Ta nadchodząca w werblach wysokich obcasów.(cz. V) - Krystyna Habrat
Proza » Obyczajowe » Ta nadchodząca w werblach wysokich obcasów.(cz. V)
A A A
R.VIII. "NIE BĄDŹ MI KROPLĄ OSTATNIĄ UDRĘKI" (cz. V)

Wszystko wypadło zupełnie inaczej. Antoni spotkał Halinę u wejścia do supersamu. Na jego widok bardzo się zmieszała. Dotychczas witała go z entuzjazmem. Stanęli naprzeciw siebie pośrodku rzeki ludzi. Jedni pchali terkoczące wózki w jedną stronę, drudzy wracali z wypełnionymi. Halina patrzyła pod nogi i raz po raz przekładała, z ręki do ręki pękate reklamówki z zakupami. Spróbował pomóc je dźwigać, ale żachnęła się, że to głupstwo. Jednak uginała się pod ciężarem.
- Dawno się nie widzieliśmy - wybąkał nareszcie.
- Tak lepiej - powiedziała twardo, głosem, jakiego u niej nie znał, ale zaraz zaśmiała się, postawiła torby na ziemi i dodała: - Musisz się przygotować do obrony.
Nie wiedział, co powiedzieć. Słowa, jakie od wielu dni przygotowywał na taką okazję, ugrzęzły mu w gardle. Tyle je obmyślał, poprawiała, zmieniał, a teraz brakło mu odwagi je wypowiedzieć. Czuł się głupio i chyba bardzo głupio wyglądał.
Halina podniosła wzrok i przyjrzała mu się uważnie. Jej udawany uśmiech zgasł. Jakby słońce przysłoniła chmura. Widać było, jak stara się ponownie zasłonić beztroskim wyrazem twarzy, ale wypadło to żałośnie. Wreszcie wyszeptała:
- Po twoich oczach widać, że dzieje się coś ważnego... Płoną szaleństwem. Mów wszystko!
- To aż tak widać? -zdziwił się i zorientowawszy się dopiero teraz, że stoją pośród tłumu wchodzących i wychodzących z marketu, i tamują przejście, pociągnął ją za rękaw pod ścianę.
- Wejdźmy gdzieś na kawę. Pomogę ci z tymi torbami... Tu na lewo jest bistro.
- No opowiedz... - zaczęła, kiedy ulokowali się przy stoliku. - Wyglądasz, jak zakochany...
- Sam jeszcze nie wiem. Nie wiedziałem, że to może być aż tak silne... - wyszeptał.
Halina pośpiesznie odwróciła głowę, by nie wyczytał czegoś z jej oczu. Zalała ja fala gorąca. Nieswoim głosem dorzuciła:
- Myślałam, że dokonałeś jakiegoś odkrycia. Nie podejrzewałam u ciebie uczuć zwykłych śmiertelników. Wydawałeś się ponad to.
Więc stało się, czego się bała - myślała gorączkowo, starając się usilnie skryć przed nim swą twarz. Nie spodziewała się? Jakąś częścią świadomości to przeczuwała, podczas gdy inna - zaprzeczała. Coś uspakajało, a zarazem coś innego wzbudzało obawy. Przed wakacjami widziała go na ulicy z wyfiokowaną lalką. Szli roześmiani, zatopieni w rozmowie. Był tak w tamtą zapatrzony. że przeszli obok i nawet jej nie zauważył. Ta laska do niego nie pasowała. Ale on całkiem niepodobny do siebie! Kilka dni później, jak gdyby nigdy nic, przyszedł do niej do domu, gdy pakowała się do wyjazdu na warsztaty terapeutyczne z młodzieżą, i ani słowem się o tamtej nie zająknął. Sama bała się spytać. Wmawiała sobie, że to przypadek, że to niepodobne do tego surowego naukowca. Przecież pogardzał głupawymi pięknościami. Tylko wtedy przed wakacjami, coś złego już się miedzy nimi czaiło. Jakiś niepokój, obcość, brak bliskości, nawet tej wątłej, jaką długo się łudziła.
"Odtąd koniec. Przestanie się łudzić "- pomyślała z cierpką satysfakcją, pochylając się, by poprawić przewracające się pod stołem pakunki z zakupami. - Nie będzie się rozdwajać na przeciwstawne stany umysłu. Nadzieję i rezygnację. Może nawet: miłość i nienawiść. Ach, to jedynie Owidiuszowi przystało ujawniać podobne odczucia: "Kocham i nienawidzę"... Ona sama nie kocha! I nie będzie nienawidzić! Jest ponad to. Zresztą za co? Tamta ładniejsza.
Pochyliła się, aby choć na moment ukryć to, co mógł wyczytać z jej oczu. Ale on nie patrzył na nią. Siedział z opuszczonymi oczami, taki jakiś mizerny, zakłopotany. Wcale nie promieniał szczęściem Spytała więc, siląc się na wielkoduszność:
- Jaka ona jest?
- Ładna.
- I?
- I... ślicznie gra na pianinie...
- I?
- To nie wystarczy?
- To za mało.
Zawahał się. Na szczęście nieopodal buchnęła para z ekspresu do kawy i zaraz barmanka sprawnie posunęła filiżanki po blacie w ich stronę. Przyniósł je do stolika. Podał Halinie cukiernicę. Potem sam słodził i długo mieszał, skupiając usilnie wzrok na wirującej kawie.
Zastanawiał się, jak opisać Olę. Sam nie do końca wiedział, jaka ona jest. Wciąż się nad tym głowił, a w tej chwili nie mógł zebrać myśli, żeby ją jakoś podsumować. Miał tylko pewność, że jest niezwykła i niemożliwe opisać ją kilkoma zdaniami. Bał się ją wychwalać, bo wobec Haliny byłoby to okrutne. Nie chciał jej ranić. Wreszcie po długiej chwili milczenia powiedział:
- Ola jest bardzo wrażliwa...że aż chwilami bezradna. Trzeba się nią opiekować.
- Więc to o niej kiedyś mówiłeś!
- Wybacz... - zaczął, ale Halina przerwała machnięciem ręki i zduszonym głosem wyrzuciła z siebie, jakby miała to zawczasu przygotowane:
- Ależ mój przyjacielu, ja ci życzę szczęścia.
- Ola ma artystyczną naturę - wymyślił więc zachęcony.- Widzi rzeczy innym niedostępne...
- Nadwrażliwość? - skrzywiła się Halina. - To pójście na łatwiznę! Zachowanie równowagi, trzymanie się w karbach, to dopiero sztuka.
- Wiem, ty potrafisz być zrównoważona... Wierzysz w równowagę losu...
Halina uśmiechnęła się ironicznie i dopowiedziała ciszej:
- Wierzę też, że szczęście nie jest do życia niezbędne. Miłość także samo.
- Nie każdy tak doskonały...
- Innym nawet wady się wybacza.
- Wybacz... - Urwał. Przestraszył się, żeby nie odebrała tego, jako ironię, że choć tak doskonała, a on wybrał tamtą, gorszą.
Halina machnęła tylko ręką.
Czekał, żeby rzuciła mu w twarz coś najgorszego, by się wyzłośliwiała i mściła. To przyniosło by mu ulgę. Mógłby się do Haliny zniechęcić. Łatwiej byłoby powiedzieć:cześć i odejść raz na zawsze. Ale ona jak zwykle nazbyt szlachetna. Nie miał pojęcia, jak zakończyć rozmowę. Bał się ranić tak dobrą dziewczynę. Ale ranił. Obok ich stolika w jedną i drugą stronę przechodzili ludzie, pchający wózki z zakupami, a oni siedzieli nad filiżankami z wystygłą już kawą i męczyli się w najtrudniejszym dialogu. Nagle Halina wyszeptała:
- W końcu mi to powiedziałeś. Póki coś nie zostanie ubrane w słowa, to jakby tego nie było. Sprawy jeszcze mgliste przywołuje się do istnienia, nazywając je słowami. Odtąd stają się namacalne, ciężkie jak ołów.
W pierwszej chwili nie bardzo zrozumiał. Zanim cokolwiek zdążył odpowiedzieć, poderwała się, chwyciła swe torby z zakupami i już odwracając się dodała twardo:
- Życzę ci szczęścia w miłości! -
"Więc to miłość?" - Zamilkł, bo go zatkało. - Więc to już to słowo?
Jeszcze raz się odwróciła, zaśmiała się i odeszła. Patrzył, jak oddala się z wypchanymi torbami, nieśmiała, nie najładniejsza, ale taka dobra.
"Dlaczego tak być musiało?" myślał złamany. Zapragnął dać sobie samemu po pysku. W uszach brzmiało mu jeszcze jej spostrzeżenie o przywoływaniu spraw do istnienia, gdy się je nazwie słowami. Zapamięta je na całe życie.

(V fragment powieści "Ta nadchodząca w werblach wysokich obcasów")
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Krystyna Habrat · dnia 21.07.2010 08:11 · Czytań: 853 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 10
Komentarze
Miladora dnia 23.07.2010 03:44
Niewiele, Sokolku, tych potknięć. :D
W zasadzie tyle, co nic. I nawet jakoś przecinki nie rzuciły mi się w oczy.

Natomiast początek, przez ciągłe prowadzenie go w czasie teraźniejszym, nabrał nieco charakteru streszczenia. Jakby trochę za sucho było.
Dzisiaj już późno, ale zaglądnę niebawem i te parę drobiazgów wyłowię.
Typu - "Miłość także samo." - tak samo
Buziaki dobranocne ;)
Krystyna Habrat dnia 23.07.2010 11:59
Cześć, masz rację, usunęłam przydługi wstęp, który mniej razi w większej całości, a tu niepotrzebny.I wiesz, nawet wcześniej tak zamierzałam. Dziękuję. KH.
Miladora dnia 23.07.2010 15:25
Coś tam jednak wyłowiłam… ;)

- Na jego widok bardzo się zmieszała. Dotąd zawsze witała go z entuzjazmem. Niezdarnie przekładała w kółko, z ręki do ręki, zakupy w szeleszczących reklamówkach. Spróbował pomóc je dźwigać, ale żachnęła się, że to głupstwo. Jednak uginała się pod ich ciężarem. – pobaw się trochę z tym akapitem. Jednakowe i rymujące się formy nie brzmią za dobrze – zmieszała/witała/przekładała/uginała – zwróć uwagę także na „się”

- powiedziała twardo, głosem, jakiego u niej nie znał, ale zaraz zaśmiała się, postawiła swe torby na ziemi i dodała: - tu podobnie: powiedziała/zaśmiała/dodała.

- Czuł się głupio i chyba bardzo głupio wyglądał. – sugeruję „i chyba równie głupio wyglądał”

- Przyjrzała się mu – mu się – lepiej

-()zdziwił się i zorientowawszy się, - niezręczne z tym „się”

- („)Więc stało się, czego się bała(„) – myślała – „się” i rym

- myślała/Nie spodziewała się/przeczuwała/zaprzeczała.

- Zastanawiał się, jak określić Olę, kiedy dotąd nie bardzo wiedział jaka ona jest. – „skoro dotąd nie bardzo wiedział…”

- że jest niezwykła i niemożliwe opisać ją w kilku zdaniach. – niezręczne – i nie można opisać jej w kilku zdaniach

- Bał się zanadto ją wychwalać, bo tak do dziewczyny odrzuconej nie wypada. – niezręczne, wygładź trochę

- Jest bardzo wrażliwa...()że bywa aż bezradna. – Jest tak wrażliwa… że bywa aż bezradna

- Nie każdy tak doskonały... – Nie każdy jest doskonały (powyżej masz „tak”)

- jako ironię, że niby tak doskonała, a on i tak wolał tamtą niby gorszą. – trochę stylistycznie popraw

- Jeszcze raz się odwróciła, zaśmiała się/jak oddala się – „się”

Przejrzyj, Sokolku, jeszcze pod kątem występowania "się" - tego można uniknąć, a jeżeli jest ich za dużo, to jednak tekst pospolicieje.
Rzuć okiem też na interpunkcję - masz dwa pytajniki w pytaniu, zmień na jeden albo wzmocnij go wykrzyknikiem.
Cały problem, że piszesz z taką łatwością, że czytając "duszkiem" nie zauważa się najczęściej tego. ;)
Masz lekką tendencję do skracania wypowiedzi w niektórych momentach (masz przykłady powyżej) - ja bym to "upłynniła" nieco.

Ale jest to "samo życie". Od strony psychologicznej nie można się doczepić do niczego. ;)
Zadbaj tylko trochę o język - wiem, że wszyscy mamy swoje stylistyczne przyzwyczajenia, używamy potocznego języka, który do takiej historii całkiem dobrze pasuje, podkreślając "zwykłość" bohaterów. Tym niemniej uważaj nadal na nadmiar określeń typu "taka, to, takie, tak, te itp"

Buziaki i się męcz. :D
Mnie męczy Wasinka. ;) I dobrze. :D
Lepiej w każdym razie, niż gdyby nikt nie męczył. ;)
Krystyna Habrat dnia 24.07.2010 12:17
Hej! Zmuszasz mnie Miladoro, do flaubertyzmu. Poprawiając jedno, psuje się z pewnością coś innego - tak zwykle bywa. Ale XIX-wieczny autor "Pani Bovary" nie miał nic lepszego do roboty. Ani rodziny, ani pracy zawodowej. Potrafił cały dzień przesiedzieć nad poprawianiem zapisanej wcześniej strony i ... wreszcie uzupełnić jeden przecinek. A nazajutrz, po tyluż samo godzinach ślęczenia - usunął go.
W efekcie dorobek jego nie tak wielki. Z przecinkiem, czy bez, ale historię rozkapryszonej Emmy wciąż można czytać.
Usunięty dnia 25.07.2010 14:56 Ocena: Bardzo dobre
Mam zakusy na sugestie, ale Sokołku to jest tylko kosmetyka, o żadnym "flaubertyzmie" nie ma mowy:

Cytat:
Tyle je obmyślał, poprawiała,


- chwilowa zmiana płci ;)

Cytat:
Ta laska


- jakoś nie pasuje "ta laska" w ustach Haliny ;)

Cytat:
"Odtąd koniec. Przestanie się łudzić "- pomyślała z cierpką satysfakcją,


- on przestanie, czy ona?

Sokołku, w tej rozmowie Antoni wyszedł na całkowitego pajaca :upset: Jak można w takiej sytuacji, na pytanie "jaka ona jest" powiedzieć tej szarej myszy, że "ładna"? Wyobrażam sobie, że zdruzgotał swą szczerością Halinę. Tłumaczenia, że "ma dusze artystyczną", że "jest wrażliwa" w kontekście sytuacji brzmią jak zarzut wycelowany w Halinę: "Ona jest taka", a "Ty taka nie jesteś". Halina z tej sceny wychodzi więc upokorzona, ale zwycięska, natomiast Antoni przedstawia się jako burak. Wiem, że jest zwariowanie zakochany, ale mam też poczucie, że zbłaźnił się zupełnie.
Czy celowo tak to poprowadziłaś?

Takie rozmowy nie są łatwe, a po lekturze tego kawałka pozostaje mi docenić miłosierną moc "kłamstwa" :)

Z oceną poczekam na Twoją odpowiedź.
Krystyna Habrat dnia 25.07.2010 18:14
Tak! Twoja reakcja jest prawidłowa! Masz prawo się oburzać! Dziwić. Tak samo, jak potem inne osoby w tej opowieści.
W wypreparowanym tu fragmencie Antoni odsłania ten składnik osobowości, którego się wstydzimy, zakłamujemy, zakrywamy maskami, udajemy, że go nie ma. To jest właściwa każdemu człowiekowi śmieszność , brak logiki, dziwaczność...słabość, kompleksy...głupota... Na szczęście udaje się to skrywać przed niepowołanymi oczami. Ale bywają chwile, które to obnażają.
To jednak tylko jedna chwila z życia Antoniego. Nie powiem, czy później się zmienia, czy tylko dochodzą do głosu inne jego cechy wymuszone dalszymi przeżyciami.
Nie wiem, czy Ci się to spodoba, obawiam się, że nie. Trudno.
Nie pytaj tylko, ile w tu wzięte z życia (z obserwacji i wywiadu) a ile wymyślone. Nasza wyobraźnia zawsze bazuje na czynnikach realnych. Tylko układa je w przemyślne konfiguracje.
Ale to temat nie na sezon ogórkowy.:sourgrapes:
Wasinka dnia 25.07.2010 21:17
Przeczytałam, Sokołku, i smutno... jakoś...
Krystyna Habrat dnia 26.07.2010 10:51
Trudno. Z życia wzięte. Ale nie pokuszę się na kolejny odcinek. Zmęczenie materiału. Zresztą, jeśli zechcesz znajdziesz coś jeszcze, nawet na PP.
Usunięty dnia 26.07.2010 20:43 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
W wypreparowanym tu fragmencie Antoni odsłania ten składnik osobowości, którego się wstydzimy, zakłamujemy, zakrywamy maskami, udajemy, że go nie ma. To jest właściwa każdemu człowiekowi śmieszność , brak logiki, dziwaczność...słabość, kompleksy...głupota...


Wiesz, po zastanowieniu doszłam do wniosku, że w tak "luźnej" i z gruntu przyjacielskiej relacji jak ta Antoniego z Haliną może i by przeszła taka "szczerość".
Ale gdzie przyjaźń, a gdzie kochanie? Tam gdzie pojawiają się roszczenia, to już chyba miłość?
Pozdrawiam :)
Krystyna Habrat dnia 26.07.2010 23:18
Troszkę mi żal mojego "Słonecznika", jak z racji jego rudych włosów i chudości będą Antoniego dalej nazywać. No, okazał się pozbawiony empatii, by nie powiedzieć dosadniej, ale to młodzian, żyjący w obłokach nauki. :( Rozsądny Wokulski zakochał się równie głupio. I obaj mogliby powiedzieć, że uczucia, a szczególnie miłość, to jest coś, co odbiera rozum. :mad:
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty