Przyznaję, że wiersz zatrzymał na dłużej, jest w nim coś takiego, co mnie wewnętrznie niepokoi i każe się zastanowić.
Do wiersza wracam już tyle razy, że muszę powiedzieć, że zadałeś niezłego klina. A może to kwestia tego, że im dłużej się zastanawiam, tym więcej odnajduję obrazów, spraw do których treść mogłaby się odnosić. W każdym bądź razie, im dłużej myślę, coraz mniej jestem pewna swoich interpretacji. Wynika to z tego, że wraz z upływem czasu mam tendencje do przekombinowywania i może byłoby lepiej tak z "marszu" napisać o swoich pierwszych wrażeniach, zanim pojawi się kolejne myślenie, które często prowadzi na boczny tor. Jednak z drugiej strony - natychmiast włącza się u mnie taka nieufność do siebie samej, to jakby nie chcieć zawierzyć własnej intuicji, bo czemu miałaby mnie tym razem nie zawieść. Tak więc, chciał nie chciał - umysł próbuje drążyć, choćby prawda leżała na wierzchu i była oczywista. Coś w tym jednak jest, że to, co na wyciągnięcie dłoni, w zasięgu wzroku, staje się niewidoczne. Taką mamy naturę, że zawsze próbujemy szukać głębiej, zajrzeć pod podszewkę. Psychika ludzka działa pod tym względem podobnie jak w momencie, kiedy próbować odnaleźć zagubiony przedmiot - nie widzimy kompletnie, że leży na wierzchu. Właściwa prawda zwyczajnie umyka, i do tego co powinno być dla nas oczywiste, najprostsze - najtrudniej nam dojść. Taki paradoks.
Próbując się jednak zmierzyć z Twoim wierszem, napiszę tak:
Odczytuję jako pewien powrót/przeskok do stanu sprzed jakiegoś wydarzenia. Może jest to rodzaj ucieczki przed czymś, co bardzo trudne i osacza, chęć uwolnienia od skomplikowanej codzienności, która zaciska "kajdany", przytłacza i więcej zabiera niż daje - psychiczna ucieczka przed problemami dnia codziennego.
Nie sposób nie zastanowić się nad jeszcze jedną ważną rzeczą - moją uwagę zwraca sam moment zapisu, czas w jakim powstaje wiersz. Jest tak, że w momencie, kiedy chcemy opisać jakieś zdarzenie musimy cofnąć się myślą w czasie - to jak przewinięcie taśmy do pewnego momentu, dla ponownego odtworzenia rzeczy jakie miały wcześniej miejsce. Uruchamiają się wspomnienia, zarówno te bliższe jak i te dalsze, to z kolei prowadzi do serii porównań - konfrontacji przeszłości z otaczającą nas rzeczywistością. Chętnie powracamy myślą do chwil, które dawały radość, do lat młodzieńczej beztroski, swobody, wolności - całe życie przewija przed oczami jak w kalejdoskopie. Konfrontacja nie jest łatwa, nie wypada na korzyść tej - dorosłej, zawikłanej rzeczywistości, gdzie ciężarem jest odpowiedzialność. Kiedy życie zaczyna doskwierać - poszukujemy drogi ucieczki, chwile wytchnienia zapewnia sen. Jednak, kiedy rzeczywistość zaczyna pogrążać tak, że zupełnie nie dajemy rady - noce najczęściej stają się bezsenne. W pewnym momencie bardzo łatwo przekroczyć cienką granicę, próg z którego nie będzie powrotu. To takie moje własne przemyślenia, które osobiście bardzo pasują mi do zapisanej treści.
Ja odnajduję tu tęsknotę za wolnością, niezgodę na realia jakie niesie ze sobą dzisiejszy świat. Z drugiej strony jest tutaj też taka obawa - o to żeby nie zatracić resztek świadomości, to jak próba kontrolowania samego siebie, żeby uniknąć najgorszego. Dopóki udaje się przegonić "noc" - czarne myśli, udaje się odnaleźć "słoneczny dzień" - dopóty starcza sił.
*
"w ciemności
zapachy stają się prostsze"
Noc wyostrza zmysły, wzmaga nasze doznania, ciemność porusza i budzi wyobraźnię. Kiedy wyłączyć bodźce wzrokowe zapachy są odbierane intensywniej, stają się bardziej czytelne, wyraźne.
W kontekście tego, co wnoszą kolejne wersy zastanawia mnie określenie - prostsze - ponieważ to bardzo pojemne słowo, które może oznaczać również: mniej złożone, mniej problematyczne, łatwiejsze, bardziej zrozumiałe, mniej bolesne, itp. itd.
*
"sen pokrywa rysy dnia"
Pasuje mi tutaj taki cytat:
"Życie jest chorobą, od której sen uwalnia nas co szesnaście godzin. To środek znieczulający; lekarstwem jest śmierć."
Sebastien Roch Nicolas Chamfort
*
"przez przymkniętą powiekę
wypełniam małe naczynko
do palenia wolności"
Jeśli spróbować połączyć wspomniany wcześniej "zapach" z "paleniem wolności", to odnoszę wrażenie, że mowa o niczym innym - jak o "zapachu wolności". Natknęłam się na taką wypowiedź:
"Zapach wolności to zapach radości kiedy zetkniemy się ze śmiercią,
zapach wolności to zapach zwycięstwa nad grzechem, nie muszę już kłamać, nie muszę kraść, bycie wolnym jest wyzwoleniem od strachu przed porażką"
Za Wikipedią:
"Wolność oznacza brak wewnętrznego przymusu, sytuację, w której człowiek może dokonywać wyborów spośród wszystkich opcji. Najogólniej rzecz biorąc, wolność to możliwość wyboru. Wolność to sytuacja człowieka, który kieruje się wyłącznie swoją własną wolą."
I jeszcze jeden cytat:
"Moja najwyższa wolność polega na tym, iż w każdej sekundzie mogę postawić sobie hamletowskie pytanie być, albo nie być? - i swobodnie na nie odpowiedzieć."
Witold Gombrowicz, Dzienniki
Na koniec pragnę dodać, że wiersz zmusił do wielu przemyśleń i pewnie można tu znaleźć wiele innych rzeczy, ja odnajduję to, co powyżej.
Według mnie to bardzo dobry wiersz, niełatwy, aczkolwiek takie najbardziej zapadają w pamięć.
Wasylu
pozdrawiam bardzo serdecznie i dziękuję za te chwile z wierszem.