"Zamknięte oczy" - fragment drugi - Adelina
Proza » Inne » "Zamknięte oczy" - fragment drugi
A A A

Ze snu budzi mnie jednocześnie przeszywające na wskroś lodowate zimno i lizanie po policzku. Do oczu dociera mglisty zarys jakiegoś zwierzęcia. Czuję jego oddech.  Z przerażeniem uświadamiam sobie, że to jest, to jest… Lis! Skąd się wziął?! W pierwszym odruchu chcę go odgonić, ale ręka odmawia posłuszeństwa. Kolejny szok - w ogóle nie mogę się ruszyć. I wtedy dopada mnie strach, wielkim łapskiem dusi za gardło. Nie mogę złapać tchu. Kiedy trochę odpuszcza, do głowy przychodzą kolejne myśli, które w mojej głowie rozpoczynają szalony taniec. Co się ze mną dzieje? Gdzie jestem? Na odpowiedź muszę jeszcze poczekać. 

Lis krąży wokół mnie jak sęp. Ale czy on… Chyba nie chce mnie zjeść!

Lis mnie zeżre, zeżre, zeżre, zeżre mnie lis!

Co za koniec!

Jaki koniec?!

 

Z ulgą stwierdzam, że rudzielec jednak nie zrobi ze mnie swojego obiadu. Wreszcie położył się przy mnie. Wygląda jakby mnie pilnował.

Groza oplata mnie niczym kokon. Czuję się jak mucha na pajęczynie. Chcę uciekać, ale jestem przykuta bezwładem do ziemi. I wciąż po głowie tłuką się te same pytania, powtarzające się jak mantra: Gdzie ja jestem? Gdzie jestem? Dlaczego jest mi tak zimno, śmiertelnie zimno? Śmiertelnie?! Bo to nie jest takie zwyczajne zimno, jak wtedy, kiedy zmarzniesz na mrozie, to jest jakieś inne, takie dziwne. Zimna nicość. Zimna pustka.

Z każdą kolejną minutą dokonuję nowych odkryć. Teraz wiem, że jestem w lesie. Ogromne drzewa kołyszą się nade mną, a ja leżę na polanie przykryta warstwą śniegu. Śniegu?! Wpadam w histerię i krzyczę z całych sił: „Ratunku, niech ktoś mi pomoże! Ludzie, tu jestem! Pomocy!!!” Mój krzyk jest jakiś dziwny. Więźnie mi w gardle. To tylko złudzenie krzyku, on jest tylko w mojej wyobraźni. Nikt nie może go gusłyszeć, a ja mam wrażenie, że niesie się echem pomiędzy drzewami.

Przychodzi chwilowa nadzieja: może znajdzie mnie leśniczy? 

Nie, to niemożliwe, to nie może być prawda, takie rzeczy nie zdarzają się w realnym życiu. Za dużo naoglądałam się filmów, naczytałam horrorów. Teraz miesza mi się w głowie. A może  wódy za dużo wypiłam poprzedniego dnia? Tak, tak, to na pewno to. Już myślę, że znalazłam wyjaśnienie i za chwilę obudzę się z pijackiego snu. Nic z tego, bo wciąż tkwiłam w tej dziwnej, surrealistycznej czasoprzestrzeni. 


Więc jestem tu, w lesie. Moje ciało leży na wznak, twarz mam zwróconą ku niebu. Ale już wiem, że nie jestem w niebie. Oczy są lekko przymknięte, ręce odrzucone na bok, nogi równo ułożone. Na sobie mam piżamę, różową w drobne kwiatuszki, tą, którą dostałam od mamy w prezencie. Pokrywa mnie cienka warstewka szronu i gdzie niegdzie są też sople lodu. Jestem jakąś cholerną królewną śniegu. Ale przecież nie mogę tak tu sobie leżeć i czekać na wiosnę. Do diabła, rusz dupsko, tyle masz do zrobienia - przywoływałam siebie do porządku.  No cóż, próba wstania do pionu znów się nie udaje. Wciąż leżę jak kłoda.

No skoro już tak leżę, to może na spokojnie dojdę  do tego, co ja tu robię. No więc tak. 

Upiłam się i w pijackim widzie (najpewniej po kłótni z mężem) w samej koszuli nocnej, wybiegłam z domu i dotarłam do lasu nieopodal. I tak sobie biegłam, biegłam, aż padłam. Szczegółów nie pamiętam, bo urwał mi się film. Teraz leżę na leśnej polanie, w pięknej zimowej scenerii, a lis mi mordę liże. Jestem sparaliżowana wódą, i jak zaraz ktoś mnie nie znajdzie to szlak mnie trafi. Przecież nie mogę sobie urzeć tak po prostu, mam plany. Muszę walczyć z nałogiem, naprawić relację z córką.


Przyszło mi do głowy, że  może dopadło mnie szaleństwo. Coś mi się tam wydawało, wyobraziłam sobie ,że ktoś lub coś mnie gonii (najpewniej bestia) i w wielkim strachu wybiegłam z domu, w piżamie i kapciach. Biegłam przed siebie do utraty tchu aż padłam zemdlona. Może mam schizofrenię. Już dawno to u siebie podejrzewałam. To by znaczyło, że mąż miał rację wykrzykująć - ty wariatko!


 Ja naprawdę oszalałam. Jestem wariatką. Moja siostra Basia, z zawodu psychiatra, zawsze ostrzegała mnie, że jak będę tyle piła, to trafię do niej na oddział. No i stało się. Moje rozważania nie miały końca.  Jak długo jeszcze będę leżeć jak jakiś trup? Przecież w końcu ktoś mnie znajdzie. Pewnie zaniepokojony mąż już mnie iszuka. Boże, kochana Matylda, co zrobi, jak dowie się, że zginęła jej mama. Teraz poczułam jak bardzo za nimi tęsknię, za moim ciepłym domem. Strumienie łez polały się po policzkach i natychmiast zamieniły się w kropelki lodu. 

Nagle doznałam olśnienia. Przypomniało mi się jak pomyślałam, że leżę tu jak jakiś trup.

Tak, tak! Jestem trupem! Dlaczego nie wpadłam na to wcześniej! To wyjaśniałoby dlaczego jest mi tak dziwnie zimno i dlaczego nie mogę się ruszać. Ale dlaczego w takim razie ja widzę i w ogóle  czuję, i myślę. Czyli zmysły działają, mózg też pracuje, tylko ciało jest sparaliżowane. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem trupem! 

Jestem TRUPEM!

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Adelina · dnia 27.10.2012 09:45 · Czytań: 663 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 8
Komentarze
al-szamanka dnia 27.10.2012 13:16
No to udała Ci się niespodzianka, Adelino:)
Myślałam, że lis znajdzie pod śniegiem przysmak w pułapce, a tu zapowiada się na rachunek sumienia i życia.
No i rola lisa też jest zagadkowa:)
Ciekawi mnie jak to wszystko się skończy.
Tak trzymaj:)
Adelina dnia 27.10.2012 13:38
Dziękuję, dziękuję, i do dalszej pracy się mobilizuję.
Magicu dnia 27.10.2012 13:42 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo dobre. Wciągnęło mnie i chcę więcej! :)

Dwa drobiazgi rzuciły mi się w oczy:

"Mam na sobie piżamę w drobne różowe kwiatuszki, tej, którą dostałam od mamy w prezencie." - powinno być:

"Czyżby jej proroctwa miały się spełnić. Moje rozważania nie miały końca."

Pozdrawiam serdecznie :)
Adelina dnia 27.10.2012 13:47
I czym prędzej poprawiam błędy.
Adelina dnia 27.10.2012 13:53
Dopiero niedawno dowiedziałam się, że można najpierw tekst dać do "piekła", celem oceny tekstu.
Krystyna Habrat dnia 28.10.2012 17:18
No, potrafisz wymyślać fabułę, zaintrygować i utrzymać a napięciu, bo zagadka jest na razie nie do rozwiązania. To najważniejsze umiejętności pisarskie, bo sprawność językową, już dobrą, jeszcze sobie udoskonalisz.
Ja też mieszkałam w dzieciństwie pod samym lasem, a były to olbrzymie sosny i zostawiły ślad w mej wyobraźnie. Lis też odgrywał w tym pewną rolę.
Więc będę czekać na dalsze fragmenty.
zajacanka dnia 29.10.2012 17:21
 W pierwszym odruchu chcę go odgonić, ale moja ręka odmawia mi posłuszeństwa. - moja do kosza.

Z każdą kolejną minutą dokonuje nowych odkryć. - dokonuję

 Teraz miesza mi się w głowie, a może za dużo wódy wypiłam poprzedniego dnia. - rozbiłabym to na dwa zdania. Po drugim postawiła znak zapytania.

 Moje oczy są lekko przymknięte, ręce odrzucone na bok, nogi równo ułożone. - zdanie wcześniej było “moje”. Tutaj napisałabym “Mam oczy lekko...”

Mam na sobie piżamę w drobne różowe kwiatuszki, tą, którą dostałam od mamy w prezencie. - tutaj zrobiłambym równoważnik zdania: “Na sobie...” Wcześniej było “mam” (wg moich sugestii). Oraz Tę, którą dostałam...

Unikałabym pisania w punktach.

to szlak mnie trafi – szlag

 A może ja naprawdę oszalałam (?)
 Czyżby jej proroctwa miały się spełnić.(?) - w nawiasach brakujące pytajniki.

Adelino, to tylko moje skrome uwagi; rzeczy, które mi zgrzytnęły podczas czytania.

Całość zaczyna się krystalizować. Ciekawa jestem zakończenia.

Pozdrawiam :)
Adelina dnia 30.10.2012 11:28
Czym prędzej poprawiam błędy.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 06:54
Jacku Bardzo to fajne jest i wbrew pozorom znów na czasie,… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 06:32
Elimaga No przesympatyczne te owoce są, w nieco… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 06:13
Hej Kaziu Jako żywo przeniosłem się w czasy odległej… »
Zbigniew Szczypek
02/05/2024 05:20
Marianie Tym razem przyciągnął mnie tytuł, a nie… »
Dzon
01/05/2024 21:18
Ok. Sprawdzę z czytaniem na głos, ale dopiero jak nie będzie… »
Dzon
01/05/2024 21:16
Dzięki. Prawdę mówiąc ten tekst jest tak stary, że o nim… »
Janusz Rosek
01/05/2024 16:09
Dziękuję za komentarz. Mieszkam, żyję i pracuję w Krakowie,… »
Zdzislaw
01/05/2024 13:50
Dzon, no i w porządku ;) U mnie, przy czytaniu na głos,… »
Kazjuno
01/05/2024 12:25
Jako słaby znawca poezji ucieszyłem się, że proza. Hmmm!… »
SzalonaJulka
01/05/2024 00:14
Bardzo dziękuję za zatrzymanie się :) Dzon, ooo, trafiłeś… »
Dzon
30/04/2024 22:22
Bardzo mi się spodobało. Płynie dynamicznie. Jestem fanem… »
Dzon
30/04/2024 22:08
Widać,że tekst jest bardzo osobisty. Takie osobiste… »
Dzon
30/04/2024 21:53
;-) Uśmiechnąłem się. Jest koncept. Może trochę do… »
valeria
30/04/2024 16:55
Nie bardzo rozumiem:) »
valeria
30/04/2024 16:54
Fajne »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
Ostatnio widziani
Gości online:122
Najnowszy:dompol.2024