Bibuła - Bardzki
Proza » Humoreska » Bibuła
A A A
B I B U Ł A

Starzec spojrzał przed siebie. Drogą, w jasnym słońcu, powoli kroczył tłum pielgrzymów. Niekończąca się ludzka ciżba majaczyła w oddali. „Dzień jak co dzień” - pomyślał święty Piotr. Od dwóch tysięcy lat sprawował posługę i widok ten już dawno mu spowszedniał. Wiedział, że minie jeszcze trochę czasu, nim dotrą tu pierwsi, niecierpliwi, pełni nadziei. Ot tak, na wszelki wypadek, sięgnął po klucze, aby sprawdzić czy są na swoim miejscu i - znieruchomiał. Dłoń trafiła w pustkę. Spojrzał zdziwiony. Urwany, stary sznur, którym się przepasywał, smętnie wisiał u jego boku.
Najpierw zaczął szukać zguby pod samą bramą, lecz nie mogąc tam niczego dostrzec, poszukiwania przeniósł na resztę placu. To na nim wskazywał tych, którzy zasłużyli, by przekroczyć furtę. Niestety, po kliku minutach bezowocnych starań, musiał zrezygnować. Zmęczony ciężko usiadł w swoim wysłużonym, starym fotelu, który przysługiwał mu z racji wieku. Gdyby nie to, że był w niebie, mógłby powiedzieć, że klucze, jak nic, zapadły się pod ziemię. Owszem, niekiedy zdarzało się, że pęk niezauważenie wypadał z jego starych, zmęczonych dłoni, lecz tym razem wyraźnie wsiąkł na amen. Dziś, po raz pierwszy od czasu, kiedy zaczął pełnić swoją funkcję, odgłosy tłumu, dobiegające z doliny, zaczęły go trochę niepokoić. „Co ja powiem tym, którzy nadejdą?” - myśl ta przeraziła go nie na żarty - „Oj, niedobrze, niedobrze” -. Powoli zaczynał popadać w panikę, gdy nagle ktoś obok niecierpliwie chrząknął. Piotr spojrzał w tym kierunku i zdziwił się niezmiernie. Po jego prawej stronie stał ni mniej, ni więcej tylko mały, czarny diabełek trzymający w dłoni ... jego bezcenne klucze. Ująwszy się pod boki, spoglądał filuternie.
- Czy to tego szukasz, św. Piotrze? - mówiąc to, uniósł je do góry i potrząsnął.
Święty zaniemówił. Jego największy skarb, nie dość, że się zgubił, to na domiar złego trafił w tak niepowołane, ohydne, czarne łapska. Opanował jednak emocje i starając się ukryć gniew, rzekł spokojnie:
- Oddawaj klucze, ale to już, łobuzie!
- Diabełek, zupełnie tym niezrażony, uśmiechnął się jeszcze szerzej, ukazując rząd białych, lśniących zębów.
- Ależ Piotrze, po co te nerwy. Porozmawiajmy spokojnie.
- Nie będę rozmawiał ze złodziejem. Oddawaj natychmiast, pókim dobry - mówiąc to, uniósł pastorał, grożąc nim czartowi.
- Kluczy nie ukradłem. Zapewne upadły i przeleciały przez obłoki – to mówiąc, diabełek nacisnął kozią nóżką białą materię. Róg chmury ugiął się nieco, po czym, gdy tylko cofnął kopytko, powrócił na swoje miejsce – .Grunt tu nie jest zbyt pewny. Wszystko może z niego spaść, wystarczy tylko, że będzie odpowiednio ciężkie. Nie to, co u nas, sama skała – rzekł nie bez dumy w głosie.
Mówisz: skała. A w takim razie powiedz, mój drogi, jak to możliwe, że klucze przez nią, ot tak, sobie przeleciały? – Piotr, urażony niestosowną uwagą, zapytał z drwiną. Mimo to był zadowolony, że udało mu się przyłapać czarta na kłamstwie.
- Mało to otworów w ziemi – odparł spokojnie kusy - . Na samej Jawie jest ich chyba setka. Zieją ogniem, dymiąc, toczą z siebie lawę. Przez jeden z takich otworów klucze wpadły prosto w moje ręce. No, może nie do końca w ręce. Trafiły prosto w kocioł, pod który akurat dokładałem drwa, i uderzyły w głowę mojego biednego grzesznika.- Przez oblicze diabła przebiegło udawane współczucie -. Po takim ciosie padł zemdlony i o mały włos utopiłby się w smole. Wyobraź sobie, co by to było, gdyby, po raz pierwszy w historii, nasz klient zmarł ponownie. Aby do tego nie dopuścić, rzuciłem się na ratunek. To straszne, ale cały musiałem zanurzyć się w tym ohydnym, czarnym paskudztwie. Teraz nie mogę wydrapać go z futra. - To powiedziawszy, z obrzydzeniem wskazał czarne plamy, zdobiące jego szary, kosmaty brzuch -. A to nie byłoby jeszcze takie najgorsze. Wyobraź sobie, co by się stało, gdybym tak został przyłapany na udzielaniu pomocy. Piotrze, słyszysz, jak to absurdalnie brzmi - diabeł spieszący z pomocą?! Toż to w głowie się nie mieści. Całą wieczność musiałbym żyć z piętnem dobroczyńcy. Zaiste, przez twoje roztargnienie musiałem przeżyć prawdziwy koszmar, a ty, miast być mi wdzięczny, że przechytrzywszy niebiańskich strażników, dotarłem aż tutaj, wymyślasz od najgorszych.
Piotr, choć niechętnie, musiał przyznać mu nieco racji i dlatego odparł już nieco spokojniejszym głosem:
- No dobrze, diable, mam już swoje lata i znam te wszystkie wasze sztuczki. Na pewno chcesz dobić targu. Mów, czego żądasz za zwrócenie kluczy.
Oj, Piotrze, ty tak od razu prosto z mostu – diabeł udał zakłopotanego –. W takim razie powiem krótko. Już od pewnego czasu dręczy mnie jedno, jedyne pragnienie.
- Jakie?
- Całkiem skromne. Doprawdy niewielkie. Ot tycie, tyciunie. Chciałbym zobaczyć, co tam jest ... po drugiej stronie bramy.
- Kpisz czy o drogę pytasz? Mam diabła wpuścić do nieba! Ty chyba zwariowałeś! Uciekaj pókim dobry!
Piotr gwałtownie wstał z fotela i ruszył w jego stronę, chcąc odebrać swoją zgubę. Na to diabełek cofnął się i w popłochu zaczął krzyczeć.
- Zastanów się. Moja propozycja warta jest rozpatrzenia! Nie zmarnuj szansy! Co będzie jeżeli ktoś się dowie, że zgubiłeś tak ważną rzecz, jak klucze do Królestwa Niebieskiego? Będą się dziwić, szemrać za plecami. Gadać, że stary, niedołężny, że potrzebny jest młodszy. Ktoś napomknie o emeryturze. Tak, tak, znajdą się i tacy, którzy chętnie obejmą twój urząd. Czy nie lepiej spełnić prośbę marnego, nic nieznaczącego czarta?!
Piotr zatrzymał się w pół kroku. „Może i on wygląda marnie, ale umie się smarkacz targować” - pomyślał.
Spojrzał na bramę z mocnego dębowego drewna i na wysoki mur opleciony bluszczem, które skutecznie broniły dostępu niepowołanym oczom.„Co zrobić” – zaczął się zastanawiać - .”Przecież nie mogę go, ot tak, wpuścić do środka” .
- Piotrze mam pomysł – diabeł przerwał jego rozterki. – Wystarczy, że spojrzę przez … dziurkę od klucza.
Tak proste rozwiązanie zaskoczyło świętego. Przez chwilę dumał, po czym rzekł:
- Dobrze, niech i tak będzie. Widzę, czarcie, że choć nie odrosłeś jeszcze od ziemi, to z ciebie już całkiem sprytny diablik – powiedział z uznaniem.
- E tam, zaraz sprytny – odrzekł skromnie. Nie mogąc jednak ukryć zadowolenia, uśmiechnął się od ucha do ucha.
Nagle Piotr spojrzał przed siebie. Do jego uszu dotarły nabożne pieśni.
- Nic z tego. Za chwilę tu będą. - I ręką wskazał, unoszący się nad drogą, pył - . Przecież nie mogą ciebie tutaj zobaczyć. Odejdź, nim będzie za późno.
Diablik posmutniał, bo choć już był tak blisko upragnionego celu, teraz będzie się musiał obejść smakiem.
Nagle wykrzyknął:
- Wiem co zrobię! - I nim starzec zrozumiał, o co chodzi, już dzierżył w ręce pastorał wraz z resztką pechowego sznura. Wysunął zza pazuchy zwój pergaminu, który nosił, o tak, na wszelki wypadek, gdyby trafił akurat na kogoś odpowiedniego i brudnym od sadzy palcem zaczął na nim skrobać napis. Następnie, z uznaniem patrząc na swoje dzieło, zapytał Piotra.
- Ile potrzebujemy czasu?
- Czasu? – odparł zdziwiony święty . – Toż podobnie jak i u was nie używamy tego pojęcia. Po co komu czas tu w wieczności.
- No tak, to prawda. W takim razie ujmę to inaczej – to rzekłszy, jeszcze coś tam dopisał. Następnie chwycił przygotowane naprędce rzeczy i wybiegł na drogę. Podpędził na złamanie karku za niewielkie wzgórze, skąd nie było widać Niebieskiej Bramy, i na skraju drogi wbił Piotrowy pastorał. Tam, za pomocą sznurka, sprawnie przywiązał do niego pergamin. Gdy tylko skończył, równie szybko wrócił pod bramę i, nie pytając już o pozwolenie, spragniony, dopadł zamka. Wcisnął swój rogaty łeb pod ciężką, żeliwną klamkę i z wywieszonym z przejęcia językiem, hejże cieszyć wzrok niebiańskim widokiem.


Tymczasem tłum ludzi zbliżał się do wzniesienia. Jeden z mężczyzn idących w pierwszym szeregu, zauważywszy naprędce przygotowany drogowskaz, zatrzymał się i zaczął czytać innym, to co było napisane na czarciej skórze. ” Z powodu konserwacji brama nieczynna. Uczestnicy pielgrzymki proszeni są o pozostanie na miejscu. Zamknięte do odwołania”. W odpowiedzi wśród tłumu rozległ się pomruk dezaprobaty, lecz cóż było robić. Pielgrzymi powoli zajęli miejsca na okolicznych chmurach i tam, intonując nową, nabożną pieśń, zaczęli cierpliwie czekać.

***
- No, no, zaiste piękne, a jakie dorodne – patrząc przez dziurkę od klucza, diablik krzyknął z zachwytu, bijąc przy tym z przejęcia ogonem o ziemię.
- No cóż, pielęgnuję je od wielu lat - rzekł Piotr, dumny z jabłoni, które rosły tuż za wrotami. Poświęcił im wiele wolnego czasu, by doprowadzić do takiego doskonałego stanu. Dotychczas stały porzucone, zaniedbane, obarczone piętnem pierwotnego grzechu. Piotr jeszcze na ziemi miał skromny dom, otoczony dużym, znanym w okolicy, sadem. Zdobyte wówczas umiejętności przydały mu się w raju. W krótkim czasie doprowadził drzewa do rozkwitu. Był z tego bardzo dumny i każdą pochwałę na ich temat przyjmował wyjątkowo chętnie. Nie inaczej było i tym razem, choć trzeba przyznać, że osoba rozmówcy była, delikatnie mówiąc, nieco kontrowersyjna.
- A jakie wysmukłe i zgrabne. – kontynuował kusy
- Nie inaczej, sam przycinałem.
- A i wysokie, jędrne.
- Tak, owoce tego roku szczególnie obrodziły.
- A jakie ponętne.
- Ponętne? Nie rozumiem – zdziwił się Piotr.
- Aj, zatańczył bym z nimi, oj, zatańczył...
- Jak to: zatańczył? Z jabłkami?
- Tak:
- O czym ty bredzisz?
- O czym? - Kusy rozmarzył się – . A o anielicach mówię, bo to zaiste piękne i dorodne stworzenia.
- Ty łotrze! Ty huncwocie! W tak świętym miejscu takie kosmate myśli. A kysz, apage! – krzycząc, święty chwycił diabła za kubrak i, choć był już stary, to jeszcze na tyle krzepki, by bez trudu cisnąć nim o ziemię. Ten, niczym jeż, zwinął się w kłębek i potoczył kilka metrów. Następnie odbił do góry tylko po to, by zaraz, jak kot, spaść na cztery łapy. Gdy w końcu wstał, z wyrzutem, łamiącym się ze wzruszenia głosem, zaczął lamentować.
- Jak diabeł jest potrzebny, to wszyscy są dla niego mili, ale gdy tylko dostaną, to czego chcą, wtedy, niewdzięczni, tłuką kijem biednego.
- Co ty gadasz? Jakim kijem? Niczego od ciebie nie dostałem. Coś ci się chyba pokręciło. Oddawaj klucze – rzekł Piotr nieco już spokojniejszym, rzeczowym głosem – przecież to ty dostałeś to, o czymś marzył.
- Niby masz rację – rzekł niepewnie diabełek, tym razem nieco zbity z tropu. „Zwykle takie lamenty działały i można było jeszcze coś wytargować, a tu drobny błąd i nic z tego” - pomyślał, po czym ciężko westchnął i z ociąganiem podał pęk kluczy.
- A teraz zmykaj, urwisie! – krzyknął święty zaniepokojony faktem, że mógłby jeszcze polubić tego kędzierzawego smarkacza.
Gdy czort się oddalił, starzec wyszedł na drogę. Zabrał z niej swój pastorał, a czarcie wypociny cisnął do rowu. Następnie szerokim gestem ręki zaprosił pielgrzymów na plac przed bramą. Z przyzwyczajenia próbował powiesić klucze u pasa, ale przypomniał sobie, że nie ma do czego przytroczyć. „ Ubóstwo ubóstwem, ale najwyższy czas, by po dwóch tysiącach lat służby sprawić sobie nowe odzienie – pomyślał. - „Mam nadzieję, że nie będzie problemów po odwiedzinach tego małego. W końcu plamy po czarcich łapach jakoś się wyczyści”.

***

Anielica Małgorzata często tutaj przychodziła. Zazwyczaj stawała w pewnej odległości i z zainteresowaniem obserwowała ludzką rzekę, wylewającą się przez bramę. Intrygowały ją okrzyki zachwytu, które wzniecali rozentuzjazmowani pielgrzymi, przekraczający bramy raju. Zwykle nie mogli ukryć emocji jakie im towarzyszyły, gdy po raz pierwszy spoglądali na rajskie cuda. Jednak nigdy nie śmiała podejść bliżej, aby z nimi porozmawiać.
Dziś w to miejsce zwabiło ją coś zupełnie innego. Zwykle pełny o tej porze dziedziniec był kompletnie pusty. To wyglądało niesamowicie, bo odkąd pamiętała, nic takiego się nigdy nie zdarzyło. Zdziwiona, podeszła bliżej do zamkniętych wrót, lecz mimo że przyłożyła do nich ucho, nie usłyszała żadnych odgłosów. „ Dziwne” - pomyślała -”co mogło się stać” - i w tym momencie dostrzegła leżące pod bramą, zwinięte kartki. Podniosła je i przyjrzała się z uwagą. Usmolone sadzą, zapisane drobnym, ręcznym pismem, niezmiernie ją zaciekawiły. Oparta o starą jabłoń, Małgorzata zaczęła czytać.
W miarę upływu czasu tekst coraz bardziej pochłaniał jej uwagę. Na twarzy pojawiło się ogromne zdziwienie, a oczy stały się okrągłe niczym talarki. Co chwilę, podniecona, przekładała pogniecione kartki, ustalając ich kolejność. Po pewnym czasie przerwała czytanie i, głęboko oddychając z emocji, bojaźliwie rozejrzała się po okolicy. Nie zauważywszy jednak nikogo obcego, ponownie zagłębiła się w lekturze. Gdy skończyła, na bladej twarzy zagościł rumieniec wstydu.
Małgorzata rzadko patrzyła pod nogi. Śpiewając nabożne pieśni, unosiła oczy wysoko ku światłości, rozpostartej na nieboskłonie. Jednak dziś, po lekturze, zainteresowała się tym, co było na dole. Po raz pierwszy w życiu z zaciekawieniem spojrzała na obłok. Sąsiadował z drugim podobnym, a ten z następnym i tak dalej. Razem tworzyły gigantyczną platformę, na której w przestworzach unosił się raj. Jednak nie była to jednolita konstrukcja. Obłoki zostały źle dopasowane i zdarzały się między nimi całkiem spore szpary, umożliwiające obserwację przesuwającego się pod nimi świata.
Stała tak przez chwilę, patrząc na majaczące w oddali lasy i ludzkie osiedla, zastanawiając się, co jeszcze ciekawego może znajdować się tam głęboko pod ziemią. W końcu przypomniała sobie o kartkach. Doszła do wniosku, że mimo wszystko warto je sobie zastawić. Spojrzała na pomięty papier, a następnie na przyjaciółki, stojące w pobliżu.

- Zośka, Ola, chodźcie tutaj szybko. Znalazłam coś bardzo ciekawego. Koniecznie musicie to przeczytać, rewelacja! – krzyknęła w ich stronę.


Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Bardzki · dnia 12.01.2011 09:02 · Czytań: 1407 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 27
Komentarze
Usunięty dnia 12.01.2011 09:30
Cytat:
Dłoń trafiła w pustkę.

pustka raczej nie, na coś musiał trafić, skoro klucze miał powieszone na sznurze

Bardzki, coś Ty porobił z dialogami? :|

Niestety nie przekonuje mnie ten tekst. Pomijając interpunkcyjną masakrę, w ogóle nie wiem, co wartego opisania autor zobaczył w tym pomyśle.
pisag dnia 12.01.2011 09:37
Dialogi do poprawy. trochę za mało humoru jak na humoreskę.
Krystyna Habrat dnia 12.01.2011 11:08 Ocena: Bardzo dobre
Podoba mi się to. Podjęcie tematu, z tak mglistymi realiami - nie-realiami, świadczy o dużej wyobraźni. A to dla pisarza najważniejsze. Literatura ma nam dawać coś odkrywczego, a jeśli to nawet niby znane (niebo nie, bo kto je widział?), to w takim aspekcie, że wnosi coś nowego.
Sam temat bardzo trudny, choć ma tradycje w jasełkach i wesołych piosenkach jak: "Leguny w niebie". O szczegółach można by podyskutować, bo np, jak na niepewnym gruncie, jak obłok stoi solidna brama i rośnie winorośl? No i jakże w tym niebie "ziemsko" (przyziemnie?): emerytura, intrygi, zmęczenie, starość. Więc i tam? Ale to znowu pole dla popisu autora z wyobraźnią, bo mnie wyobraźni nie starczyło i patrzę na to zgodnie z ziemska logiką, a chyba w niebie wszystko możliwe...
Według mnie całość wyszła zgrabnie, choć można by ją ciut dopracować. Idziesz w dobrą stronę, podejmując trudne wyzwania i odrywając się od szarej realności.
przyroda dnia 12.01.2011 19:57
Witaj...mnie akurat Twój tekst oczarował...taką niebiańską lekkością...bardzo zgrabne konstrukcje zdaniowe...co daje efekt idealnego jak dla mnie, doboru słów... dialogi widzę, że poprawione( tekst czytałam rano, ale i w tej porannej wersji nie miałam problemu z tym co i kto mówi)...postacie...ciekawie ukazane...z fajnym akcentem ziemskim...:D

Pozdrawiam:)
peggy dnia 13.01.2011 08:03 Ocena: Bardzo dobre
dobra narracja, swietnie zgrane metafory, pobudzajacy wyobraznie czas terazniejszy, oklepany temat udalo ci sie zlapac w oryginalny tekst, zakonczenie nie jest zaskakujace, ale ja bardziej czytalam dla slowa niz samej historii.
pozdro
Bardzki dnia 13.01.2011 10:18
Oke_Mani, pytasz dlaczego napisałem to opowiadanie. Z wielu powodów, ale również po to by ponownie powołać do życia (oczywiście w formie literackiej) grzech, który dokonuje się w podobnych okolicznościach (diabeł, jabłoń), lecz tym razem jest to grzech ciekawości. W myśl powiedzenia "Ciekawość pierwszym krokiem do piekła". Tym razem dokonany tylko w damskim towarzystwie.
Ironicznie spojrzałem również na sprawę konspiracji. Tą z lat 80-dziesiątych. Trochę to wymieszałem co i dla kogo okazało się rajem a co piekłem. Stąd bibuła w tytule, a nie np. gryps.
Pozdrawiam serdecznie:)

Sokole dziękuję za wyważoną ocenę i za wskazanie kierunku.

Przyrodo, czuję się nieco zakłopotany aż tak miłymi słowami. Dziękuję za nie i bardzo mnie cieszy to, że Ci się podobało.

Peggy, w myśl zasady "Dla każdego coś innego". Dziękuję za wysoką ocenę.

Pisagu, przykro mi, że Cię nie rozśmieszyłem
Szuirad dnia 13.01.2011 13:06
Może śmiechem nie ryknąłem ale usmiechnąłem sie jak najbardziej i chyba bardziej o to chodziło :)
A finał? Znów płeć piękna i jabłoń i teraz Piotr bedzie zmuszony pilmnować bramy z obu stron :)

pozdrawiam
Wasinka dnia 14.01.2011 09:34
Po przeczytaniu naszła mnie podobna myśl do Szuirada, więc trudno się było nie uśmiechnąć...
Ciekawy pomysł.

A oto moje sugestie:

Niekończąca się ludzka ciżba, majaczyła w oddali – przecinek niepotrzebny

Wiedział, że minie jeszcze trochę czasu (,) nim dotrą

aby sprawdzić (,) czy są na swoim miejscu i (-) znieruchomiał. – zaproponowałam myślnik, gdyż wydaje mi się, że tu będzie bardziej się wpasowywał od przecinka

To na nim wskazywał tych, którzy zasłużyli na to, by przekroczyć furtę – sporo zaimków; może wyrzucić „na to” (bez szkody dla zrozumienia zdania) i może jeszcze zamiast „na nim” pomyśleć o np. „tutaj”?

Niestety (,) po kliku minutach bezowocnych starań (,) musiał zrezygnować – oprócz przecinków: kliku – kilku

klucze (,) jak nic (,) zapadły się pod ziemię

Dziś, po raz pierwszy, od czasu kiedy zaczął pełnić swoją funkcję, odgłosy – proponuję: Dziś, po raz pierwszy od czasu (,) kiedy zaczął pełnić swoją funkcję, odgłosy

Co ja powiem tym (,) którzy nadejdą (?)

Oj (,) nie dobrze, nie dobrze – już powoli zaczynał – niedobrze (łącznie); wyrzuciłabym też „już”, a powoli napisała wielką literą (kropka po wypowiedzi) (Oj, niedobrze, niedobrze. Powoli zaczynał

popadać w panikę – postawiłabym na „wpadać w panikę”

nie mniej, nie więcej – moim zdaniem „ni mniej, ni więcej”

diabełek (,) trzymający w dłoni

Ująwszy się pod boki, uśmiechał się filuternie – trochę „się” wpada na siebie

(-) Czy to tego szukasz, św. Piotrze? - mówiąc to (,) uniósł je do góry i potrząsnął

Jego największy skarb (,) nie dość, że się zgubił (,) to na domiar złego

rzekł spokojnie ( : )

Oddawaj klucze, ale to już (,) łobuzie!

Diabełek (,) zupełnie tym niezrażony, uśmiechnął

Ależ Piotrze (,) po co te nerwy

Oddawaj natychmiast (,) pókim dobry

Róg chmury ugiął się nieco (,) po czym,

miejsce – .Grunt - znaki się pozamieniały ;-)

Wszystko może z niego spaść – niezbyt dobrze brzmi, że z gruntu może coś spaść

Nie to (,) co u nas, sama skała

(-)Mówisz skała. A w takim razie, powiedz (,) mój drogi, jak to możliwe, że klucze

Mimo to był zadowolony z tego, że udało mu się przyłapać czarta na kłamstwie. – zrezygnowałabym z „z tego”, gdyż wpada na „to”

odparł, nie zrażony pytaniem, kusy - . Na samej Jawie – niezrażony (łącznie); ponadto znowu znaki - . odwrotnie. Sprawdź sobie, bo są jeszcze takie miejsca. Poza tym powtarza Ci się „niezrażony” w kontekście diabła dwa razy i myślę, że można czymś innym zastąpić.

Trafiły prosto w kocioł (,) pod którym akurat podkładałem drwa (,) i uderzyły w głowę mojego, biednego grzesznika.- (P)rzez oblicze diabła

współczucie -. Po takim – wiadomo ;-)

Wyobraź sobie (,) co by to było

cały musiałem znużyć się w tym – zanurzyć

Do dziś nie mogę wydrapać tego z futra – to zdanie wskazuje, jakby ta historia zdarzyła się dawniej, a przecież klucze zgubiły się dziś (wiem, tam pojęcie czasu pewnie względne... ale jednak...)

Tymczasem tyle, bo muszę uciekać.

Pozdrowienia.

P.S. W pewnym momencie masz często „mówiąc to”, „to mówiąc”, myślę, że warto urozmaicić.
Bardzki dnia 14.01.2011 17:03
Dziękuję Wasinko za tak dogłębną korektę. Dziś już nie zdążę, lecz jutro skoro świt poprawki wprowadzę.

Większość propozycji wprowadziłem. Również tą dotyczącą czasu (bardzo trafna uwaga). Co do upadku z gruntu to na razie wstrzymam się ponieważ było to trochę zamierzone Jednak jeżeli uważasz, że to bardzo źle brzmi, to oczywiście poprawię

Jeszcze raz dziękuję, Rafał
Krystyna Habrat dnia 15.01.2011 10:15 Ocena: Bardzo dobre
Muszę coś uzupełnić. Ta humoreska, to według mnie nie tylko krok ku czemuś lepszemu, ale już gotowy, b. dobry tekst.
Tylko na moje niedomyślne "ucho" można by dowcipnie napomknąć, co anielica w bibule wyczytała. Nie znajduję też szczególnych odniesień do lat 80-tych, bo zdaje się każda konspiracja i bibuła są podobne. Oczywiście dużo mówi sam rumieniec wstydu, oraz dostrzeżenie przez anielicę spraw dotąd niezauważanych.
Bardzki dnia 15.01.2011 22:01
Masz rację Sokole, że nieco przesadziłem z tym odniesieniem do lat 80-tych. To są raczej moje przemyślenia w czasie pisania tekstu niż jego zawartość. Mimo, że bardzo sobie cenię twoje uwagi, które uwzględniam przy pisaniu, to jednak tym razem nie zmienię zakończenia. Specjalnie nie umieściłem w nich konkretów, by czytelnik sam sobie uzupełnił tak jak mu tylko wyobraźnia podpowiada.

Tak na marginesie. Zmieniłem nieco tekst "Mecenat-u" (Druga szansa), by scena z chłopcem była bardziej przekonywująca. Jak w przypadku "Zegarmistrza" rozbudowałem zakończenie, by tym razem oddziaływało zwrotnie na wcześniejsze wydarzenie.

Pozdrawiam serdecznie, Rafał.
Wasinka dnia 24.01.2011 13:27
Nie będę się upierać co do owego gruntu, skoro przemyślany zabieg.
Wpadnę jeszcze z kilkoma przecinkami.

Aha, i jeszcze zdarzają się owe zamienione znaki – . przy wypowiedziach, zamiast . –
np. – diabeł udał zakłopotanego –. a powinno być – diabeł udał zakłopotanego. –

Pozdrawiam słonecznie.
Bardzki dnia 24.01.2011 15:27
Wasinko dzięki, a już myślałem, że skoro tekst "spadł z afisza", to nikt tu nie zajrzy.
Wasinka dnia 24.01.2011 19:12
Chyba nie wszystko jeszcze miałeś czas poprawić, w każdym bądź razie zaczynam teraz od wypowiedzi Piotra (Mówisz skała):

( – ) Mówisz ( : ) skała. A w takim razie, powiedz, mój – zapomniałam wcześniej o zaproponowaniu dwukropka i wspomnieniu, że przecinek niepotrzebny po „w takim razie” (A w takim razie powiedz, mój); ponadto nie dodałeś myślnika

odparł, spokojnie, kusy – bez przecinków

Trafiły prosto w kocioł (,) pod którym akurat podkładałem drwa (,) i, uderzyły w głowę mojego, biednego grzesznika – bez podkreślonych przecinków; ponadto lepiej chyba brzmi jednak „pod który” i może „dokładałem”, żeby „pod” się na siebie nie nakładało

Po takim ciosie padł zemdlony, i o mały włos – bez przecinka

Wyobraź sobie (,) co by to było, gdyby, po raz

zanurzyć się w tym ohydnym, czarnym paskudztwie. Teraz nie mogę wydrapać tego z futra. – zamiast „tego” może „go”, by nie wpadało na siebie tym/tego

(T)o powiedziawszy (,) z obrzydzeniem wskazał czarne

Wyobraź sobie, co by się stało (,) gdybym tak

Piotrze (,) słyszysz (,) jak to absurdalnie brzmi

a ty (,) miast być mi wdzięczny

dlatego odparł już nieco spokojniejszym głosem ( : )

No dobrze (,) diable, mam

wszystkie, wasze sztuczki – zrezygnowałabym z przecinka

Mów (,) czego żądasz

( – ) Oj (,) Piotrze, ty tak od razu prosto z mostu

pokazał szczyptę – dziwnie brzmi; może ową „ilość” pokazać inaczej?

Chciałbym zobaczyć (,) co tam jest

Kpisz, czy o drogę pytasz? – bez przecinka

Uciekaj (,) pókim dobry!

( – ) Zastanów się

Co będzie (,) jeżeli ktoś się dowie, że zgubiłeś tak ważną rzecz (,) jak klucze do Królestwa Niebieskiego (?)

Tak, tak (,) znajdą się i tacy

który skutecznie broniły – bronił (a jeżeli chodzi o bramę i mur, to „które” )

”Przecież nie mogę go (,) ot tak (,) wpuścić do środka” – oprócz przecinków, jeszcze Ci się cudzysłów otwierający znalazł na górze

Piotrze (,) mam pomysł – diabeł przerwał (czyje?) rozterki (.) – (W)ystarczy, że spojrzę przez

Przez chwilę dumał (,) po czym rzekł ( : )

Widzę (,) czarcie, że choć nie odrosłeś jeszcze od ziemi (,) to z ciebie

sprytny diablik – rzekł z uznaniem. – wcześniej również miałeś „rzekł”

Nic z tego – rzekł (.) – (Z)a chwilę tu będą (.) (– ) (I) ręką wskazał – oprócz poprawek w nawiasach, masz znowu „rzekł”

Odejdź (,) nim będzie za późno.

Nagle wykrzyknął ( : )

Wiem co zrobię (!) – (I) (,) nim starzec zrozumiał (,) o co chodzi, już

Następnie (,) z uznaniem patrząc na swoje dzieło, zapytał Piotra ( : )

Czasu? – odparł zdziwiony święty (. ) – (T)oż podobnie

za niewielkie wzgórze (,) skąd nie było widać Niebieskiej Bramy (,) i na skraju drogi wbił

bramę i (,) nie pytając już o pozwolenie (,) spragniony

zaczął czytać innym to (,) co było

i tam (,) intonując nową, nabożną pieśń, zaczęli


Na razie do gwiazdek.
Pozdrawiam :)
Nova dnia 25.01.2011 16:14
Bardzki,

ale Ty masz dobrze z Wasinką. Wydłubie wszystko bezlitośnie, a o to chodzi.

Ja też mam /z nią ;)/ dobrze, ponieważ już po poprawkach i bardzo przyjemnie czyta się "taką bibułę".

Co do zamiarów diablika - zakończenie jest optymalne,
istnieje jednak druga opcja :
/to sugestia na przyszłość , w podobnym tekście/,
aby czytelnik zbyt szybko się nie domyślił, niech sobie diablik z Piotrem o jabłonkach gada, a na końcu okaże się, co on przez tę dziurkę widział.:lol:
A może ja mam "diablikowe" myśli i stąd wiedziałam co nastąpi?:confused:
Bardzki dnia 25.01.2011 16:19
Drugą cześć poprawek wprowadziłem. Nie wiem co zrobić ze szczyptą. Nic mi nie przychodzi na razie do głowy..
Nie rozumiem o co chodzi " Cudzysłów otwierający( chyba pierwszy?) znalazł się na górze".
Bardzki dnia 25.01.2011 16:27
Nova, dziękuję, że wpadłaś z ciekawą uwagą. Muszę się nad nią zastanowić. Skoro tak szybko rozszyfrowałaś diablika to kto wie, może rzeczywiście masz kosmate myśli?;)

Pozdrawiam i czekam na twój tekst. Z tego co pamiętam nieźle piszesz Rafał.:)
Wasinka dnia 26.01.2011 12:21
Chodziło mi właśnie o cudzysłów na początku zdania, masz go do góry, a nie na dole (wiem, że tak jest w niektórych komputerach, ale inne masz poprawnie).

A oto ostatnie sugestie (przepraszam, że nie wszystkie naraz, ale jakoś czas poszatkowany miałam, jak się okazało) :

No, no (,) zaiste piękne

krzyknął z zachwytu (,) bijąc przy tym

rzekł Piotr – dumny z jabłoni – zamiast myślnika, dałabym przecinek, gdyż „zaburza” zapis wypowiedzi

do takiego doskonałego stanu. Do tej pory stały porzucone – do takiego/do tej

miał skromny dom (,) otoczony dużym

Był z tego bardzo dumny i każdą pochwałę na ich temat przyjmował wyjątkowo chętnie. Nie inaczej było i tym razem, choć trzeba przyznać, że osoba rozmówcy była – był/było/była

A jakie wysmukłe i zgrabne – kontynuował kusy (.)

A i wysokie, jędrne (.) – może być też wielokropek

zatańczył bym z nimi, oj (,) zatańczył.. – zatańczyłbym; a na końcu trzeba domalować albo wyrzucić jedna kropeczkę

Jak to ( : ) zatańczył?

Tak ( )– jakiś znak na końcu, myślę, że pasowałby wielokropek bardziej niż kropka

O czym? – (K)usy rozmarzył się (.) – (A) o anielicach mówię

Ty łotrze. Ty huncwocie. – a może wykrzykniki?

W tak świętym miejscu, takie kosmate myśli. – bez przecinka proponuję

A kysz (,) apage – na końcu sugeruję wykrzyknik, skoro Piotr krzyczy

i (,) choć był już stary (,) to jeszcze

Ten (,) niczym jeż (,) zwinął się

Gdy w końcu wstał (,) z wyrzutem, łamiącym się ze wzruszenia głosem, zaczął lamentować – proponuję zamiast przecinka „i” : z wyrzutem i łamiącym się

Jak diabeł jest potrzebny (,) to wszyscy są dla niego mili, ale gdy tylko dostaną to (,) co chcą – zamiast „co” sugeruję „czego”

Jakimi kijem? – Jakim

dostałeś to (,) o czymś marzył

rzekł niepewnie diabełek (,) tym razem nieco zbity z tropu

można było było jeszcze coś wytargować – o jedno „było” za dużo

pomyślał , po czym ciężko – spacja przed przecinkiem niepotrzebna (sprawdź sobie też pod kątem spacji, bo wcześniej dojrzałam też spację przed kropką w tym, co już poprawiałeś)

A teraz zmykaj (,) urwisie – i może na końcu wykrzyknik, skoro krzyknął

Z przyzwyczajenia próbował powiesić klucze u pasa, ale przypomniał sobie, że nie ma do czego – może „nie ma ich do czego przymocować” lub coś w tym kierunku, gdyż „u pasa” i „do czego” jakoś nie współgra samo z siebie

„ Ubóstwo ubóstwem, ale najwyższy czas, by po dwóch tysiącach lat służby sprawić sobie nowe odzienie – pomyślał (.) - „ Mam nadzieję – i spacja po cudzysłowie pierwszym niepotrzebna

obserwowała ludzką rzekę (,) wylewającą się przez bramę

wzniecali rozentuzjazmowani pielgrzymi (,) przekraczający bramy raju

Zwykle nie mogli ukryć emocji (,) jakie towarzyszyły im – może szyk: im towarzyszyły

Zwykle pełny o tej porze dziedziniec był kompletnie pusty. Było to niesamowite – był/było nieco wpada na siebie

odkąd pamiętała (,) nic takiego

lecz mimo to, że przyłożyła do – to – tego / albo w ogóle „to” wyrzucić, nie będzie wpadało na „do”, ale wtedy bez przecinka przed „że” („mimo że” )

„ Dziwne” – pomyślała (.) -”(C)o mogło się stać (?)” – (I) w tym – spacja niepotrzebna po cudzysłowie i pierwszy cudzysłów w drugim zdaniu na dole jest, a do góry winien przycupnąć

i (,) głęboko oddychając z emocji, bojaźliwie

Jednak nie zauważywszy – szyk bym przestawiła: Nie zauważywszy jednak

Gdy skończyła, na jej bladej twarzy – „jej” można wyrzucić

wysoko ku światłości (,) rozpostartej na nieboskłonie

zainteresowała się tym (,) co działo się – trochę „się” wpadają na siebie

Razem tworzyły gigantyczną platformę (,) na której

Obłoki zostały źle spasowane – wydaje mi się, że ładniej brzmi „dopasowane”

zastanawiając się nad tym (,) co jeszcze ciekawego może znajdować się tam – tym/tam

przypomniała sobie o kartkach. Doszła do wniosku, że mimo wszystko warto je sobie – powt. „sobie”

Zośka, Ola (,) chodźcie tutaj szybko


Zmykam i już Cię nie męczę ;-)
Pozdrowienia.
Krzysztof Suchomski dnia 26.01.2011 13:29
Pomysł OK. Wykonanie trochę barokowe, jak na humoreskę. Czy potrzebne są takie zdania, jak to:
"Zdziwiona, podeszła bliżej do zamkniętych wrót, lecz mimo to, że przyłożyła do nich ucho, nie usłyszała żadnych odgłosów."
lub te dwa:
"Po pewnym czasie przerwała czytanie i głęboko oddychając z emocji, bojaźliwie rozejrzała się po okolicy. Jednak nie zauważywszy nikogo obcego, ponownie zagłębiła się w lekturze."
Odcedzenie wody sprawi, że smak potrawy nabierze charakteru.
Pozdrawiam :)
Bardzki dnia 26.01.2011 16:18
Krzysztofie pozwolę nie do końca zgodzić się z tobą. To prawda, że zdania są wielokrotne złożone, ale do barkowych to im nieco brakuje. Gdy zaczynałem pisać opowiadanie nie zakładałem, że piszę humoreskę. Stąd słusznie zauważone przez Ciebie odstępstwo od stylu. Tak, rzeczywiście w ostatniej scenie piszę inaczej, bo oprócz tego ,że ta część jest opisowa, to również zmieniają się strony bramy. To po prostu inna dekoracja. Dlatego wybrałem barokowe wywijasy? Ponieważ barok, obok średniowiecza, to najlepszy okres dla aniołów z tym, że w baroku można było sobie pozwolić na nieco więcej. Koniec końców jednak odpuściłem czytelnikowi. Wszak założenia teoretyczne nie mogą być ważniejsze od samego odbioru. Niemniej ten fragmencik sobie pozostawię. Niech spełnia rolę kotary.

Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny:)
Bardzki dnia 27.01.2011 10:17
Wasienko dziękuję. Czekam na sobotnie popołudnie, aby mieć trochę czasu na wprowadzenie twoich poprawek.:)
Nova dnia 27.01.2011 16:38
Bardzki,
pisać piszę, tyle, że konspiracyjnie;)
Dzięki i pozdrawiam:D
Bardzki dnia 31.01.2011 19:41
Kolejne poprawki wprowadzone. Dziękuję.
Adela dnia 03.05.2011 20:13 Ocena: Bardzo dobre
Bardzki. Dopiero dziś przeczytałam ten tekst. No, no - Twoje rogi nabrały kolorytu, fantazji i nietuzinkowej wyobraźni. Gratuluję! Niesamowicie ciekawa historia. Płynęłam w górę i w dół:), że też z tego Świętego taka pierdoła: klucze należy zawieszać na szyi:)
Symboliczna Małgorzata fajnie spuentowała cały tekst. Lektura "Bibuły" była dla mnie wielką przyjemnością.

Rzuciło mi się w oczy, że nieprawidłowo zapisujesz kropki w dialogach. Żaden ze mnie ekspert, ale te kropki przykuwają uwagę. Kropkę należy "rzucić" przed myślnikiem, a nie za:
np.
Róg chmury ugiął się nieco, po czym, gdy tylko cofnął kopytko, powrócił na swoje miejsce – .Grunt tu nie jest zbyt pewny. Wszystko może z niego spaść, wystarczy tylko, że będzie odpowiednio ciężkie. Nie to, co u nas, sama skała – rzekł nie bez dumy w głosie.

Pozdrawiam serdecznie,
A.
Bardzki dnia 04.05.2011 11:08
Dziękuję Adelo za miły komentarz. Nie wiedziałem, że te moje bajeczki są jeszcze czytane. Błędy interpunkcyjne poprawię. Tego typu wskazówki bardzo sobie cenię.:)

Rafał
Adela dnia 05.05.2011 19:47 Ocena: Bardzo dobre
Cała przyjemność po mojej stronie, zważywszy, że ja diabełki bardzo lubię:). Zachęcam do poprawienia tych kropek, bo to dosyć razi w tekście, a szkoda by było, by ten tekst na tym tracił.
Pozdrawiam,
A.
zajacanka dnia 28.09.2012 17:12 Ocena: Bardzo dobre
W poszukiwaniach archeologicznych natknęłam się na Twój tekst. Pamiętam go, czytałam zaraz po publikacji, ale śladu po moim pobycie nie widać, dziwne. Tak czy siak uśmiechnęłam się i to szerok. Świetne na leniwe popołudnie.
Pozdrawiam, rozbawiona. :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty