nie dziel niedzieli
tyle razy serce prosiło
wciąż dzielisz i dzielisz
tyle szczęścia ubyło
dzisiaj znów ta cholerna niedziela, co winien mój papieros, już sama nie wiem. a on się spalił, kolejna awantura, kawa dawno wystygła, gorzką łzę przełykam i tak wciąż pociągająca cię pytam.
na co dałeś ten siódmy dzień - przecież nie na moje łzy. po co i na co na ziemi rodzina.
tak wiem odpowiesz mi milczeniem, przywykłam do ciszy twej. lecz raz zrób wyjątek, co sześć dni wracamy w ten sam wątek.
daj mu miesiąc na znalezienie świętego s pokoju, potem niech spada, sprawę złoży do sądu twojego, ja podpiszę choćby cyrograf i przebaczenie
w załączniku podam.
może niech zabierze samochód
Baśki i Aśki nie dziel
co winna ta butelka wina
plama wsiąknięta w pościel
będzie lżej jak zniknie w szarości miasta, nie szczędź mi łez, starczy czasu… naprawię zszarpane nerwy, zaceruję dziury na piersi, wyostrzę pazury i będę silniejsza…
znów milczysz liczysz na to, że ja mu to powiem… jak mu powiedzieć kocham go tak bardzo, może się opamięta. nie wszystkie niedziele są takie…
hm mm… przeżyję ten twój kolejny
siódmy dzień
na niebie słońce świeci
znów wylałam
nie dzielę
zabierz
wymaż myszką
czym prędzej
usuń
już
lecz kiedy zapada noc i ściany pogrążone we śnie potrafi tak doskonale wynagrodzić stracony dzień…
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
szpilka · dnia 15.12.2010 08:03 · Czytań: 608 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 3
Inne artykuły tego autora: