@Wspomnienia jak cień (7) - czarek100
Proza » Historie z dreszczykiem » @Wspomnienia jak cień (7)
A A A
Kiedy obudził się rano, miał wrażenie, jakby poprzedni dzień w jego świadomości odbijał się jak sen - letarg przysłaniany cieniem prawdziwego istnienia. Przypomniał sobie, jak wrócił do domu dość późno. Następnie jakiś czas spędził, leżąc. Ale gdzieś koło północy zamiast zgasić światło i wyłączyć telewizor, wszedł do sieci i szybko odnalazł NIEZNAJOMĄ 10.


Długo rozmawiali. Nim obejrzał się, zegar na ścianie wybił drugą w nocy. Zaspokojony w końcu położył się spać.

Obudził się o siódmej rano. Nie czuł zmęczenia, co bardzo go to zdziwiło. Wstał, umył się, ubrał, nic nie jedząc, wyszedł do pracy z nadzieją, że z nadejściem nowego poranka zacznie nowe życie.


Na schodach wróciły wspomnienia. Poprzedni dzień tym razem jawił się jak film, którego taśmę ktoś specjalnie przewijał coraz szybciej, zatrzymując się skutecznie tylko na tych fragmentach, które ryły w podświadomości głębokie, brutalne bruzdy: list pożegnalny od Katarzyny, szafki ziejące pustką, samotność i strach przed nieznaną przyszłością.


Dzień wcześniej po wyjściu z mieszkania, kolejnych kilka godzin spędził w centrum handlowym, do którego tak bardzo uwielbiał chodzić z żoną. Siedząc w jednej z małych knajpek na głównym holu galerii targowej, rozmyślał nad tym, co się wydarzyło. Nagle swoje zainteresowanie przeniósł na małą dziewczynkę. Może było to przeznaczenie.


Mała biegała wokół stołu, przy którym siedziała kobieta. Co chwila trzylatka podbiegała do szatynki o długich rozpuszczonych włosach i tuliła się wymawiając słowa „Mama”. Matka gładziła dziewczynkę po główce. I znów podskakując szybko dziecko dreptało wokół. Do ich stolika podszedł ten sam kelner, który przed chwilą obsługiwał Aleksa.

Krótka rozmowa. Kobieta coś tłumaczyła. Widocznie chciała zamówić jakiś specjał, danie którego nie mogła dostać ze stałego składu jadłospisu. Mężczyznę zaciekawiła cała sytuacja. I w tej samej chwili w przeciwieństwie do zajętej rozmową matki stwierdził, że mała zniknęła. Wzrokiem starał się odszukać podlotka. Zlustrował pobliskie stoliki. Bez skutecznie. W końcu na granicy widoczności, poza obrębem restauracji ujrzał znajomą sylwetkę. Nie miał pojęcia jak tak szybko dziewczynka, która stawiała małe kroczki, potrafiła przebyć odległość kilkunastu kroków, wychodząc na główny korytarz pasażu handlowego.


Obserwował małą z niepokojem. Miał ochotę pójść po nią. Przecież mogło jej grozić niebezpieczeństwo.
Spojrzał kontrolnie na kobietę, która nadal zajęta rozmową z młodym mężczyzną, nie zdawała sobie sprawy z nieobecności córki. Wiedziony przeczuciem, znów przeniósł wzrok na małą, której w tym miejscu gdzie stała jeszcze przed chwilą, nie potrafił dojrzeć. Z trudem wypatrzył malca w tłumie po drugiej stronie korytarza, oglądającego wystawę sklepową i coś pokazującego rączkami. Wstał, aby zwrócić uwagę kobiecie i kątem oka spostrzegł wielką maszynę do froterowania podłóg, którą prowadził starszy mężczyzna, a która zbliżała się z wielka prędkością. Czuł, że za chwile wydarzy się coś złego. Wiedział, że nie ma czasu, żeby rzucić ostrzegawcze słowo w kierunku kobiety.

Kiedy o tym pomyślał już szedł w stronę dziecka. Wszystko widział i rejestrował jak w zwolnionym filmie; małą nieświadomą tego, co się dzieje wokół i pojazd mknący z zawrotną prędkością jak na swoje gabaryty i przeznaczenie, wydający co chwilę ostrzegawcze sygnały. Dziewczynka odwróciła główkę w kierunku nadjeżdżającej froterki i wtem coś ją przeraziło. Spłoszona zaczęła biec w kierunku skąd przyszła. Mężczyzna wiedział, że za chwilę dojdzie do tragedii.

Wystrzelił jak z procy, biegnąc przez pomieszczenie, omijając stoły i krzesła. Po sekundzie znalazł się już na głównym holu. Kątem oka ujrzał matkę dziewczynki, która teraz dopiero zarejestrowała nieobecność córeczki i starała się odgadnąć powód reakcji mężczyzny. Widział wyraz twarzy kobiety zmieniający się z pozornie spokojnej w pełny przerażenia.
Biegł, prawie chwytając dziewczynkę, potrącił dwie osoby stojące na drodze. Miał wrażenie, że nie uda mu się jej uratować, przecież dzieliła go tak wielka odległość. Oczami wyobraźni widział automatyczną froterkę, przewracającą malca i miażdżącą jej rączki i nóżki. Zamknął na ułamek sekundy oczy z przerażenia.
Te odczucia wzmogły w nim poziom adrenaliny. Nadludzką siłą i zręcznością odepchnął ostatniego otyłego mężczyznę, stającego na przejściu i prawie siłą woli przyciągnął do siebie malca. Chwytając przytulił do siebie dziecko, jednocześnie obracając się na pięcie, zrobił wraz z małą elegancki unik.

Stojąc i ściskając drżące ciałko, widział oddalający się pojazd, który nawet nie zwolnił. Wokół niego wszystko zamarło. Dopiero krzyk matki wyrwał go z uśpienia, a emocje wzięły górę. Jąkał się i trząsł. Krople potu spływały mu po czole. Nie wiedział, co powiedzieć, co robić, ale nie to stało się ważne. Najważniejsza była dziewczynka, jej życie. Kobieta podbiegła i wyrwała dziecko z jego objęć. Przepraszając i całując małą, starała się naprawić swoją nieudolność. Dopiero po chwili przeniosła wzrok na Aleksa.

– Dziękuję panu – mówiąc to, szlochała.

– Nie wiem, co by się stało, gdyby nie pan.

– Nie ma sprawy – odpowiadając, sam zdziwił się w jaki sposób dobiera słowa w takiej sytuacji. Chciał powiedzieć coś więcej. Nie potrafił– Każdy na moim miejscu tak by postąpił.

– Jeszcze raz dziękuję – kobieta powtórzyła. – Ta moja nieuwaga. Dobrze, że pan znajdował się w pobliżu.

Ludzie mijający ich przystawali, przyglądali się uważnie. Jednak po chwili wszystko zaczęło wracać do normy. Tłum znów stawał się obojętny i nieczuły.

– Kochanie, co się stało?
Za swoimi plecami usłyszał męski głos. Młody mężczyzna o jasnych włosach i pociągłej twarzy przybiegł zdyszany.
– Już wszystko dobrze – matka dziewczynki oznajmiła spokojnie, starając się panować nad sytuacją. – Moja wina. Nie upilnowałam Basi. Gdyby nie ten pan – wskazała na Aleksa, który poczuł się, nie pewnie.
– Dziękuje panu – blondyn wyciągnął rękę w jego kierunku. – Nie wyobrażam sobie, że coś mogło się stać naszej córeczce.
Aleks poczuł się jeszcze bardzie nie swojo. Nikt dawno już mu nie dziękował.

– Nie ma, za co – i nic więcej nie powiedział.
Uścisnął dłoń ojcu, a następnie przeniósł wzrok na szatynkę, która klęcząc na przeciw Basi, wzrokiem sprawdzała czy małej nic się nie stało. Upewniwszy się, że wszystko jest w porządku, przytuliła ją jeszcze raz, ciesząc się, że wszystko skończyło się dobrze.
- Pójdziemy usiąść? – blondyn mówiąc to, starał się przejąć inicjatywę. – Tak będzie lepiej dla Basi. Podszedł do nich i małą wziął na ręce. Po czym uśmiechając się, skierował w kierunku restauracji. Wszyscy zapomnieli o wybawcy małej dziewczynki.

Aleks jeszcze przez chwilę stał nieruchomo, przyglądając się oddalającym się sylwetkom. Ktoś postronny miałby wrażenie, że analizuję całe zajście, ale on nie potrafił pozbierać myśli. Nie miał ochoty na posiłek, który zamówił. Na nic nie miał ochoty.

Wiedziony nieznaną siłą postanowił iść przed siebie. Jak najszybciej oddalić się z miejsca, w którym zaszło całe zdarzenie, wrócić do domu.


Następny kadr wspomnień ukazywał ten sam korytarz, tą samą restaurację. Jednak wrócił. Dlaczego? Już wiedział. Ponieważ w roztargnieniu zostawił na stolików w restauracji telefon komórkowy. Jednak to co ujrzał, wracając przeszło jego najśmielsze oczekiwanie.


Na skraju lokalu gastronomicznego na rozłożonych noszach leżało ludzkie ciało, a dwóch pochylonych mężczyzn starało się udzielić pierwszej pomocy. Przecisnął się przez tłum gapiów, aby dowiedzieć się, kto jest poszkodowaną osobą. Stał, starając się analizować to, co widzi.

W końcu, kiedy zobaczył kto leży na ziemi, wielki ładunek elektryczny przeszedł wzdłuż jego kręgosłupa. Na noszach znajdowała się nieprzytomna Basia. Jej otwarte nieme oczka i biała jak papier twarzyczka wskazywały, że dzieje się z dzieckiem coś bardzo złego.
Po chwili ratownicy przynieśli zestaw do masażu serca. Jeden z mężczyzn robił jej bez przerwy sztuczne oddychanie. Kilka kroków dalej stała matka dziewczynki; przerażona, nic nie mówiąca, trzymała się za głowę. Obok niej stał blondyn. Jednak teraz przeciwieństwie do poprzedniej sytuacji, nie zachowywał zimnej krwi. Wręcz przeciwnie, emocjonalnie ponaglał medyków, używając wulgarnych słów, próbował samemu pomagać, wchodząc między nich, co utrudniało im pracę.


Aleks stał i przyglądał się całej scenie. W tym czasie mężczyźni rozłożyli jakieś urządzenie i rozpoczęli masaż serca. Przypomniał sobie o zgubie. W tym całym zamieszaniu mogła być nadzieja, że gdzieś tam jeszcze leży sobie spokojnie na stole, czekając na właściciela. Wycofał się z tłumu gapiów.

Powoli, okrężną drogą postanowił dostać się na główną salę restauracji. Zajęło mu to sporo czasu, zanim przebił się przez masę ludzi, ale w końcu kamień spadł mu z serca, kiedy z odległości kilku metrów ujrzał leżące urządzenie na stoliku. Nadzorując je wzrokiem dobiegł i chwycił łapczywie. Zaczął sprawdzać, czy ktoś nie dzwonił do niego przez ten czas, a może jakiś intruz próbował wystukać numer i nabić sporą ilość impulsów. Wszystko się zgadzało. Nikt nie dzwonił.

Udał się w kierunku, gdzie ratowano dziewczynkę. Miał nadzieję, że jeśli nie uda się malej odzyskać przytomności to ratownicy zabiorą ją do szpitala, a tam pod dobrą opieką dojdzie do siebie.

Stanął na skraju restauracji. Stąd miał dobry widok na leżące dziecko. Jednak coś nie szło dobrze. Medycy biegali nerwowo, przynosząc różne instrumenty. Matka dziewczynki do tej pory na pozór nieobecna, teraz zaczęła histerycznie płakać. Mężczyzna miał złe przeczucie. Stal i tylko patrzył cały w napięciu, jak skazany wyczekujący wyroku sądowego. Atmosfera gęstniała. Ratownicy zrezygnowani próbowali różnych sposobów, żeby pomóc pacjentowi i w końcu stało się najgorsze. Jeden z nich, który wydawał się najstarszy wiekiem, skierował wzrok w kierunku matki dziecka i suchym, bezdźwięcznym głosem oznajmił.

– Przykro mi. Nic nie możemy już zrobić.

Z ust matki wyrwał się jęk i słowo „nie” powtarzane jak kanonada. Inny z ratowników powiedział półgłosem, patrząc na zegarek.

– Zgon, godzina siedemnasta trzydzieści dwie.

Słowo „zgon” wstrząsnęło mężem Katarzyny. Dziewczynka, którą jeszcze kilkanaście minut wcześniej trzymał w objęciach całą i zdrową, która w restauracji pomiędzy stołami biegała, śmiała się, przytulała do swojej mamy, teraz nie żyła. Wypuszczając z siebie powietrze opadł na krzesło, które stało tuż za nim.

Gdzieś obok usłyszał rozmowę dwóch starszych kobiet. Jedna z nich starała się zreferować całe zajście. Opowiadała o całym wypadku, w którym uczestniczył on sam, oraz o tym, co zaszło potem pod nieobecność mężczyzny. Z rozmowy wywnioskował, że jak tylko wyszedł z restauracji, mała zaczęła zachowywać się dziwnie. Próbowała uciekać, nie poznawała rodziców, szamotała się. Kiedy jej ojciec starał ją przytrzymać, zaczęła tracić przytomność. Nieprzytomną rodzice ułożyli na stole i starali się ocucić. Po chwili ktoś zadzwonił po karetkę, która zjawiła się bardzo szybko.

Mężczyzna patrzył z niedowierzaniem, jak ciało małej Basi przykrywano czarnym materiałem. Spod okrycia wystawały tylko małe czerwone pantofelki, buciki osóbki, która przed chwilą zgasła.
Coś zaczęło go dusić. Poczuł rosnący żar w klatce piersiowej. Przygniatał go nadmiar emocji. Wiedział, że tego wszystkiego nazbierało się zbyt wiele, więcej nie zniesie, siedząc i przypatrując się temu wszystkiemu. Z trudem wstał. Na nogach, które teraz wydawały się, jakby w nich płynął ołów, zaczął iść ku wyjściu, zostawiając za sobą rozpacz rodziców dziewczynki, starając się jak najszybciej zapomnieć o całej tragedii. Jednak nie mógł, nie potrafił. Starał się zaciskać wargi, być twardym. Mimo to czuł jak coraz liczniejsze łzy spływają po jego policzkach. Łzy bezsilności.

Wrócił do domu. Na klatce schodowej minął klepsydrę.

Ktoś zmarł.

Nie zwrócił na to uwagi.

Pozostałą część wieczoru spędził leżąc na kanapie, nic nie robiąc, zastanawiał się nad swoim życiem. Później jego myśli kołatały się wokół tragedii w centrum handlowym, a odejściem Katarzyny.

W końcu usiadł na wprost komputera.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
czarek100 · dnia 25.05.2012 18:52 · Czytań: 829 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 5
Komentarze
Lucyxx dnia 25.05.2012 20:24 Ocena: Bardzo dobre
Dużo emocji, ciekawie opisane sytuacje. Czytało mi się dość dobrze - nie spodziewałam się takiego zakończenia.
Jest parę rzeczy, które można by poprawić:
"Nie czuł zmęczenia, co bardzo go to zdziwiło" - wyrzuciłabym "to"
"Bezskutecznie" - razem.
Po za tym chyba wszystko ok :)
Pozdrawiam.
czarek100 dnia 25.05.2012 20:47
Lucyxx dziękuję za uwagi. Zastanawiałem się, jak zostanie przyjęte to opowiadanie, kolejna część @CZATU.

POZDRAWIAM
zajacanka dnia 26.05.2012 09:47
Zaspokojony w końcu położył się spać. :confused:

Wzrokiem starał się odszukać podlotka. - trzyletnie dziecko nie jest podlotkiem. Podlotek to tak 12-15 lat :)

Nie miał pojęcia jak tak szybko dziewczynka, która stawiała małe kroczki, potrafiła przebyć odległość kilkunastu kroków - kroki za blisko siebie. Zastąp może te drugie metrem.

zostawił na stolików - stoliku

Hmmm... Wielkie przeżycie bohatera. Klepsydra na klatce schodowej może sugerować jakieś powiązanie z dzieckiem i tajemniczą nieznajomą zza światów. Tak tylko wymyślam...

Pozdrawiam i czekam na cd.
Wierna czytelniczka:)
czarek100 dnia 26.05.2012 12:49
Witam wierną czytelniczkę! Dużo błędów, wiele do poprawiania. Jeśli nic by nie było też byłoby źle.

Pozdrawiam.
Wasinka dnia 29.05.2012 12:01
O, pojawia się historia z zupełnie innej "beczki". Ciekawe, jak to wszystko się ze sobą sprzęgnie...

Pozdrawiam majowym wtorkiem.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:72
Najnowszy:ivonna