Zbudziła go natrętna mucha, która dreptając mu po twarzy nie pozwalała zasnąć. Instynktownie podniósł rękę w nadziei, że przegoni intruza, gdy niespodziewanie poczuł ostry ból. Jęknął cicho i rozejrzał się dookoła. Leżał na twardym łóżku, przykryty białym prześcieradłem. Obok niego nie było nikogo. Z korytarza dobiegał odgłos przyciszonych rozmów, z których nie potrafił zrozumieć ani słowa.
Nie miał pojęcia, gdzie się znajduje, ani jak długo przebywa w tym miejscu. Czekał, licząc na to, że ktoś odpowie na jego pytania.
Był spragniony, przyschnięte gardło i spierzchnięte wargi domagały się wody. Na stoliku obok dostrzegł plastikowy kubek i dzbanek. Z trudem podniósł się do góry, bowiem każdy ruch przyprawiał go o szybsze bicie serca.
Kiedy zauważył, że lewe ramię ma poparzone, zaklął przestraszony. Co się właściwie stało? – pytał sam siebie, nie mogąc sobie nic przypomnieć.
Niespodziewanie stanęła mu przed oczyma smutna i przestraszona twarz Julii.
Nie zważając na obolałe ciało zerwał się z łóżka i ruszył w stronę przymkniętych drzwi. Na korytarzu natychmiast zatrzymała go jedna z pielęgniarek.
− Na miłość Boską, co pan wyprawia? – krzyknęła, oburzona jego zachowaniem – Proszę natychmiast wracać do łóżka!
− Gdzie jest Julia?
− Kto?
− Julia. Moja narzeczona – powiedział lekko drżącym głosem.
Pielęgniarka spoglądała na niego, zastanawiając się, co mu odpowiedzieć.
− Nie wiem, o kim pan mówi. Do szpitala przyjęto tylko pana. Nikt inny nie ucierpiał. Panu również nic by się nie stało, gdyby nie pchał się pan z tyłkiem, gdzie nie trzeba.
Michał przymknął oczy, oszołomiony i zdenerwowany. Kręciło mu się w głowie, miał wrażenie, że zaraz upadnie, dlatego gdy pielęgniarka zaprowadziła go z powrotem do łóżka, nie protestował.
Został sam. Nie mógł uwierzyć, że Julia tak po prostu odeszła, nie pożegnawszy się nawet. To prawda, że po nagłej śmierci brata nie potrafił sobie znaleźć miejsca i chociaż minęło już sporo czasu traktował wszystko obojętnie i bez emocji. Dziewczyna miała rację, nie dostrzegał niczego poza czubkiem swego nosa.
Julia długo znosiła jego humory i trudne dni, ale wiedział, że pragnęła, aby w ich życiu znów zagościła radość i szczęście. Przecież i ona doświadczyła śmierci bliskiej osoby. Straciła rodziców, gdy była małą dziewczynką, potem odeszła jej babcia. Jak to możliwe, że był tak nie czuły, tak zagubiony we własnym cierpieniu?
Rzucił się w wir pracy, aby zapomnieć. W ten sposób radził sobie z emocjami. Zanurzony po uszy w papierach uciekał od czarnych myśli i cierpienia, od świadomości, że życie bywa kruche i nieprzewidywalne.
Wiedział, że Julia cierpi z powodu jego oschłego zachowania, ale potrzebował czasu, aby oswoić się z wydarzeniami, na które nie miał wpływu. Liczył na przebaczenie i wyrozumiałość, ale wszystko ma swoją granicę.
Chciał jej to powiedzieć, wytłumaczyć i zapewnić, że zrobi wszystko, aby między nimi było tak jak dawniej.
Musiał się jednak spóźnić, skoro odeszła.
− Gdzie są moje rzeczy? – spytał cicho, gdy pielęgniarka znów pojawiła się w jego pokoju.
− Nie wiem, ale postaram się tego dowiedzieć – odpowiedziała mu zgodnie z prawdą.
Kiedy kilka minut później został podłączony do kroplówki, znów ogarnęła go senność. Świat zawirował mu przed oczyma, a potem zrobiło się ciemno.
− Michał – znajomy głos, wyrwał go ze snu.
Podniósł ociężałe oczy i zobaczył ojca, który pojawił się przy jego łóżku.
− Co ty tu robisz? – spytał i wyciągnął dłoń, jakby chciał się przekonać, że ma do czynienie z prawdziwym człowiekiem, a nie zjawą.
− Jestem tu dla ciebie, ty wariacie. Co ci strzeliło do głowy?
− Musiałem. Po prostu musiałem, tato!
Dlaczego oni nic nie rozumieją? – denerwował się Michał. Te pytania tylko go rozgniewały. Wszyscy mieli jakieś pretensje, a przecież postąpił właściwie.
− Gdzie jest Julia?
− Nie wiem, Michał. Jeszcze jej nie widzieliśmy. Dotarliśmy tu kilka minut temu. Pewnie zaraz wróci.
− Spaprałem wszystko, prawda?
− O czym ty mówisz?
− O Julii, tato. Ona mnie zostawi, czuję to. Zawiodłem ją.
Michał odwrócił twarz, zawstydzony łzami, których nie potrafił powstrzymać. Po raz pierwszy od lat rozpłakał się przy ojcu jak dziecko. Nawet po śmieci brata nie potrafił okazać smutku, ale teraz coś w nim pękło. Nie mógł już dłużej udawać, że wszystko jest w porządku.
W pokoju pachniało różami. Już od progu poczuła ten intensywny zapach. Wciągnęła głęboko powietrze i rozejrzała się po skromnym, ale utrzymanym w dobrym stanie pokoju, ciesząc się, że tak szybko znalazła dobre i tanie miejsce. Niewielką torbę, którą kupiła zaledwie godzinę temu położyła na podłodze i podeszła do okna, skąd dobiegały radosne okrzyki wczasowiczów. Wyjrzała na ogród, gdzie na plastikowych krzesełkach siedziały dzieci, jedząc popołudniowy posiłek. Była głodna, ale nie miała czasu nic przygotować.
Z szafki wyciągnęła kubek i przyrządziła mocną herbatę. Piła łapczywie, niemalże parząc sobie usta i marzyła o chwili odpoczynku. Padała z nóg.
Później wyciągnęła rzeczy Michała i położyła je na stole. Przyglądała się im smutnymi oczyma, przypominając sobie godziny spędzone przy jego łóżku. Michał odzyskiwał świadomość tylko na chwilę, patrzył przed siebie nieobecnym wzrokiem, nie dostrzegając nikogo, a potem znów zasypiał. Podobno był to wynik środków przeciwbólowych, które mu podano. Julia wzięła do ręki koszulkę, którą chłopak założył tamtej nocy i przyłożywszy ją do twarzy rozpłakała się. Była zmęczona, tak bardzo zmęczona. Potrzebowała wytchnienia, kąpieli i snu.
Gospodyni zostawiła jej świeżą pościel i ręczniki, poszła więc do łazienki i wzięła długą kąpiel. Myła się powoli i dokładnie, czując, że wciąż nosi w sobie zapach dymu. Gąbką szorowała każdy centymetr skóry, próbując usunąć ten lęk, który zagnieździł się gdzieś głęboko w niej.
Kiedy wyszła z łazienki na stole czekał na nią obiad. Rezolutna gospodyni domyśliła się, że Julia potrzebuje solidnego obiadu.
To właśnie wtedy, przeżuwając świeże ziemniaczki, dostrzegła małe pudełeczko. Wstrzymała oddech, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
− To niemożliwe – wyszeptała, zaskoczona.
Drżącymi palcami otworzyła wieczko i zajrzała do środka. A jednak Michał miał wobec niej poważne plany i wcale nie traktował jej, jak przelotnej przygody.
− I co teraz zrobisz, Julio?
Usłyszała swój własny, cichutki głos. Wyjęła pierścionek i położywszy go na dłoni przyglądała się małej, misternie wykonanej biżuterii, zastanawiając się, czy powinna dać Michałowi drugą szansę.
Koniec
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Monia81 · dnia 27.06.2012 08:31 · Czytań: 3462 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 9
Inne artykuły tego autora: