznych(,) którzy
- a gdy leżał w łóżku(,) wpadał w
- Więc codziennie przed piątą - sugeruję "Tak więc, codziennie przed"
- Czekając(,) aż napój ostygnie(,) spoglądał na
- Gdy się na tym przyłapał(,) beznamiętnie spoczął
- dużymi łykami(,) nie zauważając nawet
- Jako, że Eukaliptus był - bez przecinka
- wyruszyłby w owym czasie, - wyruszyłby natychmiast
- poprzedniego wieczora - wieczoru
- Lubił w nim przesiadywać i pijąc piwo wpatrywać się - podkreślenia tworzą rym, który się źle czyta - zmień trochę konstrukcję zdania
- Eukaliptus zdecydował się - usuń "Eukaliptus", bo wiadomo kto
- Już chwycił buty(,) by umyć je w łazience
- Założę adidasy – zabłysnął. - to "zabłysnął" jest niezręczne, zmień (może - przemknęło mu przez myśl, błysnęło mu w głowie... itp)
- plecami o ścianę(,) złapał but
- strumieniem(,) ochlapując jego jasne
- Eukaliptus jako, że pomyślał - popraw "Eukaliptus, jako że..."
- oporną zakrętkę(,) naciskając pojemnik.
- Klnąc(,) złapał się za twarz
- Oślepiony(,) włożył całą głowę
- odskoczył w tył(,) uderzając głową
- Niemal nie zawył z bólu. - Omal nie zawył z bólu
- szarpania suwaka(,) oderwał metalową
- Maksymalnie rozdrażniony(,) postanowił rozciąć
- schodową(,) zamykając drzwi z trzaskiem.
- synek sąsiadów pociągnął go z buta(,) odsłaniając dwa kable - dałabym "potraktował go z buta"
- Nie miał pojęcia(,) ile czasu tam leżał(,) tak samo jak nie rozumiał(,) czemu może poruszać tylko lewą, z definicji nieczystą, ręką.
- po garniturze swoich zębów - usuń "swoich", wiadomo przecież
- zębów(,) ze smutkiem stwierdzając
- wyczuł, swoim śliskim narządem - bez przecinka i sugeruję dopełnienie zdania "śliskim narządem mowy"
- od szczęki(,) aż do oka
- lepką substancje, - substancję
- wpełzając w jej głąb(,) natrafiły na gąbczasty
- widzi tańczące(,) kolorowe światełka.

Drogi Batyskafie, na zakończenie naszej wspólnej zabawy w poprawianie pragnę Cię poinformować, czego nie zdradziłam wcześniej, że na moją szczególną uwagę zapracowałeś ostatnim zdaniem swojego opowiadania... :D
Pozdrawia Cię mój motylek... ;)
Bdb, bo nie wątpię, że te cholerne przecinki przykleisz na właściwych miejscach... :lol:
batyskaf dnia 08.12.2009 07:41
Wielkie dzięki Miladoro i winszuje cierpliwości. Moja fruwająca ryba macha do Ciebie skrzydełkiem. :smilewinkgrin:
zajacanka dnia 08.12.2009 22:34 Ocena: Bardzo dobre
He, he usmialam sie, choc mialam zastrzezenia co do pierwszego zdania: pod koniec czerwca o 5 rano, to slonce jest juz raczej wysoko, bo zwykle wschodzi kolo 3; przynajmniej w naszej strefie czasowej:) no, chyba, ze to bylo gdzies indziej... nie bede sie czepiac:) i ten skwar, choc slonko jeszcze nisko....
Ale ogolnie wesolo sie czytalo. Fakt, zlosliwosc przedmiotow martwych daje zawsze znac o sobie w najmniej odpowiednich momentach.
ode mnie bdb
pozdrawiam:)
batyskaf dnia 09.12.2009 22:17
Właśnie, że w stosunku do maksymalnej wysokości, jaką osiąga będąc w zenicie, słońce ok. 5 rano jest względnie nisko.:upset:
Innymi słowy, względna wysokość słońca ok. godziny 5.00 jest jeszcze dość mała.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty