Rześki świt mnie woła,
cykanie zegara,
jeszcze słyszę w sobie
nikły blues kochania,
jeszcze szept rozmyty,
pocałunków ślady
i dotyk na skórze...
ach, ja już się budzę.
Szukam twego ciepła
wszędzie, gdzie być może,
w fałdach prześcieradła,
w breloku na stole,
w niedopitej kawie,
wilgoci ręcznika,
rzuconej koszuli,
twoja nieobecność
tak bardzo mnie boli.
I rękę wyciągam
w pogoni cienia,
i błądzę w tęsknocie
twojego imienia.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
al-szamanka · dnia 27.09.2012 07:36 · Czytań: 892 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 9
Inne artykuły tego autora: