Effie Ryann-Mohr, Czarny Płomień cz.18 - Elatha
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Effie Ryann-Mohr, Czarny Płomień cz.18
A A A
Lądowisko w Wyndham nie jest puste, co bardzo nas dziwi. Ludzie i wampiry czekają w gotowości, by w razie pojawienia się żołnierzy opuścić miasto. Nasz powrót witany jest okrzykami wielkiej radości. Jednak chwilę później zapada grobowa cisza.
- Effie! – ciocia Edwina z plikiem kartek posłuchała Samuela i zajęła się koordynowaniem ewentualnego wyjazdu mieszkańców.
- Ciociu... – ściskam ją delikatnie wiedząc, że nie przetrwam ataku bólu, który może się zaraz pojawić. - Nic mi nie jest, nie płacz.
- Kochanie! – kobieta nie zważa na łzy. Gładzi mój policzek, a potem jej wzrok przenosi się na Strażników. – Nie widzę Samuela i Edana. Gdzie oni są?
- Samuel jest z Alexandrem Brycem – wyjaśnia Fredrik. – To długa opowieść. Ale Edan...
- Edan nie przeżył tej bitwy – dopowiada Lenn, który pomaga Philippowi ułożyć ciało wampira na wózku do przewożenia bagaży. – Zajmiemy się wszystkim do powrotu Samuela i Alexandra. Fredriku, zadbaj o Effie.
- Dobrze – de Bran kiwa im w podzięce głową. – Edwino, myślę, że możemy powiedzieć mieszkańcom, by wrócili do domów.
- Edan nie żyje?! – ciocia nie dowierza, mimo, iż widzi zawinięte ciało Strażnika. – To niemożliwe! Gdzie jest Samuel?! Co ma z tym wspólnego Alexander?!
- Alex prowadził podwójne życie – odpowiada wampir, widząc, że ja nie mam na to siły. – Pracuje dla wojska. Nie mam czasu, by o wszystkim ci teraz opowiedzieć. Przekaż mieszkańcom, że Wyndham jest bezpieczne. Kiedy wróci Samuel wyjaśni resztę. Proszę, zajmij się nimi. Ja muszę zabrać stąd Effie.
- Czy sir Gilleabart wrócił do miasta? – pytam nagle.
- Nie – ciocia kręci głową odchodząc. – I to mnie martwi.
Powoli zmierza do mieszkańców oczekujących na wieści. Jej żal i smutek są prawdziwe. Kiedy zaczyna mówić, my odjeżdżamy już z lądowiska.

Szybko docieramy do Strażnicy. Nie dowierzam temu, że zaledwie kilka dni temu opuszczaliśmy to miejsce. Wydaje mi się, że minęło o wiele więcej czasu. Fredrik sadza mnie na kanapie i wychodzi. Podejrzewam, że poszedł porozmawiać z Lennem i Philippem, których widziałam przed domem. Przymykam oczy, a gdy w myślach pojawia się uśmiechnięty Edan, zaczynam płakać.

- Edwina zajmie się mieszkańcami miasta – Fredrik nie ukrywa żalu, gdy patrzy na spokojną twarz Edana. – Dlaczego on musiał zginąć?! Był jeszcze taki młody!
- Był Strażnikiem, który walczył do ostatniej chwili – w głosie Philippa słychać poczucie winy. – Kazał mi ratować Effie... Zostawiłem go z tym zdrajcą, a on nie miał z nim szans!
- Edan nie chciałby, żeby było w nas poczucie winy – Lenn opada ciężko na kanapę w domu gościnnym. – Fredriku, zajmij się Effie. Jest poważnie ranna. Nie wiem, jakim cudem wytrzymała aż tyle. Wkrótce ból będzie dla niej nieznośny.
- Lepiej ty ją obejrzyj – wampir jest niespokojny. – Masz wiedzę i leki, które jej pomogą.
- Nie – Strażnik lekko się uśmiecha. – Ona potrzebuje krwi. A te rany są z bitwy. Widziałeś już takie w swoim istnieniu. Poradzisz sobie.
- Mam sam dać jej swojej krwi?
- Nic jej nie będzie – Amargein jest tego pewien. – Musi odzyskać siły. Potem, jeśli będzie chciała znowu zawrzemy przymierze.
- Dobrze – de Bran wzdycha. – Mam nadzieję, że Samuel bezpiecznie wróci, a Wyndham stanie się niepodległe.
- Alexander nie jest zły – Cass wierzy w to, co mówi. – Spełni obietnicę. Mam tylko obawy, czy zaakceptuje swoje obecne położenie.
- Jest żołnierzem – Fredrik nie ma wątpliwości. – Pomożemy mu przez to przejść.
- Cieszę się, że właśnie ty to mówisz – Amargein nie obawia się takich słów. – Teraz jest jednym z nas. Stworzył go Samuel.
- Samuel go uwolni – de Bran jest tego pewien. – Żaden Strażnik nie może podlegać stwórcy. Musi być wolny. Alex też otrzyma wolność, ale dopiero, gdy wszystko pojmie.
- Będziemy go wspierać – Philippe uśmiecha się nieznacznie. – A teraz zajmij się Effie. Lepiej, żebyśmy nie musieli jej przemieniać pod nieobecność Samuela.
- Masz rację – wampir skłania głowę Strażnikom i wychodzi.

- Samuelu... – Alexander zatrzymuje nagle wampira, gdy podażają długim korytarzem w stronę kwatery dowództwa.
- Słucham.
- Zrobię wszystko, żeby Wyndham było wolne, ale musisz mi w tym pomóc – Bryce mówi spokojnie. – Musimy ich przekonać, że nie stanowimy zagrożenia. Nie wiem nawet, jakie teraz obejmą mnie procedury.
- Poradzimy sobie – wampir dotyka jego ramienia. – Potem porozmawiamy spokojnie. Mam ci wiele do wyjaśnienia.
- A ja mam wiele pytań.
- Otrzymasz na nie odpowiedzi – Samuel uśmiecha się łagodnie. – Chodźmy.

Fredrik zanosi mnie do swojej łazienki i opiera o chłodną ścianę wyłożoną jasnymi płytkami.
- Muszę zdjąć z ciebie ubranie – mówi zabierając mi broń. – Potem obejrzę rany.
- Chyba przywarły do materiału – szepczę szykując się na ból.
- Zaradzimy temu.
Pomaga mi wejść do wanny. Sama nie byłabym w stanie zdobyć się na taki wysiłek. Ciepła woda rozgrzewa skostniałe ciało. Po chwili zabarwia się na czerwono, ale ubrania powoli odchodzą od skóry. Wampir używa sztyletu, żebym mogła je zdjąć. Stoję przed nim naga. Mokre włosy oblepiają mi twarz. Powyżej pępka mam ranę ciętą, z której kapie krew. Tej na plecach nie widzę, ale mina Fredrika nie wróży nic dobrego, gdy kończy mnie opłukiwać. Ramię zostało przeszyte na wylot. Chyba boli najmniej.
- Dzielna Effie – szepcze otulając mnie ręcznikiem, na którym zaraz pojawiają się plamy krwi. – Gdybym wieki temu miał u swego boku w bitwach taką towarzyszkę, jak ty, podbilibyśmy świat.
- Za duży jest, by nim władać – chichoczę przytulając się do niego. – Co z moimi ranami?
- Najpierw napij się mojej krwi, a potem się nimi zajmiemy.
- A czy teraz mogę cię pocałować? – pytam poważnie. – Chyba nikt nie patrzy.
Wampir muska moje wargi. Ale to nie wystarcza ani jemu, ani mnie. Przywieram do jego ust smakując je i lekko kąsając. Ból mi dokucza, ale nie mogę się powstrzymać. Fredrik przecina przegub i pozwala mi pić przez kilka chwil. Czuję też, jak krew spływa po moich plecach, a on wciera ją w ranę. Zaciskam palce na jego udzie. Tylko tak mogę poradzić sobie z cierpieniem. Powstrzymuję krzyk. Z ramieniem idzie szybciej, ale gdy Fredrik dotyka mojego brzucha nie wytrzymuję. Jęczę porażona ostrym bólem. Mocne dłonie przytrzymują mnie przed skuleniem się.
- Spokojnie – głos wampira drży. – Wytrzymaj.
- Nie dam rady – dyszę. Moc przybywa na ratunek. Chce się wydostać. – Moja moc...
- Tylko nie roznieś domu w drzazgi – próbuje żartować, ale czuję, że jest bardzo spięty. – Jeszcze chwilę.
Kiedy kończy, opadam wyczerpana w jego ramiona. Nadal drżę, ale moc odpływa. Wreszcie mogę swobodniej odetchnąć. De Bran pozwala mi wypić odrobinę swojej krwi. Kładzie mnie na łóżku. Zasłania okna i znika w łazience. Wraca kilka minut później. Czysty. Zmył z siebie krew i trud walki. Sam nie został nawet draśnięty, ale wiem, że cierpi. Brakuje mu Finna.
- Zaśniesz? – pyta kładąc się obok i okrywając nas kocem.
- Nie – jego krew zaczyna działać. – Po tym wszystkim nie zdołam.
- Effie... – całuje mnie w ramię. – Edan odszedł, ale my musimy istnieć dalej. On nie chciałby, żebyśmy nosili w sobie poczucie winy i ciągły żal. Musisz zapamiętać go, jako wesołego wampira, który miewał zwariowane pomysły. Finn był świetnym Strażnikiem. Zrobił wszystko, by wspólnie z nami pokonać Płomień i zdrajców.
- A ja go zawiodłam – szepczę łamiącym się głosem. – To przeze mnie zginął.
- Philippe mówi to samo – Fredrik stara się mnie przekonać. – Czuje się winny, że w walce z Mac Clamerem zostawił Edana samego. Ale Finn widział, że jesteś atakowana i nie możesz zmienić swojej pozycji. Postąpił słusznie. Każdy z nas zrobiłby to samo na jego miejscu. Effie, okiełznałaś zło. To najważniejsze. Zabiłaś również Ferrisa.
- Czy przez to stanę się taka, jak on? – próbuję znaleźć odpowiedź, ale nie jestem jej pewna. – Co z Płomieniem? Nie możemy go zniszczyć. To wszystko mnie przerasta!
- Masz nas – uśmiecha się. – Mnie.
- My – myślę nad znaczeniem tego słowa. – Możemy istnieć jako my?
- Pamiętasz słowa, które powiedziałaś w zagajniku przed walką? – Fredrik wraca do tamtych chwil.
- Wtedy to ja wymogłam na tobie obietnicę przemiany – wzdycham ciężko. – Zmieniliśmy Alexandra, nie mnie...
- Zmieniłbym cię z największą rozkoszą – całuje mnie. – Stworzyłbym wampirzycę, a potem uwolnił cię z obietnicy posłuszeństwa wobec stwórcy.
- Nie wiem, czy byłby to taki dobry pomysł – uśmiecham się, a wraz ze mną Fredrik. – Znasz mnie.
- Rzeczywiście, ale zaryzykowałbym – w jego oczach drgają radosne iskierki. – Mówiłem też o tym, że cię pożądam. To pragnienie całej ciebie, twojej krwi, twoich emocji jest tak silne, że aż boli.
- Cierpienie uszlachetnia...
- A cierpienie z miłości podwójnie – dopowiada moje słowa. – Nie wiedziałem, co wtedy odpowiedzieć. Ja miałbym kochać kobietę z krwi i kości? Czasem nie pamiętam już, co znaczą te wszystkie emocje. Ale wraz z pierwszą kroplą twojej krwi na nowo je odkrywam. Mogę dla ciebie cierpieć nawet z miłości.
- A ja myślałam, że jesteś najbardziej wrednym wampirem na świecie – posyłam mu figlarne spojrzenie. – Fredrik de Bran napawa mnie lękiem.
- Wybacz – w jego głosie słychać smutek. – Nie krzywdzę niewinnych, ale nie jestem nieskazitelny. Obiecałaś Edanowi i Alexowi zemstę. Zamierzam w niej uczestniczyć.
- Pamiętam – potwierdzam. – Ale zemsta niekoniecznie oznacza śmierć. Od chwili, gdy moja krew zetknęła się z Czarnym Płomieniem nie mogę zabijać. On z bólu i zniszczenia czerpie moc. Teraz zakazałam mu wszystkiego, co złe. A za rok musi odczuć, że nie zrobiłam niczego niegodziwego. Czarny Płomień nie może mieć nad nami przewagi.
- Nie wiem, czy zdołasz zmienić cokolwiek, ale pomogę ci w tym – całuje mnie czule. – A teraz chyba powinnaś pójść spać.
- Mam lepszy pomysł – uśmiecham się łobuzersko. – Nie odmówisz mi...
Miłość między kochankami, połączona z zawieraniem przymierza okazuje się wspaniałym przeżyciem, które tylko umacnia moją więź z Fredrikiem. Ból, zmęczenie, żal odchodzą gdzieś, choć wiem, że nadal tkwią we mnie. Zasypiam spokojna i silniejsza, układając w swojej głowie kolejny, misterny plan.

Spotkanie w tajnej bazie wojskowej kończy się przed świtem. Alexander wychodzi z niego zmęczony, a Samuel zaskoczony. Obaj jednak odczuwają ulgę. Powoli zmierzają do prywatnej kwatery kapitana.
- Żałujesz? – Samuel siada na pryczy, na której wcześniej sypiał Alex. – To trudna chwila dla ciebie.
- Nie żałuję, że nadal istnieję – Alex pakuje rzeczy do dużej sakwy. – Umarłbym bez waszej pomocy. Kto wie, co stałoby się wtedy z wami i z Wyndham. Odchodzę z wojska jako kapitan rezerwy. Nie zostałem uznany za zdrajcę, nie wyrzucili mnie, to najważniejsze. Teraz będę tylko konsultantem. Moje miejsce zajął porucznik Mac Rea. Jestem spokojny o los oddziału.
- Dziękuję ci za wszystko – wampir skłania głowę. – Wyndham jest niezależne. Nikt nie może nas z niego wyrzucić.
- Miasto jest dla ludzi i dla wampirów – mówi młody wampir. – Myślę, że Edwina zgodzi się nim zarządzać.
- Mam nadzieję, ale o tym powinni zdecydować mieszkańcy. Jesteśmy teraz wolni. Wierzę, że sobie z tym poradzimy.
- Na pewno – Alex uśmiecha się lekko. – Moi dowódcy byli pod wrażeniem twoich słów. Ich propozycja nawet mnie zaskoczyła.
- Alex, ja nie mogę zostawić Effie, Strażników, Wyndham – Samuel błądzi gdzieś myślami. – Czuję się odpowiedzialny za was wszystkich. Poza tym zdrajca nadal jest na wolności, a Effie została właśnie Strażniczką Czarnego Płomienia. Wierzę w jej dobroć i rozsądek, ale ktoś musi ją wspierać.
- Jest przecież Fredrik – odpowiada cicho. – Effie go wybrała, prawda?
- Być może – Quinn przyznaje spokojnie. – A jeśli nawet, to miała do tego prawo. Jednak Strażnikiem jest się już do końca życia lub istnienia.
- Myślisz, że poradzę sobie ze wszystkim? Nie umiem tak dobrze walczyć, jak wy. Mam wiele obaw.
- Jakich?
- Effie zawarła z wami przymierze, ale czy zechce zrobić to ze mną?
- Przymierze zawiera się niekoniecznie tylko raz – wyjaśnia najstarszy wampir. – Effie akurat pod tym względem jest wyjątkowa. Zrobiła to już kilka razy. Nie ukrywam, że częściej z Fredrikiem, niż z pozostałymi. Nie ma to jednak znaczenia. Zawrzecie je między sobą.
- Skąd ta pewność?
- Znasz ją. Poza tym, gdy leżałeś umierający chciała podzielić się z tobą swoją krwią – mówi cicho. – Za wszelką cenę pragnęła ci pomóc.
- A co z de Branem?
- Co masz na myśli? – docieka wampir. – On ci nigdy nie zagrażał.
- Czasem miałem wrażenie, że miał ochotę rozszarpać mi gardło – Alex wzdycha ciężko. – Nie pałamy sympatią do siebie.
- Fredrik to wojownik. Walczy od wieków, ale nie jest zły – Samuel uśmiecha się z przekąsem. – Ma specyficzny charakter, jak każdy z nas. Ufam mu i wierzę w jego zdolności. Może wcześniej nie zachowywał się odpowiednio, ale przyznaj, też go prowokowałeś.
- Przyznaję – kapitan odwzajemnia uśmiech.
- On zaatakuje tylko wtedy, gdy zostanie do tego zmuszony. Nigdy nie sprzeciwił się moim rozkazom. A teraz będzie również oddany tobie, a ty jemu. Jako Strażnik walczysz za każdego z osobna i za siebie. Po powrocie do Wyndham rozpoczniemy trening. Kiedy nauczysz się wszystkiego i oswoisz z nowym istnieniem uwolnię cię z posłuszeństwa wobec stwórcy.
- Dlaczego chcesz to zrobić? – Bryce dziwi się.
- Strażnicy są wolni. Mogą decydować sami o sobie – wyjaśnia. – Stwórcy bywają różni. Czasem wymagają od swoich podopiecznych rzeczy niegodnych. Strażnik nie mógłby ich wykonać, nie mógłby w ogóle nim zostać będąc zależny od kogoś złego.
- Czy to normalne, że odczuwam twój nastrój, Samuelu? Widzę też jakieś przebłyski obrazów – w głosie żołnierza słychać wahanie. – Czy to twoje wspomnienia? Próbuję je przepędzać, ale nie zawsze mi się to udaje.
- Nie walcz z tym – prosi wampir. – Wypicie krwi wampira skutkuje właśnie tym, że odczuwasz emocje drugiej strony. Nie znasz myśli, ale wiesz, kiedy ten ktoś jest radosny, albo niespokojny. Poznałeś kilka moich wspomnień, ale raczej więcej ich nie będzie. Stworzyłem cię wypijając twoją krew. W zamian ofiarowałem ci swoją.
- Rozumiem, że więcej już jej nie skosztuję.
- Raczej nie – Samuel śmieje się. – Effie miała dosyć kontrowersyjny pomysł, by Strażnicy zawarli między sobą przymierze. Nie uczyniliśmy tego, choć nie jest to wykluczone. Nie wiemy, jakie mogłyby być tego konsekwencje.
- Rzeczywiście, Effie miewa oryginalne pomysły – przyznaje. – Ty wyczuwasz mój nastrój, prawda?
- Tak. Stworzyłem cię i wiele o tobie się dowiedziałem. Nie obawiaj się jednak, nie zdradzę twoich tajemnic. Między nami zawsze będzie istniała szczególna więź.
- Czy inni Strażnicy nie będą zazdrośni o to?
- Nie wydaje mi się. Nie zamierzam cię faworyzować. Jeśli mnie znienawidzisz, bo okażę się wymagający i surowy, trudno, przeboleję to. Pamiętaj jednak, że jestem starym wampirem i jako twój stwórca mogę cię zniszczyć.
- Rozumiem – Alex nie zamierza testować cierpliwości i wyrozumiałości swojego stwórcy. – Mam nadzieję, że sprostam twoim wymaganiom.
- Jestem tego pewien. Po drodze opowiem ci o historii wampirów.
- O naszych słabościach i zaletach również?
- Z pewnością – Samuel czuje się znowu całkiem młody. To wprawia go w lepszy nastrój. Jednak żal, który nosi w sercu po śmierci Edana sprawia mu ogromny ból. Quinn wie, że będzie już z nim na wieki.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Elatha · dnia 12.07.2011 10:38 · Czytań: 668 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 10
Komentarze
MaximumRide dnia 12.07.2011 13:23
No i co tu pisać? Jak zawsze bardzo ciekawa część. Narracja, fabuła, akcja... Wszystko bardzo ciekawe. Muszę przyznać, że naprawdę się wciągnęłam. Gdyby to była pozycja książkowa, to bym kupiła. Po każdej części czuję niedosyt. Dlatego czekam na kolejną część. Pozdrawiam
Azazella dnia 12.07.2011 19:24
Będę się powtarzać, ale lubię Twoja opowieść. Jest ciekawa, intrygująca. Zawsze coś się dzieje. Mimo, że to opowieść o wampirach jest tu coś innego, nie ma szablonu, powtarzanego do znudzenia przez innych autorów. To bardzo duży plus.
Pozdrawiam.
Elatha dnia 12.07.2011 19:48
MaximumRide, ślicznie dziękuję :). To bardzo miłe, co napisałaś. Jeśli ktoś tylko chce czytać to, co tworzę, to najważniejsze dla mnie :).

Azazello, dziękuję pięknie :). Staram się, żeby moje wampirki nie były "typowe".

Pozdrawiam serdecznie :).
Wasinka dnia 12.07.2011 23:28
Dobrze, że starasz się, żeby nie było typowo.
Ciekawy pomysł, że Effie misi być teraz grzeczniutka i nie zabijać, a jednak działać...

Parę potknięć interpunkcyjnych i w zapisie dialogów, np.

- Effie! – (C)iocia Edwina z plikiem kartek

ściskam ją delikatnie(,) wiedząc, że nie przetrwam

- Kochanie! – (K)obieta nie zważa na łzy.

- Dobrze(.) – ( D )e Bran kiwa im w podzięce głową.

nie dowierza, mimo, iż widzi zawinięte ciało - podkreślony przecinek zbędny

Kiedy wróci Samuel(,) wyjaśni resztę

Jednak żal, który nosi w sercu po śmierci Edana(,) sprawia mu

Rozejrzyj się, jest tego troszkę więcej.

Aha, mimo ze to wypowiedź (a tutaj jest wiele dowolności), to jednak wpada mi na siebie "tego" : Nie uczyniliśmy tego, choć nie jest to wykluczone. Nie wiemy, jakie mogłyby być tego konsekwencje.

Pozdrowienia z księżycem w tle.
julass dnia 13.07.2011 20:35
Cytat:
- Chyba przywarły do materiału – szepczę szykując się na ból.
raczej materiał przywarł do nich...

coraz bardziej się utwierdzam w tym że twoje wampiry są straszliwie zniewieściałe... plotą zupełnie jak baby... a rozmowa Alexa z Samuelem jest tak bardzo homo że aż strach:) i to generalnie Alex próbuje poderwać Samuela...
Elatha dnia 13.07.2011 21:36
Wasinko, dziękuję za sugestie :).

Julass, dlaczego mam powielać stereotyp krwiopijcy? To nudne! Wszędzie można spotkać wampiry wędrujące tylko nocą, wysysające przesłodzone dziewice, wszechpotężne i zmanierowane do obrzydzenia. Idę swoją własną drogą, tworzę nowy świat, zachowania i doskonale się przy tym bawię :).

Alex nie jest gejem, Samuel też. Łączy ich coś niezwykłego, ale nie ma w tym erotycznych podtekstów :).

Pozdrawiam :).
julanda dnia 13.07.2011 22:28
Jest to całkiem ciekawe, ale z ręką na sercu, gdybym nie musiała, nie czytałabym. Utwierdzam się w przekonaniu, że lubię inną tematykę i raczej w formie opowiadań. Wampiry zaś już długo mnie nie będą interesować!
Pozdrawiam!
Elatha dnia 13.07.2011 22:42
Julando, dlaczego musisz czytać? Skoro nie lubisz tej tematyki, to nie ma sensu się męczyć :). Ja to rozumiem.

Pozdrawiam.
julass dnia 13.07.2011 22:47
ja nie mówię że ktoś tu jest gejem tylko że ich tak opisujesz jakby byli... faceci tak ze sobą nie rozmawiają... chyba że jacyś emowaci chłopcy zakochani w sobie:)
i nie mówię żebyś powielała jakieś stereotypy tylko niech mężczyźni będą mężczyznami... i dodatkowo to są bardzo wiekowe istoty a tak rozmawiają trochę za bardzo dziecięco...
Elatha dnia 14.07.2011 10:42
To nie są typowi faceci, ale nie martw się, testosteronu im nie brakuje :). Wyrobią się. Proszę o jakąś wskazówkę, jak powinni rozmawiać faceci ;).
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Jacek Londyn
07/05/2024 22:15
Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że udało mi się oddać… »
OWSIANKO
07/05/2024 21:41
JL tekst średniofajny; Izunia jako Brazylijska krasawica i… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 21:15
Florianie Trudno mi się z Tobą nie zgodzić - tak, są takie… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 20:21
Januszu Wielu powie - "lepiej najgorsza prawda ale… »
Kazjuno
07/05/2024 12:19
Dzięki Zbysiu za próbę wsparcia. Z krytyką, Jacku,… »
Kazjuno
07/05/2024 11:11
Witaj Marianie, miło Cię widzieć. Wprowadzając… »
Marian
07/05/2024 07:42
"Wysiadł z samochodów" -> "Wysiadł z… »
Jacek Londyn
07/05/2024 06:40
Zbyszku, niech Ci takie myśli nie przychodzą do głowy. Nie… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 20:39
Pulsar Świetne i dowcipne, a zarazem straszne w swoim… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 13:43
A przy okazji - Zbyszek, a nie Zbigniew. Zbigniew to… »
Jacek Londyn
06/05/2024 13:19
Kamień z serca, Zbigniewie. Dziękuję, uwierzyłem, że… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 12:43
Tak Jacku, moja opinia jest jak najbardziej pozytywna. Zdaję… »
Jacek Londyn
06/05/2024 12:23
Drogi Kazjuno. Przyznam, że bardzo zaskoczyła mnie… »
Kazjuno
05/05/2024 23:32
Szanuję Cię Jacku, ale powyższy kawałek mnie nie zachwycił.… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 21:54
Ks-hp Zajrzałem za Tetu i trochę się z nią zgadzam. Ale… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/05/2024 20:47
  • Hallo! Czy są tu jeszcze jacyś żywi piszący? Czy tylko spadkobiercy umieszczają tu teksty, znalezione w szufladach (bo szkoda wyrzucić)? Niczym nadbagaż, zalega teraz w "przechowalni"!
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty